Przejdź do głównej zawartości

43. Zbroja

Mimo, że śnieg nie stopniał, wręcz przeciwnie napadało gojeszcze więcej, mój wyśmienity humor nie trwał długo. Owszem, byłam w dużolepszym stanie, niż przed spadnięciem śniegu, ale też nie promieniałamradością. Ani Kate, ani James nie zmienili swojego stosunku do mnie, a Łapa,Lunio i Chuda po jakimś czasie dali sobie spokój z przekonywaniem ich, że niemają racji. A ja jakoś starałam się przyzwyczaić do myśli, że straciłam iRogcza i Czarną. Ze smutkiem patrzyłam i słuchałam, jak Rachel umawia się z Potterem.Jednak cały czas odwlekałam od siebie myśl, że to coś poważniejszego.Tłumaczyłam sobie, że to tylko jedna z przejściowych dziewczyn, jak to Pottermiał kiedyś w zwyczaju mieć. I wtedy nadszedł ten dzień...
-Słyszeliście,że James Potter jest z tą nową? – takie zdanie usłyszałam wśród tłumu iuśmiechnęłam się jedynie z politowaniem. Ludziom wystarczy, że zobaczą kogośrazem i od razu uważają ich za parę. Przeszukałam tłum w poszukiwaniu Angeliny.Dostrzegłam ją, jak idzie za rękę w Jasperem, więc odwróciłam się w przeciwnąstronę, żeby im nie przeszkadzać. Do końca dzisiejszych zajęć pozostały 2lekcje, więc postanowiłam, że pójdę już pod klasę OPCM i tam poczekam na Chudą.Dziewczyna nie pojawiła się przez całą przerwę, przez co stałam sama. W pewnymmomencie zobaczyłam idącą pod klasę parę. Uśmiechnęłam się sama do siebie,widząc, jak Kate z zaangażowaniem opowiada coś Syriuszowi, a ten co chwilarzuca jakimś komentarzem, na co ona wybucha śmiechem. Obok mnie stanął Remus irównież przypatrywał się parze.
-Jakmyślisz, długo to potrwa? – spytał, a ja wzruszyłam ramionami.
-Mamnadzieję, że długo. Należy im się. – odpowiedziałam, a on spojrzał na mnielekko zmartwiony. – Nie wiem, dlaczego patrzysz na mnie takim wzrokiem, alepewnie za chwilę się dowiem. – oznajmiłam, zbijając go z tropu.
-Niepokoimnie obecna sytuacja pomiędzy Rogaczem, a Rachel. – powiedział powoli,obserwując moją reakcję. Starałam się po sobie nie dać znać, że ja również siętym zamartwiam. Przylepiłam uśmiech na twarz i udałam, że grzebię w torbie wposzukiwaniu czegoś.
-WieszLuniaczku, myślę, że to nie moja sprawa, co jest między nimi. Życzę Jamesowiwszystkiego, co najlepsze. A jeśli uważa, że to właśnie ona, to niech takbędzie. – mruknęłam, próbując brzmieć naturalnie.
-Lily,kogo ty chcesz oszukać? – spytał Remus, przyglądając mi się bacznie. Spojrzałamna niego lekko oburzona.
-Nikogonie oszukuję, taka jest prawda. – burknęłam – Naprawdę chcę dla niego dobrze. Inaprawdę im życzę szczęścia. – powiedziałam stanowczo.
-Mówiłemo tym grzebaniu w torbie... – powiedział z satysfakcjonującym uśmiechem,zbijając mnie z tropu. – Ale sama się zdemaskowałaś. – dodał po chwili, a japrzewróciłam oczami, w myślach ganiąc się za tą gafę.
-Remus,ja cię bardzo proszę, nie baw się w mojego psychologa. – powiedziałamspokojnie, zamykając torbę. Chłopak podniósł ręce w geście niewinności.
-Janic nie robię. – odpowiedział spokojnie i uśmiechnął się dziwnie. – A czegoszukałaś w tej torbie? – zapytał, sprawiając, że nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć.
-Wiesz...– mruknęłam niewyraźnie – Gdzieś tutaj miałam żelki...
-Myślałem,że macie dość żelek do końca życia. – zauważył, szczerząc zęby w triumfującymuśmiechu. Przeklęłam w duchu i wywróciłam oczami do góry.
-Nodobra, wygrałeś. – przyznałam z niechęcią, a on uśmiechnął się triumfująco. –Nie ciesz się tak. – zganiłam go.
-Lubięmieć rację. – odpowiedział spokojnie.
-Jateż, uwierz. – odparłam, a on pokręcił głową z uśmiechem.


Zajęciasię skończyły, co mnie bardzo ucieszyło, bo tego dnia strasznie mi się niechciało siedzieć na lekcjach. O 18 musiałyśmy razem z Angeliną odbębnić szlabanu McGonagall, a potem ona poszła na randkę z Jasperem, a ja skierowałam się dodormitorium, gdzie była tylko Kate. Odkąd dowiedziała się, co robiliśmy z Syriuszem,nie odezwała się do mnie ani razu, pomijając to, gdy wyznała, że mnienienawidzi. Jednocześnie od tego czasu nie było sytuacji, żebyśmy znalazły sięcałkowicie same w jednym pomieszczeniu. Ja przesiadywałam praktycznie cały swójwolny czas w dormitorium, a ona poza nim, unikając mnie. Zauważywszy, żejesteśmy kompletnie same, zawahałam się przy drzwiach i stanęłam. Przezdosłownie sekundę nasze spojrzenia się spotkały. Ona szybko odwróciła wzrok,udając, że coś ją zainteresowało. Ruszyłam się z miejsca i usiadłam na swoimmiejscu, starając się nie zwracać uwagi na szybsze bicie serca. Starałam sięrównież zachowywać naturalnie, ale nie mogłam opanować lekkiego drżenia rąk.Wzięłam do ręki książkę i zaczęłam ją czytać, jednak szybko zorientowałam się,iż skończyłam ją czytać wczoraj wieczorem. Tak, jak i pozostałe książki, któreleżały na moim stoliku nocnym. Przygryzłam wargę, bo nie miałam żadnej, nawetnajmniejszej książki pod ręką, która mogłaby mnie wybawić od niezbytkomfortowej sytuacji. Przeklęłam w myślach i zerknęłam ukradkiem na Bridge,która obserwowała mnie kątem oka. Dostrzegłam w tej sytuacji pewną szansę dlamnie. Zastanawiałam się nad tym, czy nie zagadać do niej i nie rozpocząćrozmowy. Jednak co miałam jej powiedzieć? „Przepraszam, że całowałam się zSyriuszem.” I wszystko miałoby wrócić do normy? Kilkakrotnie otwierałam usta,żeby coś powiedzieć, ale za każdym razem zasychało mi w gardle i brakowało miodwagi, żeby to zrobić. Wyzwałam się w myślach od tchórzów i nadal siedziałam wciszy, czekając na jakiś rozwój akcji, jednak nic takiego się nie stało, aninie zapowiadało się na takie coś. Ona też chyba nie miała zamiaru rozpocząćrozmowy, jednak jej wzrok nie był już taki pełen żalu, czy złości lub pogardy.Wzięłam się w garść, policzyłam do trzech i postanowiłam, że to zrobię.
-Kate...– zaczęłam, ona spojrzała mi w oczy i gdy miałam już mówić dalej, ktoś wpadł,jak burza do dormitorium, śpiewając wesoło piosenkę i podskakując.
-Dziewczyny!– krzyknęła – Lily! – dziewczyna zwróciła się do mnie z rozpromienionymuśmiechem. – Jestem z nim! Naprawdę z nim jestem! Si merveilleux! [to tak cudownie!] – tesłowa wywołały we mnie okropne uczucie. Poczułam, jak grunt osuwa mi się podnogami, a przed oczami zawirowały wszystkie sceny związane z NIM. Uśmiechnęłamsię blado, pogratulowałam jej i wstałam, mrucząc niejasno, że mam coś dozrobienia. Wyszłam z dormitorium i skierowałam się do Pokoju Wspólnego, gdziebył ogromny gwar. Nie mogłam się pozbyć z głowy widoku rozpromienionej Rachel iokropnego dźwięku tych słów. Jestem z nim. Gdzieś w przelocie napotkałamwzrok Pottera. Nawet nie wiem, jaki on był, po prostu szybko odwróciłam głowę ipognałam przed siebie, wpadając na ludzi. Nie zdążyłam nawet wyjść z wieży, gdyktoś mnie złapał za ramię i odwrócił w swoją stronę. Napotkałam czarne,zmartwione oczy Syriusza.
-Lily...– zaczął, ale ja potrząsnęłam głową. – Nawet nie wiem, co ci mam powiedzieć. –wyznał szczerze.
-Nic.– odparłam ochrypłym tonem. – Przecież to było do przewidzenia. – wiedziałam,że mówię prawdę, ale i tak łzy cisnęły mi się do oczu. Musiałam się naprawdęwytężyć, żeby nie dać po sobie poznać, że aż tak mnie to ugodziło.
-Ale...
-Łapo,daj spokój. – przerwałam mu. – Ja...– zaczęłam, ale obok Syriusza stanąłPotter, przysłuchując się naszej rozmowie, więc zamilkłam. Łapa spojrzałpytająco. Przewróciłam oczami, poklepałam go po ramieniu i ominęłam go,wychodząc z Pokoju Wspólnego. Jednak ledwo przeszłam kilka kroków, zza roguwyłoniła się uśmiechnięta Angelina. Widząc jednak moją minę, uśmiech jejzrzedł. Przyspieszyła kroku i sekundę później była obok mnie. Otworzyła usta,żeby spytać o co chodzi.
-Onaz nim jest. – powiedziałam tylko, całą sobą zatrzymując łzy. Nie wiedziałamczemu tak bardzo mi się chciało przez to płakać, ale na razie udawało mi się jejakoś powstrzymywać.
-Cholera...


