Nadeszływalentynki, więc zaraz po poniedziałkowych lekcjach udałam się do dormitorium,żeby się wyszykować. Zaczęłam od gorącej i odprężającej kąpieli. Szczerzepowiedziawszy wcale nie chciało mi się tam iść, a jedynym plusem było spędzenieczasu z Lukiem. Wiedząc, że reszta dziewczyn również dzisiaj wychodzi narandki, nie spędziłam zbyt dużo czasu w łazience i po kilkunastu minutachwyszłam. Podeszłam do szafy i gdy ją otworzyłam, zdałam sobie sprawę, że niemam wybranego stroju na tę imprezę. Gdy tak stałam, zastanawiając się, cowybrać, do dormitorium wpadły Kate i Angelina.
-Niechzgadnę – zaczęła lokata – nie masz co na siebie włożyć. – spojrzała pytająco namnie. Wzruszyłam ramionami.
-W sumiewcale nie muszę się stroić, bo to nie jest żadna randka. – odparłambeznamiętnie.
-Ale musiszwyglądać olśniewająco, bo tam będzie Adam. – odpowiedziała rezolutnie,sprowadzając na mnie brutalną prawdę.
-Kompletnieo nim zapomniałam. – mruknęłam. Nie miałam ochoty widzieć Royala i miałamogromną nadzieję, że go tam nie będzie. Koniec końców wybrałam klasyczną,obcisłą małą czarną z dość głębokim dekoltem, do tego czerwone szpilki i złotedodatki w postaci kolczyków, naszyjnika i bransoletki. Włosy pokręciłam różdżkąw średniej wielkości loki, a moim makijażem zajęła się Kate.
-Wyglądaszślicznie. – podsumowała Angelina z uśmiechem na twarzy. – Royal pęknie zzazdrości.
-Taaa. –mruknęłam i przeraziłam się, co chyba odbiło się na mojej twarzy, bo Chudazmarszczyła brwi i spojrzała na mnie pytająco.
-Co jest? –Kate podeszła bliżej i przypatrzyła się mojej minie. Przygryzłam lekko wargi. –Nie rób tak, bo szminka Ci zejdzie! – krzyknęła, co natychmiast poskutkowało. –No, tak lepiej. A teraz gadaj o co chodzi.
-Naostatniej imprezie u Ślimaka razem z Potterem udawaliśmy parę przed Adamem. Ateraz idę z Lukiem. Trochę niefajnie wyjdzie. – mruknęłam niechętnie.
-Pfff, co zaproblem? To chyba dobrze nie? Niech widzi, że przebierasz w facetach. –wzruszyła ramionami Czarna, a ja wybuchłam śmiechem. Obie spojrzały na mnie jakna wariatkę.
-Właśniewyobraziłam sobie mnie i Luke’a udających parę i minę blondasa, gdy go o toproszę. – wytłumaczyłam śmiejąc się.
-Wiem, żeten twój przyjaciel jest dziwny, ale idź już, bo za chwilę będziesz spóźniona.– ponagliła mnie Kate i popchała w stronę drzwi. Wzięłam jeszcze tylko torebkęz łóżka, do której wrzuciłam różdżkę i zamknęłam za sobą drzwi. Walentynkimiały jedną dodatkową zaletę – w Pokoju Wspólnym mało osób wtedy przesiaduje, ajak już siedzą, to dziewczyny mają podobne stroje do moich. Przeszłam więcspokojnie przez Pokój Wspólny i wyszłam na korytarz. Luke miał czekać przedsalą, w której odbywała się impreza. Korytarze były, na moje szczęście, puste.Mijając łazienkę na trzecim piętrze weszłam do niej, żeby ostatni raz zerknąć wlusterko.
-Wyglądaszolśniewająco. Zresztą, jak zawsze. – Podskoczyłam przerażona męskim głosem wdamskiej łazience.
-Potter! Coty tutaj robisz? – spytałam oburzona.
-Patrzę naciebie. – uśmiechnął się zawadiacko.
-To jesttoaleta dla DZIEWCZYN. – podkreśliłam ostatnie słowo.
-Wiem. –wzruszył ramionami.
-Sąwalentynki, wszyscy idą do Hogsmeade, czemu nie idziesz też? – zapytałam,obserwując go.
-Bo mojawalentynka idzie gdzie indziej i z kimś innym. – odparł z nutką smutku wgłosie. – Poza tym, do Hogsmeade mogę iść kiedy mi się żywnie podoba. Sama otym doskonale wiesz. – puścił mi oczko. Pokręciłam z uśmiechem głową. – Lubię,jak się uśmiechasz. – dodał wesoło. Serce zabiło mi mocniej. – A tym bardziejlubię, gdy to robisz po moich słowach lub czynach. – zbliżył się do mnie.Zrobiło mi się gorąco. Czułam, że za chwilę stracę nad sobą panowanie.
-Co robisz?– spytałam szeptem.
-Nic. –odparł i stanął w miejscu. – Przepraszam Lily, trochę się zagalopowałem. – potych słowach cofnął się o krok. Z jednej strony odetchnęłam z ulgą, a z drugiejżałowałam, że bardziej się nie zapomniał.
-Nieprzepraszaj. – uśmiechnęłam się smutno. – Każdy marzy o walentynkowym buziaku.– roześmiałam się trochę nerwowo.
-A byłaszansa, że go dostanę właśnie od ciebie? – spytał z uśmiechem.
-Nadal jest.– odpowiedziałam, zaskakując go. – O ile oczywiście jeszcze chcesz. – dodałam,figlarnie przewracając oczami.
-Jasne, żetak. – odparł natychmiast rozpromieniony. Podeszłam powoli do niego. Znowuserce zaczęło mi bić szybciej. Gdy byłam odpowiednio blisko, złożyłam krótkiegocałusa na jego policzku i odeszłam. Kątem oka zauważyłam zawód w jego oczach.James chyba nie wiedział jak dużo siły kosztowało mnie to, żeby pocałować go wpoliczek, a nie w usta.
-To byłnajlepszy walentynkowy buziak, jakiego dostałem. – usłyszałam, zanim zamknęłamza sobą drzwi. Uśmiechnęłam się szeroko. Spotkanie z Rogaczem znaczniepoprawiło mi humor. Trochę lżej szło mi się na imprezę Slughorna. Doszłam poddrzwi Sali, gdzie stał zniecierpliwiony blondyn.
-A jużmiałem nadzieję, że trafiłaś do Skrzydła Szpitalnego i nie będę musiał tam iść.– mruknął posępnie na przywitanie.
-Też sięcieszę, że cię widzę całego i zdrowego. – zaśmiałam się.
-Maszpodejrzanie dobry humor. – przypatrzył mi się uważnie.
-Bo cięzobaczyłam. – odpowiedziałam pokazując mu język.
-Ta imyślisz, że ci uwierzę rudzielcu wredny. – warknął, a ja pokręciłam głową zniedowierzaniem i uśmiechem.
-Gotowy nawspaniałe przyjęcie? – spytałam oficjalnie, udając poważną. Zmierzył mniewściekłym spojrzeniem i nic nie mówiąc otworzył drzwi, po czym wszedł do Sali.W środku, jak zwykle, były wspaniałe dekoracje, tym razem czerwone.
-Ahh,czerwony kolor miłości. – szepnęłam mu do ucha teatralnie.
-Zamknij sięjuż Evans. – mruknął.
-A właśnie,miałam ci powiedzieć o czymś. – spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym „ciekawe, coty znowu wymyśliłaś głupiego”. Zachichotałam pod nosem. – Orientujesz siętrochę w światowym quidditchu?
-Trochę. –mruknął.
