Przejdź do głównej zawartości

49, Rozmowy i kłótnie II


-Prze-przepraszam,Sy-syriusz, j-ja nie chcia-aa-łam… - chlipała i pociągała nosem. Wszystkodziało się tak szybko, że nie docierało do mnie nic.

-Trzebago zabrać do skrzydła. – wysapałam i wyczarowałam niewidzialne nosze. Nie dość,że spadł z takiej wysokości, to jeszcze był w samych bokserkach na takimzimnie. Biegiem puściliśmy się do zamku, gdzie pokonaliśmy możliwie szybkodrogę do Skrzydła. Madame Pomfrey nieźle się zdziwiła, widząc całegoprzemoczonego, nieprzytomnego chłopaka w samych bokserkach, jednak od razu sięwzięła za niego, wypytując na szybko, co mu się stało. Po kilku minutach byłsuchy i leżał pod kołdrą, jednak po wypiciu eliksiru nie obudził się, mimo, iżpowinien. Mina Kate mówiła sama za siebie. Dziewczyna ciągle płakała i nieumiała się uspokoić.

-Czyzostał trafiony jakimś zaklęciem? – spytała pielęgniarka po chwili, jakbyprzypominając sobie o czymś. Pokiwałam głową.

-Kate,jakim zaklęciem go trafiłaś? – spytałam roztrzęsionej dziewczyny.

-Ch-chybadrętwotą. – odpowiedziała zachrypniętym głosem.

-No,to wszystko wyjaśnia. – ku naszej uldze, pani Pomfrey uśmiechnęła się imachnęła różdżką. Cała nasze trójka popatrzyła na Syriusza, który odetchnął zulgą. Kate momentalnie zaczęła go przepraszać, nie pozwalając mu dojść dosłowa.

-Przepraszam,ja nie chciałam, ja nie wiem, co we mnie wstąpiło, przepraszam! – dziewczynapołożyła się na jego torsie i cały czas przepraszała. Black próbował jąodepchnąć, co ona wyczuła i podniosła się. Nabrał powietrza w usta i wypuściłje ze świstem.

-Dusiłaśmnie. – oznajmił trochę słabym głosem i wyszczerzył zęby. – I nie przepraszaj,należało mi się.

-Bolicię coś? – spytała troskliwie czarnowłosa.

-Wydajemi się, że mam żebro złamane. – odpowiedział i skrzywił się. – AUUU! –krzyknął, gdy pielęgniarka dotknęła go w prawy bok.

-Rzeczywiście,mój kochany. Zaraz naprawimy i będziesz mógł iść do dormitorium. – uśmiechnęłasię i wyciągnęła różdżkę.

-Czylinic poważnego mu nie jest? – spytała z nadzieją Bridge.

-Złamaneżebro da się naprawić w parę sekund. Poza tym, przy takiej wysokości, miałszczęście, że spadł na śnieg. Gdyby nie to, pewnie byłby cały połamany ipoleżałby tutaj tydzień. – odpowiedziała. Wykonała parę skomplikowanych ruchówróżdżką, co wyraźnie zabolało pacjenta, jednak, jak zapowiedziała, po kilkusekundach wszystko wróciło do normy. Black wyskoczył z łóżka, jak nowonarodzony.

-Dziękujępani bardzo. – wyszczerzył zęby i ukłonił się lekko.

-Alenastępnym razem postaraj się nie wychodzić na dwór polatać na miotle w samychbokserkach. – mruknęła pielęgniarka i odeszła do swojego biura. Wszyscyroześmialiśmy się, oprócz Kate.

-Mogęsię do ciebie zbliżyć? – spytał Syriusz ostrożnie. Ona pokiwała głową.

-PrzepraszamSyriusz. – mruknęła cicho ze skruchą. Chłopak objął ją ramieniem i uśmiechnąłsię szeroko.

-A,jeszcze jedno. – pani Pomfrey wychyliła się i zwróciła do nas. – Lepiej nieodkręcajcie wody, bo jacyś chuligani zaczarowali krany tak, żeby zamiast wody,leciały robaki. Te dzieciaki. – zakończyła z politowaniem i zamknęła drzwi doswojego gabinetu. Wszyscy parsknęliśmy śmiechem, jednak Syriusz, spojrzał naminę Kate i przestał.

-Przepraszam?– bardziej spytał, niż powiedział, skruszonym tonem. – Jesteś jeszcze na mniezła?