Rzekomyzwiązek Rachel i Jamesa może nie był aż tak bolesny, jak kłótnia z Kate i nim,jednak również spowodował znaczny spadek mojego dobrego humoru. O ile możnatutaj mówić o dobrym humorze. Jednak wymuszanie na sobie uśmiechu opanowałam doperfekcji, gdyż nie chciałam dawać po sobie poznać, jak bardzo mnie todotknęło. A sztuczny uśmiech był mi szczególnie potrzebny przy rozmowach zRachel, która teraz wręcz promieniała z radości, nie zdając sobie sprawy, jakbardzo mnie to rani. Nikt jej nie powiedział o wcześniejszej sytuacji pomiędzymną, a Jamesem, więc była całkowicie nieświadoma tego, że mogę cokolwiek czućdo Pottera. Zresztą, teraz to i tak nie miało sensu, bo widocznie on nic już domnie nie czuł, więc po co miałam się zadręczać? Jednak to nie było takieproste, jak mogłoby się wydawać. James cały czas tkwił w mojej głowie i ciągleplułam sobie w twarz, że tak wszystko zawaliłam. Patrząc czasem ukradkiem naniego w Pokoju Wspólnym, na lekcjach, czy śniadaniu nie mogłam znieść myśli, żeteraz mogłabym być na miejscu nowej. Jeśli chodzi o Angelinę, musiałam jąpowstrzymywać przed walnięciem Bogu ducha winnej Rachel, więc ograniczała siętylko do docinków w stronę Douglas. Kate również, mimo kłótni ze mną, nie byłajakoś zadowolona z faktu, iż oni są razem. Tak samo, jak i Syriusz oraz Remus.Sama w sumie nie wiedziałam dlaczego ona wszystkim tak przeszkadza, skoro byłanaprawdę sympatyczna i można było z nią porozmawiać na każdy temat. Przedtem, wmoim przypadku, denerwowało mnie to, że była taka wporządku i przez to niemogłam jej nie lubić, a wyraźnie flirtowała Jamesa. W każdym razie dni leciałyniemiłosiernie wolno, a ja tylko modliłam się o święta, na które wyjeżdżałam dodomu. Wiedziałam, że potrzebny mi jest odpoczynek od tego wszystkiego, żedobrze mi zrobi wyjazd od wszystkich problemów, które zostawić miałam wHogwarcie. Wiedziałam, że w domu będę mogła spojrzeć na tą sytuację z pewnegodystansu i na spokojnie to przemyśleć. Po raz pierwszy, odkąd byłam wHogwarcie, tak bardzo chciałam wrócić do domu. Kilka dni przed wyjazdem naświęta wracałam z odrabiania szlabanu u McGonagall. Dzisiaj pracowałyśmy osobnoz Angelą, więc wracałam sama, rozmyślając po raz tysięczny o całej żenującej i męczącejjuż sytuacji. Usłyszałam czyjeś zbliżające się kroki, więc automatyczniepodniosłam głowę. Zza rogu wyszedł, jak na moje szczęście przystało, Potter.Jęknęłam w duchu, bo nie miałam ochoty na patrzenie na niego i rozpaczanie. Onrównież podniósł głowę i widząc mnie aż stanął w miejscu, przyglądając mi się,jak jakiejś zjawie. Przymknęłam oczy na sekundę, policzyłam do trzech iominęłam go bez słowa, czując, jak serce zaczyna mi mocniej bić.
-Ładniedziś wyglądasz Evans. – powiedział w momencie, gdy byłam w trakcie mijania go.Tak mnie zatkało jego stwierdzenie, że aż stanęłam i spojrzałam na niegozdziwiona, mało co nie otworzywszy buzi.
-S-słucham?– wydusiłam z siebie, a on uśmiechnął się.
-Powiedziałem,że ładnie dziś wyglądasz Evans. – powtórzył beztroskim tonem, jakbyśmyrozmawiali o pogodzie.
-Wiem,co powiedziałeś, ale wydawało mi się, że przez ostatni miesiąc nie odezwałeśsię do mnie ani słowem. – powiedziałam i spojrzałam mu prosto w oczy. Po razpierwszy od bardzo długiego czasu widziałam z tak bliska jego orzechowe oczy.Przez głowę przeleciało mi kilka bliskich spotkań z jego twarzą. Chłopakwzruszył ramionami.
-Przecieżnie będę na ciebie wiecznie zły. – odparł, kompletnie zbijając mnie z tropu.Jednocześnie zdenerwował mnie swoimi słowami, sama nie wiem dlaczego.
-Wieszco Potter? – założyłam ręce na biodra i podeszłam do niego. – Mam serdeczniedość traktowania mnie, jak laleczkę. Jestem na ciebie obrażony, więc traktujęcię jak powietrze. Ale spokojnie Evans, po miesiącu mi przechodzi i odzywam siędo ciebie, jakby nigdy nic nie było na rzeczy! – z każdym słowem mówiłam corazgłośniej.
-Ale...
-Nieprzerywaj mi Potter! – krzyknęłam, sprawiając, że umilkł, wpatrując się we mniezdziwiony. – Jak ja się chciałam tłumaczyć i cię przepraszać, to mnie niechciałeś słuchać, więc teraz zamknij się i słuchaj, co mam ci do powiedzenia,jak już łaskawie się do mnie odezwałeś. – warknęłam. Sama byłam zdziwiona swojąreakcją. – Wiem, że popełniłam błąd, wiem, że zachowałam się jak ostatniaszmata, ale nie miałeś prawa mnie tak potraktować. Dobrze wiedziałeś, jak mi natobie zależy i mogłeś pomyśleć, że skoro cię JA SAMA Z WŁASNEJ WOLI zaprosiłamna randkę, to znaczy, że naprawdę tego chcę. A ty wolałeś się umówić z nią, podwóch dniach oznajmiając mi, że naprawdę chciałeś ze mną iść. Wiem, że to dlamnie żadne wytłumaczenie, że byłam okropnie przygnębiona tym wszystkim i towłaśnie dlatego zdarzyła się ta cała sytuacja między mną a Syriuszem, alewłaśnie ty powinieneś zrozumieć. Nie odzywałeś się do mnie przez miesiąc inawet nie wiesz, jaki to był dla mnie cios, gdy dowiedziałam się, że jesteś zRachel. – teraz mówiłam cicho, smutnym tonem. Zapadła między nami cisza,podczas której patrzyłam mu w oczy i czułam straszne rozgoryczenie.
-Dlamnie też było ciosem, gdy dowiedziałem się o sprawie z Syriuszem. – szepnął pochwili.
-James,proszę cię. – rzekłam oschle. – Nie odzywałeś się do mnie przez miesiąc, mimo,że w sumie miałam pełne prawo robić, co chcę. Nawet Remus i Angelina tak mówią.Nie byłam z tobą, dałeś mi kosza, a Syriusz nie był z Kate, która zajmowała sięrandkowaniem z jego bratem. Nie wiem, dlaczego tak bardzo starałam się bronićwaszego zachowania wobec mnie! Siedziałam cicho i znosiłam wasze udawanie, żenie istnieję, bo twierdziłam, że na to wszystko zasłużyłam! Mam dość wmawianiasobie, że jestem za wszystko odpowiedzialna i że zasługuję na to, żebyście siędo mnie nie odezwali. Potraktowaliście mnie, jak ostatnią szmatę. I nie wiemdlaczego nic z tym nie zrobiłam i nie zawalczyłam o własne imię. Z przykrościąmuszę stwierdzić, że zgubiłam gdzieś starą Evans, która posiadała dumę. Terazjuż nawet resztek dumy nie posiadam. – nie wiedziałam po co mu to mówię, alebył tak samo zdziwiony, jak ja. A nawet ja byłam bardziej.
-Nawetnie wiem, co powiedzieć... – mruknął zakłopotany. – Działałem trochę podwpływem chwili...
-Ponadmiesiąc to jest chwila? – prychnęłam. Już otwierał usta, żeby coś powiedzieć,ale mu nie dałam. – Wiesz co Potter? Daruj sobie, nie musisz nic mówić. Nawetprzez kolejny miesiąc. – po tych słowach odwróciłam się i zaczęłam iść w stronęwieży Gryffindoru.
-Lilypoczekaj! – dobiegł do mnie, zatrzymał, chwytając za ramię i odwrócił twarzą dosiebie. Staliśmy tak blisko siebie, że czułam na ustach jego oddech. Sercezabiło mi mocniej. Jego samego chyba zdziwił fakt, że jesteśmy aż tak blisko. Iwtedy zrobił coś, czego nie spodziewałam się, że zrobi. Zbliżył się do mnie izanim się zorientowałam, pocałował mnie w usta. Na początku oddałam pocałunek,bo byłam w ogromnym szoku, jednak po chwili oderwałam się od niego, zamachnęłamsię i przywaliłam mu z otwartej ręki tak mocno, że aż mnie zapiekła.
-Nierób tego nigdy więcej. – wysyczałam przez zaciśnięte zęby i uciekłam od niego,biegnąc gdzieś do najbliższej łazienki. Zatrzasnęłam drzwi za sobą, weszłam dojednej z kabin i usiadłam na ubikacji. Serce biło mi jak szalone i niepotrafiłam uporządkować myśli. Potter mnie pocałował. On jest z Rachel. Nie,nie, nie. Nie mogłam przyswoić tej myśli. Nie mogło mi to przejść przezgardło... Przetwarzałam w głowie tą scenę i za każdym razem kończyła się taksamo, więc to nie mogło mi się śnić. Uszczypnęłam się w rękę, ale zamiast sięrzekomo obudzić, siedziałam tam gdzie siedzę, z tą różnicą, iż na ręce miałamdelikatny znak. Wiedziałam, że muszę odnaleźć Angelinę i z nią porozmawiać.Wyszłam więc z łazienki i skierowałam się do Pokoju Wspólnego, cały czas lekkooszołomiona wydarzeniami sprzed kilku minut. Szłam szybkim krokiem, więc dośćprędko znalazłam się pod obrazem. Podałam hasło i wparowałam do środka.Rozejrzałam się po pokoju, ale nigdzie jej nie było, więc skierowałam się dodormitorium. W sypialni była tylko Kate, która właśnie kończyła wypracowanie.
-Cześć,nie wiesz, gdzie jest Angelina? – spytałam. Ona spojrzała na mnie zdziwiona tym,że się do niej odzywam, jednak w tym momencie nie obchodziło mnie to. Musiałampo prostu porozmawiać z Chudą o tym, co się stało. – Wiesz, czy nie? Bo nie mamczasu. – powtórzyłam jeszcze raz pytanie z niemiłą nutką.
-Jakieś10 minut temu powiedziała, że idzie do Pokoju Wspólnego. – odpowiedziałasztywno.
-Dzięki.– mruknęłam i opuściłam nasz pokój i zbiegłam na dół. W Pokoju Wspólnym wpadłamna kilka osób, przepraszając ich w biegu. Starałam się skupiać myśli na tym,żeby odnaleźć Chudą, a nie na pocałunku Jamesa. Nie wiem, co mnie tak ruszyło wtym wszystkim, ale czułam, że po prostu muszę z kimś o tym porozmawiać, boeksploduję. Nigdzie, dosłownie nigdzie jej nie było. Zobaczyłam w rogu pokojucałą czwórkę Huncwotów, więc zaczęłam zmierzać w ich kierunku. Siedzieli nafotelach i o czymś rozmawiali. Gdy usłyszałam swoje nazwisko, zwolniłam kroku izaczęłam się im przysłuchiwać.
