Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2010

10. Nigdy nie mów nigdy.

Następnego ranka Potter , Black i Peter pojawili się z opuchniętymi oczami i byli okropnie zaspani. Oprócz tego, okularnik miał na szyi okropną szramę, a na policzkach pełno sińców, a Black kulał na jedną nogę. Wszyscy patrzeli na nich z niemałym zdumieniem. Usiedli obok mnie i Kate. Czarnowłosa ucałowała swojego chłopaka.  – Co się stało Łapciu? – spytała zmartwiona.  – Nic Kate. – odpowiedział zachrypniętym głosem – Przewróciłem się dzisiaj na schodach.  – A tobie co się stało? – skierowałam pytanie do Pottera, który siedział z opuszczoną głową. Nie podnosząc głowy, wymamrotał:  – Wpadłem na Syriusza, jak ten się przewrócił i upadłem na poręcz. – coś mi śmierdziało, ale żeby nie ujawniać, że usłyszałam ich rozmowę, nie odezwałam się ani słowem. Byłam pewna, że to miało coś wspólnego z tym, o czym rozmawiali dwie noce temu. Ale niedługo zastanawiałam się nad ich potłuczeniem, bo cały czas w głowie mi siedział mój Jeleń (już go nazwałam swoim – co za idiotka ze mnie!) i je

9. Dziwne spotkanie II

 – Drętwota! – promień zaklęcia uderzył w korzenie, a te zostały bez ruchu. Przerażona dwójka patrzała z osłupieniem na cieniutkie niteczki, które bez ruchu oplatały im szyje. Podeszłam bliżej i zaczęłam ich odplątywać tak, żeby nie dotknąć tetryta. Po chwili Potter był odplątany, a później Cassie. Szybko wsadziłam roślinę do doniczki i zasypałam ziemią. Udało mi się to, zanim zaklęcie przestało działać. Wszyscy, razem z profesorką, patrzeli na mnie, jak sparaliżowani. Pierwsza ocknęła się Sprout.  – Pa... panno Evans... je-jestem pod... pod wrażeniem. Trzydzieści punktów dla Gryffindoru i otrzymuje pani ocenę Wybitną. A pan Potter i panna Brown powinni pani dziękować za uratowanie życia. – w tym momencie zadzwonił dzwonek, a ja pierwsza wyszłam ze szklarni. Wbiegłam do zamku i wmieszałam się w tłum. Słyszałam za sobą, jak ktoś się przepycha przez ludzi.  – Lily! – usłyszałam Pottera. – Lily, zaczekaj! – złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę. – Możemy pogadać?  – Nie

9. Dziwne spotkanie I

Hej! Z góry przepraszam za jakość rozdziału. Niestety, ale po przyjeździe do domu nie potrafiłam się wbić w rytm pisania. Jest notka, ale czuję, że jest ona nie taka, jaka by mi się mogła podobać. Niestety brak weny robi swoje. Tak w ogóle musiałam podzielić tą notką na dwie części, bo mi się nie chciała zmieścić w jednej. Tak więc, tak jakby macie dwie notki, ale uznajcie, że to jedna :). Dziękuję za czytanie i komentarze i pozdrawiam wszystkich serdecznie! Leksia *** Słabe promienie słoneczne wpadały przez okno prosto na moją twarz. Obudziłam się, ale nadal miałam zamknięte oczy. Chciałam otworzyć oczy, ale mi się nie chciało. Powoli otworzyłam jedno, a potem dopiero drugie. Lekko oślepił mnie blask zimowego słońca połączony z białością sufitu, więc przymrużyłam oczy. Westchnęłam cicho i podniosłam się do pozycji siedzącej. Rozejrzałam się po dormitorium. Wszystkie dziewczyny spały, oprócz Kate, której nie było w ogóle w jej łóżku. Zmarszczyłam brwi i wstałam ubierając k

8. Skutki zimy.

Tak, jak się spodziewałam, łazienka była teraz wiecznie osaczona przez Kate, która siedziała tam całymi dniami i szlochała. Nie wiem, co jej się stało. Naprawdę. A o co płacze? O to, że Black ma kolejną laskę, o to, że Aaron się do niej nie odzywa, o to, że Black się do niej nie odzywa, o to, że Angelina się do niej nie odzywa, o to, że przez to wszystko ma straszne zaległości w nauce, o to, że wygląda okropnie, o to, że... Już sama nie wiem o co. Na początku nie chciała w ogóle wychodzić z łazienki, ale jakoś mi się udało wytłumaczyć jej, że my też potrzebujemy toalety. Następną fazą było nie wychodzenie z łóżka. Kolejnym etapem było zamknięcie się w pokoju. A gdy już, jakimś cudem, udało mi się ją zaciągnąć na lekcje (trwało to tydzień!), i tak każdą przerwę spędzała w damskich łazienkach, czasami sama, ale większość ze mną. Siadała wtedy pod ścianą, z podkulonymi nogami i głową schowaną między kolana. Ja albo siedziałam koło niej wpatrując się bezmyślnie w sufit, albo próbowałam je