-A wiesz jakwygląda obrońca Złotych Hipo…
-Luke? Co tytutaj robisz stary? – nie zdążyłam dokończyć zdania, bowiem ktoś mi przerwał,zaczepiając mojego partnera, który odwrócił się plecami do mnie, a przodem doowego kogoś, kto go zagadał. – Nie wiedziałem, że należysz do klubu Ślimaka,nigdy cię tutaj nie widziałem. – przyjazny głos rozmówcy Luke’a wydawał mi sięstrasznie znajomy. Nie, ja nawet doskonale wiedziałam do kogo on należy i wcale, ale to wcale mi to nie odpowiadało.
-Cześć. –mruknął niezbyt miło blondyn. – Jeśli chodzi ci o bandę debili, którzy myślą,że są super, bo jakiś gruby profesorek ich zaprosił na głupie przyjęcie, tonie, nie należę do nich. – warknął. – Jestem tutaj, jako osoba towarzysząca.
-Tak? Agdzie ta panna, która cię zaprosiła? Chętnie poznałbym dziewczynę, którazmusiła cię do przyjścia tutaj. – mężczyzna wcale nie wydawał się zbity z tropuniemiłą odpowiedzią Luke’a. Odwróciłam się przodem do niego i przybliżyłam domojego wysokiego przyjaciela.
-Cześć Adam.To ze mną przyszedł Luke. – uśmiechnęłam się do blondyna, który miał dziwnąminę.
-Lily? LilyEvans? – Adam wydawał się zdziwiony tą sytuacją, chociaż chyba nie mniej niżLuke.
-Tak, wewłasnej osobie. – odparłam szorstko. – Chyba nie jesteś zdziwiony mojąobecnością tutaj. W końcu nie pierwszy raz się tutaj widzimy.
-Tobą możenie, ale ciekaw jestem, co tutaj robi mój kuzyn. – wskazał głową na blondyna.
-Jesteściekuzynami?
-Niestety. –mruknął Luke niezadowolony. – Ale ja na szczęście nie robię z siebie takiegodebila, jak on. Nie wiem, jakim cudem mamy te same geny.
-Ach, tenmój kuzynek, zawsze ma takie nietypowe żarty. – Royal roześmiał się. Krukonprzewrócił oczami.
-Chodź stąd,bo nie wytrzymam z nim w jednym pomieszczeniu. – mruknął Luke.
-Ależ zostańkuzynie drogi. – nalegał Adam. – Przedstawię ci moją partnerkę.
-Chyba wolęjej nie znać, bo skoro się z tobą pokazuje, to musi być głupsza od ciebie. – potych słowach mojego partnera najchętniej wybuchłabym śmiechem, jednakprzypomniałam sobie, że przez pół roku byłam z Royalem. Jeszcze bardziej minami zrzedła, gdy zobaczyłam, kto jest ową partnerką.
-Lilyzdążyła już ją dobrze poznać. – ciągnął dalej szatyn z uśmiechem. Niewiedziałam, czy mówi to ironicznie, czy naprawdę uprzejmie.
-Zbytdobrze. – mruknęłam ponuro pod nosem. W tym czasie niska, bardzo ładna szatynkaz pociągłą twarzą i sztucznym uśmiechem nie obejmujących chłodnego spojrzenia,stanęła obok Adama, obejmując go delikatnie i całując krótko w usta.
-CześćLilyanne. – powiedziała z wyższością. – A to kto? – spytała pogardliwie,wskazując na Luke’a.
-Ktoś, ktocię nie chce poznać. – odburknął blondyn. Zachichotałam na widok minydziewczyny.
-To jest mójkuzyn Luke Mitchell. A to moja partnerka Catherine Troy. – odezwał się Royal,ignorując wcześniej wypowiedziane zdania.
-Kochanienie tak oficjalnie. Jestem narzeczoną Adama. Za niedługo się pobieramy, bowiemspodziewamy się dziecka. Mimo że nie widać jeszcze, jestem w trzecim miesiącuciąży. – po tych słowach kopara dosłownie mi opadła. Co chwila spoglądałam tona Adama, to na szatynkę. Kobieta uśmiechała się szeroko i z wyższością, achłopak miał bardzo zakłopotaną minę. Nie byłam ani trochę zazdrosna, ani nic wtym rodzaju, jak wydawało się Catherine, aczkolwiek trochę mną wstrząsnęławiadomość o dziecku. W końcu nie tak dawno, bo rok temu, byłam z nim napierwszej randce.
-Szczerze,gówno mnie interesuje wasz ślub i wasz bachor. – rzucił niewzruszony niczymLuke i odszedł, pozostawiając wściekłą Troy i jeszcze bardziej zakłopotanegoAdama. – Idziesz Lily, czy masz zamiar stać z nimi? – spytał na odchodnymblondyn, zatrzymując się i patrząc wyczekująco na mnie.
-Idę, idę. –odpowiedziałam wyrwana ze zdziwienia. – Naprawdę szczerze gratuluję. –zwróciłam się do nich, bez żadnej obłudy, całkowicie szczerze. – Dbaj o siebieCath. – dodałam z uśmiechem i odeszłam.
-Dzięki. –odpowiedziała chyba jeszcze bardziej zdziwiona niż Royal. Dołączyłam do Luke’ai od razu go zrugałam.
-To byłostrasznie niegrzeczne, nawet jak na ciebie.
-No to co.–odburknął wzruszając ramionami. – Nie cierpię tego idioty.
-To nieznaczy, że możesz tak brzydko mówić na jeszcze nienarodzone dziecko. –warknęłam.
-Daj miświęty spokój. Bardziej mnie interesuje to, skąd znasz mojego kuzynka i tę jegoflądrę. – spojrzał na mnie pytająco. Zarumieniłam się.
-W zeszłymroku byłam z nim przez pół roku. – mruknęłam cicho i niewyraźnie, jednakwiedziałam, że chłopak wychwycił każde słowo. – A ona gra z nim w ZłotychHipogryfach. A raczej grała. – dodałam, zerkając na jej brzuch, po którym wogóle nie było widać, że nosi w sobie dziecko. Dziecko Adama. Dziwnie to brzmiało.Przez chwilę obserwowałam parę. Widać było, że Adam troszczy się o matkęswojego dziecka. Ciągle pochylał się nad nią i pytał o coś. Mogłam siędomyślić, że o to, jak się czuje i czy czegoś nie potrzebuje. Obejmował ją rękąi patrzył troskliwie. Uśmiechnęłam się. Marzyłam o tym, żeby po ukończeniuszkoły ktoś się mną tak troszczył. Chciałam założyć rodzinę. Odkąd pamiętam,uwielbiałam małe dzieci i sama chciałam mieć ich gromadkę. Patrząc na Adama iCatherine moje marzenia stawały się coraz wyraźniejsze. Zagalopowałam się takdaleko, że nawet widziałam siebie w takiej samej scenie, tylko z innymmężczyzną. Czarnowłosym, przystojnym, wysokim…
-Nierozczulaj się tak Evans. – z zamyślenia wyrwał mnie głos Mitchella. Wróciłammyślami do rzeczywistości i spojrzałam na niego. – Długo tu jeszcze musimysiedzieć? – spytał marudnie, zajadając się jakimś ciastem.
-DopókiSlughorn nie zobaczy, że jestem tutaj. – odparłam. Chłopak przeleciał wzrokiempo Sali szukając grubego profesora. Zlokalizował go w tym samym momencie, co jai cmoknął z niezadowoleniem, widząc, że Horacy stał w grupce dorosłychczarodziejów i czarownic, pochłonięty dyskusją z nimi.
-To ja idędo łazienki. – mruknął.
-Postaramsię go jak najszybciej złapać, żeby nas uwolnić. – powiedziałam i uśmiechnęłamsię lekko. O dziwo blondyn odpowiedział uśmiechem.
-Nie musiszsię spieszyć, jeśli nie chcesz. Zostanę z tobą tak długo, jak będziesz chciała.– powiedział spokojnie. Zmarszczyłam brwi i przyjrzałam mu się uważnie.
