Przejdź do głównej zawartości

59. Rozmowy damsko-męskie.

Spędziłyśmy całe popołudnie nad jeziorem, zażywając zarówno kąpieli wodnych jak i słonecznych. Kate była szczęśliwa, że w końcu się przełamałam i postanowiłam z nią porozmawiać o stronie intymnej jej związku i długo nie chciała zejść z tego tematu. Ja też przekonałam się, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Może i nie miałam żadnego doświadczenia na ten temat, ale stwierdziłam, że rozmowa z lokatą wcale nie była dla mnie zawstydzająca. Może dlatego, że byłam głównie słuchaczem. Zaskoczyło mnie jednak, że ona tak chętnie chciała o tym rozmawiać i z taką łatwością przychodziło jej opowiadanie o tym, co jej się podoba, a czego wolałaby uniknąć. Gdy zaczęło się robić szaro, zebrałyśmy swoje rzeczy i teleportowałyśmy się do posiadłości Bridge’ów. Wieczór spędziłyśmy na pogaduszkach, popijając domowej roboty wino babci Kate.

Następnego dnia wstałyśmy rano i jedyne, o czym potrafiła trąbić brunetka to o tym, że dzisiaj zobaczy w końcu Syriusza. Patrzyłam na to ze złośliwym uśmieszkiem i docinałam jej co chwilę. Sama jednak cieszyłam się jak małe dziecko, że zobaczę pewnego okularnika, który ostatnimi czasy zajmuje stałe miejsce w mojej głowie. Kate oczywiście stwierdziła, że musimy mnie odpicować, żeby James padł na mój widok. Takim cudem, od rana w jej pokoju trwały przygotowania do naszego spotkania z Huncwotami. Jako, że brunetka nie potrafiła się zdecydować, co na siebie i na mnie włożyć, siedziałam w samej bieliźnie na jej łóżku, czekając aż łaskawie pozwoli mi się ubrać we właściwe ciuchy. Ona sama latała półnaga po swojej ogromnej garderobie, szukając czegoś dla nas. Osobiście nie widziałam powodu, żeby musieć się stroić, ale wiedziałam jaką jej to przyjemność sprawia, więc pozwoliłam brunetce działać. Bridge była w swoim żywiole, co było widać na pierwszy rzut oka. Uwielbiała czytać magazyny o modzie, nie tylko czarodziejskie, ale też mugolskie i uwielbiała się stroić. A musiałam przyznać, że nikt nie znał się lepiej na ciuchach, makijażu i fryzurze niż właśnie moja przyjaciółka. W końcu wybrała dla mnie odpowiednią kreację, którą była liliowa sukienka (a jakżeby inaczej) bez ramiączek, z gorsetową górą i rozkloszowanym, zwiewnym dołem. Sięgała mi przed kolano. Kupiłam ją na początku wakacji i po raz pierwszy miałam ją na sobie (oprócz przymierzania oczywiście). Stanęłam przed wielkim lustrem i spojrzałam krytycznym wzrokiem na moje odbicie.

 – Czemu ja nie wyglądam jak ty? – mruknęłam niezadowolona, a Kate przystanęła i spojrzała na mnie zdziwiona. – Ty jesteś w każdym calu idealna. Masz świetną figurę i we wszystkim wyglądasz perfekcyjnie. – wyjaśniłam, a ona cmoknęła z niezadowoleniem.

 – Co ty wygadujesz głuptasie? – podeszła do mnie i stanęła za mną. – Jesteś śliczna! Spójrz tylko w to lustro. – położyła głowę na moim ramieniu i uśmiechnęła się.

 – Patrzę i widzę wszystkie moje wady. Ty ich po prostu nie masz. – odparłam markotnie, a ona roześmiała się.

 – Przestań wygadywać takie bzdury! Oczywiście, że mam wady, tylko po prostu potrafię je tuszować i eksponować zalety. – wzruszyła ramionami. – Zresztą, ty masz świetne nogi, pupę i piersi. A że tego nie widzisz, to już twój problem. – wyszczerzyła zęby.

 – Ty masz świetne wszystko. – odpowiedziałam przekornie, a ona przewróciła oczami.

 – Zdaje ci się. – rzuciła krótko. – Zresztą, to nie za mną ugania się prawie przez cztery lata jeden z największych przystojniaków w szkole. To nie ze mną w piątej klasie namolnie chciał się umówić drugi przystojniak Craig Davies i to nie ja byłam z Adamem Royalem. Czy ci faceci nic ci nie mówią? – wyliczyła i uśmiechnęła się.

 – To tylko trzech. Przy czym Davies to totalny kretyn. Potter zresztą też przez większość czasu był idiotą. A Royal, no cóż. Chyba nie muszę ci przypominać, jak skończył się nasz związek… Za tobą uganiają się wszyscy. Już w drugiej klasie wzbudzałaś zachwyt wśród chłopców. No i twoim chłopakiem jest największe ciacho w Hogwarcie. – odparłam.

 – Dobra, dość tego przetargu. – zarządziła. – Jesteś piękna niezależnie od tego, czy o tym wiesz, czy nie. – dodała. – Teraz siadaj mi tutaj szybko, bo muszę ci ułożyć włosy, a chłopaki będą tutaj za godzinę. – pociągnęła mnie za rękę i posadziła na stołku, po czym zajęła się moimi włosami.

 – Godzina to szmat czasu. – mruknęłam, a ona posłała mi zabójcze spojrzenie.

 – Jakbyś nie zauważyła, ja nadal chodzę w bieliźnie i muszę się wyszykować.

 – W ogóle nie rozumiem po co się tak stroimy. Przecież Potter i Black widzieli nas tysiące razy. – marudziłam. – Wyjdę na idiotkę w tej sukience. Szczególnie przy Remusie i Glizdku.

 – Zamknij się już Evans. – warknęła Kate i specjalnie szarpnęła mnie mocniej za włosy. Skrzywiłam się, ale nic już nie powiedziałam. W końcu moje włosy leżały w jej rękach, a warto wspomnieć, że trzymała różdżkę. Gdy po dziesięciu minutach skończyła ze mną, moje włosy były ułożone w średniej wielkości fale, które swobodnie spływały mi po plecach i okalały opaloną twarz. Niby nic specjalnego, ale wyglądało super. W czasie gdy Kate zajęła się szukaniem stroju dla siebie, ja wyskoczyłam z tej sukienki i założyłam letni, materiałowy kombinezon w drobne biało-zielono-szare kwiatki, który składał się z góry na ramiączkach, gumki w pasie i krótkich, trochę luźniejszych spodenek. Gdy Kate w końcu wyszła w swojej granatowej, krótkiej i obcisłej sukience, eksponującej wszystkie jej krągłości oraz kształty, wyglądała absolutnie cudownie. Jednak, gdy spojrzała na mnie, najpierw mina jej zrzedła, ale później się zamyśliła.

 – W sumie chyba nawet lepiej w tym kombinezonie. – skwitowała krótko. – Chociaż faceci wolą sukienki. – dodała i wyszczerzyła zęby.

 – Cokolwiek bym założyła i tak wyglądałabym jak szara myszka przy tobie. – mruknęłam, nadal nie mogąc się nadziwić jej wyglądem.

 – Skończ, bo ci normalnie zaraz skopię tyłek! – chyba się zdenerwowała, bo z jej pogodnych zwykle oczu, ciskały we mnie pioruny. – Kiedy ty dziewczyno wpadłaś w takie kompleksy? – już chciałam jej odpowiedzieć, ale nie dała mi dokończyć. – Nie odpowiadaj. Ani słowa więcej o twoich zmyślonych wadach. – warknęła, skutecznie mnie uciszając.

 – Od kiedy ty się taka władcza zrobiłaś? – mruknęłam pod nosem.

 – Z jakim przestajesz, takim się stajesz. – odparła i zachichotała.

 – Szkoda, że to nie działa w kwestii wyglądu. – burknęłam i zarobiłam kuksańca w łeb. – Auu! Zwariowałaś?! – spojrzałam na nią oburzona.

 – Jeszcze jedno słowo, a oberwiesz zaklęciem. – zagroziła mi, a ja zmrużyłam oczy, jednak nic nie powiedziałam, bo wiedziałam, że kto jak kto, ale ona nie rzuca słów na wiatr. Czarnowłosa odwróciła się i usiadła przy toaletce, gdzie zaczęła sobie robić makijaż i układać fryzurę. Ja stałam z boku i przyglądałam się jej z ogromnym zainteresowaniem. Włosy spięła w długi warkocz, przy głowie jednak zostawiając duży luz. Warkocz splotła z boku i przełożyła go sobie przez ramię.

 – Nie myślałaś o tym, żeby po Hogwarcie założyć swój salon piękności? Albo zostać stylistką? Albo pracować w tygodniku „Czarownica” i pisać artykuły w dziale mody? – zagadnęłam, a ona na chwilę zastygła w ruchu i zamyśliła się.

 – Moja matka by mnie zabiła. – odparła po chwili i wzruszyła ramionami. – Ale to całkiem dobry pomysł. – dodała z uśmiechem i wróciła do przerwanej czynności, a mianowicie do podkręcania różdżką rzęs.

 – Przecież sama wybrała to, co kocha, czyli malowanie. – zauważyłam.

 – Co nie zmienia faktu, że chciałaby, żebym zabrała się za coś bardziej ambitnego niż moda. – odparła z obojętną miną. – Ale kto powiedział, że ja się przejmuję tym, co ona sądzi. – dodała i wyszczerzyła zęby. Uśmiechnęłam się lekko. No tak, cała Kate.

 – Zresztą, twoi rodzice są tak bogaci, że pewnie nawet nie musiałabyś nic robić przez całe życie. – roześmiałam się.

 – Wiesz, pewnie nie odmówiliby pomocy finansowej i pewnie przepisaliby mi część fortuny zaraz po ukończeniu szkoły, ale jednak wolałabym się uniezależnić od nich. – powiedziała poważnym tonem, czym mnie zaskoczyła. Zawsze myślałam, że ona ma mniej poważne podejście do swojego przyszłego życia. – Sami pewnie chcieliby, żebym z nimi cały czas mieszkała, nawet gdy będę miała własną rodzinę. Jednak nie wiem, czy ja tego chcę. Ma to wszystko swoje plusy, bo nie musiałabym się martwić o kasę i o to, gdzie mieszkać. Ale z drugiej strony, wiesz jaka jest moja mama. Ciągle wtrącałaby swoje trzy grosze co do mojego zachowania i zachowania mojej całej ewentualnej rodziny. Pewnie nawet, gdy będę miała sześćdziesiąt lat, to będzie mnie upominać i prawić kazania. Nie wiem, czy dałabym radę tak żyć na co dzień. – wyjaśniła.

 – Rozumiem cię doskonale. – odrzekłam. – Sama nie chciałabym mieszkać z moimi rodzicami. Kocham ich i nie narzekam, jednak pedantyczność mojej matki po dłuższym czasie doprowadziłaby mnie do szału. – wyszczerzyłam zęby. Kate uśmiechnęła się i spojrzała na zegarek.

 – Huncwoci za niedługo tutaj będą. Gotowa? Schodzimy na dół? – odezwała się, dokonując lekkich poprawek fryzury i odwróciła się w moją stronę, a ja pokiwałam twierdząco głową. Zeszłyśmy więc na dół do kuchni, gdzie nie było nikogo. Bridge chwyciła w rękę jabłko z misy stojącej na blacie, wskoczyła zgrabnie na blat i ugryzła kawałek. – Chcesz też? – spytała, ale ja pokręciłam przecząco głową. Dziewczyna wzruszyła ramionami i wzięła następnego gryza. Chwilę później usłyszałyśmy kroki i w kuchni pojawiła się mama Kate. Moja przyjaciółka szybko zeskoczyła z mebli, ledwo zdążywszy przed tym, gdy jej mama odwróciła głowę w jej stronę.

 – Katherine, o której przyjeżdża młody Black i jego przyjaciele? – zwróciła się do niej, po czym zawiesiła krytyczny wzrok na jej krótkiej sukience. – I nie uważasz, że przesadziłaś z tym strojem? – dodała ostrym tonem.

 – Huncwoci mają przyjechać za jakieś… - tutaj spojrzała na złoty zegarek na swoim nadgarstku. - …piętnaście minut. – dokończyła, puszczając mimo uszu uwagę o ubiorze.

 – Huncwoci?! Dlaczego tak mówisz na swoich przyjaciół?! Czy ja cię niczego nie nauczyłam?! – na oburzenie jej mamy zachciało mi się śmiać. Kate chyba również walczyła z tym, żeby nie wybuchnąć śmiechem.

 – Ale mamo oni się tak sami nazwali. – powiedziała spokojnie i wyszczerzyła zęby. – Wszyscy tak na nich mówią. – dodała, jednak jej mama nie była przekonana, że to prawda. Brunetka trąciła mnie łokciem w bok.

 – Naprawdę, pani Bridge. – odezwałam się, z trudem powstrzymując syknięcie z bólu, bowiem uderzenie Kate nie należało do najdelikatniejszych. Kobieta zwróciła głowę w moją stronę. – Odkąd tylko zaczęli się przyjaźnić wymyślili sobie taką nazwę i tak już zostało. – po moich słowach mina mamy Kate zelżała, jednak gdy jej wzrok ponownie padł na strój córki, wykrzywiła się w niezadowolonym grymasie.

 – Co nie zmienia faktu, że ubrałaś się zbyt skąpo. – rzuciła, obrzucając szczególnie oburzonym spojrzeniem długość sukienki i jej dekolt w serduszko.

 – Mamo, daj spokój. Jest lato i upał na dworze. – dziewczyna niezbyt przejęła się uwagami matki na temat stroju.

 – Lily nie paraduje pół naga, w przeciwieństwie do ciebie. – syknęła pani Ofelia. Jej córka przewróciła oczami. – I nie rób tak. – nie uszło to oczywiście uwadze kobiety. – Idź się przebrać, zanim nikt cię nie widział, bo chłopcy będą zgorszeni twoim strojem. – po jej słowach ponownie miałam ochotę się roześmiać. No kto jak kto, ale akurat chłopcy będą zachwyceni. Szczególnie Syriusz, który kocha w Bridge cały jej seksapil. Zresztą, jak każdy facet, który kiedyś widział Kate w swoim najseksowniejszym wydaniu.

