Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2010

4. "Kwiat Smoka"

Małe sprostowanie :). Chciałam podziękować Porcelain, za trafne wyszukiwanie błędów. Dzięki  serdeczne :). Dzięki wam za czytanie i miłe komentarze i pozdrawiam serdecznie! :)))))))))))). ***  – Jaka ty jesteś głupia! Zaczepił cię Craig Davies, a ty go potraktowałaś jak Pottera! – Kate popukała się w głowę.  – Tak, wiem. Ty byś go od razu całowała. – stwierdziłam z przekąsem. – Jakoś mi się nie podoba.  – Jak może ci się nie podobać, skoro go nie znasz. – żachnęła się. – Sama mu powiedziałaś, że jak mu mogłaś wpaść w oko, skoro nigdy z tobą nie gadał.  – Ale to co innego. – zaoponowałam. – On po prostu... jego zachowanie. No, dziwny był. Strasznie przypominał mi Pottera.  – Oj przestań marudzić. – Kate zabrała się za swoją kanapkę.  – A jak tam wczoraj z Blackiem? – spytałam zmieniając temat.  – Bałdo bobze. – powiedziała z pełnymi ustami. Przełknęła to, co miała w buzi. – Dawno się tak dobrze nie bawiłam. – wyszczerzyła zęby.  – To w końcu go tylko zwodzisz

3. Craig Davies.

Na prośbę LittleVampire zwiększam czcionkę :) Dzięki za czytanie moich wypocin :)))) *** Dni w Hogwarcie mijały jak szalone i ani się obejrzałam, a był październik. Na dworze robiło się coraz zimniej, a drzewa w zakazanym lesie mieniły się złoto-czerwonymi kolorami. Nawał nauki i prac domowych zwalił się na piątoklasistów, jak jesienne liście z drzewa. W końcu, jak to każdy nauczyciel na każdej lekcji przypomina, w tym roku czekają nas SUM-y.  – W tym roku przystępujecie do szczególnie ważnych egzaminów, a wy idioci wiecznie się cofacie w rozwoju! – krzyk McGonagall było słychać w całym Hogwarcie.  – Spokojnie pani profesor! – rzucił swobodnym tonem Black. – Przecież to nie nasza wina, że pudełko z myszami eksplodowało. – Potter ledwo powstrzymał się ze śmiechu, na widok miny McGonagall. Tym bardziej było to śmieszne, że ta, w każdym calu, porządna kobieta, była cała ubrudzona mysimi wnętrznościami. Zresztą, jak i większość klasy.  – Debile! W życiu nie miałam do czynie

2. Wizyta u Hagrida i szlaban.

Szczęśliwym trafem 1 września był w piątek, więc zaraz po rozpoczęciu roku szkolnego, mieliśmy wolne dwa dni. Korzystając z pięknej, letniej pogody, zaraz po śniadaniu wyszłyśmy z Kate na spacer brzegiem jeziora. Na błoniach było pełno ludzi, którzy siedzieli na trawie i prowadzili rozmowy, grali w eksplodującego durnia, czytali książkę, spacerowali lub tak jak my siedzieli nad jeziorem mocząc nogi w przyjemnie chłodnej wodzie. – Możesz mi w końcu wytłumaczyć, o co do cholery ci chodzi z Blackiem? – spytałam przerywając chwilową ciszę. – Po prostu moim nowym celem jest Black. – odpowiedziała obojętnie. – Czy ty wiesz, co mówisz? Black? Syriusz Black? Najlepszy przyjaciel Jamesa Pottera, tak zwany Łapa, według większości dziewczyn… – Najprzystojniejszy chłopak w szkole z cudownymi czarnymi włosami i czarującym uśmiechem. Tak Lily, wiem, co mówię. – wyrecytowała i uśmiechnęła się z błyskiem w oku. – Po moim trupie. – skwitowałam. – Nie pozwolę, żebyś… – Lily, daj sobie

1. "Był czwartek 31 sierpnia..."

Był czwartek 31 sierpnia. Słońce padało na twarz 15-letniej Lily Evans, która spała w swoim pokoju w Londynie. Lily była bardzo ładną dziewczyną o nietypowej urodzie. Miała długie, proste, gęste, rude włosy; bladą  cerę z paroma prawie niewidocznymi piegami na policzkach i nosie oraz ujmujące, niezwykle zielone oczy w kształcie migdałów, w których zawsze można było dostrzec charakterystyczne ogniki. Była bardzo inteligentną dziewczyną, która zawsze uparcie dążyła do postawionego sobie celu. I mimo, że wyglądała jak zwykła dziewczyna, była wyjątkowa. Otóż Lily Evans właśnie rozpoczynała 5 rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Pochodziła z rodziny mugoli, ale mimo to, była najzdolniejszą uczennicą w klasie. Kochała swój świat, kochała magię i kochała tą szkołę. Ta piękna, szczupła, średniego wzrostu dziewczyna była naprawdę intrygującą i czasem zagadkową dziewczyną. Lecz tego ranka jeszcze była zwykłym człowiekiem, śpiącym sobie smacznie w swoim niemagicznym domu.  – Lil