-Dobrzesłyszałam, czy mi się zdawało, że właśnie miałeś przejaw sympatii? – spytałampodejrzliwie. On wywrócił oczami do góry.
-Idź sięleczyć do Świętego Munga. – mruknął – I bądź tu miły. – dodał już pod nosem,odchodząc. Zachichotałam cicho i odwróciłam się w stronę stolika z jedzeniem,uświadamiając sobie, jaka jestem głodna. I gdy właśnie zabierałam się zaapetycznie wyglądającą kremówkę, ktoś stanął obok mnie.
-Cześć Lily.– usłyszałam głos Adama obok siebie. – Przepraszam za to wszystko, co miałotutaj miejsce. – dodał spokojnie. – W ogóle przepraszam cię za wszystko. –dodał. Wiedziałam doskonale, że chodzi mu o nasz związek, jego zdradę, to cobyło w klubie i na ostatniej imprezie u Ślimaka.
-Nie masprawy, to wszystko przeszłość. – uśmiechnęłam się. – Teraz żenisz się, dzieckow drodze, zakładasz rodzinę. Naprawdę cieszę się z twojego szczęścia. Igratuluję jeszcze raz.
-Dziękuję.Zachowałaś się bardzo taktownie. Nawet nie wiesz, jak jestem ci wdzięczny. –odwzajemnił uśmiech.
-Wiesz,stwierdziłam, że to dziecinne ciągle gniewać się na ciebie o coś, co miałomiejsce dawno. Można powiedzieć, że trochę dorosłam. I nie ukrywam, zazdroszczęci szczęścia. – powiedziałam nadal lekko się uśmiechając.
-Dziękuję.Co do dorastania, zawsze byłaś wyjątkowo dojrzała. W ogóle pięknie wyglądasz.Jeszcze piękniej, niż cię zapamiętałem. – po jego słowach zaśmiałam się.
-Wydawało cisię. – odparłam. – Tak dziecinnej osoby, jaką byłam, świat nie widział jeszcze,uwierz.
-Ale widzę,że się trochę zmieniłaś. – zauważył. – Mogę o coś spytać? – zaczął nagle.
-Wal śmiało.–zachęciłam go, chociaż podejrzewałam, o co chce spytać.
-Dlaczegojesteś tutaj z moim kuzynem? Ostatnio twoim partnerem był ten cały Potter i oile dobrze pamiętam, byliście parą. Jakoś nie wierzę, że zmieniasz facetów, jakrękawiczki, a z tamtym na kilometr było widać, że pałasz do niego uczuciem. –po jego słowach westchnęłam.
-Wiedziałam,że o to spytasz. – mruknęłam.
-Jak niechcesz, to nie odpowiadaj.
-Nie, nie,odpowiem. – uśmiechnęłam się ponownie. – Widzisz, to właśnie jeden z dowodów nato, jak dziecinna byłam. Luke to absolutnie nie jest mój chłopak. Jest moimbardzo dobrym przyjacielem, a że nie miałam z kim tutaj iść, zmusiłam go, żebyze mną poszedł. Sam chyba go dobrze wiesz, jaki on jest. – powiedziałam,śmiejąc się.
-A co zPotterem?
-A zPotterem nic. – odparłam. – Głupio się przyznać, ale udawaliśmy parę, żeby cidopiec i żebyś się odczepił ode mnie. – spaliłam buraka, a on przyjrzał mi sięuważnie.
-Pewnieżałujesz, że tylko udawaliście. – powiedział po chwili.
-Wiesz, dużosię zmieniło u mnie od wakacji, ale nie ma o czym gadać. Zresztą, lepiejopowiadaj, jak to się stało, że jesteś z Catherine. – zmieniłam szybko temat,uśmiechając się trochę zbyt nerwowo, jednak na szczęście nic nie zauważył.
-Nie no,trochę mi głupio mówić mojej byłej dziewczynie o takich sprawach…
-Daj spokój,chcę wiedzieć wszystko, od początku. – przerwałam mu.
-Na pewno? –spytał nadal nieprzekonany.
-Na milionprocent. – odpowiedziałam pewnie.
-No więc,jak wtedy cię… - jeszcze raz spojrzał na mnie niepewnie, ale widząc uśmiech namojej twarzy, rozluźnił się trochę. - …zdradziłem i zerwałaś ze mną, miałemogromne wyrzuty sumienia i w ogóle załamałem się, że cię straciłem. Widzisz,powoli się w tobie zakochiwałem, a ten głupi błąd wszystko zepsuł. Po tymjednak, jak cię zobaczyłem z innym, stałem się na wszystko obojętny. Wszystkomi było jedno, a Catherine odkąd tylko dołączyłem do drużyny podrywała mnie. Nasamym początku byłem na nią wściekły i nie odzywałem się do niej. Aż do momentutej imprezy na początku roku szkolnego. Po tej imprezie miałem wszystko wnosie, Cath się przymilała, podrywała mnie, to stworzyliśmy taki związek bezzobowiązań. Chyba nie muszę ci tłumaczyć, na czym on polegał. – spojrzał namnie pytająco.
-Nie musisz.– zaśmiałam się. – Co dalej?
-NoCatherine chciała normalnie ze mną być, ale ja nie chciałem się wplątywać wzwiązki. Jednak, gdy wyznała mi, że jest w ciąży, uświadomiła mi, że kochałemją, tylko nie chciałem się do tego przyznać przed samym sobą. Ona myślała, żenie będę chciał tego dziecka i była załamana, ale naprawdę się ucieszyłem i odrazu na drugi dzień wyznałem jej, że ją kocham i oświadczyłem się. W kwietniusię pobieramy. No i tyle. – na koniec uśmiechnął się szeroko. – Będę ojcem, cotutaj więcej powiedzieć.
-Jej, nawetnie wiesz, jak bardzo cieszę się, że ci się wszystko ułożyło i jesteśszczęśliwy. Mimo, że nie przepadam za nią, jednak życzę wam jak najlepiej. –powiedziałam zgodnie z prawdą. – A tak nawiasem mówiąc, to gdzie się podziałatwoja narzeczona?
-Poszła dołazienki ostatni raz przed podróżą. – odpowiedział. – I właśnie idzie. – kiwnąłgłową, a ja spojrzałam w tamtą stronę. Rzeczywiście szła do nas pewnym krokiem.
-To co,jedziemy? – spytała, zerkając na mnie.
-Tak, tak,oczywiście. – odpowiedział. – Tylko pożegnam się z profesorem Slughornem.Właśnie do nas idzie.
-I co Adamiedrogi, już się zbieracie, tak? – tubalny głos Horacego Slughorna zabrzmiał oboknas. – To żegnajcie, mam nadzieję, że się pojawicie na następnym spotkaniu.
-Jeśli nicnie przeszkodzi, to się stawimy, obiecuję. – Adam skinął głową. – Dziękujemy zazaproszenie. – chłopak uścisnął dłoń nauczycielowi, następnie Ślimak ucałowałdłoń Troy.
-Cześć. –zwróciła się do mnie szatynka i skinęła głową.
-Cześć Lily.Pożegnaj Luke’a ode mnie. – Adam objął mnie jedną ręką i uśmiechnął się.
-Cześć wam,powodzenia i szczęśliwej podróży. – odpowiedziałam i pomachałam odchodzącejparze.
-Lily, mojadroga Lily! Tak się cieszę, że cię widzę! – uradował się profesor.
-Witam panieprofesorze. – uśmiechnęłam się lekko.
-Wiedziałem,że nie opuścisz mojego przyjęcia. Ale teraz wybacz, szuka mnie Andrew Quinn,obiecał mi, że pierwszy dostanę jego najnowszą książkę do ręki. Baw się dobrzemoja droga! – poklepał mnie po ramieniu i poczłapał gdzieś w tłum. Nie minęłachwila, a obok mnie znalazł się Krukon.
