Mójpierwszy dzień pobytu w domu zawsze wygląda podobnie, a ma wręcz identycznyscenariusz. Matka i ojciec skaczą koło mnie, pilnując, żebym była dobrzenajedzona, wyspana, żebym nie była zmęczona, żeby nic mi nie przeszkadzało, niemusiałam nic robić, jedynym moim obowiązkiem było wypoczywanie po jakżemęczącej podróży. Jednak nigdy nie obyło się bez kłótni z Petunią, podczasktórej ona w końcu ucieka do swojego pokoju, bojąc się, że zamienię ją w konialub coś kopytnego. Nie wiem, jakim cudem, przez 6 lat Petunia nie dowiedziałasię, że nie mogę używać czarów poza szkołą, dopóki nie ukończę 17 lat. Więcżyła w ciągłym strachu, a ja tylko wyciągałam różdżkę, by pozbyć się jejwrednego i uciążliwego towarzystwa. A od roku, może dwóch, moją ulubionąrozrywką było straszenie ją czarami przy jej znajomych. Petunia zawszepanicznie bała się, że wyciągnę różdżkę przy jej przyjaciołach, albo że zacznęrozpowiadać im, jakim to ja nie jestem dziwadłem. Szczerze powiedziawszy,czasem żałowałam, że nie mam j