-Nie.– odpowiedziała całkiem szczerze. – Za bardzo się o ciebie wystraszyłam, że cości się stało. – mruknęła. Całą czwórką ruszyliśmy w stronę wieży Gryffindoru.My z Angeliną szłyśmy z przodu w ciszy, a pozostała dwójka ciągnęła się zanami, co chwila całując się i szepcząc sobie czułe słówka. Westchnęłam i zuśmiechem pokręciłam głową. Tak bardzo cieszyłam się ich szczęściem. Takdoszliśmy do Pokoju Wspólnego, gdzie, o dziwo było pełno ludzi. Wkrótce jednakprzekonaliśmy się, co było powodem tego zebrania. Otóż, ledwo podeszliśmy doschodów, a usłyszeliśmy wrzask McGonagall.

-PYTAMSIĘ, GDZIE JEST BLACK?! – spojrzałam na chłopaka, którego mina zbladła trochę.Usłyszeliśmy kroki na schodach i chwilę później zobaczyliśmy przezabawną scenę.Nasza opiekunka ciągnęła Pottera i Petera za uszy, a Remus szedł za nimi zbardzo niewyraźną miną. – Tutaj jesteś! – puściła Petera i chwyciła za uchoBlacka, ciągnąc go za sobą. – Ja wam dam robaki! Jak długo tutaj pracuję, niewidziałam podobnych rzeczy! Z jakimi idiotami muszę się użerać! Za każdego zwas Gryffindor traci po 30 punktów i macie szlaban do końca miesiąca! Dlaczegotrafiliście do Gryffindoru?! Za jakie grzechy ja się muszę z wami użerać?!Robaki, też mi coś! Dla was powinni stworzyć osobny dom! Dom wariatów! Idziemydo dyrektora!

-Alepani profesor, czy ja mogę się przebrać? – spytał Syriusz, krzywiąc się, podwpływem uścisku nauczycielki. Swoją drogą wyglądali przekomicznie, jak małedzieci, gdy tak ich targała za uszy.

-NIE!Paradujesz w bieliźnie po zamku, więc pójdziesz tak do dyrektora Black! Trzebabyło pomyśleć o ubiorze, zanim wsadziłeś te robaki do rur kanalizacyjnych! – ztakimi między innymi okrzykami, cała piątka wyszła z wieży, zatrzaskując posobie obraz. Dopiero, gdy McGonagall wyszła z Pokoju Wspólnego, wszyscyośmielili się wybuchnąć śmiechem. Potem zaczęło się opowiadanie nam, co nasciekawego ominęło. Podobno, gdy przyszła i zaczęła się na nich drzeć, Potteromieszkał zauważyć, że robak chodzi jej po głowie, co tylko doprowadziło ją dobiałej gorączki. Później cały czas na nich krzyczała. Gdy zorientowała się, żenie ma Blacka, zaczęła przeszukiwać ich dormitorium, jednak nie znalazła go,więc wytargała ich z pokoju z zamiarem odwiedzenia dyrektora. Wszyscy byliciekawi, co na to powie Dumbledore, bo był znany ze swojego łagodnegousposobienia oraz poczucia humoru. Wszyscy postanowili czekać, aż wrócą, żebysię dowiedzieć, ale ja byłam trochę śpiąca, więc poszłam do dormitorium i bezzaglądania do łazienki położyłam się spać.





Następnegodnia obudziłam się przez 8. Wszystkie dziewczyny spały jeszcze, a przynajmniejtak mi się wydawało. Poszłam do łazienki, gdzie sprawdziłam, co leci z kranu.Ku mojej uldze poleciała woda. A więc ktoś w nocy naprawił „mały” defekt, za cobyłam temu komuś naprawdę wdzięczna. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się, poczym wyszłam z łazienki. Wydarzenia z wczorajszego dnia poprawiły mi trochęhumor i sprawiły, że zapomniałam o sprawie z Potterem i Rachel. Gdy otworzyłamswój kufer, w oczy rzucił mi się na wpół rozpakowany prezent od Rogacza.Westchnęłam i włożyłam go głębiej, po czym zamknęłam kufer. Usiadłam na łóżku,rozglądając się po dormitorium.

-Lily?– podskoczyłam na dźwięk swojego imienia. Odwróciłam głowę w stronę łóżka, skąddochodził głos.

-Jakcię obudziłam, to przepraszam. – mruknęłam.

-Nieśpię już dość długo. – odpowiedziała. – Obudziłam się nawet zanim ty wstałaś. –uśmiechnęła się.

-Myślałam,że wszystkie jeszcze śpicie. – odparłam, obserwując ją.

