Wróciliśmy do Pokoju Wspólnego, gdzie usiadłam w fotelu i uparłam się, że poczekam na Jamesa, którego ciągle nie było w wieży. Kate i Syriusz, korzystając z okazji, że obok mnie usiadł Remus i Peter, wymknęli się na wspólną schadzkę po zamku. Ładnie podziękowałam Lupinowi za ratunek i musiałam go zapewnić kilka razy, że czuję się już dobrze. Byłam zadowolona z tego, że Remus był moim towarzyszem, bo mogłam się dokładnie dowiedzieć jakie zadania domowe już zadali nam nauczyciele. A co za tym idzie, mogłam się w międzyczasie za nie wziąć. Lunatykowi również spodobał się ten pomysł, więc pobiegł do dormitorium po podręczniki, pergaminy, pióro i kałamarz, po czym zaczęliśmy pisać wypracowanie dla Slughorna o Veritaserum. – Wy tak na poważnie? – Peter gapił się na nas jak na wariatów. – Przecież dopiero co wyszłaś ze Skrzydła Szpitalnego… – No właśnie Glizdek, byłam cały dzień w Skrzydle i mam już zaległości w lekcjach. Teraz je odrobię i będę miała spokój przez cały weekend – wyja