-Coś sięrozgadałaś z tatuśkiem. – mruknął. Wzruszyłam ramionami.
-Wyjaśniliśmysobie zaległe sprawy. – odparłam. – Możemy się zmywać, Ślimak mnie już powitał.
-Wspaniale,już nie mogłem się doczekać, aż się zmyję z tego miejsca pełnego pustych łbów.Chociaż z drugiej strony spotkałem Quinna, a lubię jego książki. – odpowiedziałmało, jak na niego, sceptycznym tonem.
-OjMitchell, Mitchell. – pokręciłam głową.
-Wiesz, toże latasz za Potterem jeszcze z trudem zrozumiem, ale że poleciałaś na tegokretyna Royala, to w ogóle jesteś u mnie przegrana. – powiedział ni stąd nizowąd, zagadkowym tonem.
-Aż tak cięinteresuje moje życie uczuciowe? – spytałam triumfująco.
-Ani trochę.– mruknął zimno, a ja zachichotałam.
-I tak wiem,że zżera cię ciekawość. – pokazałam mu język. Zmierzył mnie pogardliwymspojrzeniem. Doszliśmy właśnie do korytarza, gdzie rozdzielaliśmy się i każdyszedł w swoją stronę. – Dziękuję mój drogi przyjacielu, że zechciałeś…
-Zmusiłaśmnie. – poprawił mnie ponuro.
-…iść ze mnąna przyjęcie. – dokończyłam radośnie, ignorując jego słowa.
-Pójdzieszza to do piekła. – mruknął. – Ale ja i tak się zemszczę. – dodał z nutkąsatysfakcji.
-Aokoliczności łagodzące? – spojrzałam na niego maślanym wzrokiem.
-Żadnych niebyło.
-Jak to nie,spotkałeś swojego kuzyna. – wyszczerzyłam zęby.
-Ty naprawdęprosisz się o zemstę. – warknął. Roześmiałam się serdecznie i zmierzwiłam muwłosy, co go tylko bardziej rozzłościło.
-A to, żespotkałeś dobrego pisarza, którego książki czytasz, nie jest okolicznościąłagodzącą?
-Minimalną.– odparł. – Chociaż, jak dla ciebie, to w ogóle. – dodał po chwilizastanowienia. – Idę, bo mam cię już dość rudzielcu.
-No to dojutra. – uśmiechnęłam się.
-Naprawdę? –spytał markotnie. – Ty mnie naprawdę musisz nie lubić, skoro będę musiał jutroznowu na ciebie patrzeć i cię słuchać. – skrzywił się, a ja znowu sięroześmiałam.
-Oj Lukie,Lukie. Byłbyś trochę milszy, to dałabym ci tydzień odpoczynku, ale że jesteśwredny, to cię muszę pomęczyć. – odpowiedziałam rezolutnie. – Dobranoc. – podjego nieuwagę przytuliłam się do niego dosłownie na sekundę i pobiegłam w swojąstronę.
-Zapłaciszmi za to! – krzyknął naburmuszony za mną. Uśmiechnęłam się pod nosem do samejsiebie. Droga do wieży Gryffindoru nie zajęła mi dużo czasu. Po drodzerozmyślałam o tym, co mi opowiedział Adam i zastanawiałam się, czy naprawdępotrzebowałam czasu, żeby zacząć tworzyć coś poważnego z Jamesem. Może ja teżokłamuję samą siebie, bo boję się przyznać, że jestem gotowa? Takie i innemyśli towarzyszyły mi aż do obrazu Grubej Damy. Podałam hasło i weszłam doPokoju Wspólnego, gdzie było zaledwie kilku pierwszo i drugoroczniaków, którzyjeszcze nie mogli wyjść do Hogsmeade. Miałam zamiar iść od razu do góry, alezauważyłam czarną czuprynę w kącie pokoju. Właściciel tej czupryny i pięknychorzechowych oczu, wbijał we mnie wzrok. Uśmiechnęłam się i skierowałam swojekroki właśnie do niego.
-Cześć. –powiedziałam. Chłopak obserwował mnie uważnie, jak siadałam na fotelu.
-Jak było naimprezie? – spytał spokojnie.
-Całkiemprzyjemnie. – odparłam. – Co robisz?
-Czekam.
-Hmmm, ajesteś bardzo zajęty? – spytałam, czując, jak moje serce zaczyna szybciej bić.
-Teraz jużnie, bo się doczekałem. – rzekł ze stoickim spokojem, cały czas patrząc mi woczy.
-Bo widzisz,są walentynki… - zaczęłam, trochę się denerwując – …a ja jeszcze nie dostałamwalentynkowego buziaka na dobranoc. Myślę, że bez niego nie zasnę.
-Bardzo miprzykro Lily, ale nie mogę ci dać buziaka. – powiedział niespodziewanie tymsamym, spokojnym głosem, sprawiając, że moje serce zwolniło. Uśmiech zszedł miz twarzy, a ja, czując się, jak idiotka, wstałam z fotela.
-Rozumiem. Wtakim razie dobranoc James. – powiedziałam smutno i odwróciłam się do niegoplecami z zamiarem odejścia. Nie minęła sekunda, a usłyszałam, jak on równieżwstaje i poczułam jak łapie mnie za rękę, zatrzymując. Odwrócił mnie delikatniedo siebie, sprawiając, że staliśmy bardzo blisko siebie.
-Mogę ci daćwalentynkowy pocałunek na dobranoc. – szepnął mi do ucha, sprawiając, że sercełomotało, jak szalone, a w okolicach obojczyków poczułam nienaturalne ciepło.Objął mnie delikatnie i złożył krótki, delikatny pocałunek na moich wargach,który momentalnie oddałam. Gdy skończył, puścił mnie i omiótł ciepłymspojrzeniem orzechowych oczu. – Dobranoc Lily. – po jego słowach zaczęłam sięoddalać, ale wszystko robiłam machinalnie, nie zdając sobie do końca sprawy ztego, co się wokół mnie dzieje.
-Teraz to napewno nie zasnę. – odezwałam się, odzyskując świadomość. James nic niepowiedział, tylko po raz pierwszy uśmiechnął się i odprowadził mnie spojrzeniemdo schodów prowadzących do dormitorium dziewczyn.
AAAA!! o Boże kocham Cięę!! Już myślałam, że nie żyjesz bo nie dawałaś znaku życia. heh :) Rozumiem, że miałaś swoje powody żeby nie pisać i inni też powinni to zrozumieć bo to jest Twój blog i to Ty decydujesz czy chcesz na nim pisać czy go usunąć. Więc powiem tak : niech się od Ciebie odpierdolą ;P Pisz jak chcesz i kiedy chcesz ( tylko pisz bo jesteś świetna! ) A co do rozdziału... nie wiem czemu mówisz, że jest słaby skoro jest świetny :) Jak zwykle zresztą ;P Sięee rozpisałaaam... Życzę weny, więcej czasu, trochę luzu i szczęścia oczywiście ;* Dzięki za rozdział!