-Wsumie to całą noc nie mogłam zasnąć. – dziewczyna usiadła na łóżku i spuściłaczerwoną głowę w dół. – Coś mi nie daje spokoju. – wyznała cicho. Serce mitrochę mocniej zabiło, bo jakoś dziwnie wydawało mi się, że chodzi o mnie. Niechciałam się jej pytać o nic, ale było mi strasznie głupio. Szczególnie, żewczoraj ją tak potraktowałam, a ona w sumie nic mi nie zrobiła złego.

-Oco chodzi Rachel? – spytałam w końcu po krótkiej walce z samą sobą. Podniosłana mnie wzrok. Już wiedziałam, że chodzi o mnie.

-Ociebie. – potwierdziła moje podejrzenia. Przełknęłam ślinę. Ciągle niewiedziałam, o co jej chodzi, a nie chciałam sama się wsypać z Potterem.

-Jeślichodzi ci o wczorajszy dzień, to…

-Niedo końca o to. – przerwała mi. – To znaczy, rozumiem twoje zachowanie względemmnie. Mogłaś być zła, mieć parszywy humor, ja się wtrąciłam, miałaś prawo sięzdenerwować. Ale o co ci chodziło z tym, że mam przestać być naiwnie ślepa? – zjednej strony odetchnęłam z ulgą, że nie zorientowała się o sytuacji zPotterem, ale z drugiej miałam nie lada problem, żeby wybrnąć z tego.Westchnęłam i spojrzałam na nią.

-WieszRachel, ja wczoraj byłam w okropnym stanie i… i mogłam powiedzieć coś, co wsumie nie jest prawdą. – mówiąc to, sama nie wiedziałam, do czego dokładniezmierzam, ale wiedziałam, że z daleka śmierdzi to wielkim kłamstwem. Dziewczynazmarszczyła brwi nie wiedząc, o co mi chodzi. Problem tkwił w tym, że ja samanie wiedziałam. Dużo prościej by było, gdybym nie była takim tchórzem i z górypowiedziała całą prawdę. Że tak naprawdę chodziło o Pottera i mnie i to, cojest między nami. Albo raczej, co było. Jednak nie miałam odwagi jej tegopowiedzieć, więc musiałam na szybko wymyślać wymówkę. – Widzisz, gdy jestemwściekła, sama nie wiem, co mówię. To znaczy wiem, ale za wszelką cenę chcęzranić kogoś, kto mnie chociaż trochę zdenerwuje. No i chciałam ci jakośdopiec, ale nie miałam jak, bo nie zrobiłaś nic takiego, co można byłoby użyćprzeciwko tobie. Sama dokładnie nie wiem, co chciałam osiągnąć, mówiąc, żejesteś naiwna i ślepa.

-Naiwnieślepa. – poprawiła mnie.

-Nowidzisz, nawet nie pamiętam, co dokładnie powiedziałam. – roześmiałam się,trochę nerwowo.

-Nawetnie wiesz, jak się cieszę, że to nic poważnego. – na jej twarz powrócił tendziecinnie radosny uśmiech. – Naprawdę nie zdajesz sobie sprawy, jak sięzamartwiałam tymi słowami.

-Nonie przesadzaj. – uśmiechnęłam się lekko. – Nie mogłaś nie spać przez całą noc,tylko przez jakieś tam moje głupie słowa.

-Wiesz,ja cię traktuję, jak kogoś więcej, niż tylko bliską koleżankę. – wyznała,przygryzając wargę. – I wiem, że nigdy nie doradziłabyś mi źle. Dlatego tak sięzmartwiłam wczoraj. Może to śmieszne i na pewno będziesz się ze mnie nabijała,ale doszłam do takich dziwnych wniosków, że chodzi ci o Jamesa. – po tychsłowach, prawie zamarłam. Patrzyłam na nią i starałam się nic nie pokazywać natwarzy. Zresztą, byłam tak dziwnie zdenerwowana, że wszystkie mięśnie twarzymiałam napięte.

-J-jako Jamesa? – odchrząknęłam, próbując zatuszować ten wewnętrzny lęk, żedziewczyna odkryje w czym sęk. Ona roześmiała się serdecznie, co trochę mnieuspokoiło.

