Staliśmy wszyscy przed dziwnym urządzeniem Leksi, przypominającym wielki, elektroniczny zeszyt, na którym zawsze pisała moje przemyślenia. Było nas mnóstwo. Byłam ja, roześmiana Kate, uśmiechnięta Angelina, wszyscy Huncwoci szczerzący zęby, naburmuszony Luke, szczęśliwy Adam, nawet Troy z wielkim brzuchem, okrągłym jak piłka. Był również Jasper, który trzymał się bardziej z tyłu, zerkając co chwila na Chudą. Byli też moi rodzice, Petunia z Vernonem, rodzice Kate, drużyna Złotych Hipogryfów, drużyna Gryffindoru, wszyscy nauczyciele, Snape i wiele, wiele innych postaci, z którymi mieliście okazję się zapoznać przez te pięć lat i 57 rozdziałów wspólnego blogowania. – Zebraliśmy się tutaj… - zaczęłam, ale nie było dane mi dokończyć, bowiem obok mnie stanął James i wziął mnie za rękę. – Aby połączyć świętym węzłem małżeńskim tych dwoje młodych… – wszyscy się roześmiali, łącznie ze mną, a ja dodatkowo pacnęłam go w rozczochraną głowę. Potter wyszczerzył zęby, potargał sobie włosy i