OdpowiedzUsuńTak ! W końcu nowa notka, teksty Luke`a i Lily bombowe, a te spotkanie z Jamesem w pokoju wspólnym taaakie słodkie ;) super, że w końcu napisałaś i mam nadzieję, że teraz notki będą częściej :) Powodzenia ☺
OdpowiedzUsuńextra super bomba czad naj nice cool wow :) Baaardzo fajna notka
OdpowiedzUsuńLeksiu, po pierwsze dziękuję , że jesteś. Że dodałaś nową notkę : ) Nawet nie wiesz jak się przestraszyłam, kiedy przeczytałam w przedmowie zdanie, że "podjęłaś decyzję". Od razu nasunęły mi się czarne myśli zawieszenia bloga, usunięcia itp... Nawet nie wyobrażasz sobie tej ulgi, że to jedynie nie informowanie nas w ogłoszeniach. W sumie myślę , że to całkiem dobra decyzja ; D . Życie bez głupich komentarzy Cranberry będzie lepsze ;D (bez obrazy, Cranberry ;]) Co do notki, zawsze twierdzisz skromnie, że nie jest taka, jaka chciałabyś żeby była, czy , że mogłaby być lepsza, albo, że jest po prostu beznadziejna. Otóż nie jest tak jak myślisz. Na tym blogu nie ma "złej" notki, "przeciętnej", czy "głupio napisanej". Są tylko bardzo dobre, lepsze i najlepsze. A czasami zdarzają się majstersztyki :D Tę notkę czytałam z wielkim bananem na twarzy ;p Jest świetna, to Ty masz za niską samoocenę ! Wybrnęłaś znakomicie z tego wątku Pottera/Rachel/Evans. A to zakończenie... ah, słodkie jak cukierek :) Pozdrawiam i życzę weny ;*!
OdpowiedzUsuńJesteś cudowna. Myślę że nie musze więcej dodawać :)
OdpowiedzUsuńKocham Cię po prostu!Rozdział wspaniały, jak już ktoś wcześniej napisał na tym blogu pojawiają się tylko bardzo dobre, lepsze i najlepsze notki.Doskonale rozumiemy, że nie zawsze masz kiedy coś napisać. Jednak zawsze warto czekać bo każda notka jest doskonała.A ten koniec przepiękny. I to ciepło w okolicy obojczyka, nie wiem czy dobrze kojarzę, że Lily kiedy dostało od Jamesa taki tajemniczy wisiorek, czy ma on związek z tym ciepłem?PozdrawiamOjej. Chciałam życzyć szczęścia na nowej drodze życia, a dopiero teraz zauważyłam, że to w 2013 a nie 2012. No, ale pewnie napiszesz coś w międzyczasie nie?;)
OdpowiedzUsuńHejka! Tak dawno Cię tu nie było... Ale co tam przeszłość. Ważne, że znowu coś dodałaś! Może trochę o przyszłości? Bierzesz ślub? O proszę! ;D Gratulacje ;)Notka. Długa! 12 stron! Wow. Ale właśnie takie notki kocham ;)Luke. Lukie <33 Achh, nie lubię blondynów, ale on to wyjątek! ;D Kocham go normalnie! Ile bym dała za takiego przyjaciela? Cieszę się, ze doszło do "walentynkowego pocałunku" :DTyle, "Harry Potter" już się zaczął. Lecę oglądać ;DPozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńLeksia! <3 Kocham, kocham, kocham Luka dziękuję Ci za tą postać, która tak dużo ostatnio wnosi do notek ;) Brakuje mi troche Łapci i rozbrykanego, radosnego Jamesa ale mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni, gratuluje powrotu zdaje sobie sprawe, że mógł być ciężki ale bardzo dobrze sobie z tym poradziłaś, mam nadzieję, że teraz będziesz częściej dodawać notki w każdym bądź razie wiedz, że ja zawsze będe czekać, powodzenia Kochana ;*
OdpowiedzUsuńMmm, słodko. A poza tym to dobrze, że w końcu coś dodałaś, tyle czekaliśmy. I nie wiem jak inni, ale ja się nie zawiodłam na tym rozdziale, wręcz przeciwnie - był przecudowny. ;**
OdpowiedzUsuńWreszcie wróciłaś ! Jakiś tydzień temu zatęskniłam za Lily i Jamesem, dlatego przeczytałam caly twój blog od początku ( chociaż robiłam to już chyba pąty raz, to te opowiadanie i tak nigdy mi się nie znudzi); a teraz wchodze sobie tak, z przyzwyczajenia i nowy rozdział, a w dodatku cudowny. Chociaż liczyłam na jakies kłótnie z Adamem, a nie na pojedanie to i tak świetnie się to wszystko czytało. Ciagle ubóstwiam Luka! No i ciągle czekam, co się w końcu okarze z tym naszyjnikiem, który kiedyś James podarował Lily ;> A co do przerwy, to nie ważne jak długo by Cie tu nie było, ja i tak zawsze bedę czekać na nową notkę. Dobrze, że wróciłaś ;) - a tym ślubem mnie zszokowałaś, gratulacje!
OdpowiedzUsuńJej ale niespodzianka!!! A notka wspaniała i wszystko super się klei:D
OdpowiedzUsuńMyślałam , że się nie doczekam . Świetna notka ;)
OdpowiedzUsuńJestem pozytywnie zaskoczona notką :D :)))
OdpowiedzUsuńDobra, przeczytałam z dużym spóźnieniem, ale przeczytałam ;p Zacznę do tego, że wiem jak trudno wrócić. Przyznaję, że mogło być lepiej. Odniosłam małe wrażenie, że zachowanie Lily niekiedy było nienaturalne i dość niepodobne do niej. Ale jestem w stanie to zrozumieć, bo Ruda się zmieniła, okej. Wczułam się i powiem, że Adama nie lubię, no! Za to Luke, to strzał w dziesiątkę. Wracając do Adama, ta jego gadka utwierdziła mnie, że on gorzej przypomina dziecko, nie Evans. Mniejsza, w gruncie rzeczy zaczęłaś ciekawą akcją. A niedociągnięcie oczywiście wybaczę, bo za bardzo lubię Ciebie, autorko i to opowiadanie. Pozdrawiam serdecznie i życzę szczęścia! :)
OdpowiedzUsuńLeksiu, dziękuję za tą notkę.Trzymaj się tam. <3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, nie dam rady.
OdpowiedzUsuńKurde, miałam ochotę coś przxeczytać, ale nie miałąm żadnego adresu bloga spisanego. To był jeden z niewielu który pamiętałam, więc sobie weszłam. Patrzę, a tu notka. Troche mnie zdziwiła rekacja Lily na Adama i te akcje z Jamesem, bo najpierw prosi o czas, a potem się całuje, ale niech jej będzie. Nadrobiła swoje zachowanie dobijaniem Luka, więc było super :D
OdpowiedzUsuńCo najmniej miesiąc bez internetu a tu jaka niespodzianka! Nie widzisz tego ale teraz skacze po pokoju z radości i za chwile zabiorę się za czytanie :D
OdpowiedzUsuńW regulaminie pisałaś, że nie zwracasz uwagi na błędy, ale i tak jeden Ci wytknę ;). Jeśli po wypowiedzi bohatera dopisujesz coś jeszcze po myślniku, to nie stawiaj przed nim kropki. Co za dużo, to nie zdrowo.Podoba mi się sposób, w jaki pokazujesz Lily. Z jednej strony młoda, radosna dziewczyna, która korzysta z życia. A z drugiej zaczyna już dorastać, marzy o rodzinie. Co prawda zupełnie nie rozumiem jej chęci posiadania dzieci, ale to już wina mojego instynktu macierzyńskiego. A raczej jego kompletnego braku. Tak więc podziwiam cię za to, jak kreujesz bohaterów. Jesteś w tym świetna.http://maligna.bloog.pl/
OdpowiedzUsuńJestem Twoją nową fanką i w 2 dni ogarnęłam wszystko od pierwszego rozdziału, nie mogąc doczekać się więcej! Wiem, że brak weny i chęci zaczyna z czasem coraz to mocniej doskwierać, znam to, ale mam nadzieję, że mimo to znów coś w Tobie odżyje, bo piszesz naprawdę świetnie!Muszę się przyznać, że chwilami przeskakiwałam fragmenty - i to nie dlatego, że były nudne - BROŃ BOŻE! Po prostu chciałam natychmiast dowiedzieć się co dalej z akcją. Co dalej z Lily i Jamesem. Piszesz naprawdę fantastycznie i mam nadzieję, że zebrałaś przez wrzesień trochę sił i naskrobiesz coś krótkiego ;)xoxoMaddy
OdpowiedzUsuńMega fajna notka:D Dobrze się czytało, fajne teksty między Lily a Lukiem;] No i James:D:D Dzięki za to:*
OdpowiedzUsuń[SPAM] Lubisz tajemnice? Tajemnice z dużą szczyptą magii i sporą dawką miłosnych rozterek? Życie Hermiony Granger, dotychczas poukładane i monotonne odwraca się o 180 stopni z dniem, w którym dowiaduje się o śmierci rodziców. Jeszcze większe zakręcenie następuje kiedy okazuje się, ze jest córką najstraszniejszego czarnoksiężnika, jaki stąpał po ziemi - Toma Riddle'a vel Lorda Voldemorta.Jakie niespodzianki czekają Mionę w nowym życiu? Czy starzy przyjaciele będą wierni mimo tych nieprzewidzianych okoliczności? I co u licha ma z tym wszystkim wspólnego Draco Malfoy?!Serdecznie zapraszam na nowo otwartego bloga o tematyce Dramione (Hermiona + Draco) o adresie http://prawda-w-liscie-skryta.blogspot.com/ Wejdź, przeczytaj, skomentuj, jeśli Ci się spodoba ;)
OdpowiedzUsuńTen blog jest świetny gdybyś tylko dodała coś nowego..