 – Nie przebiorę się. – fuknęła Kate i założyła ręce na piersi i wydęła usta. – A poza tym oni widzieli mnie w dużo bardziej skąpych strojach. – dodała gniewnie, na co jej mama wybałuszyła oczy i otwarła usta.

 – KATHERINE!

 – Na przykład w stroju kąpielowym. – dziewczyna nie dała rozkręcić się matce. Obie stanęły naprzeciw siebie i ciskały w siebie rozjuszonymi spojrzeniami. Z różdżki pani Bridge, która spoczywała w jej prawej dłoni, poleciały iskry. Sama nie wiedziałam, która jest bardziej wściekła, ale napięcie między nimi było wręcz namacalne, a ja czułam się cholernie niezręcznie w tej sytuacji. Po chwili blondynka zamknęła oczy, a gdy je otwarła spojrzenie już nie było aż tak ostre. Po raz ostatni spiorunowała wzrokiem granatową, obcisłą sukienkę swojej córki, po czym odwróciła się i bez słowa opuściła kuchnię, odpuszczając. – Przy czym Syriusz widział mnie bez niczego. – odezwała się cicho lokata i z jej twarzy znikł groźny wyraz, a zastąpiła go szerokim uśmiechem.

 – COŚ TY POWIEDZIAŁA?! – uśmiech szybko zrzedł mojej przyjaciółce, gdy do kuchni wparowała wściekła Ofelia Bridge. Z wściekłości aż dyszała. Teraz to już nie wiedziałam, czy mam uciekać, czy spróbować zapaść się pod ziemię.

 – Oj mamo, daj spokój. Wiedziałam, że podsłuchujesz, więc zrobiłam ci taki mały psikus. – rzuciła Kate swobodnym tonem. Byłam pod niemałym wrażeniem jej umiejętności kłamania w żywe oczy. Chyba się tego nauczyła od Łapy. Jej mama w jednej chwili zrobiła się cała czerwona.

 – Wcale nie podsłuchiwałam. – odezwała się speszona dopiero po chwili i zrobiła urażoną minę. – Mam nadzieję, że rzeczywiście żartowałaś. – rzuciła jej groźne spojrzenie. – Ale tak czy siak wiedz, że będę ci się uważnie przyglądać. Tobie i Syriuszowi. – pogroziła palcem i wyszła, ponownie zostawiając nas same. Brunetka już otwierała buzię, żeby coś powiedzieć, jednak szybko zatkałam jej usta ręką, zanim zdążyła znowu coś palnąć. Gdy upewniłam się, że nic nie powie, cofnęłam rękę.

 – Teraz to ja już nie wiem, kogo mam się bardziej bać. – mruknęłam, a ona posłała mi pytające spojrzenie. – Ciebie czy twojej mamy. – wyjaśniłam, a ona wyszczerzyła zęby. – Jedno wiem na pewno. Syriusz będzie miał przerąbane życie z taką kobietą i teściową. – dodałam, a Kate tym razem roześmiała się głośno.

 – No cóż, pocieszę cię, że podobno ja mam gorszą teściową. – rzuciła wesoło. Naszą pogawędkę o teściowych przerwał dzwonek do drzwi, na dźwięk którego Kate wystrzeliła z kuchni niczym pocisk. Podążyłam za nią i tylko widziałam jak mija zmierzającą w stronę holu swoją mamę, która obrzuciła ją oburzonym spojrzeniem. Zrównałam krok z panią Bridge (której posłałam przepraszające spojrzenie) w momencie gdy jej jedyna córka otworzyła drzwi i z radosnym piskiem wskoczyła na niczego nie spodziewającego się Syriusza, który w ostatnim momencie złapał ją w locie.

 – Syriusz! – krzyknęła ucieszona i wtuliła się w czarnowłosego chłopaka. Oburzenie pani Bridge chyba sięgnęło zenitu, bo stała obok mnie cała czerwona i nie potrafiła z siebie wydusić słowa. – Cześć chłopaki! – rzuciła do reszty Huncwotów, którzy stali uśmiechnięci za plecami Łapy i przyglądali się osobliwemu powitaniu pary.

 – Cześć kochanie. – sapnął Black. – Dzień dobry pani Bridge, cześć Evans. – dodał, wyłaniając twarz spod długiego, czarnego warkocza swojej dziewczyny, która nadal tuliła się do niego, oplatając w pasie nogami.

 – Cześć Black. – wyszczerzyłam zęby i pomachałam ręką na powitanie.

 – Możemy wejść? – spytał, patrząc wesołym wzrokiem na panią Ofelię, która nadal nie była w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. Skinęła tylko głową. Syriusz przekroczył próg domu i wszedł do środka, nadal trzymając na rękach lokatą, a za nim wszedł Remus i Peter. I gdy już z rozpaczą myślałam, że to wszyscy, na samym końcu, po chwili wyłonił się wysoki brunet w okularach, dyrygujący bagażami wszystkich Huncwotów. Serce biło mi jak oszalałe, a świat stanął w miejscu, gdy chłopak zamknął za sobą drzwi i odwrócił się w naszą stronę. Obdarzał wszystkich po kolei wesołym spojrzeniem, ale nie potrafiłam dokładnie opisać jego miny. Jednak, gdy na samym końcu jego orzechowe tęczówki spotkały moje, drgnął i uśmiechnął się lekko. Nie wiedziałam co mi się stało, ale w tamtym momencie mogłabym tak stać godzinami i pochłaniać Jamesa wzrokiem. Minął tylko miesiąc, a ja miałam wrażenie, że go nie widziałam wieki i nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tak bardzo za nim tęsknię. Czy ze mną było coś nie tak, skoro miałam ochotę zrobić to samo, co Kate Syriuszowi? Po prostu rzucić się Rogaczowi w ramiona i tkwić w nich, dopóki nie zdam sobie sprawy z tego, że one naprawdę mnie obejmują. James wyglądał tak jak zawsze. Był wysoki, miał szczupłą i wysportowaną sylwetkę, kruczoczarne roztrzepane włosy, okulary na nosie, wąskie wargi rozciągnięte w uśmiechu i cholernie piękne, orzechowe oczy, w których malowało się ciepło i w których spojrzeniu mogłam się roztopić. Dziewczyny w Hogwarcie mogły sobie robić listy najprzystojniejszych chłopaków w szkole i na samym szczycie tych list mogły sobie widnieć nazwiska Blacka, Daviesa, czy innych przystojniaków, ale dla mnie numerem jeden zdecydowanie był James Potter.

 – KATHERINE! – moje rozmyślania przerwał wrzask mamy Kate, która odzyskała w końcu mowę po tym, gdy jej jedyna i pierworodna córka zaczęła namiętnie całować Syriusza na powitanie. Po jej wrzasku wnioskowałam, że nie mieściło się to w dobrych manierach. – Zejdź z Syriusza, natychmiast. – powiedziała lodowatym tonem, gdy lokata oderwała się od swojego chłopaka i odwróciła głowę w stronę swojej uroczej mamy, nadal tkwiąc na jego rękach (a raczej po prostu na nim). W końcu zeskoczyła z niego i poprawiła sukienkę, ściągając ją na dół. Swoją drogą, zastanawiałam się jakim cudem wskoczyła, tkwiła i zeskoczyła z Blacka w tej kreacji w taki sposób, że nie pokazała niczego niepożądanego. Grację pewnie miała w genach. – Musimy poważnie porozmawiać, wybaczcie moi drodzy. – pani Bridge pociągnęła za rękę niezadowoloną Kate, która przewróciła oczami, bezgłośnie pokazując, że zaraz wróci i wyszły obie do kuchni, skąd wszyscy mogliśmy słyszeć kazanie pod tytułem „Jak prawidłowo powitać gości, nawet jeśli wśród nich jest twój chłopak, którego nie powinnaś całować przy wszystkich, a w szczególności przy własnej matce.”.

 – To może my pójdziemy na górę? – zaproponował Syriusz, ledwo powstrzymując się od parsknięcia śmiechem. Wszyscy zgodnie pokiwali głowami, więc Black zaczął iść w stronę schodów, a za nim cała reszta. Widząc, że James nadal opiekuje się bagażami i idzie na końcu, specjalnie ociągałam się, żeby iść razem z nim. Lunatyk widząc to, uśmiechnął się jednoznacznie i przyspieszył kroku, robiąc między naszą dwójką, a ich trójką znaczny dystans, za co byłam mu bardzo wdzięczna.

 – Pomóc ci z tymi tobołami? – odezwałam się po raz pierwszy.

 – Nie trzeba, mam różdżkę. – podniósł dłoń, w której ją trzymał i puścił mi oczko. – Ale dzięki. – dodał, a jego druga ręka powędrowała do włosów i potargała je jeszcze bardziej.

 – Skoro tak twierdzisz. – wzruszyłam ramionami i weszłam przed nim na pierwszy stopień schodów prowadzących do góry.

 – A tak w ogóle, to cześć Evans. – szepnął mi dźwięcznie tuż przy samym uchu. Stanęłam z wrażenia, bo przez całe ciało przeszły mnie przyjemne dreszcze, a w brzuchu poczułam szarpnięcie. Natomiast on jakby nigdy nic przeszedł obok mnie, a za nim powędrowały bagaże, które transportował. – Idziesz, czy będziesz tak stała? – spytał, gdy był kilkanaście stopni wyżej ode mnie. Ocknęłam się i zaczęłam wchodzić do góry, ciągle mając w uchu jego głos. Przerażało mnie to, że moje ciało i umysł tak intensywnie reagowało na sam jego głos i zaczęłam się zastanawiać co to będzie, gdy w grę będzie wchodził dotyk… Otrząsnęłam się ze swoich kosmatych myśli i obiecałam w duchu zabić Kate, bo to przez jej wczorajsze gadanie tworzyłam w głowie wizje miejsc, gdzie mógłby mnie dotykać James. Weszliśmy w końcu na piętro, na którym znajdował się pokój Kate i weszliśmy do pokoju naprzeciwko, w którym mieli spać Huncwoci. Był to ogromny pokój, którego dwie ściany były zielone, a dwie czerwone, a na podłodze leżał piękny, miękki dywan w odcieniach brązu i złota. Znajdowały się tam cztery podwójne łóżka, stół z sześcioma krzesłami, wielkie drzwi do garderoby i mosiężne biurko. Wszystkie meble były z tego samego jasnego drewna i musiały być cholernie drogie. Zresztą, jak wszystko w tym domu. Naprzeciw wejścia znajdowało się ogromne przeszklenie na pół ściany i wyjście na balkon, z którego był widok na ogród państwa Bridge’ów i boisko do quidditcha. Jako, że weszłam ostatnia, zamknęłam za sobą drzwi. Syriusz leżał rozłożony na jednym łóżku, Peter siedział i oglądał pokój z podziwem wymalowanym na twarzy, Remus siedział na krześle i kołysał się na tylnych nogach, a James stał luźno oparty o ścianę, trzymając ręce w kieszeni i lustrował mnie wzrokiem z delikatnym uśmiechem na ustach. Wyglądał tak seksownie, że miałam ochotę rzucić się na niego i zacząć całować bez opamiętania. Z tych myśli aż zaschło mi w ustach i musiałam oblizać wargę, na którą w tym momencie okularnik wręcz się gapił. Czułam się jakbyśmy byli sami w tym pokoju i musiałam mocno wytężyć mózg, żeby pamiętać, że tak nie jest. W co ten Potter pogrywał?

 – A gdzie Angelina? – spytał Łapa, podnosząc się i podpierając na łokciach. – Podobno wczoraj miałyście po nią jechać do Londynu. – teraz już nie tylko James, ale i cała reszta patrzyła na mnie, wyczekując odpowiedzi.

 – Pojechałyśmy. – odpowiedziałam krótko.

 – Więc gdzie jest bohaterka ostatniego meczu? – zapytał kapitan Gryffindoru.

 – Aportowałyśmy się do Londynu, straciłyśmy pół dnia na znalezienie w centrum jej domu, a gdy w końcu nam się udało, mama Chudej oznajmiła, że pojechała z Redem na dwa tygodnie do Paryża. – opowiedziałam im skróconą wersję naszej wycieczki do stolicy.

 – Z Redem? Przecież podobno ze sobą zerwali. – zauważył James, robiąc niezbyt inteligentną minę. Wzruszyłam ramionami.

 – Też tak myślałyśmy, bo Angelina tak ciągle utrzymywała. A nam powiedziała, że tutaj jej mama nie puściła. – wyjaśniłam. – Jak wakacje? – spytałam, zmieniając temat na weselszy i popatrzyłam na każdego. Musiałam przyznać, że chciałam poruszyć temat wakacji, bo zżerała mnie ciekawość, co przez cały miesiąc robił Potter.

 – Jakoś specjalnie ciekawe to one nie były. – pierwszy odezwał się Peter. – Musiałem opiekować się domem, bo mama zachorowała, więc ktoś musiał sprzątać i robić zakupy.

 – Ja też siedziałem w domu, a ostatni tydzień spędziłem u Rogacza. – odpowiedział Lupin, po czym on, James i Syriusz uśmiechnęli się lekko.

 – Ja to wiadomo, tydzień u Kate, a reszta u Rogacza. – wyszczerzył zęby jeden z dwóch brunetów.

 – A ja byłem na wakacjach z rodzicami we Francji na tydzień, gdy Syriusz był tutaj. Potem broiłem w domu z Łapą i Luniaczkiem. – okularnik uśmiechnął się i obserwował moją reakcję. Po jego odpowiedzi ukuło mnie coś w środku, jednak nie chciałam dać po sobie poznać. Miałam żal do Jamesa, że pomimo siedzenia w domu przez większość czasu, nie znalazł chwili, żeby skrobnąć jakiś list. I już sama nie wiedziałam, czy mam prawo się o to złościć, czy nie. – A twoje wakacje Evans? – zagadnął po chwili, wyrywając mnie z zamyślenia. Postanowiłam trochę się pobawić jego kosztem, więc uśmiechnęłam się szeroko.