-Powiedziałaci tak? – spytał Remus, jednak w jego minie dostrzec można było jakieś dziwnezadowolenie.
-Poczekaj,to nie koniec. – mruknął Potter posępnie. – Pobiegłem za nią i pocałowałem ją.– wyznał, a wszyscy zaniemówili.
-C-cozrobiłeś? – Łapy szczęka znajdowała się prawie na podłodze.
-To,co słyszałeś. – warknął Potter.
-Aco ona na to? – spytał Remus spokojnie.
-Napoczątku chyba była w szoku, bo nic. Ale potem nieźle mi się oberwało w pysk. Ipowiedziała, że mam tego nigdy więcej nie robić. – wzruszył ramionami.
-Nierozumiem, po co to robiłeś. – odezwał się Peter. – Przecież jesteś z Rachel.-podrapał się po głowie.
-AleRachel to nie Lily, Glizdogonie. – odparł Remus, zerkając na reakcję Jamsa. Tenzawiesił głowę.
-Maszrację Lunatyku. Rachel to nadal nie Lily. – mruknął Potter, sprawiając, żeoniemiałam.
-Topo co z nią jesteś? – spytał Peter ponownie.
-Samnie wiem, Rachel jest naprawdę... super dziewczyną. – odpowiedział powoliRogacz, starannie dobierając słowa. – Miło mi się z nią spędza czas, na dodatekbyłem zły na Evans i... tak jakoś wyszło. – zakończył żałośnie. Postanowiłamprzerwać te zwierzenia i podeszłam bliżej.
-Cześćwam. – odezwałam się, a cztery pary oczu zwróciły się w moją stronę. Starałamsię nie patrzeć w te orzechowe. Wszyscy odpowiedzieli zgodnie „cześć” ioczekiwali aż coś powiem – Nie widzieliście gdzieś Chudej? – spytałam. Remus,Syriusz i James pokręcili głowami przecząco, a Peter zrobił wytężoną minę,jakby nad czymś myślał.
-Chybacoś mówiła o bibliotece i zadaniu domowym z OPCM. – powiedział po chwili.Uśmiechnęłam się do niego wdzięcznie.
-DziękujęGlizdek. – powiedziałam i odwróciłam się do nich plecami i odeszłam.
-Hej,poczekaj! – zawołał Potter i wstał, dobiegając do mnie. Nie zwolniłam nawet nasekundę, a nawet przyspieszyłam kroku. On mnie dogonił i spojrzał na mnie. –Możemy pogadać? – spytał, a ja nawet nie zaszczyciłam go spojrzeniem.
-Niemamy o czym, Potter. – wycedziłam przez zamknięte zęby.
-Ale...
-Niemam czasu, wybacz. – rzuciłam przez ramię i przyspieszyłam kroku jeszczebardziej.
-Czyliwracamy do piątej klasy i wstecz? – spytał, sprawiając, że odwróciłam sięgwałtownie w jego stronę. Na jego twarz wstąpił zawadiacki uśmiech.
-NiePotter, my nie mamy do czego wracać. – odpowiedziałam i również sięuśmiechnęłam, ale ironicznie.
-Lilynie udawaj, że nas nic nie łączy. – powiedział pewnym tonem. – Sama mi todzisiaj wyznałaś.
-TakJames, ale ty masz dziewczynę, a ja nie bawię się w rozwalanie związków. –odpowiedziałam, spuszczając trochę z tonu. On przewrócił oczami do góry.
-Mogęz nią zerwać. – wzruszył ramionami. Podeszłam do niego i stanęłam tak, że naszetwarze dzieliło zaledwie cal.
-Iza to właśnie cię nienawidzę. – wysyczałam jadowicie. – Za to, że jak jużmyślę, że jesteś naprawdę super facetem, okazujesz się być totalnymrozpuszczonym smarkaczem. – warknęłam, odwróciłam się i odmaszerowałam.
-Nierozumiem cię, Evans. – powiedział spokojnie. – Jeszcze ponad miesiąc temuzaprosiłaś mnie na randkę, a teraz mnie już nienawidzisz?
-OkejJames, powiem ci coś. – odwróciłam się spowrotem, czując, że to się dla mnieźle skończy.
-Słuchamcię, moja droga. – powiedział i skinął głową.
-Odkądrozmawiałam z tobą wtedy rano u mnie, zaczęłam cię naprawdę lubić. Potemspędziliśmy dużo czasu razem we wrześniu. Dzięki tobie wyszłam z dołka, w jakimbyłam po zerwaniu z Adamem i kłótni z Severusem. Z czasem stałeś mi się corazbliższy, a potem zaczęłam o tobie myśleć tak inaczej. Jak nigdy o tobie niemyślałam. Widziałam w tobie cechy, których wcześniej nie widziałam i niechciałam widzieć. Uwielbiałam, jak się uśmiechasz, w jaki sposób opowiadasz oQuidditchu, w jaki sposób patrzysz na mnie. Chciałam, żebyś mnie zaprosił narandkę, brakowało mi twoich tekstów w stylu „Umówisz się ze mną Evans?”. Sercemi wariowało za każdym razem, gdy znalazłeś się obok mnie. Twój dotyk sprawiał,że na całej skórze czułam dreszcze. Działałeś na mnie, jak nikt nigdy. I bardzomi na tobie zależało. Nie wiesz, jak przeżywałam to, że nie prosisz mnie orandkę, że nie starasz się już, bym stała się kimś więcej niż tylko koleżanką.I nienawidziłam, gdy mówiłeś do mnie Ruda. Chciałam, żebyś mówił Evans, botylko ty tak wypowiadałeś moje nazwisko. Gdy pojawiła się Rachel i widziałam,jak cię kokieteruje, byłam w białej gorączce. Miałam ochotę ją zabić. W końcuzdecydowałam się na to, żeby cię zaprosić, po czym ty zgodziłeś się iść z nią,na moich oczach! Powiem ci, że prawie mnie to zrujnowało. Byłam w okropnymstanie. Płakałam kilka godzin, gdy znalazł mnie Syriusz. Gdy doszło między namido pocałunku, nawet nie wyobrażasz sobie, jakie miałam wyrzuty sumienia. Nawetpostanawiając, że nic wam nie powiemy, czułam się, jak ostatnia suka. To, coprzeszłam potem, gdy oboje się na mnie obraziliście, jest wręcz nie dowyobrażenia. Znosiłam cierpliwie każde zwierzenie Rachel, gdy się pierwszy razcałowaliście, gdy poszliście na spacer i w końcu, gdy oznajmiła mi, że jesteścierazem. I gdy już przywykłam do tej pieprzonej myśli, że nie... że nie będę ztobą, gdy przyjęłam to do wiadomości, pogodziłam się z tym wszystkim, ty miznowu mieszasz w głowie, najpierw mnie zaczepiając, a potem całując. Maszdziewczynę, a rzucasz do mnie teksty, które kiedyś rzucałeś. Pogubiłam się wtym wszystkim, James. Mam dość zgadywania, co ci chodzi po głowie i mam dośćbycia lalką, którą sobie pogrywasz, jak chcesz. Zrozumiałam to dzisiaj. A pozatym, widząc, jak traktujesz swój związek z Rachel, wolę nie wiedzieć, jakwyglądałby nasz. O ile w ogóle by do niego doszło. Więc proszę cię, zostaw mniew spokoju i daj mi po prostu żyć. Pozwól mi zapomnieć o tobie. – pod koniecmojej wypowiedzi z oczu popłynęło mi kilka łez. Nawet nie starałam się ich zatrzymać,tylko patrzyłam w jego orzechowe oczy, wpatrujące się we mnie z mieszankązdziwienia, ale i smutku. Przełknęłam ślinę i gdy nic nie powiedział,odwróciłam się powoli w stronę, gdzie wcześniej miałam zamiar iść. Ruszyłamwolnym krokiem.
-Poczekaj.– powiedział, a ja po raz kolejny odwróciłam się w jego stronę, oczekując, ażcoś powie. – Staliśmy daleko od siebie, patrząc smutnymi wzrokami. – Ja teżmiałem ogromną nadzieję, że w tym roku mi się uda. – zaczął powoli, patrząc miw oczy. – Ale gdy wtedy odmówiłaś mi, chciałem, żebyś poczuła się, jak ja przezte trzy lata. Wiedziałem, że zaczynasz mieć do mnie słabość, widziałem, jak namnie patrzysz. Rachel nic dla mnie nie znaczyła, oprócz koleżanki. Niewiedziałem, że aż tak bardzo zaboli cię to, że pójdę z nią do wioski. Niewiedziałem, że ona to traktuje, jak randkę. Potem zrozumiałem, jak głupiopostąpiłem wobec ciebie i chciałem to naprawić, więc w wiosce powiedziałemRachel, iż mam pewną sprawę do załatwienia i zacząłem cię szukać. Potem dowiedziałemsię o incydencie z Łapą. Nie wiedziałem, co o tym sądzić, ale byłem wściekły.Byłem wściekły tylko na ciebie, bo najbardziej we mnie to ugodziło, że ktoś, nakim mi tak zależy, zrobił mi takie coś. Twoja wina całkowicie zasłoniła mi winęSyriusza. A potem, jak zdałem sobie z tego sprawę, było za późno. Chciałem otobie zapomnieć. Zacząłem więc się spotykać z Rachel. Złość na ciebie przeszłami kilka dni po tym, jak się dowiedziałem, ale stwierdziłem, że łatwiej mibędzie przestać myśleć o tobie tak, jak myślałem cały czas, gdy nie będziemyrozmawiali, a tylko tak mogłem to zrobić – udawać, że jestem na ciebie ciąglezły. Pojawienie się jej ułatwiło mi to, bo mogłem zająć się inną dziewczyną. Iwszystko było jeszcze łatwiejsze, bo ty również schodziłaś mi z drogi. Aż dodzisiejszego dnia. Zdajesz sobie sprawę, że dzisiaj spotkaliśmy się po razpierwszy sam na sam, odkąd się na ciebie obraziłem? I wtedy coś we mnie pękło.Jak zobaczyłem ciebie, idącą w korytarzu, samą, zamyśloną... Nie mogłem przejśćobojętnie, nie mogłem nic nie powiedzieć. Mówisz, że widzisz, jak traktujęRachel. Wiem, o co ci chodzi. Że niby będąc z nią, pocałowałem ciebie? AleLily, nigdy w życiu nie zdradziłbym Rachel. Nigdy.
-Aleto zrobiłeś... – szepnęłam cicho, nie spuszczając z niego wzroku.
-Boto byłaś ty. – odpowiedział również szeptem – Nie zrobiłbym tego, gdybyś to niebyła ty, Lily. Doskonale wiesz, że zrobiłbym wszystko, żeby móc być z tobą.Jedno twoje słowo, a zostawię Rachel dla ciebie. – oznajmił stanowczo, cozaskoczyło mnie ogromnie. Pokręciłam głową.
-NieJames. – odpowiedziałam smutno. – Widzę, jaka ona jest przy tobie. Nie chcęnikomu zabierać szczęścia.
-Todlaczego zabierasz je sobie? – spytał, wbijając we mnie natarczywy wzrok.
-James,po prostu pozwól mi zapomnieć. O nic więcej nie proszę. – odwróciłam się iodeszłam, nie chcąc, by zobaczył, jak płaczę.
-Prosiszo zbyt wiele...