OdpowiedzUsuńWspaniała historia :) mam nadzieje ze nie zostawisz tego bloga tylko go dokanczysz (kiedys ;)). Bede czekac na kolejne rozdzialy :)
OdpowiedzUsuńJa wole jamesa takiego jak w tym rozdziale i chce zeby w koncu byli razem .. Kiedy cos napiszesz ? Az plakac mi sie chce .. Nie wytrzymuje bez tego opowiadania..
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie:) Bardzo mi się podoba :) Przebrnęłam przez wszystkie notki, w niektórych chciałam Cię udusić, że mojego Rogasia przedstawiłaś w tak złym świetle ale teraz się poprawiłaś, więc już Ci wybaczam :) Czekam na kolejny rozdział:)
OdpowiedzUsuńA mi się nota nie podobała. Nudna, dużo błędów. nic ciekawego
OdpowiedzUsuńLeksiu, czy masz zamiar w najbliższym czasie wrócić do pisania? Myślę, że wszyscy tęsknimy za Tobą. ;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie mam. Wybaczcie, ale całe święta i przerwę świąteczną spędzam nad projektami na studia. Jeśli kiedykolwiek będzie szansa na notkę w "najbliższym" czasie, to w moje ferie, czyli gdzieś w lutym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Leksia
Pierwsze, co przychodzi mi na myśl, gdy czytam twoje rozdziały, to straszna dziecinność i naiwność twojego stylu pisania. Bohaterka jest wzorem do naśladowania, idealną dziewczyną. Kiedy oszukiwała innych i ich raniła, potrafiła się do tego przyznać, oczernić siebie (nawiązując do ostatnich rozdziałów). Nawet potrafi wybaczyć byłemu, że ją zdradził!
OdpowiedzUsuńPoza tym, brak spacji w co drugim zdaniu bardzo utrudnia czytanie (wiem, że może być to winą Onetu, ale mimo wszystko powinnaś to poprawić).
Dalej, piszesz strasznie długie zdania, wielokrotnie złożone,z których można by zrobić ze trzy, a nawet cztery wypowiedzenia!
Twoje postacie wypowiadają się także w ten sam sposób: wyszukany, bardzo elokwentny. Sama przyznaj, że to dla wieku, w jakim oni są, jest to aż nienaturalne! Spróbuj to przeczytać na głos. Wychodzi tekst żywcem ze średniowiecza! Wydaje mi się, że wypowiedzi bohaterów powinny być naturalne i spontaniczne. Używaj slangu, a nie kwiecistej mowy.
Polecałabym ci różne poradniki typu "jak stworzyć bohatera" albo "indywidualny charakter" do poczytania.
Interesująca strona (sama z niej korzystam): poradnikpisania.pl
Mam nadzieję, że zrozumiesz co mam na myśli i nie obrazisz się za taką krytykę. Powodzenia!
Ach, przepraszam, zapomniałam dodać: fabuła jest jednak bardzo ciekawa i z chęcią czytałabym dalej, gdybyś poprawiła tak jawne błędy, jakie nawet ja, niedoświadczony jeszcze pisarz, dostrzegam c:
OdpowiedzUsuńNo, polecałabym także czytać dużo książek. Właściwie, to nie tyle co samo czytać, ale bardziej zwracać uwagę na budowę dialogów, monologów, opisów, akcji.
Życzę powodzenia!
Kilka dni temu znalazłam Twojego bloga. I co tu mówić..wszystkie notki przeczytałam! Jesteś świetna ; ) Tak się wkręciłam, a tu koniec. Oczywiście wiem, że jeszcze napiszesz, no ale teraz muszę czekać ; ( ;D
OdpowiedzUsuńjakoś nigdy się nie wypowiadałam na twoim blogu ale od 1,5 roku jestem jego(i twoją) ogromną fanką
OdpowiedzUsuńchciałabym ci życzyć WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO z okazji 3 rocznicy wiem życzenia trochę spóźnione ale dopiero wróciłam z ferii :)
mam nadzieję że w tym roku napiszesz jeszcze parę notek bo masz dla kogo je pisać u mnie w klasie czyta cię 5 osób a to całe 25% klasy
jeszcze raz dużo weny twórczej, wolnego czasu i miłości ode mnie i całej ZIELONEJ GÓRY
PS KOCHAMY TEGO BLOGA TAKIM JAKIM JEST WIEC NIE ZWRACAJ UWAGI NA ~Aoi-chan BO CI KTÓRZY PRZEŻYWAJĄ BLOGA NIE PATRZĄ NA BUDOWĘ ZDAŃ ITP. WIEC SIĘ NIE ZMIENIAJ <3
Właśnie o to chodzi, żeby poprawić swój styl pisania. Ułatwi to czytanie i być może zrobi to opowiadanie jeszcze ciekawszym. Bo czy to właśnie nie o to chodzi? O dokształcanie się, urozmaicanie swojego języka?
OdpowiedzUsuń@sophieluiz - dlaczego? Dlaczego uważasz, że moje uwagi są zbędne? Napisałam to, co zauważyłam i co zauważył by każdy polonista, który by to przeczytał. A to, że kochacie ten blog, to dobrze, ale nie wstrzymujcie autorki w rozwijaniu się.
szukam blogów, które są prowadzone na bieżąco i jesteś jedną z najbardziej aktualnych autorek, więc zajęłam się twoimi wpisami!
OdpowiedzUsuńi faktycznie, piszesz świetnie! kiedy czytałam niektóre fragmenty, autentycznie się śmiałam!!!
prawdopodobnie zostanę za to zlinczowana, ale w trakcie Twojej nieobecności chciałabym zaprosić wszystkich wiernych czytelników do odwiedzenia mojego bloga o Lily i ocenienia, jak daję radę po dłuższej przerwie (przez 5 lat z przerwami prowadziłam podobny pamiętnik, po niedawnym przeczytania go na nowo, zdałam sobie sprawę, jak dziecinne były niektóre wpisy!). Zaczęłam wszystko od początku i CO WAS MAM NADZIEJĘ ZACHĘCI dodaję wpisy bardzo często!!
www.hplilyevans.wordpress.com
błagam, dajcie mi nadzieję!!!
szukałam wszędzie blogów prowadzonych na bieżąco i to właśnie ty byłaś najbardziej aktualną autorką, więc zaczęłam czytać twoje posty. i muszę przyznać, że piszesz świetnie! w niektórych momentach autentycznie się śmiałam!!!