-Nowidzisz, ja jestem taka, że strasznie wszystko biorę do siebie. Jak wczoraj mipowiedziałaś o tym naiwnie ślepa i w ogóle, że od niedzieli, czyli od naszegobabskiego wieczoru, gdy zwierzałam się wam z takich trochę prywatnych spraw,miałaś zły, wręcz paskudny humor, to od razu skojarzyłam sobie pewne fakty.Wiesz, to, jak Rogaś składał ci życzenia sam na sam, ten prezent, którego dodzisiaj nie otworzyłaś no i ten tekst o naiwnie ślepej. W sumie tutaj nic nieukłada się w całość, bo brzmiałoby to, jak jakaś niestworzona historia, ale takmi się ubzdurało, że pomiędzy tobą, a Jimem coś jest. – z powrotem wewnątrzmnie rozsiała się panika. Nie wiedziałam, co miałam ze sobą zrobić. Cośpodpowiedziało mi, żebym się zaśmiała, więc to zrobiłam. Znowu wyszło trochęnerwowo, ale ona wcale tego nie zauważyła. – Wiem, że jestem głupia, alenaprawdę. Dołączyłam niedawno i może nie wiem, o kilku rzeczach. Może kiedyścoś was łączyło i jeszcze nie zgasło? Tzn, broń Boże tak nie myślę już, bo mnieuspokoiłaś, ale takie właśnie miałam myśli. Jednak chciałam być w porządkuwobec ciebie i wolałam spytać, niż potem podejrzewać niesłusznie. – uśmiechnęłasię, a ja odwzajemniłam uśmiech.

-Rozumiem.– wydukałam z siebie. – Rachel, ja… - zaczęłam i urwałam. Zaczęło mnie gryźćsumienie. Ona jest wobec mnie taka w porządku, a ja co robię? Rachel uważa mnieza kogoś bardzo ważnego, a ja w sumie po kryjomu żywię do niej ogromną niechęć.Za co? Za to, że jest z Potterem. Może ona wcale nie jest taka głupia, jak namsię wydawało? Chociaż, gdyby nie była, to by mi tego nie mówiła tak otwarcie.No i z góry jest przekonana, że gdyby coś było, to bym jej to powiedziała.Rachel była strasznie naiwna i naprawdę ślepa. Doskonale wiedziałam, co mówiłamwczoraj, chociaż wcale nie chciałam tego powiedzieć, żeby uniknąć właśnietakiej rozmowy. Dziewczyna obserwowała mnie uważnie, z lekkim uśmiechem. Po razkolejny schowałam swój honor głęboko i postanowiłam się nie przyznawać.Wiedziałam, że gdyby ona się dowiedziała całej historii o mnie i Jamesie oraz omoich uczuciach do niego, od razu by z nim zerwała, żebym to ja mogła zająć jejmiejsce. Byłam o krok od szczęścia, bo czy to nie byłoby szczęście, gdybymmogła do woli całować i przytulać Pottera, na którym mi tak cholernie zależało?Jednak zrezygnowałam z tego. Wiedziałam, że skutki mogą być fatalne i dla mniei dla niej i dla niego, ale nie miałam w sobie tyle odwagi, żeby to zrobić.Przywołałam na twarz uśmiech. – Rachel, wiem, że to może tak wyglądać. –zaczęłam na nowo. – My z Jamesem znamy się już baaaardzo długo. Może to takwygląda, ale to naprawdę tylko wygląda. Zapewniam cię, że między nami nic, pozabliskim koleżeństwem, nic nie ma.

-Przecieżjesteście przyjaciółmi. – oponowała z uśmiechem. – Zawsze, gdy na was patrzę,myślę sobie: „jak ja bym chciała mieć takiego przyjaciela chłopaka. Jak ja bymchciała mieć z kimś takie relacje, jak oni.”. Wiem, że jesteś dla Jamesa ważna,nawet bardzo ważna, bo cały czas o tobie mówi. – uśmiechnęła się, nie wiedząc,że moje serce zaczęło mocniej bić. – On cię uwielbia Lily. – uśmiechnęła się. –A ja się cieszę, że ma taką dobrą przyjaciółkę, jak ty. Przepraszam, że takmyślałam. Powinnam się zorientować, że skoro tyle lat się znacie, to gdyby cośbyło na rzeczy, już dawno byście byli razem. – uśmiechnęłam się sztywno. – Noto ja lecę do łazienki, a ty budź dziewczyny. – wyszczerzyła zęby i zeskoczyłaz łóżka, pozostawiając mnie samą ze swoimi wyrzutami sumienia. W momencie,kiedy ona zamknęła za sobą drzwi do łazienki, poczułam się najgorszą osobą naświecie i… kompletnie się rozkleiłam. Swoim płaczem obudziłam resztę dziewczyn.Kate i Angela od razu podbiegły do mnie, zapominając o tym, że chwilę wcześniejspały sobie smacznie. Laura i Cassie patrzyły na pół zaspane, na półprzestraszone, że coś mi się stało. W trakcie, gdy Kate zasłaniała kotary wokółłóżka, Angelina położyła się obok mnie i przytuliła. Czarna pokazała na drzwiod łazienki i nakazała pozostałym dwóm dziewczynom dyskrecję przed Rachel, naco one pokiwały głowami. Kate położyła się po mojej drugiej stronie i równieżprzytuliła. Łkałam przez chwilę, ale gdy usłyszałam, że nowa wyszła z łazienki,od razu przestałam. Czerwonowłosa wesoło zagadała do Cassie, po czym zniknęła zdormitorium, nie zauważając nawet braku moich dwóch przyjaciółek. Ktoś wszedłdo łazienki i wtedy z powrotem zaczęłam płakać. Długo nie potrafiłam sięuspokoić, ani powiedzieć nawet słowa. Ani Chuda, ani Bridge nie naciskały,tylko cierpliwie czekały, aż się wypłaczę. Dopiero, gdy się trochę uspokoiłam,spytały, co się stało. Opowiedziałam im całą rozmowę z Rachel, co chwilapopłakując.