Bibliotekato miejsce, gdzie praktycznie nie ma uczniów. Mało kto lubił tutaj przychodzićpo książki, nie wspominając o zbyt długim siedzeniu tutaj. Jedynymi osobami,które tutaj siedziały byli albo kujony, albo ludzie, którzy musieli odrobićzadanie domowe, z którym nie potrafili sobie poradzić. Nie wiedziałam, czyAngelina rzeczywiście poszła do biblioteki, jak powiedział mi Peter. A nawetjeśli poszła, to nie wiedziałam, czy nadal tam będzie. Krążyłam między półkami,szukając jej, jednak nigdzie jej nie było. I gdy już zrezygnowana miałam wyjśćz tego pomieszczenia, odprowadzana zdziwionym spojrzeniem pani Pince, ktoś mniezawołał.
-Lily!– odwróciłam się w stronę głosu i zobaczyłam idącą w moją stronę Chudą zszerokim uśmiechem na ustach.
-Ciiii!– nakazała bibliotekarka, oburzona zachowaniem McKinnon. Jednak dziewczyna niezwracała na nią uwagi, tylko stanęła przede mną i przypatrywała mi się uważnie.Z każdą chwilą uśmiech jej zanikał z twarzy.
-Cosię stało? – spytała zmartwiona.
-Nietutaj. – powiedziałam, a ona wzięła mnie za rękę i wyprowadziła z biblioteki,kierując się gdzieś. Doszliśmy do schodów, gdzie ona usiadła, kazała mi zrobićto samo i z napięciem czekała, aż jej coś powiem. Usiadłam na schodkach iobjęłam rękami kolana, wpatrując się gdzieś w ścianę. Siedzieliśmy tak chwilę wciszy.
-Lily?– spytała delikatnie.
-Rozmawiałamz Potterem. – powiedziałam, nie patrząc na nią i znowu zamilkłam. Dziewczynawiedziała, że nie musi nic mówić, bo wiedziała, że zbieram się, żeby jejwszystko opowiedzieć. – Pocałował mnie. – po tych słowach Chuda wybałuszyła namnie oczy i nie wiedziała, co ma mi powiedzieć. – To nie wszystko. – dodałam. Potemopowiedziałam jej wszystko, co się wydarzyło, gdy wyszłam z gabinetuMcGonagall. Opowiadałam, starając się nie doprowadzić do łez, patrząc w jedenpunkt w ścianę. Gdy skończyłam zapadła chwilowa cisza.
-Lily,myślę, że on ma trochę racji. – odezwała się w końcu, a ja po raz pierwszy nanią spojrzałam. – Wiem, że czułabyś się źle, gdyby opuścił Rachel dla ciebie,ale w końcu to ty masz z nim wspólną przeszłość, byłaś pierwsza, no i on też bywolał ciebie. Odrzucasz swoje i jego szczęście, by uszczęśliwić jakąś nieznanąci dziewczynę. Założę się, że jeśli ona wiedziałaby, jak to wszystko naprawdęwygląda, sama by z niego zrezygnowała. Po pierwsze dla ciebie, bo zrozumiałaby,jaki on dla ciebie jest ważny, a po drugie, kto by chciał być z chłopakiem, którymyślami ciągle jest przy innej?
-Międzymną a Potterem jest wszystko skończone. – odparłam, ignorując prawdziwość isłuszność jej słów. – Jeszcze chwila, a skończylibyśmy jak Kate i Syriusz.Wieczne gierki mnie nie kręcą.
-Jakbynie było, Kate i Łapa są w końcu razem i nie zanosi się na to, żeby mieli niebyć. – zauważyła Chuda, sprawiając, że nie wiedziałam, co powiedzieć.
-Prościejjest tak, jak jest. – mruknęłam, nie wiedząc, jak bardzo się mylę.