 – Wspaniale. – odpowiedziałam, starając się brzmieć jak najbardziej wesoło. – Codziennie widywałam się z moim przyjacielem Lukiem. – przerwałam na chwilę, żeby móc nacieszyć się z wyraźnie zbitej miny Pottera. – Raz spotkałam się z Angeliną, no i nie mogę zapomnieć, że byłam na kawie z Adamem Royalem. – po ostatnim zdaniu wiedziałam, że dobiłam Jamesa, bo jego mina ewidentnie świadczyła o tym, że jest zły. – Dawno nie miałam tak udanej połowy wakacji. – dodałam i uśmiechnęłam się słodko. Rogacz zaciskał zęby, Syriusz patrzył na niego z niepokojem, natomiast Remus uśmiechnął się ze zrozumieniem i miałam wrażenie, że walczył ze sobą, żeby się nie roześmiać na głos. Przybiłam sobie w duchu piątkę. Potter jednak nie skomentował moich wakacyjnych rewelacji, tylko z naburmuszoną miną podszedł do okna i patrzył uparcie na widok za nim. W tym momencie do pokoju weszła Kate z równie naburmuszoną miną co mój obiekt westchnień i trzasnęła drzwiami z całej siły, tak mocno, że Syriusz podskoczył na łóżku, a Remus stracił panowanie nad bujającym się krzesłem i wywinął orła.

 – I nie trzaskaj drzwiami. – Kate wypowiedziała te słowa równocześnie z wrzaskiem swojej matki, dochodzącym gdzieś z dołu. – Jak ja czasami mam dość tej kobiety. – burknęła i padła na łóżko, na którym leżał jej chłopak. Remus nadal leżał zdezorientowany na podłodze, natomiast James i Syriusz śmiali się głośno ze swojego przyjaciela. Bridge po chwili do nich dołączyła. – A ty Remusie powinieneś uważać na przedmioty, którymi możesz sobie zrobić krzywdę. – dodała i wyszczerzyła zęby do zbierającego się z ziemi chłopaka.

 – Bardzo zabawne. – burknął szatyn, podnosząc krzesło. – Chciałbym tylko zauważyć, że gdybyś słuchała dobrych rad swojej mamy i nie trzaskała drzwiami, to wcale bym sobie krzywdy nie zrobił. – dodał, a gdy Kate mina zrzedła, uśmiechnął się triumfująco.

 – Dobra, szkoda czasu na pogaduszki. – zarządził Syriusz i wstał z łóżka. – Co robimy? – spytał i spoglądał na twarz każdego z nas, zacierając ręce.

 – Może mały meczyk? – zaproponował, oczywiście nie kto inny, jak James.

 – Wspaniały pomysł! – powiedział entuzjastycznie Black i klasnął z radości. Ja z lokatą wymieniłyśmy znaczące spojrzenia.

 – Dajcie spokój, nie macie dość tego quidditcha? – odezwała się moja przyjaciółka.

 – Dość? Quidditcha? Czy ty wiesz, co ty mówisz? – oburzył się James i spojrzał na nią, jakby była wariatką. Przewróciłam oczami. – Łapo, cokolwiek z nią robisz, gdy jesteście sami, to przestań to robić i wbij jej do głowy, że quidditcha nigdy nie za wiele. – zwrócił się do swojego przyjaciela.

 – Wiesz Rogaczu, co robimy, gdy jesteśmy sami? – odezwała się Kate ze złośliwym uśmieszkiem. Wszyscy spojrzeli na nią zaciekawieni, a ja przełknęłam ślinę, podejrzewając, co chce powiedzieć. – To, co ty chciałbyś robić z Lily, gdybyście byli sami. – odpowiedziała na swoje pytanie, po którym Syriusz parsknął śmiechem, Remus uśmiechnął się, Peter nie wiedział o co chodzi, ja spaliłam buraka i posłałam jej wściekłe spojrzenie, a James zlustrował ją niezidentyfikowanym wzrokiem, a potem spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko, jakby sam do siebie.

 – Czyli co konkretnie? – zapytał Peter, przerywając ciszę.

 – Glizdogonie… - Rogacz pokręcił głową z niedowierzaniem, po czym dołączył do całej reszty, która wybuchła śmiechem. A mi wcale nie było do śmiechu.

 – Dobra, koniec tych głupich docinek. – przerwałam im, nadal rumieniąc się. – Nie gramy w quidditcha, tylko idziemy nad jezioro. Trzeba wykorzystać ładną pogodę, bo podobno ma się popsuć za niedługo. – zarządziłam. Zauważyłam, że ten pomysł nie tylko Kate przypadł do gustu, ale również Remusowi i Peterowi. Najmniej oczywiście Potterowi, który najchętniej to by latał na tej swojej miotle każdą wolną minutę. Syriusz też chyba wolałby grać w quidditcha, jednak po chwili oboje stwierdzili, że jezioro nie jest takim złym pomysłem.

 – To spotykamy się za pół godziny na dole. – oznajmiła wesoło Kate, dała soczystego buziaka w usta Syriuszowi i wyszła, ciągnąc mnie za rękę. Weszłyśmy do jej pokoju i zaczęłyśmy się przebierać w stroje kąpielowe.

 – Jakiegoś szczególnego wrażenia na Potterze to ja nie zrobiłam. – mruknęłam niezadowolona.

 – Za to on na tobie jak najbardziej. – docięła mi przyjaciółka, uśmiechając się dwuznacznie. Spojrzałam na nią powątpiewająco. – Och Lily, nie udawaj. Przecież widać na pół mili, że na niego lecisz. – I uwierz, że on na ciebie też. Gdy nie patrzyłaś, pożerał cię wzrokiem. – zapewniła mnie pogodnie.

 – Tak, oczywiście. Mówisz tak, bo jesteś moją przyjaciółką. – prychnęłam, a ona westchnęła ciężko.

 – Ja powinnam dostać jakąś nagrodę za cierpliwość do ciebie. – mruknęła, wznosząc oczy do góry.

 – No cóż, sam fakt, że cały miesiąc siedział w domu, nie licząc tygodnia, gdy był u ciebie Syriusz, a nie napisał do mnie ani jednego słowa, znaczy tyle, że dał sobie ze mną spokój. – wzruszyłam ramionami, nie komentując jej wypowiedzi. – A skoro tak, to ja też sobie dam z nim spokój. Nie mam zamiaru uganiać się za tym napuszonym łbem kolejny raz. Już i tak zmarnowałam na niego cały szósty rok. – chociaż chciałam nadać swojemu tonowi całkowitą obojętność, nie udało mi się ukryć żalu w głosie.

 – On uganiał się za tobą od trzeciej klasy…

 – I co z tego? Czyli teraz ja mam latać za nim przez następne dwa lata, aż w końcu stwierdzi, że rachunki wyrównane i możemy żyć długo i szczęśliwie? – przerwałam jej.

 – Nie, Lily. W ogóle nie rozumiem całego twojego rozgoryczenia. Przecież oni tutaj są dopiero jakieś pół godziny, a ty już stwierdzasz, że Potter sobie odpuścił. Co miał zrobić? Wpaść i rzucić się na ciebie tak, jak ja na Syriusza?

 – Przynajmniej wiedziałabym na czym stoję. – odpowiedziałam jej, a ona pokręciła głową z niedowierzaniem.

 – Myślę, że najlepiej będzie, jeśli szczerze porozmawiasz z nim na osobności. Nad jeziorem będzie idealna okazja do tego. Ja odciągnę pozostałą trójkę, a ty wtedy będziesz mogła na spokojnie z nim pogadać. – jej pomysł nie był taki całkiem zły. Tylko nadal pozostawał jeden problem.

 – I co ja niby miałabym mu powiedzieć? – spytałam.

 – To zależy czego od niego oczekujesz. – powiedziała prosto.

 – Jak go dzisiaj zobaczyłam, to moją pierwszą i jedyną myślą było rzucenie się na niego i po prostu całowanie jego ust. – przyznałam cicho, a Kate zagwizdała i wyszczerzyła zęby.

 – Panno Evans, ja cię nie poznaję. – zaśmiała się. – Plaża to idealne miejsce, żeby go sprowokować do takich sytuacji. Będziesz w samym bikini, więc jemu będzie ciężko myśleć o czymś innym, niż o tobie. – dodała po chwili rzeczowym tonem i spojrzała na mnie wesoło. Jednak mina jej zrzedła, gdy zobaczyła mój posępny wyraz twarzy. – Co znowu?!

 – Na plaży pełno będzie półnagich dziewczyn, które wyglądają o niebo lepiej niż ja i na których James będzie mógł skupiać swoją uwagę. – zauważyłam i w ostatnim momencie uchyliłam się przed lecącym we mnie podręcznikiem do transmutacji.

 – Po pierwsze skończ gadać bzdury, bo następnym razem trafię. – zagroziła mi surowym tonem. – A po drugie, to przecież zawsze chodzimy w ustronne miejsce, więc nie będzie żadnych innych dziewczyn oprócz mnie i ciebie. – dodała. Już otwierałam usta, żeby coś powiedzieć, ale nie dała mi dojść do słowa. – A ja będę zajęta przez Syriusza. – odpowiedziała na moją niewymówioną sugestię. – Słuchaj Lily, jesteś piękną i zgrabną dziewczyną, do tego inteligentną, więc nie widzę żadnych przeszkód, żebyś z sukcesem zaczęła uwodzić Pottera. Masz wszystko, czego potrzeba, żeby ślinił się na twój widok i kompletnie nie rozumiem tych twoich kompleksów. Więc jeśli chcesz, żeby rzucił się na ciebie i zaczął całować, to rusz w końcu głową i ciałem i zrób coś, a nie tylko narzekasz. – w jej głosie mogłam wyczytać, że kończy się jej cierpliwość do mnie. No i jakby nie było, miała całkowitą rację, że muszę w końcu zacząć działać.

 – Niech ci będzie. – mruknęłam. – Spróbuję z nim porozmawiać i trochę go zbałamucić nad tym jeziorem. – dodałam niezbyt entuzjastycznie.

 – Powiedz mi jedno. – odezwała się brunetka. – Jak ty flirtowałaś z Royalem, skoro kompletnie nie radzisz sobie z Potterem? – spojrzała na mnie pytająco.

 – Bo Adam, w przeciwieństwie do Jamesa, wykazywał zainteresowanie moją osobą, więc automatycznie czułam się pewna siebie. A poza tym, nie wiem dlaczego, ale pomimo związku z Royalem, na Potterze zależy mi bardziej. Nie pytaj dlaczego, po prostu tak jest. – wyjaśniłam, a ona zamyśliła się na chwilę.

 – Kto by pomyślał jeszcze rok temu, że będzie ci zależeć na Rogaczu. – uśmiechnęła się. – No i jestem z ciebie dumna. – dodała, a ja spojrzałam na nią pytająco. – W końcu się otworzyłaś i zaczęłaś ze mną rozmawiać na temat tego, co czujesz.

 – Nie można wiecznie trzymać wszystkiego w sobie. – odparłam obojętnie. – Poza tym, to chyba dobrze, nie? W końcu jesteśmy przyjaciółkami. – dodałam, uśmiechając się lekko.

 – Oczywiście, że dobrze. – zapewniła mnie. – Cieszę się, naprawdę, bo w szóstej klasie miałaś problem z uzewnętrznianiem swoich uczuć.

 – Dobra, gotowa? Schodzimy na dół? – ucięłam temat, dopinając guziczek w moim kombinezonie.

 – Chodź, pójdziemy jeszcze do kuchni po prowiant na drogę. – Kate złapała swoją ogromną torbę, w której miała wszystkie niezbędne rzeczy, założyła na głowę słomiany kapelusz i wyszła z pokoju. Mi nie pozostało nic innego jak wzięcie swojej torby i pójście jej śladem. Zeszłyśmy na dół i skierowałyśmy się do kuchni, gdzie krzątał się skrzat domowy Bridge’ów. – Gumiak, zrób nam duży zapas kanapek. – powiedziała i usiadła przy stole.

 – Już się robi, panienko. – zapiszczał skrzat. Ja również usiadłam i obserwowałam jak stworzenie pstryka palcami i kieruje szeregiem czynności, związanych z robieniem wspomnianych wcześniej kanapek. Po kilku minutach przed nami wylądował schludnie zapakowany stos kanapek. Kate podziękowała Gumiakowi, wstała, spakowała prowiant do torby i wyciągnęła z lodówki całą zgrzewkę zimnych napojów. Wręczyła mi ją do ręki i wyszłyśmy z kuchni, zmierzając pod schody, z których schodzili Huncwoci.

 – Poczekajcie chwilę. – odezwała się Kate, gdy chłopcy w końcu stanęli obok nas. – Idę powiedzieć mamie, że wychodzimy. – wyjaśniła i pognała do pracowni pani Bridge. Jakieś pięć minut później przyszła z powrotem i oznajmiła, że możemy ruszać, więc wszyscy skierowali się do wyjścia. Chwyciłam zgrzewkę napojów w rękę i zaczęłam iść na samym końcu. Jednak chwilę później poczułam jak ktoś mi wyrywa mój bagaż. Spojrzałam na bok i zobaczyłam uśmiechniętego okularnika.

 – Wezmę to za ciebie. – oznajmił po fakcie.

 – Nie musiałeś, ale dzięki. – mruknęłam. W tym momencie doszliśmy do drzwi.

 – Panie przodem. – skinął głową i przepuścił mnie. Poszłam przodem i dołączyłam do reszty. Stanęliśmy wszyscy na drodze, Kate powiedziała im, gdzie mają się aportować i chwilę później byliśmy w tym samym miejscu, co wczoraj. Przed nami rozciągała się trawiasta plaża i ogromne, rozległe jezioro. Poszukaliśmy ustronnego miejsca, odgraniczyliśmy się dodatkowo wysokimi parawanami i porozkładaliśmy nasze koce na ziemi. Gdy w końcu wszystko odpowiednio rozłożyliśmy, ja usiadłam na kocu, a chłopaki zdjęli koszulki i spodenki, pozostając w samych kąpielówkach. Miałam okazję podziwiać szczupłe, lecz wysportowane ciało Jamesa, bo ubrań pozbywał się tuż przede mną. Jako, że był odwrócony plecami do mnie, mogłam bezkarnie gapić się na jego łagodnie wyrzeźbione plecy, których mięśnie poruszały się przy najmniejszym ruchu. Do mojej głowy wpadła myśl, że z miłą chęcią powędrowałabym dłońmi po tych rozkosznych łopatkach i barkach, jednocześnie obsypując je delikatnymi pocałunkami. Wpatrując się w Rogacza, całkowicie zatopiłam się w swoich myślach i kompletnie nie zwracałam uwagi na to, co dzieje się dookoła mnie. Można było powiedzieć, że nad jeziorem byłam tylko ciałem, bo w głowie pojawiał się sznur myśli o innym ciele… Dopiero po chwili zorientowałam się, że już nie patrzę na plecy okularnika, tylko na jego tors, bo on stał… przodem do mnie. Zważając na fakt, że cała reszta paczki znajdowała się za nim, już wiedziałam, że przyłapał mnie na wpatrywaniu się w niego. Podniosłam wzrok i tylko upewniłam się w swoim przekonaniu. Błyskawicznie zamknęłam usta. Swoją drogą, nawet nie zauważyłam, że je otwarłam… Gdy moje zielone tęczówki spotkały orzechowe, wręcz poczułam jak policzki płoną mi na czerwono. Boleśnie powoli na jego ustach pojawiał się złośliwy uśmieszek i już brał oddech, żeby coś głośno powiedzieć, ale po chwili zmienił zdanie.