OdpowiedzUsuńteraz zrobię coś, za co prawdopodobnie zostanę zlinczowana - zaproszę wszystkich czekających na nowy wpis czytelników na mojego bloga, także o Lily Evans. chciałabym poprosić was o ocenę moich nowych wypocin i tego, jak sobie radzę po wielkim powrocie (prowadziłam bloga przez 5 lat z przerwami, ale kiedy wróciłam do niego niedawno i przeczytałam początkowe wpisy, zdałam sobie sprawę jak bardzo dziecinne i nierealistyczne były).
www.hplilyevans.wordpress.com
ZAPRASZAM!!!!!!
Cześć Ola ;)
OdpowiedzUsuńzajrzałam z ciekawości, w końcu ostatnio Cię podobno lekko "natchnęłam" ;) W sumie bardzo dawno mnie tutaj nie było, jednakże czytałam wszystkie rozdziały od razu po informacji, nie komentowałam ich jednak, z powodów internetowych jak i faktu, że w sumie nie muszę, moją opinię zawsze znałaś, wiedziałaś, że ubóstwiam Twoje opowiadanie, z każdym rozdziałem zagłębiając do niego coraz większe przywiązanie. Wiem, że nawał czasu, zobowiązań oraz studia nie dodają Ci otuchy w pisaniu dla Nas jak i dla siebie, jednakże pamiętaj, że w chwili totalnego spokoju, wyciszenia, i chęci jak i weny twórczej, możesz nabazgrać dla nas to i owo, wierz mi - każdy będzie uradowany, nawet Ci co już opuścili internetowy świat Lily i Jamesa Potterów ;)
Nie jest to zmuszenie, pamiętaj. Jest to moja wena twórcza przypominająca Ci ,choć wierzę, że doskonale pamiętasz jakie miałaś i masz przywiązanie do Tego bloga ;) Nie zawieszaj oficjalnie bloga, nie kasuj go, bo może kiedyś choćby za rok, za dwa, ale może akurat napiszesz dla nas kilka zdań opowiadający kawałek dalszych losów twoich, jak i naszych z powodu przywiązania, bohaterów ♥
Witaj Leksiu :) Wpadłam na Twój blog parę dni temu i nie mogłam odlepić wzroku od monitra, tak bardzo polubiłam Twoje opowiadanie. Dobrnęłam do ostatniego rozdziału i szczerze mówiąc, nie mogę się doczekać, aż kiedyś tutaj wrócisz i zachwycisz nowym postem. Masz lekkie pióro, a takie opowiadania są najlepsze. Jestem pod wrażeniem... Będę tutaj częściej wpadać, w nadziei, że może któregoś pięknego dnia zobaczę świeżą datę, ze świeżą notką. Pozdrawiam ciepło! :D
OdpowiedzUsuńzgadzam się z Crannberry nudno było, nie postarałaś się same błędy. Kiedyś byłaś w to lepsza, choć niektóre notki pozostawiały dużo do życzenia...
OdpowiedzUsuńHej! W zamian za tan zajebisty blog nominuję cię do - The Versatile Blogger!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie aby poznać zasady! (http://pamietnik-zakochanej-zlosnicy-lily.blogspot.com/)
Pozdrawiam ~Ruda
Strasznie mi przykro, że już dawno nie było nowego wpisu. Twoja historia jest jedną z najlepszych jakie przeczytałam z tej tematyki. Byłoby naprawdę super gdybyś wróciła do tego bloga.
OdpowiedzUsuńChyba z rok nie byłam tutaj i nikomu nie dogryzałam, ale widzę, że ktoś zrobił to za mnie i na dodatek w moim imieniu! Co to ma być na podszywanie, ja nawet nie czytałam tego odcinka! I to jeszcze w takim marnym stylu, bez żadnego uzasadnienia dla własnego zdania. No i jeszcze sformułowanie "nota"! Takie słowa to już w ogóle nie moja broszka.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Leksji ;) Chociaż nie wiem czy jeszcze czytasz te komentarze ;P
Dziękuję, czytam wszystkie komentarze zawsze :-) jedynie, czego nie robię, to nie piszę. Również pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńLeksiu, wiedz, że my dalej wyczekujemy nowego rozdziału. :(
OdpowiedzUsuńLeksiu, czy wrócisz jeszcze do nas? :( Czytam sobie bloga od nowa i on naprawdę jest cudowny! :( WRÓĆ! Mamy zrobić specjalne buttony z napisami "Leksiu, wróć"? XD
OdpowiedzUsuńLiczba czytelników stale się zwiększa.... Czekamy na Twoje małe ''come back''. Wróć do nas! :))
OdpowiedzUsuńLeksiu wróć do nas !! Czekamy na twój wielki powrót.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Pozdrawiam :D
zgadzam się, słaba notka , dziecinna i mówię to zupełnie szczerze. czytałam lepsze blogi i nie wiem czym się zachwycacie :/
OdpowiedzUsuń... Leksiu, jak ci idzie pisanie? twój blog spodobał mi się i myślę, że powinnaś go dalej pisać :)
OdpowiedzUsuńzgadzam się mogło być ciekawiej, no cóż od niektórych osób nie można wymagać tak truudnych rzeczy ...
OdpowiedzUsuńLeksiu, bardzo mi się spodobał twój blog i mam nadzieję, że go nie porzucisz :) . Jak ci idzie pisanie? Czy są szanse, że nowa notka pojawi się w tym miesiącu? Trzymam za ciebie kciuki ^^
OdpowiedzUsuńLeksia, żyjesz tam? Od prawie roku znaku życia nie ma :( Kiedy coś napiszesz?
OdpowiedzUsuńWRAAACAAAJ, prosimy :)
OdpowiedzUsuńDrodzy Czytelnicy!
OdpowiedzUsuńZ radością stwierdzamy, że ten blog został porzucony i nie zaśmieca już internetu marnymi postami. Pozdrawiamy
SEwSB
Stoważyszenie Ekspertów w Sprawie Blogów
wrócisz kiedyś?
OdpowiedzUsuńNie wiem. Próbowałam, ale nie umiem nic napisać. Może pod koniec września. Pozdrawiam, Leksia
OdpowiedzUsuń"nie umiem nic napisać. Może pod koniec września" znowu obietnice, których nie spełnisz? nie chcesz już pisać to po prostu usuń bloga
OdpowiedzUsuńWróciłam... ale widzę, że niepotrzebnie tu zaglądnęłam. przykro mi
OdpowiedzUsuńO nie nie nie!
OdpowiedzUsuńLUDZIE! Piszcie jej takie przykre komentarze dalej a na pewno bedzie chciala jeszcze kiedys zasiasc i cos napisac z wlasnej woli.
Przeczytalam cale opowiadanie w ubieglym tygodniu. Jest swietne.
Jako, ze czytam opowiadania o Lily juz troche czasu, niektore sa srednie, inne slabe, ale zdarzaja sie perelki.
Wiele razy mozna bylo sie posmiac, sytuacje wsrod wykreowanych przez Ciebie postaciach przyjaciolek Lily - swietne!
Zakochalam sie w Twoim Syriuszu.
Czego za malo? Remusa, sytuacji ze Slizgonami, wspomnien o Petunii.
Jako, ze trzymasz sie swiata stworzonego przez Rowling, ale w sumie tez nie do konca, bo postacie sie troche roznia, to brakuje mi czasem wzmianek na temat sytuacji Lily-Petunia, jako ze w rozdziale o Swietach kiedy Lily pojechala do domu obie dziewczyny byly w stanie sie dogadac gdy kuzynostwo u nich siedzialo :-)
James - chamski, podrywajacy wiecznie niedostepna Lily, panoszacy sie po szkole - najlepsza kreacja, ktora wystepuje czesto, ale najbardziej do tej postaci pasuje.