Świętazbliżały się nieuchronnie i jak się okazało, w Hogwarcie zostawało bardzo dużoludzi. Między innymi Huncwoci jednak zdecydowali się na pozostanie w murachzamku. Kate od początku miała zostawać i tak było, a jako, że James zostawał,to i Rachel. Cała reszta żeńskiego dormitorium z roku 6 jechała do domów.Cieszyłam się ze swojej decyzji, bo było to moją szansą na oderwanie się odswoich ponurych myśli. W całym zamku trwały przygotowania do świąt. Hagridprzynosił ścięte choinki do zamku, a Flitwick i McGonagall dekorowali je,ustawiając praktycznie wszędzie. W budynku unosił się przyjemny zapachpierniczków robionych zapewne przez skrzaty domowe, znajdujące się w kuchni.Jeśli chodzi o moje samopoczucie, wraz ze świętami, stopniowo poprawiał mi sięhumor. I tak schodząc kiedyś po głównych schodach na śniadanie, zobaczyłamJamesa przyglądającego się wypolerowanej przez Filcha zbroi. Zawahałam się ijuż chciałam się wrócić do góry, jednak zawzięłam się w sobie, wzięłam głębokioddech i ruszyłam przed siebie. Stanęłam obok niego i również przyglądnęłam sięzbroi.
-Czyto czasem nie jest ta sama, która w zeszłym roku śpiewała brzydką kolędę zatwoją sprawką? – spytałam, sprawiając, że podskoczył lekko i obrócił się w mojąstronę zdziwiony. Jednak po chwili uśmiechnął się.
-Tak,ta sama. Właśnie zastanawiałem się nad jakimiś słowami nowej kolędy. –odpowiedział, a ja roześmiałam się.
-Iwymyśliłeś coś? – spojrzałam na niego z ukosa. – Byłoby całkiem miło, gdyby wtym roku również zabrzmiała jakaś wspaniała melodia. – puściłam mu oczko, a onpodniósł brwi do góry.
-Wiesz,takie rzeczy są w tym zamku zabronione, a ty, o ile mi się dobrze wydaje,jesteś prefektem, który ma  stać nastraży regulaminu. – odparł, obserwując moją reakcję. Spojrzałam na swojeubranie i podniosłam spowrotem na niego wzrok.
-Coza pech, że akurat zapomniałam swojej oznaki. – mruknęłam, udając przejętą tąsytuacją.
-Jesteśgorszym prefektem, niż Remus. – roześmiał się głośno, sprawiając, że i ja sięuśmiałam.
-Jużto kiedyś od niego słyszałam. – wyszczerzyłam zęby. – To co z tą zbroją? Będzieśpiewała?
-Amoże być coś sprośnego i nieprzyzwoitego, jak na Huncwota przystało?
-Byłobywspaniale. – odparłam i roześmiałam się po raz kolejny.
-Cześćwam, co robicie? – obok nas stanęła Rachel, całując Jamesa krótko w usta napowitanie i uśmiechając się do mnie, sprawiając, że przestałam się śmiać itylko posłałam jej delikatny uśmiech.
-Wspominamystare, dobre czasy. – odpowiedział Potter, patrząc mi w oczy. Nie odwróciłamwzroku, tylko wpatrywałam się w jego orzechowe tęczówki.
-Tomoże mi opowiecie o tych starych dobrych czasach? – zaproponowała i chwyciła gopod ramię, spoglądając to na mnie, to na niego z wesołym uśmiechem.
-Kiedyści opowiem. – odparł James, nadal wpatrując się we mnie. – To bardzo długahistoria. – dodał. Odwróciłam od niego wzrok i spojrzałam w dół schodów.
-Idęna śniadanie. Głodna jestem. – oznajmiłam i odeszłam od nich. Dawno nierozmawiałam z Potterem, ale przecież nie chciałam o nim całkowicie zapomnieć.Chciałam, żeby był obecny, jako kolega. Jednak gdy odważyłam się na rozmowę znim, dowiedziałam się, jak trudny jest detoks od jego osoby. Weszłam doWielkiej Sali i przeleciałam wzrokiem po stole Gryffindoru. Kate siedziałarazem z pozostałą trójką Huncwotów, a do Angeliny dosiadł się Jasper. Ruszyłamraźnym krokiem ku parze i usiadłam obok Jaspera.
-Cześć.– rzuciłam i wzięłam się za jedzenie i kawę. – Jasper, niestety muszę cioznajmić, że jesteś kiepskim aktorem. – powiedziałam poważnym tonem,sprawiając, że oboje spojrzeli na mnie zdziwieni. – Jak już chciałeś udawaćGryfona, mógłbyś przynajmniej się przebrać w nasze barwy. – wytłumaczyłam iwyszczerzyłam zęby, a on roześmiał się.
-Widzę,że humor dopisuje Lily. – odpowiedział, a ja uśmiechnęłam się.
-Świętaidą. – odparłam i wzruszyłam ramionami. – A ty wracasz do domu, czy zostajesz?– spytałam, smarując chleb dżemem truskawkowym.
-Jadę.– odpowiedział. – I chyba zapowiada się na to, iż spędzimy podróż w jednymprzedziale. – oznajmił.
-Mamnadzieję, że tym razem dobrze się zamaskujesz. – odpowiedziałam wyniośle.
-Tymrazem to wy będziecie musiały ubrać nasze barwy. – odparł i wyszczerzył zęby.Spojrzałam na niego pytająco. – Będziecie w zdecydowanej mniejszości. –oznajmił, a ja jeszcze bardziej się zdziwiłam i podniosłam brwi do góry. – Jadąz nami moi koledzy z roku. – wytłumaczył.
-Nochyba, że masz coś przeciwko. – wtrąciła Angelina.
-Nie,nie, ależ skąd. – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. – Cieszę się. Może któryśmi wpadnie w oko. – pokazałam im język i roześmiałam się. Zauważyłam, że Chudauśmiecha się patrząc na mnie, gdy mam dobry humor.
-Zawszemożesz się pobawić w poligamiczne związki. – powiedział poważnym tonem Jasper.– Wiesz, ich będzie czterech. Wszyscy wolni. Do wyboru, do koloru.
-Czterechwolnych, przystojnych i młodych facetów w jednym przedziale ze mną. –zastanowiłam się i machnęłam widelcem. – Zaczyna mi się to podobać. –roześmiałam się, a Angelina i Jasper razem ze mną. Poczułam na sobie czyjśwzrok. I wcale to nie był wzrok Chudej, czy Jaspera. Rozglądnęłam się izauważyłam Jamesa wpatrującego się we mnie ukradkiem. Posłałam mu uśmiech, a onspeszył się lekko i wrócił do śniadania. Zauważyłam, jak Remus spogląda w mojąstronę zaciekawiony, a gdy ujrzał mnie uśmiechniętą, na jego twarzy pojawiłosię zrozumienie. Pomachałam Lunatykowi, on mi odmachał i spojrzałam na stół,zastanawiając się na co mam ochotę. W końcu zdecydowałam, że na nic, więcwstałam od stołu i spojrzałam na moich śniadaniowych towarzyszów, którzyobecnie obdarzali się czułym pocałunkiem.
-Ekhem.– odchrząknęłam, a oni spojrzeli na mnie. – Moje drogie gołąbeczki ja znikam naeliksiry. To znaczy pod salę. – oznajmiłam i uśmiechnęłam się. Pomachałam im napożegnanie i ruszyłam w stronę wyjścia, odprowadzana czyimś wzrokiem. Doskonalewiedziałam czyim, ale starałam się nie zwracać na to uwagi. Zamknęłam za sobądrzwi i zamknęłam oczy, opierając się o nie. Ruszyłam do przodu i na kogośwpadłam, z ogromnym hukiem upadając na ziemię.
-Cholera!– syknęłam i rozmasowałam nadgarstek, którym się niefortunnie asekurowałam.
-Uważaj,jak chodzisz. – warknął jakiś chłopak niegrzecznie. Podniosłam głowę izobaczyłam, jak zbiera z ziemi swoje książki. Wstałam błyskawicznie i wbiłam wniego wściekłe spojrzenie.
-Toty uważaj, jak łazisz! – oburzyłam się. – Zero jakiegokolwiek wychowania! –chłopak zmierzył mnie chłodnym spojrzeniem niebieskich oczu i wrócił dozbierania książek. Był to blondyn, bardzo szczupły i wysoki, z herbemRavenclawu na piersiach.
-Tonie ja miałem zamknięte oczy. – odparł sucho i wyprostował się, stającnaprzeciwko mnie. Żeby patrzeć mu w twarz, musiałam zadrzeć wysoko głowę. Aprzecież nie należałam do niskich osób.
-Widziałeś,że mam zamknięte oczy, ale mnie nie widziałeś i musiałeś na mnie wpaść? –spytałam pogardliwie i prychnęłam.
-Janie zbaczam ze swojej ścieżki. – odparł krótko. Rzuciłam mu wściekłespojrzenie.
-Tolepiej, żebyś mnie więcej nie spotkał na tej samej linii, bo ja też nie. –odpowiedziałam, zadarłam głowę do góry i chciałam go ominąć.
-Wiesz,gdzie to mam? – spytał za mną.
-Nieobchodzi mnie, gdzie to masz. Po prostu nie wchodź mi w drogę więcej. –rzuciłam przez ramię i ruszyłam.
-Głupiaidiotka. – mruknął pod nosem, sprawiając, że odwróciłam się momentalnie, a wmoich oczach zabłysnęły niebezpieczne ogniki.
-Coty powiedziałeś? – spytałam przez zaciśnięte zęby.
-Żejesteś głupią idiotką. – powtórzył spokojnie, patrząc mi śmiało w oczy.
-Noto widzimy się dzisiaj o 20. – warknęłam, a on spojrzał na mnie pytająco,wyraźnie zbity z tropu. – Masz szlaban za obrażanie prefekta. – oznajmiłam zsatysfakcją. – No i Ravenclaw traci 10 punktów. – dodałam słodko i uśmiechnęłamsię do niego irytująco.
-Gównomi możesz zrobić. – odpowiedział, a jego twarz wykrzywił uśmiech.
-Jaksię nie stawisz o 20, szlaban wydłuży się o tydzień.
-Prefektnie może dawać prefektowi szlabanów, ani odejmować punktów. – rzekł zsatysfakcją, obserwując moją reakcję, zbijając mnie z tropu.
-Niewidzę jakoś odznaki na twojej piersi. – warknęłam, czując, że ten osobnik midziała na nerwy.
-Widoczniejestem takim samym zapominalskim, jak ty. – również warknął, a ja spojrzałam nasiebie. No tak, sama dzisiaj zapomniałam odznaki.
-Jeszczezobaczymy. – rzuciłam i odeszłam z dumnie uniesioną głową.