 – Wszystko widziałem. – wyszeptał tak cicho, że tylko ja miałam możliwość go usłyszeć, po czym odwrócił się i jakby nigdy nic zaczął coś mówić do Syriusza o kałamarnicach.

 – Lily, na co czekasz? Rozbieraj się! – poleciła Kate i stanęła obok mnie, po czym zaczęła ściągać swoją granatową sukienkę, pod którą miała tego samego koloru bikini, więc i ja wstałam i rozpięłam kombinezon. Po chwili obie stałyśmy w samych strojach kąpielowych.

 – Glizdogonie, pierwszy raz w życiu widzisz kobiety w bikini? – zaśmiał się James, jednak najniższy z wszystkich Huncwotów wcale nie zareagował na jego słowa, bo gapił się na mnie i Kate z otwartymi ustami. Syriusz, widząc to, podszedł do niego i trzepnął go w ucho, posyłając mordercze spojrzenie. Dopiero to poskutkowało i Peter odwrócił głowę, robiąc się cały czerwony ze wstydu. Wszyscy, oprócz Blacka i Pettigrew, się roześmiali. Gdy w końcu skończyliśmy się chichrać z całej sytuacji, James usiadł na kocu, ja usadowiłam się obok niego, Lunatyk z mojej lewej strony, za nim Peter, a gdy Syriusz chciał capnąć z drugiej strony Jamesa, Kate podeszła do niego, szepnęła coś na ucho i pociągnęła go za rękę w stronę jeziora. Łapa posłał nam tylko przepraszające spojrzenie i podążył za swoją dziewczyną, wpatrując się z zadowoloną miną na jej tyłek, którym zgrabnie poruszała. Na kocu zostaliśmy w czwórkę i wyglądało, że tak zostanie, więc odłożyłam na później rozmowę z okularnikiem, spięłam włosy w ciasny kok i wyjęłam krem do opalania z zamiarem posmarowania się nim, zanim wyglądałabym jak rak. Czułam na sobie wzrok bruneta, jednak starałam się nie zwracać na to uwagi. W momencie, gdy nalałam trochę kremu na ręce, on zmienił pozycję na klęczącą, chwycił moją dłoń i zebrał z niej cały krem. Podniosłam jedną brew w geście zdziwienia, na co on uśmiechnął się zawadiacko.

 – Pozwól, że posmaruję ci plecy. – powiedział spokojnym tonem, patrząc mi prosto w oczy z nieodgadnionym wyrazem. Niby zwykłe słowa, jednak w jego ustach brzmiały jak jakaś niemoralna propozycja, w reakcji na którą moje ciało znowu przeszedł przyjemny dreszcz.

 – Peter, chodźmy do wody. – usłyszałam gdzieś z lewej strony głos Remusa, w którym dało się zauważyć nutkę rozbawienia. Glizdogon chyba chciał zaprotestować, jednak Lunatyk skutecznie go odciągnął od naszej dwójki.

 – No to zostaliśmy sami. – oznajmił zadowolony Potter i przemieścił się za mnie. Nie odpowiedziałam, bo nie byłam w stanie tego zrobić. Z napiętymi wszystkimi mięśniami, spragnionymi dotyku Jamesa, czekałam, aż jego dłonie zetkną się z moimi plecami. Długo nie musiałam czekać, bowiem już chwilę później poczułam chłód kremu zmieszany z ciepłem dłoni. Pod wpływem jego dotyku mięśnie same się rozluźniły, a powieki mimowolnie opadły. Rogacz delikatnymi, kolistymi ruchami wmasowywał w moje ciało olejek do opalania, a ja w tym momencie stałam się swoimi plecami. Czułam tylko te miejsca, w których znajdowały się jego dłonie, słyszałam tylko jego oddech, natomiast nie widziałam nic. I wcale na ten fakt nie miało wpływu to, że miałam przymknięte oczy. Gdyby w tym momencie stanąłby przede mną Voldemort i zaczął zabijać wszystkich wokół, najprawdopodobniej bym tego nie zauważyła. Po kilku naprawdę przyjemnych chwilach, James oderwał ręce od moich pleców i sięgnął po kosmetyk, który trzymałam w ręce. Byłam tak rozkojarzona, że nawet tego nie zauważyłam. Ocknęłam się dopiero, gdy poczułam zimny płyn na swoim karku. Jednak moje przebudzenie nie trwało długo, bowiem chwilę później poczułam ręce Rogacza, które jeździły zmysłowo po moim karku i szyi, doprowadzając mnie niemal do szaleństwa. W tym momencie mógł ze mną zrobić co tylko chciał, bo ja zrobiłabym wszystko, o co by poprosił. Z mojego gardła wydobył się cichy jęk, który świadczył o tym, jak błogo się czułam. Jednak te rozkoszne tortury nie trwały zbyt długo, bo Potter nagle przerwał i poczułam jak odsuwa się ode mnie i usadawia po mojej prawej stronie.

 – No, tyłu dzisiaj raczej nie spieczesz. – powiedział swoim wesołym tonem, bezlitośnie przebijając bańkę przyjemności, w której przebywałam. Spojrzałam na niego na wpół oburzona, a na wpół nadal rozkojarzona, jednak po sekundzie zreflektowałam się i pozbyłam się obu odczuć.

 – Dziękuję. – odezwałam się lekko zachrypniętym głosem, zastanawiając się, dlaczego on mi to robi.

 – Gapiłaś się na mnie. – wystrzelił nagle ni stąd, ni zowąd, tym razem całkowicie wyrywając mnie z tego dziwnego nastroju, w który mnie wprowadził.

 – Że… że co? – spytałam z głupią miną.

 – Mówię, że gapiłaś się na mnie, gdy się rozbierałem. – powtórzył dobitnie, szczerząc zęby.

 – Chyba śnisz, Potter. – prychnęłam, starając się zatuszować zakłopotanie. Czułam jednak jak na moje policzki występują rumieńce.

 – Nie kłam, Evans. – rzucił lekko. – Wręcz pożerałaś mnie wzrokiem, a ja cię przyłapałem. – uśmiechnął się pewnie.

 – Masz bujną wyobraźnię. – odparłam złośliwie. – Albo masz, załóż czapkę, bo ci to słońce zaszkodziło. Może jeszcze nie jest za późno. – dodałam, biorąc do ręki czapkę z daszkiem, która leżała niedaleko i wyciągnęłam ją w stronę rozczochranej głowy, z zamiarem założenia jej Huncwotowi. Ale wtedy stało się coś, czego kompletnie się nie spodziewałam. James chwycił moją rękę i szarpnął delikatnie w swoją stronę, tym samym przyciągając mnie do siebie. Teraz nasze twarze dzieliło zaledwie kilka cali. Widziałam z bliska jego wargi, które miałam ochotę pocałować. James spojrzał na mnie takim wzrokiem, że z wrażenia wypuściłam czapkę z ręki. Patrzeliśmy sobie prosto w oczy. Wesołe orzechowe oczy, które patrzyły na mnie z seksowną pewnością siebie, kontra zielone tęczówki, które już sama nie wiedziałam, co wyrażały, bo, pod wpływem jego bliskości i TEGO spojrzenia, zapomniałam jak się nazywam.

 – Nie wypieraj się Lily. – szepnął, akcentując miękko moje imię. – Widziałem jak na mnie patrzysz.

 – Tylko podziwiałam widoki. – odpowiedziałam cicho, nie spuszczając z niego wzroku. Zauważyłam lekkie drgnięcie na jego twarzy, które oznaczało, że zaskoczyłam go tą odpowiedzią.

 – Czyli przyznajesz, że lubisz mnie w TEN sposób? – zapytał, zmniejszając odległość naszych twarzy jeszcze bardziej. Niewiele brakowało, żebyśmy się stykali nosami.

 – A co jeśli powiem, że tak? – odezwałam się, przygryzając lekko wargę. Wręcz czułam przeskakujące między nami iskry i byłam pewna, że nasze wargi lada chwila się spotkają. I gdy puścił moją rękę, dałabym sobie ją uciąć, że zrobił to tylko po to, żeby mnie chwycić całą w ramiona i pocałować.

 – To odpowiem, że bardzo mnie to cieszy. – odpowiedział z bezczelnym uśmiechem i wstał, po raz kolejny sprawiając, że magiczna bańka prysła. Nie wiedziałam, czy jestem bardziej wściekła, czy bardziej rozczarowana. Na początku myślałam, że go zamorduję, gdy stał nade mną i z tym swoim złośliwym uśmiechem przypatrywał się mojemu osłupieniu. Otrząsnęłam się po raz kolejny tego dnia i wstałam błyskawicznie, stając twarzą do niego. Tym zagraniem zdenerwował mnie na tyle, że wywołał wojnę, którą zamierzałam wygrać. Skoro tak bardzo bawiły go gierki, miałam zamiar mu pokazać jak się rozgrywa porządną batalię. Nagle mnie oświeciło i przypomniałam sobie, że ja też potrafię zagrać mu na nosie.  Uśmiechnęłam się do niego przesłodko, odwróciłam tyłem, odeszłam dwa kroki, po czym sięgnęłam po krem, schylając się bezlitośnie powoli. Usiadłam sobie na kocu i zaczęłam nacierać nim resztę ciała. Zaczęłam od stóp, pnąc się w górę rękami i bardzo dużo uwagi poświęcając na wnętrze ud, kątem oka cały czas obserwując reakcję okularnika. Musiałam mocno się starać, by nie uśmiechnąć się triumfująco, gdy zobaczyłam jak mina mu zrzedła. Po nogach przyszła kolej na ręce, z których płynnie przeszłam na dekolt. W momencie, gdy masowałam miejsca naokoło góry bikini, Potter z wrażenia aż oblizał usta. Później dużo uwagi skupiłam na brzuchu, niespiesznie go nacierając, aż nazbyt dokładnie. Ale najlepsza część była tą, w której wstałam, odwróciłam się do niego bokiem i zaczęłam smarować swoją pupę. Czasami „niechcący” odwracałam się tyłem do niego i napawałam tym, że wyraźnie go zatkało i wręcz nie mógł się ruszyć. Gdy w końcu mój prywatny pokaz dobiegł końca, rozpuściłam włosy, wsadziłam na nos ogromne okulary przeciwsłoneczne, chwyciłam w rękę uprzednio upuszczoną czapkę i podeszłam do niego, jakby nigdy nic, po czym założyłam mu czapkę na głowę i uśmiechnęłam się zalotnie.

 – Mnie też cieszy fakt, że na mnie lecisz, Potter. – szepnęłam mu do ucha i odeszłam, kołysząc biodrami. Gdy przeszłam parę stóp, odwróciłam się i z cholerną satysfakcją zanotowałam, że chłopak nadal stoi w tej samej pozycji, z krzywo założoną, brązową czapką. W końcu odwrócił się w moją stronę i spojrzał przenikliwym wzrokiem na mnie. Uśmiechnęłam się słodko i pomachałam mu, po czym odeszłam w stronę wody. Gdy doszłam do brzegu jeziora, stanęłam po kostki wodzie, po czym zaczęłam wchodzić coraz głębiej, aż w końcu musiałam płynąć, bo było zbyt głęboko, żeby iść. Woda była przyjemnie chłodna i dawała ulgę w doskwierającym upale. Płynęłam sobie bez celu, myśląc o całej zaistniałej sytuacji pomiędzy mną, a Jamesem. Odpłynąwszy całkiem daleko od brzegu, położyłam się na wodzie na plecach i rozkoszowałam się promieniami słonecznymi, które padały na mnie i ogrzewały delikatnie. Przyjemnie było balansować na granicy ciepła bijącego od słońca i chłodu, którego dostarczała woda. Tutaj, na środku jeziora, w osamotnieniu mogłam spokojnie ochłonąć od wydarzeń na plaży. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki, relaksujący oddech, a wraz z wydechem pozbyłam się wszelkich myśli ze swojej głowy. Czułam się cudownie, nie musząc martwić się o nikogo, ani o nic. W tej chwili chciałam zostać tutaj sama, w takiej pozycji, tak długo, jak to tylko możliwe. I gdy udało mi się całkowicie odprężyć, poczułam pod sobą ręce, jednak zanim zdążyłam otworzyć oczy i zareagować, czyjeś ręce pociągnęły mnie w dół i znalazłam się pod wodą. Chwilę później wynurzyłam się i otworzyłam oczy, a przede mną stał, nie kto inny, jak…

 – Potter. – wycedziłam przez zaciśnięte zęby. Brunet uśmiechał się figlarnie i patrzył na mnie przewrotnym wzrokiem. – Możesz mi podać jakiś sensowny powód, dla którego przeszkadzasz mi w moim beztroskim wypoczynku?

 – Stęskniłem się za tobą. – odparł wesoło, a mnie, mimo wszystko, serce drgnęło.

 – Przed chwilą rozmawialiśmy, więc nie sądzę…

 – Myślisz, że mógłbym cię tak po prostu zostawić po twoim, nieco erotycznym, pokazie na plaży? – przerwał mi, a ja aż otwarłam usta ze zdziwienia. Potter grał w otwarte karty?

 – Erotycznym? – wydukałam z siebie, a on zmarszczył czoło, zastanawiając się nad czymś.