Nie zal mi w ogole Snape'a. W sensie, ze o nim nie piszesz. Ale tak jak wspomnialam wyzej - wiecej Slizgonow. Przeciez zaczely sie ataki na szlamy ! Gdzie oni sa?
Adam Royal - powiedzialabym, ze wrecz zajebisty pomysl na wsadzenie do opowiadania tej postaci. To ubarwilo cala opowiesc. Idealnie.
Luke? - od kilku rozdzialow - mistrz. Genialny pomysl, poklon w Twoja strone ;-)
Zatrzymujac sie przy tej postaci - moze wplatac go w cos wiecej? On jest teraz tak jak Severus - z boku, nierozmawiajacy z nikim oprocz Lily, ale jest nieszkodliwy. A to w sumie jemu James powinien dziekowac najbardziej:-)
Konczac moj wywod bez polskich znakow - masz bardzo fajne pomysly na dialogi, lekko sie czyta, historie i sytuacje kraza mi po glowie i zastanawiam sie jak potoczy sie dalej los.
Szczerze, to mam nadzieje ze nikogo nie usmiercisz. A na pewno nikogo waznego. Juz zdazylam zauwazyc czytajac kilkadziesiat opowiadan, ze jak sie usmierca kogos, kto wystepuje w calym opowiadaniu od poczatku to potem masz czarne mysli czytajac kolejne i kolejne rozdzialy.
Nie musi byc kolorowo, to jasne.
Wciaz szukam opowiadania, w ktorym nie wystepuje postac Petera. Wiem, ze to odbiegaloby totalnie od kanonu, ale nie lubie tej postaci, jak dla mnie to ona nic nie wnosi. A jak juz ma byc to niech bedzie w porzadku, umawia sie z dziewczynami, robi zarty z chlopakami. Moze byc gruby i brzydki, zajadac sie, ale zeby nie byl debilem, z ktorego reszta Huncwotow robi za murzyna.
W Twoim opowiadaniu mi on jakos nie przeszkadza, ale wlasnie zaswitala mi ta mysl i postanowilam ja napisac:-)
Chyba kilka zdan temu mialam konczyc ten wywod?
No to na koniec jeszcze dodam - trzymaj sie!
Serdecznie Cie pozdrawiam!
asia.
Świetne to opowiadanie. Naj naj ze wszystkich, które czytałam, a było ich dużo . :) Proszę napisz coś jeszcze :)
OdpowiedzUsuńTen blog jest suuuper :D Proszę napisz coś w najbliższym czasie tyle osób czeka na twój powrót. Mam nadzieję że w najbliższym czasie coś napiszesz pozdrawiam i życzę dużo weny ;*
OdpowiedzUsuń~Shiro
Zapraszam też na swój blog http://zwierzakishiro.blogspot.com/
Czekam aż powrócisz . ;c BLOG JEST ZAJEBISTY <3 KOCHAM GO :D
OdpowiedzUsuńtęsknię, żałuję, umieram z twoim blogiem
OdpowiedzUsuńracja , wszyscy tak chwalą, a ja nie rozumiem dlaczego...
OdpowiedzUsuńHej! Jestem zachwycona twoimi pomysłami i blogiem. Byłoby mi bardzo miło gdybyś zajrzała na mój nowy blog i oceniła (nie ma znaczenia czy w komentarzu czy w osobnej prywatnej wiadomości) czy dobrze się to zapowiada :) Zapraszam serdecznie. :* Zapraszam również wszystkich zainteresowanych. Blog pisany od chwili narodzin bohaterów po moment, który rozpoczyna książki Rowling.
OdpowiedzUsuńsmierc-bedzie-ostatnim-wrogiem.uchwycone-chwile.pl
Wtf?!?!?! Jak to "nie zaśmieca"?!?!?! Przecież to prawdziwy skarb!!! Ogarnij się, ty, ty, ty... śmieciu!!!
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że wrócisz, naprawdę. nawet nie wiesz jak bardzo. trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńprzeczytałam bloga już chyba siódmy raz od początku, wciąż zajebisty! zrób nam prezent i dodaj notkę na święta, nawet nie wiesz jaką radość sprawisz nam wszystkim! <3
OdpowiedzUsuńCześć Leksiu!
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu czytam Twojego bloga i muszę przyznać, że jest genialny! Wyróźnia się na tle innych niebanalną fabułą i świetnie wykreowanymi bohaterami :) Czy istnieje jakaś szansa na to, że w najbliższym czasie pojawi się jakaś notka?
Pozdrawiam!
hej, dzięki za miłe słowa :-) niestety w najbliższym czasie notka na pewno się nie pojawi, przepraszam za tę ogromnie długą nieobecność... :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Leksia
Czekam z nadzieją na kontynuację <3
OdpowiedzUsuńjesteś świetna, pokochałam Twoich bohaterów!
Witaj Leksiu ^^
OdpowiedzUsuńNie będę się powtarzać, zgadzam się z opinią większości komentarzy, Twoje opowiadanie jest po prostu.. świetne. Czytając miałam na przemian ataki śmiechu, płaczu, wściekłości :D
Odkryłam to opowiadanie w lutym, i muszę po prostu dodać jakiś komentarz :3 Trzeba przyznać, że posiadasz niezły kawał talentu :)
Cieszę się też, że nie opuściłaś tego bloga zupełnie, bo widzę, że odpowiadałaś na różne komentarze długo po ostatniej notce... mam nadzieję, że ten komentarz również wpadnie ci w oko.
Chciałabym również, żebyś kiedyś zebrała siły i kontynuowała historię, ale wiem że po tak długim czasie napisanie czegoś może być trudne, prawda? Rozumiem też, że nie jesteś już uczennicą liceum, która pisała bloga, gdy miała czas, i teraz masz własne życie.
Także życzę Ci, żebyś nie zmuszała się do napisania notki i nie zwracała uwagi na nieprzychylne komentarze, jakie kilka razy się pojawiły. No i żebyś nigdy nie usunęła tego bloga! Bo ja na pewno kiedyś wrócę przeczytać tę historię raz jeszcze, nawet i niedokończoną ^^ Ale jeśli kiedyś ją dokończysz, to oszaleję z radości :D No nic, po prostu życzę Ci miłego dnia, miłej wiosny, i tak dalej :D
Pozdrawiam, Florie~ :3
Ojej, dziękuję! Nawet nie wiesz, ile znaczą dla mnie takie komentarze :) Cały czas obserwuję bloga, więc nie do końca go porzuciłam. Chciałam z nim skończyć, ale nie mam serca. I dlatego popisuję sobie czasem, ostatnio udało mi się skleić parę ładnych stron (tzn. one nie są ładne, bo wyszłam z wprawy). Ehh, nie chcę się rozpisywać, ale tak jak napisałaś - nie jestem już uczennicą z LO, której się wiecznie nudzi. Teraz mam męża, mieszkanie, psa (xd) i studia, czyli coś, co zabiera mi najwięcej czasu. Dziękuję za ten komentarz, bo mi z rana humor poprawił, cieszę się, że są ludzie, którzy rozumieją mój brak czasu :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Leksia, autorka bloga
Kochana Leksiu! Nadal odwiedzam Twojego bloga w nadziei, że może któregoś pięknego dnia zaszczycisz nas swoim powrotem i wkrótce dodasz coś nowego. To by było prawdzie come back. Tymczasem pozdrawiam Cię serdecznie i nie tracę wiary, że kiedyś tutaj wrócisz. Nadzieja umiera ostatnia. Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńPs. Umieściłam Twój blog na swojej podstronie, ponieważ jestem przekonana, że w ten sposób nie tylko ja zakochałam się w Twojej twórczości i pewnie jeszcze wielu innych czytelników zechce przeczytać Twoje dzieło. Mam nadzieję, że nie uraziłam Cię w ten sposób...
OdpowiedzUsuńproszę
OdpowiedzUsuń