Jeszczetego samego dnia szłam razem z Chudą na kolację. Byłyśmy po odrobieniu szlabanuu McGonagall, więc obie czułyśmy, jak ssie nam żołądki z głodu. Będąc w połowieschodów prowadzących do Sali Wejściowej, jakaś piosenka dobiegająca niewiadomoskąd przykuła moją uwagę i stanęłam.

Cicha noc, święta noc,
a Filch ma dziurawy koc,
śpi wraz z kotką, jak kochanką,
jest jego Przytulanką,
„Norris, kocham Cięęę,
I wiem, że Ty też mnie!”

-Lily, idziesz? – spytała Angelina i spojrzała na mnie. Uciszyłam jąjedną ręką, nasłuchując dalej. – Hej, co to za piosenka? Skąd to leci?
-Cicho! – warknęłam i przysłuchałam się. Kolędastawała się coraz głośniejsza i wydawało mi się, że już ją gdzieś słyszałam.

Cicha noc, święta noc,
Charłakowa, wielka niemoc,
Czuwa Filch nad uczniami,
Grożąc im szlabanami,
Filch zlewamy Cięęę!
Więc nie trudź się!

-Słyszysz te słowa? – Angelina roześmiała się. Niemusiałam jej uciszać już, bo kolęda brzmiała bardzo głośno.

Cicha noc, święta noc,
Goni nas całą noc
Lecz, że charłak urodzony,
Biega tylko, jak szalony,
Nic nam niee zrobiii,
Sobie tylkoo szkodzi!