 – Zmysłowym. Lepiej? – poprawił się. W jego oczach tańczyła wesoła iskierka, a na ustach błąkał się rozbrajający uśmiech.

 – I przyszedłeś tutaj porozmawiać ze mną o moim ero… ekhem… zmysłowym pokazie? – spytałam, czując jak krew napływa mi do twarzy, co zapewne skutkowało rumieńcami.

 – Nie. – odpowiedział z wolna. – Przyszedłem Cię pocałować. – dodał w ogóle nie zmieszany. Po jego odpowiedzi zamurowało mnie na chwilę i wytrzeszczyłam oczy, jakbym go widziała pierwszy raz w życiu. Szybko jednak udało mi się zreflektować i otrząsnąć z szoku po jego szczerości.

 – W czoło, jak wtedy na peronie? Czy może w policzek? – spytałam, uśmiechając się ironicznie.

 – Nic z tych rzeczy. – odpowiedział niezrażony i zbliżył się do mnie tak, że dzieliły nas jakieś dwie stopy. – Tym razem to będzie całkiem zmysłowy pocałunek w usta. – zniżył głos do szeptu, a ja patrzyłam na niego jak zahipnotyzowana. Mokre włosy oklapnęły, spływając pojedynczymi strąkami po twarzy, na której była niezliczona ilość kropel wody. Czekałam, aż podejdzie do mnie i zrobi to, o czym przed chwilą mnie zapewniał. Zbliżał się niemiłosiernie wolno, z wargami wykrzywionymi w lekki, trochę zawadiacki uśmiech.

 – Do diabła z tym! – nie wytrzymałam i podeszłam do niego jednym, zwinnym susem. Jednak, gdy nasze wargi miały się złączyć w pocałunku, pomiędzy nami, z wody wyskoczyło coś czarnego i zderzyło się z naszymi głowami, odrzucając nas na bok.

 – Niespodzia… AUU! – drugie słowo zostało wykrzyknięte przeze mnie, Pottera i to coś. Czarnym czymś bowiem okazała się głowa Blacka, który w tym momencie trzymał się za nią z dwóch stron. Ja, w wyniku uderzenia i zaskoczenia, wpadłam pod wodę, z której dopiero po chwili się wydostałam, bo moje czoło pulsowało boleśnie po bliskim spotkaniu z Syriuszem. Potterowi udało się ustać, jednak po jego soczystych przekleństwach wnioskowałam, że jemu też się oberwało.

 – Syriusz! Mówiłam ci, że masz ich zostawić w spokoju! – podpłynęła do nas Kate, które ciskała rozjuszone spojrzenie w swojego chłopaka.

 – Nie krzycz na mnie, kiedy jestem ranny! – fuknął obrażony Łapa i pokazał na dwa guzy, jeden po prawej stronie czoła, a drugi z tyłu głowy.

 – Dobrze ci tak. Masz za swoje. – prychnęła lokata, a nam posłała przepraszające spojrzenie.

 – Nie ma co, Łapo, wyczucie masz nieprawdopodobne… – mruknął Potter pod nosem, obrzucając go rozżalonym spojrzeniem.

 – Daj spokój, przecież nic takiego nie robiliście. – Syriusz wzruszył ramionami. – Idziemy zagrać w piłkę plażową? – spytał wesoło i patrzył to na mnie, to na Jamesa.

 – A co to jest? – James rzucił mu pytające spojrzenie.

 – Nie wiem, właśnie przyszedłem spytać Evans. – wyszczerzył zęby do mnie. – Widziałem w mugolskiej gazecie dwie gorące laski w strojach kąpielowych z piłką na plaży, które… – urwał pod spojrzeniem Kate, która, gdyby mogła, zabiłaby go wzrokiem na miejscu.

 – Gorące laski, powiadasz? – spytała fałszywie słodkim tonem, który miał w sobie więcej jadu niż bazyliszek. – Chyba musimy sobie porozmawiać na temat twoich mugolskich gazet. – wycedziła.

 – To chcecie grać w tą piłkę, czy nie? – spytałam, przerywając ich kłótnie, chociaż w duchu miałam ochotę pozwolić Kate zetrzeć Blacka na pył za to, że nam przeszkodził.

***

 Gdy po całym dniu spędzonym na plaży, wróciliśmy do rezydencji państwa Bridge, wszyscy kompletnie wykończeni padliśmy na łóżka w pokoju chłopaków.

 – Ręce mi odpadają… - jęknął Syriusz.

 – Mogę nie mieć racji, ale to zapewne dlatego, że biegałeś po całym boisku i odbijałeś wszystkie piłki. Nawet te, które były po nie twojej stronie boiska. – mruknęłam w odpowiedzi, a cała reszta roześmiała się.

 – A ja nawet nie mogę się śmiać. – mruknął z kolei Potter. – Mam całą twarz czerwoną i przy najmniejszym ruchu mnie szczypie.

 – No cóż, podejrzewam, że to dlatego, że nie chciałeś się posmarować balsamem z filtrem, kiedy ci proponowałam. – odezwałam się.

 – Evans, kiedy ty się taka przemądrzała zrobiłaś? – spytał Łapa. – A, już wiem, zawsze taka byłaś. – odpowiedział sam sobie, a James parsknął śmiechem.

 – Dobra, to ja idę po maść na oparzenia i maść na siniaki i po coś do picia. – Kate wstała z łóżka i omiotła nas wzrokiem. – Wyglądacie jak jakieś dziadki. – wyszczerzyła zęby i wyszła z pokoju. Remus, Peter i Syriusz wdali się w rozmowę, natomiast ja i James leżeliśmy w ciszy obok siebie na tym samym łóżku, stykając się ramionami.

 – Mogę cię o coś spytać? – odezwał się Potter, patrząc w sufit.

 – Właśnie to zrobiłeś. – odparłam, szczerząc zęby. – Pytaj.

 – Dlaczego przez cały lipiec nie pojawiłaś się w lusterku, które ci dałem w ostatnie Boże Narodzenie? Codziennie cię wołałem, a ty ani się nie pojawiałaś, ani nie odpowiadałaś później. – w jego głosie wyczułam nutkę żalu. Natomiast ja po tym pytaniu zrozumiałam, dlaczego nie napisał do mnie żadnego listu… On próbował ze mną porozmawiać twarzą w twarz. A moje lusterko, które mi dał… roztrzaskał Luke pod huśtawką. Rogacz odchrząknął, próbując tym samym przerwać mój brak odpowiedzi. Cisza ciążyła między nami jak jakieś wyjątkowo gęste powietrze.

 – Możemy o tym porozmawiać na osobności? – przerwałam w końcu moje milczenie, wpatrując się w sufit.

 – Oni są pochłonięci rozmową. – Potter wzruszył ramionami. – Po prostu odpowiedz.

 – Widzisz, nie odpowiedziałam, bo po prostu nie mam tego lusterka. – wydusiłam z siebie odpowiedź. James odwrócił głowę w moją stronę i poczułam na sobie jego wzrok.

 – Jak to nie masz?

 – Jakby to powiedzieć… eee… Ono… uległo nieszczęśliwemu wypadkowi i się stłukło. – mruknęłam cicho. – Przepraszam, nie miałam odwagi ci tego powiedzieć. – dodałam na koniec i przełknęłam ślinę.

 – Przecież wystarczyłoby reparo i byłoby naprawione.

 – To było zaraz po tym jak je dostałam od ciebie, więc nie mogłam w domu używać różdżki. – wyjaśniłam, nadal nie odwracając głowy w jego stronę.

 – W takim razie pewnie pozbierałaś to, co się roztrzaskało i dałaś do woreczka, żeby później naprawić?

 – James, to nie jest takie proste do wytłumaczenia. – w końcu spojrzałam na niego.

 – Więc spróbuj mi to wytłumaczyć, co się stało z lusterkiem. – odparł, wwiercając we mnie orzechowe tęczówki.

 – Nie tutaj, przy wszystkich. – nie chciałam mu mówić całej prawdy, ale nie chciałam go też okłamywać. Co ja miałam zrobić w tej sytuacji? Musiałam grać na zwłokę.

 – Okej. – powiedział i wstał z łóżka. – Chodź. – wyciągnął do mnie rękę. Westchnęłam i pozwoliłam sobie pomóc wstać, po czym wyszliśmy z pokoju, odprowadzani pytającymi spojrzeniami pozostałych Huncwotów. Gdy zamknęliśmy drzwi na korytarzu, spotkaliśmy Kate, która lewitowała przed sobą ogromną tacę ze szklankami, maściami, napojami i ciastkami. Ona również rzuciła mi pytające spojrzenie.

 – Idziemy tylko pogadać. – wzruszyłam ramionami, starając się brzmieć pogodnie. W odpowiedzi uśmiechnęła się tylko dwuznacznie i weszła do pokoju, z którego przed chwilą wyszliśmy. James skierował się do drzwi naprzeciwko, gdzie znajdowała się sypialnia Kate. Gdy znaleźliśmy się w środku, zamknął za nami drzwi i wbił we mnie spojrzenie, które domagało się wyjaśnień. Przygryzłam wargę i splotłam przed sobą ręce w nerwowym geście. Czułam się jak pięcioletnia dziewczynka, która zrobiła coś złego i musi się przyznać przed bezlitosnym ojcem. Albo coś w ten deseń.

 – No więc? – ponaglił mnie chłopak. – Masz to lusterko, czy nie? Nieważne, czy w kawałkach, czy całe. – wzięłam głęboki oddech i pokręciłam głową.

 – Nie mam go w ogóle. Tak właściwie to nie ja go stłukłam, tylko Luke. – wyznałam.

 – Luke? A co on ma do tego? – w głosie Jamesa zabrzmiała ostra nuta.

 – Tak, Luke. On go roztrzaskał specjalnie, a później nie pozwolił mi pozbierać odłamków. Zresztą, ono się roztrzaskało w drobny mak, więc trudno byłoby cokolwiek uzbierać z tego. – mruknęłam cicho.

 – Dlaczego jakiś idiota stłukł mój prezent dla ciebie? – głos miał spokojny, jednak widziałam po jego spojrzeniu, że jest bardzo zły.

 – To nie jest jego wina. On mi pomagał…

 – Pomagał? A co…

 – James, musisz zrozumieć, że kiedy wysłałeś mi ten list z prezentem, byłam skołowana i zagubiona, miałam niezły bałagan w głowie. Byłeś z Rachel, mi na tobie zależało, byłam wręcz załamana, pojechałam do domu na święta, żeby od ciebie odpocząć. Udało mi się to i kiedy przekonałam samą siebie, że udało mi się od ciebie oderwać myśli i jest ze mną w porządku, przyszedł twój list, a wraz z nim lusterko. To mi udowodniło, że wcale nie przestałam o tobie myśleć i tylko pogorszyło sprawę. Oczywiście ciągle wyciągałam lusterko, żeby cię wywołać i zobaczyć, porozmawiać, ale jakoś się powstrzymywałam. Wiedziałam, że prędzej, czy później i tak to zrobię, wbrew sobie i wszelkiej logice. Dlatego postanowiłam porozmawiać z Lukiem, który był jedyną osobą, z którą mogłam wtedy porozmawiać w żywe oczy. A on po przeczytaniu listu podarł go na kawałki, wziął ode mnie lusterko i, zanim zdążyłam zareagować, roztrzaskał je. Uwierz, że chciałam je pozbierać, ale wtedy jeszcze doprawił wszystko butem. Na początku myślałam, że go zamorduję i taki miałam zamiar, gdy rzuciłam się na niego. Jednak on mnie powstrzymał, a po chwili poczułam, że… to naprawdę działa i zrobiło mi się lepiej na sercu. Świadomość, że nie będzie pokusy, żeby odezwać się do ciebie w lusterku, była wręcz oczyszczająca. Zrozum James, że wtedy moim jedynym pragnieniem było sprawienie, żebyś stał mi się obojętny i zapomnienie o tym, że żywię do ciebie jakiekolwiek uczucia. A to wcale nie było łatwe. A roztrzaskanie lusterka podziałało na mnie wręcz kojąco. Gdybym wiedziała, jak to wszystko się potoczy dalej i że w końcu nasze stosunki będą wyglądać tak, jak teraz wyglądają, to w życiu nie dałabym stłuc tego lusterka. Nawet nie poszłabym z nim do Luke’a. Ale wtedy wszystko, co było związane z tobą, kojarzyło mi się z pustką w sercu i cierpieniem. Dlatego mam nadzieję, że zrozumiesz. – zakończyłam swoją długą wypowiedź, podczas której patrzyłam na niego błagalnym spojrzeniem. On na początku sprawiał wrażenie wręcz wściekłego. Gdy opowiadałam o tym, co zrobił Mitchell, zaciskał pięści z wściekłości. Ale później jego twarz złagodniała, a w oczach dostrzegłam zrozumienie.

 – Przepraszam. – powiedział po chwili, całkowicie zbijając mnie z tropu. – Za to, że wysłałem ci je. I za ten list i za to, że tak ci namieszałem w głowie.

 – Daj spokój, przecież daliśmy sobie czyste karty…

 – Ale przez cały czas nie miałem zielonego pojęcia o tym, jak się przeze mnie czułaś, gdy wysłałem ci to lusterko. To było egoistyczne z mojej strony. Chciałem mieć ciebie, wiedziałem, co do mnie czujesz i chciałem to wykorzystać. Byłem pewny, że się złamiesz i w końcu się odezwiesz. Nie grałem czysto i za to cię przepraszam, Lily… - wyznał, patrząc mi prosto w oczy.

 – Czyli się nie gniewasz na mnie? – spytałam, a on pokręcił głową. – Ani na Luke’a? – dodałam dla pewności, jednak grymas, który pojawił się na jego twarzy, wyraźnie świadczył, że blondas jest dla niego przegrany. Swoją drogą, zaczęłam się zastanawiać, jak to będzie, kiedy się spotkają. Dziwnym w ogóle było to, że jeszcze do tego nie doszło i, jeśli miałam być szczera, wolałabym, żeby tak zostało. Mieszanka James-Luke wydawała się mało pokojowa i jeszcze mniej przyjazna. – Dobra, nie rozmawiajmy o tym już, okej? – zaproponowałam, a on kiwnął głową z lekkim uśmiechem.

 – Ale wisisz mi za to wszystko przysługę. – odezwał się zaczepnie, a ja zmrużyłam oczy.