Spojrzałam w kierunku zbroi stojącej na podeście pośrodkuschodów i z uśmiechem pokręciłam głową, po czym roześmiałam się. Nie myliłamsię, że to właśnie ta zbroja ją śpiewała. A kolęda była mi znajoma z zeszłegoroku, kiedy to Potter przy mnie zaczarował zbroję tak, aby ją śpiewała. Zrobiłto.
-Hej, kto tak zaczarował tę zbroję? – podeszła do nasRachel, która zeszła z góry i zaśmiała się. Ciągnęła za sobą Jamesa, trzymającgo za rękę. Stanęli obok nas i ona wpatrywała się w zbroję, uśmiechając się,jak małe dziecko, które zobaczyło nową zabawkę. - C'est génial! [to jest genialne !].– klasnęła w ręce i stała przy zbroi. A ja spojrzałam na Pottera, który równieżmnie obserwował. Znowu patrzeliśmy sobie w oczy. – Ciekawe, kto to zrobił ?I dlaczego ? – zastanawiała się nowa, cały czas obserwując śpiewającą zbroję.
-Jakiś wariat. Dla wspomnień. – odpowiedział jej Potter, cały czas patrzącna mnie i uśmiechnął się delikatnie. Jednak Rachel go nie słuchała i niezwracała na niego uwagi, tylko nadal zachwycała się tym zjawiskiem. Nie mogłamoderwać wzroku od jego orzechowych oczu i staliśmy tak oboje w ciszy, patrzącna siebie i nie słysząc nic, co działo się dookoła nas. Wiedziałam, że zrobiłto dla mnie. Dla mnie.

Komentarze

  1. Świetne.!!Już nie mogłam się odczekać, naprawdę.!Codziennie wchodziłam myśląć że może zapomniałaś wysłać info o notce.Rządzisz. < 3

    OdpowiedzUsuń
  2. ~SłoOodka Trzynastka :D9 lutego 2011 16:03

    Jej, a chciałam być pierwsza ;d Powracając do notki. Jest super. Wiesz trochę mi było smutno jak czytałam wyznania Lily, że to się tak potoczyło, ale z drugiej strony tak jest baaaardzo ciekawie. Mam nadzieję, że Ruda i Czarna zaczną niedługo ze sobą normalnie rozmawiać. Czekam na kolejną notkę. ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawo Lily! Dobra robota, tak trzymaj!!!! Dzielna dziewczyna!Oh... Słodka ta kolęda. Dziwi mnie tylko, że Rachel nie zauważa dziwnych relacji Lily-James. Eh, ludzie bywają dziwni...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogłam się doczekać nowej notki, ale jak widać cierpliwość popłaca ;) Straaasznie się cieszę, że wszystko jakoś powoli się prostuje. Dobrze,że Lily wraca do starej Evans- brakowało mi jej. Niektóre wypowiedzi Jamesa były naprawdę chwytające za serce ;) i tak mnie też dziwi, że Rachel nic nie zauważyła. Ani przez cały miesiąc ani teraz kiedy zaczyna być lepiej. No i oczywiście mam nadzieję, że Kat również przejrzy na oczy. ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. ~paolka1801989 lutego 2011 16:53

    Siema =)Notka odjazdowa;) Najbardziej podobało mi się, jak Lily mówiła Jamesowi, że chce o nim zapomnieć. Jak wymieniała... No i końcówka superowa:) Nie mogę z tej kolędy =) Notka kapitalna tak ogólnie ;)Super czytało się:) Czekam na więcej ;* Pozdrawiam xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie nowy rozdział, jakoś dłużyło mi się czekanie na niego. Ale warto było. Cieszę się, że Lily wychodzi na prostą i że James poszedł po rozum do głowy. Choć z tym Jamesem to niezupełnie, jego logika jest zupełnie rozbrajająco pozbawiona logiki. Jak to u człowieka zakochanego bywa. ;)Jak tylko przeczytałam, że dziewczyny będą jechać w jednym przedziale z nowymi znajomymi od razu uśmiechnęłam się, nastawiając na gorący flirt. A jak jeszcze doszłam do tej sytuacji z aroganckim panem Krukonem, pomyślałam, że będzie naprawdę gorrrąco. ;) Sama nie wiem dlaczego, ale parsknęłam śmiechem, kiedy powiedział "G*wno mi możesz zrobić". Sama nie wiem dlaczego ta sytuacja wydała mi się aż taka zabawna.Kolęda. Kolęda jest po prostu cudowna. Jestem szczególnie wielką fanką wersów "Filch zlewamy Cię, a więc nie trudź się". Ale całość ogólnie jest świetna, myślę, że gdybym usłyszała to na własne uszy nie udałoby mi się wyrzucić tej melodii z głowy. A fakt, że był to swojego rodzaju prezent dodaje wszystkiemu pewnej słodyczy. :)Podoba mi się, że Lily w końcu robi to, co trzeba i mówi co jej leży na wątrobie. Najwyższa pora, żeby dziewczyna przestała dać sobą pomiatać i zaczęła znowu żyć. Jestem ciekawa jak rozwiążesz problem z Rachel. Mam nadzieję, że nie zostanie tak po prostu porzucona, to by było okrutne. Cóż... Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.U mnie rozdział pojawił się dzisiaj, więc zapraszam!Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękna notka , piękna - popłakałam się .. Znowu. Trochę za mało Franka ale i tak cudownie. No czekamy następną ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeej ;D Leksiu uprzedzaj to będę nakładała tusz wodoodporny! A tak? dzieci mogłabym straszyć ;ppPopłakałam się ;< w sumie przez cały rozdział płakałam począwszy od rozmowy z Jamesem... Masz talent dramatyczny :DNie no.. Notka świetna i naprawdę! Podziwiam Jamesa ;D taki słodki jest ;P I te jego wyznania i ta piosenka <33aaahh ;D no cóż ;DTobie gratuluję kolejnej cudownej notki :Da Ja czekam na następną! Pozdrawiam gorąco, Liria26

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetna notka ale brakuje mi jakis milosnych akcji zwiazanych z lilka- niekoniecznie musi jej parterowac james :p a ten nowy arogancki chlopak... hmm mam chyba sklonnosci do niegrzecznych chlopcow sa oni znacznie ciekawsi niż tak zwane ideały ^^Mam nadzieje ze w ferie bedziesz miala duzo wolnego czasu na pisanie!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. O nie! Tylko, żeby Lily nie była z tym blondynem! :)Notka fajna, ale szczerze mówiąc poprzednia podobała mi się bardziej, może dlatego, że cofnęłaś wszystko do punktu wyjścia. Z drugiej strony to całkiem fajne zagranie, może teraz relacje między Lily a Jamesem będą nieco inne? Tylko ten blondyn mnie przeraża! Kolejny facet Lily?! Nie podoba mi się... Niby nic o tym nie napisałaś, ale mam takie wrażenie dziwne, że coś w związku z nim knujesz...A może to tylko moja paranoja.W ogóle muszę Ci pogratulować tego, jak Lily wygarnęła Jamesowi. Należało mu się! Teraz tylko czas na Kate! :) Widzę, że Lily wraca powoli do formy, oby tak dalej! Mam nadzieję, że znowu zacznie na wszystkich wrzeszczeć i rzucać uroki na prawo i lewo :D. Ma dziewczyna charakter i musi go pokazać ;).Co do Rachel to wydaje mi się strasznie nijaka. Taka po prostu zwykła, fajna, śmiertelnie nudna. James raczej długo z nią nie wytrzyma. Oby. :)A już miałam nadzieję, że Lily zostanie w Hogwarcie! To znaczy nadal mam taką nadzieję! Niech zostanie! Niech zostanie! Prosimy! No i niech się całuje z Jamesem. :DPozdrawiamOgnistaPS A co z Peterem? Prawie go nie ma w Twoim opowiadaniu, a to taka kluczowa postać...

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetnie, że jest nowy rozdział! Codziennie jak tylko siadam do komputera to pierwsze co robię to włączam twojego bloga. Notka jak zwykle świetna!

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniale, że wszystko wyjaśniło się między Jamesem i Lily :) Szkoda tylko, że najprawdopodobniej Rachel na tym ucierpi, James bawi się w sumie jej uczuciami... Nie mogę się doczekać kolejnej części opowieści!!! Pozdrawiam serdecznie :))))

    OdpowiedzUsuń
  13. ~Lilyanne15Evans159 lutego 2011 22:50

    Ohh... Jak pięknie! To ostatnie zdanie wypowiedziane przez Jamesa.... cuDo! " Jakiś wariat. Dla wspomnień. " Ahh...