 – To znaczy? Co chcesz? – spytałam z sercem bijącym jak szalone. Jakim cudem ten okularnik był w stanie kierować tempem bicia mojego serca? Potter zbliżył się do mnie, chwycił mnie za rękę i pociągnął lekko tak, że stanęłam tuż przy nim.

 – Jeśli chcesz, żebym wybaczył ci to lusterko, musisz dokończyć to, co zaczęliśmy w jeziorze, zanim Syriusz nam przerwał. – oświadczył z błyskiem w oku. Uśmiechnęłam się zalotnie.

 – Skoro nalegasz. – zbliżyłam się do niego i wspięłam na palce, ponieważ był dużo wyższy ode mnie. Położyłam ręce na jego karku, a on gładził dłonią mój policzek. Nasze usta dzielił zaledwie cal, a oczy były utkwione w siebie. Widziałam swoje odbicie w jego orzechowych tęczówkach. Zbliżyłam się jeszcze bardziej i nasze usta się zetknęły. Już miałam przejść do właściwego całowania Jamesa, gdy drzwi do pokoju Kate się otwarły i do środka z hukiem wpadły cztery osoby, padając jeden na drugiego na podłogę. Momentalnie odskoczyłam od Pottera, u którego zdążyłam zauważyć zirytowanie całą sytuacją.

 – Mówiłem, żebyście się tak nie pchali! – wrzasnął z wyrzutem Syriusz, obrzucając pozostałą trójkę karcącym spojrzeniem. Później odwrócił głowę w naszą stronę i uśmiechnął się niewinnie. – Przeszkadzamy?

***

Witam wszystkich!

Wiem, wiem, rozdział miał być do końca lutego, ale niestety wyszło jak wyszło i się nie pojawił. Przez bardzo długi okres czasu nie potrafiłam nic napisać i dopiero dzisiaj jakoś mnie tchnęło i dokończyłam rozdział. No cóż, jakością to on nie grzeszy :P. Szczególnie końcówka. Od razu uprzedzam, że od momentu, gdy Lily wchodzi do jeziora, nie sprawdzałam tego, co napisałam, bo jest już grubo po trzeciej w nocy, a ja chcę iść spać, bo jutro czeka mnie masa nauki… Sama nie wiem, jakim cudem dokończyłam ten rozdział, ale jest i to się chyba liczy. Przepraszam Was, że taki… nijaki ten rozdział, ale nic lepszego nie wymyślę.

Chciałam tylko powiedzieć, że (w planach, nie wiem jak wyjdzie) następne dwa rozdziały będą poświęcone wakacjom, a wraz z późniejszymi wrócimy do Hogwartu :). No chyba, że jeszcze coś mi do głowy wpadnie, to trzy rozdziały będą jeszcze o wakacjach.

Zrzędzę, wiem, przepraszam. Postanowiłam, że będę pisać to, co mam do powiedzenia pod rozdziałem, bo jak o coś proszę, to zapominacie, bo Wam przesłania rozdział :D. A tak przynajmniej będziecie pamiętać, co napisałam (taką mam nadzieję, a nadzieja matką głupich i… wiecie jak to jest).

Co do plagiatu, to dziewczyna dezaktywowała bloga, pozostałe przypadki wyjaśnione. Hasła nie założę, bo kilka osób stwierdziło, że to nie jest dobry pomysł :).

Doooobra, to chyba wszystko, co chciałam powiedzieć. A, nie! Chciałam, żebyście mi przypomnieli, kto mnie nominował do Blog Liebster Award, czy cuś takiego :D. Bo już nie pamiętam, a chcę mieć za sobą odpowiedzi na te pytania ;).

I jeszcze jedno. Kiedyś tam wzięłam się za poprawianie starych rozdziałów i zakładkę „rozdziały w pigułce”. Jak na razie rozdziały są poprawione do 14 włącznie i w wolnych chwilach będę to robiła dalej. A musicie wiedzieć, że to kurde strasznie żmudna praca i czasochłonna. No, ale kiedyś mi się uda wszystko poprawić i będę miała spokój :).

I w międzyczasie zmieniłam wystrój bloga, co pewnie już zauważyliście, ale chciałam się pochwalić haha :D.

Kończę, bo już mnie pewnie macie dość :D.

Buźka,

Kocham Was Leksiątka moje! ;-*

Wasza Leksia ♥♥♥

Komentarze

  1. Po prostu brak mi słów! :D To chyba mój ulubiony rozdział,ze wszystkich :3 Uwielbiam charakter Katie i w ogóle całą ją uwielbiam! Lily jest z zachowania momentami podobna do mnie :D James-jak zwykle boski,najchętniej to bym się na niego rzuciła,jak Katie na Łapę ;3 Syriusz-wymiata jak zawsze xd Moja siostra,aż przyszła sprawdzić co się,stało,bo płakałam ze śmiechu!Czy chcę więcej?
    TAK!
    Czy jest lepszy blog od twojego?
    NIE!
    Pozdrawiam :d

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest fantastyczny boski genialny niesamowity obłedny. Kate tak się postarała i znalazła Evans piękna sukienkę a ta jej nie chciała ubrać. Syriusz został bardzo miło przywitany przez swoją dziewczyne ale z tego przywotania jej matka nie była szczęśliwa. James i Syriusz nic tylko by grali i grali w Quidditch'a. Wyobrażam sobie Rogacza i Łapę w kapielówka i to musiał być niesamowity widok. Ruda urządziła przed Potterem bardzo zmysłowy pokaz. Uch Black zawsze pojawia się w złym miejscu i w złym czasie. Gdyby nie on to by się pocałowali. No to teraz już wszystko jasne czemu James nie wysyłał listów już się bałam że odpuścił. Znów już prawieb y się pocałowali ale nie znowu ktoś musiał im przeszkodzić. James był tak uroczo zazdrosny kiedy powiedziała że spędziła większość dni z Luke'iem i spotkała się z Adamem. Jeszcze raz powiem że rozdział genialny i fantastyczny i mega ciekawy.
    Pozdrawiam
    Obliviate (kiedyś Łapa)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Juvia Lockser16 marca 2015 18:28

    Leksia wróciła! Hip hip hura! Ale do rzeczy.
    Rozdział był świetny. Po prostu brak mi słów, jak bardzo był. Jak to jest, że za każdym razem jak czytam jakiś blog, to jego autor ma świetny styl pisania, a ja sama nie potrafię? No dlaczego?!
    I znowu do rzeczy. Tak naprawdę miałam cichą nadzieję, że jednak dojdzie do pocałunku między Lily a James'em. No ale oczywiście Syriusz broni mojej schizy i nie pozwala jej zmienić zdania co do wielbienia, gdy Lily jest niedostępna dla James'a :D Brawo Syriusz!
    Tak naprawdę nie mam pomysłu i ochoty na pisanie komentarza, gdyż dzień w szkole, a szczególnie ostatnia lekcja - w-f, był strasznie męczący i nie potrafię za wiele z siebie wykrzesać. Mogę w tej chwili tylko pogratulować Ci świetnego rozdziału, życzyć zdrowia i weny oraz zaprosić do mnie :D
    http://hogwart-milosc-nienawisc.blogspot.com/
    Co prawda pewnie nie spodoba Ci się moje opowiadanie, które nawet jednego rozdziału nie posiada i błaga o poprawienie prologu, ale serdecznie Cię na niego zapraszam i byłabym wdzięczna, gdybyś skomentowała i powiedziała co myślisz o pierwszym rozdziale. Oczywiście, jak go napiszę. Także śmiało mnie odwiedź! Boże, mam nadzieję, że się tam plagiatu nie doszukasz, bo chyba się spalę ze wstydu i powieszę, jeśli się pojawi. Zapewniam od razu, że nie chcę od Ciebie nic kopiować, a jeśli coś się pojawi, to zmienię to.
    Jeszcze raz pozdrawiam i życzę zdrowia, weny!

    ~Juvia Lockser (Jinx Xxx)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na takie rozdziały, warto czekać miesiącami, a nawet latami, jeśli byłoby trzeba. Rozdział cudowny. Te słowne sprzeczki dziewczyn i wgl wkurzająca się na Evans Kate tak realne, że szok. Jakbym słyszała (akurat w moim przypadku) moją babcię i mnie xD Relacje Kate - matka, jak zwykle doprowadzające mnie do śmiechu. Biedna Kate, wyobrażam sobie, co czuje, słuchając ciągłego narzekania rodzicielki.
    I w końcu pojawili się chłopacy. Tęskniłam za każdym, chociaż za Potterem najbardziej. Po pierwsze, w końcu rozwiązałaś sprawę lusterka z czego się bardzo cieszę. Od momentu przybycia Huncwotów czytałam resztę z nieschodzącym z twarzy uśmiechem, bo kocham obecne relacje Potter - Evans. W niektórych momentach to aż popchnęłabym tą dwójkę do szybszego działania. Mam nadzieję, że szybko się ze sobą zejdą, ale sądzę, że jeszcze trochę nas przetrzymasz.
    Jedyna rzecz, która mi się nie podobała to brak tego upragnionego przeze mnie pocałunku. Z dwadzieścia momentów bym na niego znalazła. Ty to potrafisz budować napięcie. Syriusz, masz u mnie ogromnego minusa za akcję w jeziorze i cała reszta za akcję na końcu rozdziału. Ehh, nie dadzą ludziom porozmawiać w spokoju.

    Pozdrawiam
    Luthien

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny!!!! AAAAAAAA ta końcówka poprostu BOMBA! Warto było czekać :D Nie mogę sie doczekać następnego no i ciekawa jestem jak potoczą się te sprawy z weselem bo ta sprawa bardzo mnie intryguje no ale już nie przynudzam jak dla mnie rozdział świetny nie moge się doczekać następnego uwielbiam cię
    weny weny weny i jeszcze raz weny buźki ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. "Byle jaki" " Sredni"
    No, to te slowa to kolejny powod do smiechu po przeczytaniu dzisiejszego rozdzialu.

    BARDZO mi sie podobal Syriusz!!! KOCHAM go i tak, ale tu super!!
    Cala ta jego niezdarnosc i wyczucie czasu - mistrzostwo :-)

    BARDZO przyjemnie sie czytalo, napewno w ciagu najblizszych dni przeczytam go jeszcze raz :)
    Sceny z Lily i Jamesem - super! Pelne oddanie emocji w tekscie:-)

    Troche malo Remusa, jakis taki cichy!

    No i Luke'a. Lubie ta postac. Nie spotkalam sie w innym opowiadaniu z tego fandomu, z tak oryginalna postacia niekanoniczna.
    Nie chodzi mi o to, zeby dolaczyl do tej paczki na wakacjach - nie,nie,nie - ale moze jeden akapit o tym co u niego sie dzieje, jakies rozmyslania, cokolwiek.

    Za Peterem nie tesknie, wiadomo ;-)

    No naprawde - kilka razy sie zasmialam glosno :-)
    Jako, ze nie jestem tu od samego poczatku (z 5 rozdzialow temu przybylam na bloga i przeczytalam wszystko od poczatku ofc ;)) to Ci powiem, ze wiele jest sytuacji, w ktorych kaciki ust sie podnosza :-)
    Historia jest Twoja, jest swietna. Pelno nowych, swiezych pomyslow na rozbudowanie postaci.
    Perfekcyjnie oddawanie czytelnikowi miejsc, w ktorych odbywa sie akcja ( nie wiem, czy to po polsku zabrzmialo, ale co tam! Z pewnoscia wiesz, o c'kaman! ;-)) - glownie chodzi mi o to, ze nie za duzo i nie za malo - wrecz idealnie ( W Simsach chate Kate da rade ogarnac po Twoim opisie :P )

    Ucz sie dzielnie, kochaj i zyj :*
    I do nastepnego :-)

    Pozdrawiam, moc buziakow!

    OdpowiedzUsuń
  7. Czasami ta mama Kate jest denerwująca. Nie wiem jak Kate z nią wytrzymuje :D.
    Coś Lily i James mają jakiegoś pecha, że ktoś im przeszkadza w pocałowaniu się.

    czekam na kolejny rozdział, bo jestem ciekawa co dalej i życzę weny na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nareszcie się doczekałam! Pochłonęłam całego bloga w trzy dni jakiś miesiąc temu i na prawdę baaardzo się niecierpliwiłam, ale warto było czekać.
    Nareszcie Lily otworzyła się przed Kate, to że nie mówiła o swoich uczuciach było wkurzające, bo w końcu nie powinno dusić się w sobie emocji!
    Strasznie podobała mi się scena nad jeziorem i to jak Lily nęciła Jamesa <3 Napisałaś to świetnie no i oczywiście musiał im przerwać Black!! I to dwa razy!
    Co do rozmowy o lusterku to.. aww.
    James był taki słodki! A Lily w końcu się przyznała, że już lusterko zniszczył Luke. Kurcze miałam nadzieję na to, że James i Luke chociaż nie będą sobie skakać do gardeł, ale chyba to nie wypali... :( Szkoda.
    Jak ja doczekam się kolejnego rozdziału!? :(
    Życzę weny i powodzenia w nauce !

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej :)
    Fajny rozdział. Mega podobało mi się to, że za każdym razem, jak miało dojść do pocałunku... to ktoś im przerywał. W sensie Lily i Jamsowi :) Miło też było poczytać o tym co w dużej mierze czuje Lily - zwłaszcza, że przypomina to co nieraz teraz myślą nastolatki. Czyli dużo kompleksów, o chłopakach i jeszcze dodać kompleksy ;)
    Może nie jestem wylewna w swoim komentarzu, ale naprawdę miło się Ciebie czyta. Zrobiłaś duży postęp, ale zarazem zachowałaś swój własny luźny styl. Do tego zmieniłaś wygląd bloga - na plus.
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, a więc dużo weny!
    Pozdrawiam,
    Yellow :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow. Wow, wow, wow. Ty żyjesz! :D Byłam pewna, że po dwóch latach nie ma tu żywej duszy... dawno już Harry Potter ustąpił miejsca innym bohaterom... Naszło mnie coś na przeglądanie starych, ulubionych blogów no i weszłam fo ciebie. Całkowicie pewna, że zapomniałaś o tym opowiadaniu. A tu proszę :D Przepraszam, za swoje zwątpienie... Po prostu dwa lata... Ale jesteś :D I to się liczy :D A teraz przepraszam, ale idę nadrabiać rozdziały ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Leksia! Syriusz! Reszta, wy ciekawscy... no! Boziuniu, jak można aż tak nie mieć taktu?! No, słucham. Serce mnie przez was boli!
    Nie wiem co napisać.
    Moje życie straciło sens.
    Leksiu, wyślij ich wszystkich w kosmos, bo zwariuję!
    Tyle zachodu z ich "zmysłowymi" gierkami, a tu jedyna bliskość, jaką odczuwają, to z głową Łapy!!!!
    Pisz szybko, kochana. Pozdrawiam.
    - Daria, wątpiąca w bohaterów :C

    OdpowiedzUsuń
  12. Extra blog !
    Piszesz najlepsze opowiadania , są świetne .
    :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej hej! Dwa tygodnie temu wpadły mi do głowy wspomnienia o starych czasach, kiedy Harry Potter był książką przy której sie wychowywałam. Po chwili naszła mnie myśl: zaraz! Na pewno jakiś blog o Lily jest jeszcze żywy! Poszukalam, poszukałam i trafiłam TU! I jestem pod wrażeniem. W tydzień (mimo, ze na studiach nie oszczędzają) przeczytałam WSZYSTKIE Twoje notki. Wow wow! Sama kiedyś pisałam bloga i podziwiam, ze mimo takiego czasu nadal piszesz i to jak! Tego sie nie czyta, przez to sie płynie i czeka na wiecej. Każdy z Twoich bohaterów jest wyrazisty (oprócz Petera, ale tym sie nie martw, sama zawsze miałam problem z napisaniem czegokolwiek na temat Petera i wcale do szczęścia nam to nie jest potrzebne). Każda osoba ma inny charakter a postać Luke'a jest dla mnie fenomenalna! Tak samo jak Kate. Lily w ostatnich notkach zaczęła mnie wkurzać tym swoim niezdecydowaniem, które wiadomo rani Jamesa, ale w poprzednim rozdziale zachowała sie tak jak powinna :P pisz, pisz, bo wychodzi Ci to swietnie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział. Już nie mogę doczekać się kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam Cię, Leksiu! Jesteś....GENIALNA, CUDOWNA, FANTASTYCZNA... Po prostu brak mi słów :) Pisz dalej, bo naprawdę Ci to wychodzi :)

    Ps. Mogę zapytać kiedy w przybliżeniu bedzie następny rozdział??? :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Niestety nie jestem w stanie powiedzieć kiedy :). Proszę zaglądać do zakładki "postęp następnego rozdziału" ;). Pozdrawiam i dziękuję za miłe słowa :).

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestem nową czytelniczką tego bloga, ale jestem naprawdę pod wrażeniem twojej twórczości!
    Pomimo tego, że odwiedzam go od niedawna ubóstwiam ten blog i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  18. Witam. Pomimo tego, że nie przeczytałem jeszcze tego rozdziału, ba! Nie przeczytałem 17 rozdziałów stwierdzam, że jesteś genialna. Ten blog jest najlepszy bez wątpienia. Muszę się chyba pochwalić, ponieważ mam bujną wyobraźnię. Dzięki tak genialnej Twórczości wszystko mogę sobie dokładnie wyobrazić, chociaż może się to wydawać dziwne, bo jestem osobą niewidomą. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. Mam także taką prośbę. Mogłabyś mnie powiadamiać kiedy będzie rozdział na gg:37328129 ?
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  19. ~~~~~~~~~~~~21 maja 2015 19:13

    http://kamila-do-cholery.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Witam serdecznie! Świetny blog! Fanki Severusa zapraszam do siebie, dziś zaczęłam nowy blog i mam nadzieje, że historia wam się spodoba! ;) http://severuslovelikethisneverhappend.blox.pl/html

    OdpowiedzUsuń
  21. Kurczę, kiedy będzie następna notka? :( Tak czekam i czekam i sie nie mogę doczekać. Świetnie piszesz, naprawdę bardzo mi sie podoba. Umiesz doskonale oddać klimat danej sytuacji, dosłownie jakbym oglądała film :D A przy tym opisy nie są żmudne, tak jak często się zdarza u innych. Czy mogłabyś mnie poinformować o nowej notce na moim blogu? Byłabym bardzo wdzięczna :* Dodaję Cię do ulubionych, jakbyś przypadkiem nie poinformowala mnie o nowej notce a na blogu by się ona pojawiła, będę sprawdzać :D Życzę dużo weny! I chęci :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Witaj! Ostatnio (jak to student podczas sesji) szukałam czegoś interesującego do czytania i takim oto trafem znalazłam Twojego bloga. Oczywiście od razu, gdy widzę dużą liczbę rozdziałów mam banana na twarzy i zaczynam czytać, odkładając na bok naukę. ;-) Przeczytanie całego Twojego opowiadania zajęło mi cztery dni i powiem tylko tyle, że powaliłaś mnie na kolana i chylę czoła nad Twoim talentem i samozaparciem do pisania. Przez tyle lat piszesz swoją opowieść i się nie poddajesz, mimo, że miałaś kilka dłuższych nieobecności. Teraz też nie ma Cię już kilka miesięcy, ale to nic, ja będę czekać na pojawienie się kolejnego rozdziału, ponieważ Twoja historia jest niesamowicie wciągająca i już nawet po nocach mi się śni James :P
    Na początku rozdziały były o wiele krótsze, ale za to teraz można się zagłębić w takim jednym rozdzialiku nawet na pół godziny co mnie niezmiernie cieszy, gdyż zawsze mam niedosyt naszych Huncwotów.
    Podoba m się to, jak ukazałaś powolną zmianę nastawienie Lily do Jamesa. Lubię widzieć wszystkie emocje, a dzięki Tobie, mamy wszystko opisane idealnie. Nawet nie wiesz ile razy łezka zakręciła mi się w oku, gdy czytałam jakiś smutny fragment ani jak często wybuchałam śmiechem na te wesołe. Moja siostra, która siedziała w pokoju obok aż przyszła zobaczyć co mi się stało, że "nauka" tak mnie bawi :D
    Podoba mi się osoba Kate. Prawie w każdym opowiadaniu o Huncwotach znajdziemy Dorcas Meadows, która podbija serce Syriusza Blacka, jednak u Ciebie jest to własna postać co się bardzo chwali, że odrywasz się od utartego schematu. Jeśli chodzi o Angelinę, cóż można powiedzieć innego niż sama Lily stwierdziła? To jest jej życie i skoro chce nadal spotykać się z Redem, to nikt nie ma prawa jej tego zabronić ani ją od tego odwieść. Jednak postąpiła bardzo źle i wręcz chamsko wobec swoich przyjaciółek okłamując je, a z drugiej strony, zrobiła ze swojej mamy okropną kobietę przed swoimi rzekomymi przyjaciółkami, przed którymi "nie ma" tajemnic. No cóż, miejmy nadzieję, że Jasper nie zdradzi naszej małej i naiwnej Angie kolejny raz, a ta nie wybaczy mu znowu, gdyż to by kompletnie załamało moją wiarę w ludzi.
    Co się tyczy Adama Royala... Wydaje mi się, że to nie był zbyt taktowny pomysł z jego strony zapraszając na własny ślub dziewczynę, którą zdradził ze swoją przyszłą żoną. No ale skoro Lily nie czuje już do niego urazy i całkowicie przeszła jej złość i upokorzenie jakie czuła w tamtej chwili to może jednak powinna skorzystać z zaproszenia? Przecież to nic takiego... Tym bardziej, jeśli pewien okularnik w końcu zasłuży na to, by Lily postanowiła go zaprosić.
    Oj, ależ ja się rozpisałam... Nie będę Cię już zamęczać, tylko dodam jeszcze, żebyś nie przejmowała się plagiatami, które powstają, gdyż to jedynie znaczy, że wszystkie te kserokopiarki widzą w Tobie i Twojej twórczości wzór. I możesz być pewna, że wszyscy tutaj w bogowym świecie tępią takie osobniki, dlatego, gdy kiedykolwiek jeszcze zobaczysz (albo ktokolwiek z nas - czytelników zobaczy), że jakieś opowiadanko jest bardzo podobne do Twojego, to już my i Ty damy popalić takiej osobie. ;-)
    A teraz, życzę ci jak najwięcej weny twórczej, która mam nadzieję, nigdy Cię nie opuści, gdyż strasznie bym chciała poznać tę historię do końca - wiem jestem egoistką ;P).
    Pozdrawiam serdecznie i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Twoja nowa, ale wierna fanka,
    Cathleen.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ojaaa, dziękuję :D Uwielbiam czytać takie długaśne komentarze :D
    Dziękuję ślicznie za wszelkie miłe słowa (chociaż na nie nie zasługuję! Jest milion milionów lepszych opowiadań, a jak czytam stare rozdziały, to się chwytam za głowę...).
    Co do bloga, obecnie przerwa jest nie z mojej winy, tylko z winy mojego projektu inżynierskiego :). Więc w sumie nie opuściłam bloga, tylko po prostu nie mam czasu pisać. 3 lipca będzie po wszystkim i wtedy mam zamiar wziąć się za dokończenie rozpoczętego kilka miesięcy temu rozdziału ;)
    Pozdrawiam cieplutko,
    Leksia

    OdpowiedzUsuń
  24. mam podobny blog może ktoś wejdzie?
    http://lilpotter.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. A ja uwielbiam pisać tak długie komentarze. ;-) Czasami mi nie wychodzi, ale jak mnie zaciekawi jakiś rozdział, to potrafię się bardzo rozpisać, a Twoje opowiadanie jest bardzo wciągające i ciekawe i już się nie mogę doczekać nowego rozdziału.
    Doskonale Cię rozumiem i życzę Ci najlepszego wyniku z projektu ;-)
    Pozdrawiam!
    Cathleen.

    OdpowiedzUsuń
  26. Hej, Leksiu!
    Zaczęłam czytać Twojego bloga jakieś 4 lata temu, jednak kiedy przestałaś się odzywać, to po jakimś czasie zupełnie o nim zapomniałam. Dzisiaj z ciekawości przeglądałam sobie swoje staaare zakładki na Mozilli, a tam oczywiście zapisany był Twój blog. Momentalnie wszystko nadrobiłam, nawet nie zwracałam uwagi na fakt, że zupełnie nie pamiętałam poprzednich wydarzeń.
    Ogólnie chciałabym pogratulować Ci Twojej wytrwałości. Podziwiam Cię, że w ogóle miałaś chęci jeszcze to wszystko kontynuować. Mimo że jestem już starsza niż kiedy czytałam Twojego bloga ostatnio, to dalej historia Lily i Jamesa wywołuje na mojej twarzy OGROMNY uśmiech. Mam nadzieję, że znajdziesz w sobie jeszcze jakieś pokłady motywacji do napisania kolejnych rozdziałów, bo znowu się wkręciłam (pamiętam, że jak znalazłam Twój blog, to nie przespałam nocy) i jestem baardzo ciekawa kolejnych wydarzeń. :D
    Pozdrawiam, Ola.

    OdpowiedzUsuń
  27. emilka.debska24 lipca 2015 18:31

    napiszesz mi na mailu gdy bedzie nowa notka?

    OdpowiedzUsuń
  28. Hej hej! Nowa-stara czytelniczka jestem. Nowa bo pewna, że się nigdy wcześniej nie odzywałam, a stara, bo jakoś tak nicka Leksia kojarzę ze starych czasów potteromanii i pisania o Lilce (choć pewna do końca że czytałam nie jestem. Śladów nie widziałam, nie zapewnię). Jak tak pomyślę to dawno mnie w tych stronach internetu nie było - potteromania przygasła na lat wiele, ostatnio pisałam i czytałam jako gimnazjalistka, a teraz jako studentkę mnie na powroty do starych pasji wzięło... (a niech cię TVN i twoje piątkowe pokazy!)
    Książki to zawsze było dla mnie za mało, szczególnie że to Huncwoci są moją największą Potterowską miłością, więc zaczęłam szukać opowiadań po raz kolejny trafiając z tym na onet (onecie, dlaczego zabrałeś stare, ładne blogi?!).
    Dokładniej do Ciebie.
    Styl blogów o LExJP od mojszych czasów nieco się zmienił - to, co pamiętam to twoje początki, byłam Lilkowską pochłaniaczką w czasie gdy Twój blog się rozkręcał, a jestem prawie pewna że się też wtedy na niego napatoczyłam - bo nie było chyba Lilkowego bloga którego bym nie przejrzała. Po tych moich dziewięciu latach rozłąki to w sumie nawet nie kojarzę fabuły. Miło było mi ją jednak odkryć (na 90% na nowo).
    Pozwól, że złożę pokłony za wybitną kreację postaci oryginalnych, jakich nigdzie indziej nie znalazłam i podejrzewam, że nie znajdę. Lukie to mój ulubiony twór Twojej wyobraźni, chociaż Kate często walczy o pierwsze miejsce swoją buntowniczą naturą. Celowo i nieprzesadzenie mary-sueowata Rachel jest dokładnie tak irytująca, jak zakładam, że miała być, a Adam jest słodkim idiotą (choć trochę szybko się "zakochał" w Cath, ale prawdopodobnie odnoszę takie wrażenie głównie z powodu braku jako takiej realizacji ich związku, a tylko napomknięciu o nim w jego rozmowie z Lilką). Co do samej panny Troy to miałam ochotę wydrapać jej oczy, czyli jak należy! Chuda też jest świetna, chociaż nie mogę jej rozgryźć.
    Pokłony biję też za dotrzymanie tak dobrze fabuły mimo, że zaczynałaś kiedy siódemki Pottera jeszcze nie było, a jak wiemy to ona rzuciła dużo światła na związek Lily i Severusa. I tu kolejne wspaniałe kreacje, tym razem postaci J.K., za co należą ci się owacje na stojąco - niezbyt często mam okazję do obserwacji nieprzerysowanego Severusa rzucającego "szlamami" w Lily w starszych opowiadaniach (chyba że moja wiedza jest dużo bardziej ograniczona, niż myślałam, i trafiałam na gorsze z nich. Jednak to głównie wina braku informacji z Insygniów. Tym bardziej składam pokłony za świetnie wbite w fabułę fragmenty.) Sama Lily jest taka, jaką ją sobie wyobrażam. Nieugięta, uparta jak osioł, a przy tym wrażliwa i uczuciowa - ale spójna, co bardzo cieszy. James odpowiednio zazdrosny i odpowiednio opanowany, świetnie ukazałaś jego dojrzewanie. Reszta Huncwotów też bardzo mi się podoba.
    Poza tym bardzo polubiłam twoją Petunię, co może zabrzmi dziwnie ale jest jak najbardziej prawdziwe :)
    Sam związek Lily i Jamesa też bardzo mi się podoba. Świetna robota z rozwojem ich uczuć.
    Jeśli miałabym wymienić coś, co mi przeszkadza, to wybicie kultury mugolskiej do naszych czasów. Sama nie byłam niegdyś tego przeciwniczką ale teraz czasem mnie to drażni. Nie jest to u Ciebie wybitnie widoczne, ale troszkę za bardzo inspirujesz się naszą modą. Nie zapominajmy, że królowały wtedy dzieci-kwiaty i punkowie, a na obecnym poziomie opowiadania już styl disco. Ale nie bierz sobie tego za bardzo do serca Leksiu, to tylko ględzenie zgreda który za dawno nie miał okazji być beta-readerką potterowskich opek a któremu za bardzo siedzi to we krwi :)
    Widzę że notka miała być w lipcu, jest sierpień, ale sama doskonale wiem jak to jest, kiedy pisać się nie da. Czy to z braku czasu, czy po prostu ze względu na to, że siada się nad kartką (wordowską) i chce, a nie może ;) tak więc nawet nie pytam o termin (pamiętam jak to wkurza), tylko życzę dużo weny, wytrwałości i zapewniam, że będę tu zaglądać w radosnym oczekiwaniu! :)
    Pozdrawiam Cię serdecznie i do napisania! :)