    OdpowiedzUsuń
  14. To już szczyt! Notka pojawiła się dzisiaj a który jest mój komentarz?!Ugh...:) Zobacz ile masz fanów ;pLily i James... Boże ile ja dałabym za taka miłość! Jak on na nią patrzy, jak o niej mówi, jak mu zależy na niej! I ta wytrwałość! Nie, nic już nie piszę bo się rozpłaczę! :PMasz talent do opisywania tych jego romantycznych i uczuciowych wypowiedzi. Pisz szybko!

    OdpowiedzUsuń
  15. Notka fajna. Myślę, że masz talent, bo nie każdy umie coś tak... wiarygodnie opisać, wymyślić, dobrać odpowiednie słowa. Dzięki temu tworzy się taki swoisty klimat. Czytałam już kilka blogów o tym temacie, ale oprócz Twojego tylko jeden był dość dobrze, moim zdaniem opisany. Większość jest byle jaka, płytka etc. ... Tak a propos mi się przypomniało, że Lily dostała od Jamesa pewien wisiorek na święta, czy urodziny, ale chyba święta, a ja dalej nie wiem co to było i do czego służyło. Pewnie dalej go ma na sobie, zastanawiałam się, czy to dlatego kiedyś tam czuła ciepło w okolicach obojczyków. Ale to tylko moje wydumane teorie, mam bujną wyobraźnie, była bym wdzięczna jakbyś dokończyła ten wątek.Pozdrawiam, oby tak dalej!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Końcówka była genialna;) Miałam łzy w oczach...Szkoda tylko, że nic nie jest takie proste i że Lily nie chciała być teraz z Jamesem. Oboje robią coś wbrew sobie. A Rachel nawet mi nie szkoda, jakoś jej nie polubiłam;D Już nie mogę doczekać się następnej części;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Notka przeczytana już dnia wczorajszego, ale się nie wyrobiłam co do skomentowania (Jestem fanką Łowców Duchów i nie mogę ich nigdy przegapić:D) więc przeraszam że dop. dzisiaj :)A teraz wyrażę moją opinię... GENIALNIE.!Dziękuję za uwagę :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej :P Nie dawno dotarłam na twojego bloga. Już wcześniej przeczytałam wszystkie notki i muszę przyznać, że jesteś niesamowita... Nie komentowałam wcześniej notek, nie wiem dlaczego... Notki są najciekawsze, jakie kiedykolwiek czytałam. Tzn. jest jeszcze taki blog... Ok już nie przynudzam, jesteś po prostu wspaniała... ;P Pisz dalej czekamm...

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie mogę się doczekać następnej!! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Przepraszam, ale nie jestem w stanie skonstruować na dzień dzisiejszy jakiegoś dłuższego komentarza. Powiem tylko, że rozdział jest cudny i, że bardzo podobała mi się scena, w której Lily i James opisywali to co przeżyli.PS Z niecierpliwością czekam na: a) kolejną notkę b) więcej rozmów Lily i Jamesac) złagodzenie stosunków na linii Lily-Kate

    OdpowiedzUsuń
  21. Czy rozdział Leksi pt. "Zbroja" jest rozdziałe godnym zapamiętania?Leksia napisała wiele rozdziałów, które były godne zapamiętania. Nie dam rady tutaj wymienić wszystkich, aczkolwiek był to między innymi "67", który tak wspaniale zilustrował uroki młodości, "Liverpool", bajecznie opisujący kolorowe emocje, "Złamany nos. Nie tylko nos", który był tak przepełniony rozpaczą, że prawie eksplodowałam oraz "Fatalne skutki niemądrych decyzji", przy którym najzwyczajniej w świecie się popłakałam. Czy rozdział "Zbroja" zalicza się do tej grupy? Odpowiedź jest jednoznaczna - tak, warto go zapamiętać, a przemawia za tym wiele argumentów, które postaram się przybliżyć w poniższej pracy.Pierwszym argumentem potwierdzającym słuszność mojej tezy jest rzekomy związek Rachel i Jamesa. Autorka po mistrzowsku wplotła to w bieg wydarzeń, co sprawiło, że stało się to bardzo naturalne. Osobiście wątpię jednak, że Rachel, mieszkając w jednym dormitorium z Lily nie zauważyła, że ta jest kompletnie zadurzona w Potterze. Znielubiłam ją do końca z tym jej francuskim szczebiotaniem. Pod tym względem rozdział podobał mi się, ponieważ widzimy, jak twarda jest Evans - mimo rozpaczy swojej sytuacji, wciąż stara się zachować twarz, a nawet zrozumieć Rachel, co całkiem nieźle jej się udaje. To naprawdę imponuje. Kolejnym argumentem potwierdzającym fakt, że rozdział ten wart jest zapamiętania, jest rozmowa Jamesa i Lily na korytarzu. Samo to, jak Leksia ją zaczęła było niezwykłe i po przeczytaniu tej wypowiedzi Pottera, aż zaśmiałam się w duchu triumfalnie. Tak bardzo podobała mi się ta cała scena głównie dlatego, że to Ruda prawie na początku przejęła kontrolę nad rozmową, a przecież, jakby nie było, to przez nią tak długo do siebie się nie odzywali. Chociaż, nie, to wszystko przecież przez Jamesa. Nie wiem, jak to określić, bo wszystko jest inne, gdy spojrzy się na to z różnych perspektyw. Ich pocałunek był taki świetny...Jeden z najlepszych, bo zupełnie nie na miejscu. Tak to jest już z tą dzisiejszą młodzieżą....Mam tylko nadzieję, że Lily szybko pogodzi się na dobre z Jamesem, choćby, a nawet najlepiej, kosztem tej całej Rachel.Myślę, że w świetle postawionych wyżej argumentów zdołałam udowodnić, że postawiona na początku pracy teza jest słuszna. Rozdział nr 43 pt "Zbroja" autorstwa Leksi jest jak najbardziej godny zapamiętania.Mogłabym się jeszcze więcej rozwodzić nad jego wspaniałością i nad tym, jak James fenomenalnie opowiadał chłopakom o rozmowie z Lily (;D), ale zaczynam mieć dość rozprawek na dzień dzisiejszy.P.S. Nie, to nie są jeszcze te właściwe podziękowania za Twoją pomoc ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. iga64@autograf.pl11 lutego 2011 20:03

    Nowy rozdział na hogwarts-friendship, zapraszam i pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  23. Hej. Jestem wprawdzie na 28 notce, ale to co piszesz jest super i Twoje notki są takie ciekawe i długie. Mam nadzieje, że nie zrobisz nam tego co niektórzy robią przerywając pisanie bloga w najciekawszym momencie.Pozdrawiam.p.s.jeszcze się odezwę(napiszę)!

    OdpowiedzUsuń
  24. HejPrzeczytałam już wszystkie notki- są super.Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejną. I nie wiem czy dotarł do Ciebie mój mail, ale chciałam Cie prosić, żebyś jeśli możesz to napisała mi na g lub na maila kiedy będzie kolejna notka, ale napisała jak już będzie. Bardzo o to proszę. W razie jakby mail nie odszedł to podaje mój nr gg->6594678

    OdpowiedzUsuń
  25. ja prze Ciebie zwariuje. Próbowałam w ten czas czytać inne blogi i żaden nie jest nawet w połowie taki fajny jak Twój...;( z utęsknieniem czekam na kolejną notkę.

    OdpowiedzUsuń
  26. KOBIETO ! w ciągu dwóch dni przeczytałam całe 43 rozdziały ! nie mogłam się oderwać.. jesteś genialna !nie mogę się doczekać następnej notki, chyba tutaj oszaleje ze zniecierpliwienia !to po prostu jest nie wyobrażalnie dobra w pisaniu !CZEKAM !

    OdpowiedzUsuń
  27. Taaak, to jest śliczne.. Zaczyna się robić śliczne, znaczy cały czas jest śliczne, ale może w końcu Lily będzie z Jamesem? Znaczy wiem, że w zakonie feniksa Syriusz mówił, że dopiero w siódmej klasie byli razem, ale mogłabyś to troszkę przyspieszyć. ; )

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Hej,
Zapraszam do skomentowania rozdziału. Nie mam nic przeciwko krytyce, wręcz przeciwnie - mam nadzieję, że pomożesz mi być lepszą w pisaniu :). Chciałabym jedynie prosić o kulturę wypowiedzi.
Z góry dziękuję za trud włożony w przeczytanie rozdziału i napisanie swojej opinii! :)