    OdpowiedzUsuń
  29. O matko! Dziękuję Ci serdecznie za ten komentarz! No po prostu brak mi słów... Dziękuję, naprawdę dziękuję, takie komentarze dodają skrzydeł ;-). Pozdrawiam serdecznie również! :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Wiem, co napędza autorów do działania, hehe! :D (podle korzystam z własnego doświadczenia motywując do roboty :D)

    OdpowiedzUsuń
  31. Hej :) Zacznę od tego, że masz talent i zadatki na osiągnięcie sukcesu. Przede wszystkim z powodu Twojej wytrwałości tj. konsekwencji w pisaniu (to bardzo ważne). Nie wiem czy interesuje Cię mój punkt widzenia w tej sprawie. Oprócz tego, że zdanie tworzone przez Ciebie są zgrane i smaczne.
    Czasami przesadzasz z opisami (oczywiście to moje zdanie i nie musisz go podzielać, nie obrażę się nawet jak usuniesz ten komentarz). Do czego zmierzam...
    cytuję: "ja wyskoczyłam z tej sukienki i założyłam letni, materiałowy kombinezon w drobne biało-zielono-szare kwiatki, który składał się z góry na ramiączkach, gumki w pasie i krótkich, trochę luźniejszych spodenek."
    i cytuję: "Włosy spięła w długi warkocz, przy głowie jednak zostawiając duży luz. Warkocz splotła z boku i przełożyła go sobie przez ramię.".
    Może zamiast pisać co mi w tym nie pasuje napiszę jak ja bym to opisała. oczywiście wystarczyłoby napisać: " Założyłam kombinezon na ramiączka z zwiewnego szyfonu" można dopisać "którego część ze spodenkami sięgała do połowy ud. " tylko po co? takie szczegóły powinno się pisać w trakcie rozwoju wydarzeń, np. Potter przyglądał się moim nogą, które spodenki kombinezonu przysłaniały zaledwie do połowy ud.".
    Odnośnie do drugiego cytatu... " Zaplotła luźny warkocz, który nonszalancko opadał na prawe ramię, był tak długi, iż kończył się pod linią żeber." (pisanie "włosy spięła w długi warkocz", brzmi nieco dziwnie, Ponieważ to trochę tak jakby upięcie sprawiało, że włosy są długie... nie można spiąć krótkich włosów w długi warkocz. Tyko długie włosy spina się w długi warkocz, a więc jest to zbędne, chyba że użyła rzecz jasna czarów :) Domniemam jednak, że ma długie włosy, tutaj powinien być po prostu komentarz typu... z jej włosów powstał naprawdę długi warkocz. Albo tak jak ja, że sięgał on dokądś tam, czytelnik domyśla się w tedy, że jest długi).
    Nie wiem w ogóle czy wiesz co mam na myśli bo czasami wydaje mi się, że nikt nie wie co mam na myśli. Mogłabym się jeszcze porozpisywać ale nie jestem pewna czy chcesz to czytać czy ktokolwiek by chciał???
    Pozdrawiam Cię, nie przestawaj pisać i udoskonalać dzieło :D

    OdpowiedzUsuń
  32. Nie no, ja wiedziałam od początku, że Twoje opowiadanie jest najlepsze ze wszystkich jakie czytałam, ale teraz to przeszłaś samą siebie :D zdecydowanie najlepszy rozdział :D po prostu kocham Late za te słowa na początku, a do teho Syriusz... Boże, ten człowiek je chyba najlepszą postacią xD przy tym kawałku o piłce plażowej nie uspokoiłam się przez dobte kilka minut :'D a "przeszkadzamy" rozwaliło system XD pisze to 5 miesięcy po dodaniu, ale widzę że w postępie nowego rozdziału że już cośmasz z czego niezmiernie się cieszą :D trzymaj się Leksia, zdrowia, szczęścia i weny! Buziaki! :D

    OdpowiedzUsuń
  33. Hej super piszesz! :) Nie mogę się doczekać co dalej
    Mogła byś powrzucać parę zdjęć pomiędzy tekst, fajnie było by od czasu do czasu przyjrzeć się fotografii :D
    Co o tym myślisz?

    OdpowiedzUsuń
  34. Uwielbiam !!! Świetny blog ! Bardzo szybko przeczytałam. Jedyny minus to czas pomiędzy kolejnymi częściami. Baaaardzo czekam na next ♡. Pozdrawiam.

    Madzia Potter

    OdpowiedzUsuń
  35. Hej dlaczego nie ma kolejnej części :( Nie mogę się doczekać! :( Napisz chociaż kiedy mniej więcej powstanie... Proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Nie no muszę zacząć od początku! Jesteś G-E-N-I-A-L-N-A! Opowiadanie jest fascynujące ! Wciągnęłam się już na samym początku posta!


    Zaczynam od pierwszego !


    Pozdrawiam i zapraszam do siebie, dopiero zaczynam ;)


    grangervelsnape.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  37. Rozdział najlepszy ze wszystkich dotychczas napisanych. Bardzo podoba mi się taka Liliś, trochę bardziej opryskliwa i nie wymiękająca przy Potterze,wydaje się chociasz bardziej uodporniona na jego urok osobisty. Masz może pomysł gdzie James zabierze Lilli na randkę? Może Pokój życzeń ? Tak właściwie, to nie dawno odkryłam ten blog i uwarzam że jest poprostu genialny.Co jakiś czas będę tu zaglądała czy nie ma jakiejś notki od ciebie. Masz wieki talent, i nie pisz że nie masz talentu bo doprowadzasz mnie tym samym do białej gorączki i na koniec życzę ci czasu weny oraz motywacjii.
    Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  38. Najlepszy blog jaki czytałam! Masz naprawdę wielki talent, ale rzadko piszesz :( wiem że napisanie jednego posta to dużo. Może nie masz pomysłu? Chciałabym ci pomóc więc jak coś że nie masz pomysłu lub coś to napisz do mnie (the.aneczka0@gmail.com). Sama nie mam bloga ponieważ o czym pisałabym? A u Ciebie to mam takie natchnienie i stawiam o czym będzie następny rozdział. Kocham i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  39. Twój blog bierze udział w konkursie na grupie https://www.facebook.com/groups/1651946218370650/ Zapraszam do głosowania!

    OdpowiedzUsuń
  40. Kochana moja, Ty już znasz moją opinię na temat rozdziału, ale uwielbiam tu wchodzić i śmiać się z ero. .. ekhem zmysłowego pokazu Lily. Mistrzostwo. :D Tule Cię mocno i pamiętaj, że o Tobie myślę. :*

    OdpowiedzUsuń
  41. hej... muszę wytknąć Ci parę rzeczy. A mianowicie: zarywam przez Ciebie noce, nie uczę się do sesji, nie jem, nie piję, nie można nawiązać ze mną kontaktu bo obijam się o ściany i myślę o Twoim blogu (na to uskarża się cała moja paczka.). Innymi słowy jestem zakochana( na to uskarża się mój chłopak) ,a przez Ciebie i Twój niesamowity talent do kreowania historii napisanie pracy licencjackiej wisi na włosku (wg mnie już nie wisi, a zerwało się, zrobiło trzy salta w tył i grzmotnęło o podłogę). Nie wiem skąd się wzięłaś, nie wiem właściwie nic o Tobie (ogólnie mało rzeczy wiem) ale jestem pewna, że nigdy nie spotkałam się z równie barwnym blogiem. W takim razie przestaję już Ci słodzić, chociaż tego nigdy za wiele i bardzo Cię proszę. Ale to baaaardzo. Pamiętaj o NAS. O Twoich wiernych czytelnikach i nie zostawiaj nas w niepewności. Wiemy jak skończy się ta historia, ale od Ciebie zależy ten czas który pozostał Lily i Jamesowi.
    Pozdrawiam serdecznie z mroźnego, mokrego i zamglonego (jak z dementorami normalnie) Szczecina
    Kalinka.
    ps. Love ;*

    OdpowiedzUsuń
  42. Dzisiaj skończyłam czytać twojego bloga od nowa. To był co najmniej piąty raz odkąd go masz :D czytałam w nocy, w dzień, podczas kąpieli, w autobusie, w pociągu, na wykładach(a później niezdana sesja ._.).
    I wiesz co, mogłabym napisać, że przyniosło mi to wiele wspomnień z czasów, kiedy obie pisałyśmy i że przypomniałam sobie wszystkie miłe chwile i tak dalej, ale tak nie było. Prawda jest taka, że teraz, po tak wielu latach, zupełnie w inny sposób mogę się we wszystko wczuć. Chyba lepiej niż kiedyś... Przy czytaniu bardzo czekałam na fragmenty z Adamem Royalem, bo pamiętam, jak bardzo kiedyś byłam zachwycona tym wątkiem. Tym razem jednak był on dla mnie bardzo smutny... Szczególnie późniejsze wydarzenia. No i różne zachowania Pottera, które kiedyś były dla mnie rozczulające, teraz są po prostu dziecinne, a niekiedy wredne. No i Lily...wydaje mi się, że mam z nią wspólne cechy charakteru ;) szkoda że w wyglądzie tylko piegi nas łączą :D
    No nieważne. Wracając do tematu, chodziło mi o to, że wszystko bardzo się zmienia i inaczej odbieramy pewne rzeczy, a mimo wszystko wciąż bardzo podoba mi się twoje opowiadanie, cały styl i oczywiście kochani bohaterowie. Będzie mi brakowało tego całodziennego czytania :) równie dobrze mogę dziś zacząć od nowa.
    Fakt faktem, że jest w nim sporo błędów logicznych o stylistycznych (nie zwracaj uwagi na takie moje teksty, w końcu szkolę się na edytoea tekstów), ale naprawdę sama treść, bohaterowie i opisy są wspaniałe i wciągnęło mnie po raz kolejny jak niejedna książka. Szacun!
    Co więcej, mimo tego, że czasami miałaś bardzo długie przerwy w pisaniu, wcale nie widać tego w jakości rozdziałów. Naprawdę :) zupełnie nie tracą one na jakości względem poprzednich i idealnie wpisują się w całość. Wiem że się tym nie raz przejmujesz, ale ja zupełnie nie widziałam tu żadnych spadków formy. Przy każdym rozdziale w identyzny sposób wtapiałam się w świat Lily i stając się świadkiem kolejnych wydarzeń.
    Na koniec jeszcze dodam, że oczywiście czekam na ciąg dalszy. Tęsknię też ogólnie za naszymi rozmowami, ale wiadomo, każdy ma własne życie :)
    Pozostało mi więc jedynie życzyć ci wszystkiego najlepszego z okazji szóstej rocznicy i czekać na cud w postaci nowego rozdziału (między innymi dlatego, że tak tęsknię za latem, a oni tam je mają ❤) i nowych przygód wakacyjnych naszej gromadki.
    I życzę oczywiście STO LAT dla twojego bloga! Nawet jeśli rozdział jeszcze długo się nie pojawi.
    Pozdrawiam i całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  43. ~Księżniczka Harriet2 lutego 2016 04:44

    Sensie mojego życia! Miłości moja najdroższa!Proszę ! Nie! Ja błagam! Abyś dokończyła bloga. Wielbieę twój styl pisania, kocham całą tę historię, a Ciebie skarbie darzę większym uczuciem niż miłość, za to że stworzylas coś tak wspaniałego. Kocham moc słowa, emocje jakie we mnie wywołuje i uczucia jaki dzięki niemu darze bohaterów. Naprawdę jest to niesamowita historia. Chciałabym poznać jej dalszą część, kocham mocno.

    OdpowiedzUsuń
  44. Dziewczyno BŁAGAM!!!!
    Dodaj nowy rozdział bo strasznie długo nie dodawałaś a ja nie wytrzymam długo!!!
    Plissss odpowiedz bo jestem ciekawa czy ty przypadkiem nie skończyłaś już pisać a to by było O K R O P N E!!!!!!!!!
    Plisss czekam na info i odp
    Kocham i ściskam
    Twoja wielka fanka i czytelniczka
    HERMIONA R.
    xoxo
    :**

    OdpowiedzUsuń
  45. Nie wiem czemu ale śmiałam się przy tym rozdziale jak głupia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Hej,
Zapraszam do skomentowania rozdziału. Nie mam nic przeciwko krytyce, wręcz przeciwnie - mam nadzieję, że pomożesz mi być lepszą w pisaniu :). Chciałabym jedynie prosić o kulturę wypowiedzi.
Z góry dziękuję za trud włożony w przeczytanie rozdziału i napisanie swojej opinii! :)