-Niepłacz, to nie twoja wina. – powiedziała Kate, głaszcząc mnie po głowie. – Towszystko jego wina. To przez niego musisz tak kłamać i oszukiwać. Gdyby on odpoczątku prowadził czystą grę, wszystko byłoby okej.

-Niemów tak. – przerwałam jej i pociągnęłam nosem. Wstałam do pozycji siedzącej iwytarłam łzy z mokrej twarzy. – Przepraszam, że się tak rozkleiłam.- mruknęłam.Nie chciałam słuchać, że to wszystko nie moja wina. Doskonale wiedziałam, żetak nie było. Doceniałam to, że próbowały mi pomóc i pocieszyć, ale nie tegopotrzebowałam. Ktoś musiał mi nieźle kopnąć w tyłek i powiedzieć, że zachowujęsię, jak ktoś niewarty niczyjej uwagi. A ja doskonale znałam kogoś takiego,który prosto w oczy potrafił mi powiedzieć, kiedy się zachowuję źle. – Muszęlecieć znaleźć kogoś. – oznajmiłam i wstałam z łóżka. Nie przejmowałam się tym,że byłam cała rozmazana od płaczu, że miałam napuchnięte oczy i że ogólniewyglądałam okropnie. Wyszłam z dormitorium, chwytając w biegu swoją torbę zksiążkami, pozostawiając osłupiałe dziewczyny w moim łóżku. Przebiegłam przezPokój Wspólny, nie zwracając na nic i na nikogo uwagi. Po pierwsze, bardzo misię śpieszyło, po drugie nie chciałam, żeby Rachel albo Huncwoci zobaczyli mniew takim stanie. Spojrzałam na zegarek. Było kilka minut przed 9, więc za chwilęzaczynało się śniadanie. Jak najszybciej zbiegłam do Sali Wejściowej i stanęłamz boku, obserwując drzwi do Wielkiej Sali. Nie musiałam długo czekać, bywychwycić osobę, której szukałam. Zaczęła ona właśnie otwierać drzwi, więcpodbiegłam i pociągnęłam ją za rękę, zaciągając w jeden z bocznych korytarzy.Gdy znaleźliśmy się w bezpiecznej odległości od ciekawskich oczu i uszu,odwróciłam się twarzą do niego. Spojrzał na mnie i od razu się skrzywił.

-Wyglądaszokropnie. – stwierdził.

-Gdybymmogła dodawać punkty innym prefektom, właśnie zarobiłbyś 5 dla Ravenclaw’u zaspostrzegawczość. – odburknęłam sarkastycznie.

-Znowujakieś problemy? – spytał znudzony, nie zwracając uwagi na moją wypowiedź.

-Potrzebujęcię. – mruknęłam cicho.

-Czylinic nowego. – wzruszył ramionami. – Tylko pospiesz się, bo głodny jestem. –dodał po chwili. Nie zwróciłam uwagi na jego uszczypliwości. Wiedziałam, żezawsze rano przed śniadaniem jest w złym humorze. Westchnęłam i opowiedziałammu o mojej rozmowie z Rachel. Po wysłuchaniu całej opowieści, Luke westchnął zrezygnacją. – I co chcesz, żebym ci powiedział? Że to nie twoja wina, tylkoPottera? Chciałbym, ale musiałbym skłamać, a to nie leży w mojej naturze. –skrzywił się lekko i usiadł na ziemi, wyciągając coś z kieszeni. Tym czymśokazały się papierosy. Mugolskie papierosy. Wsadził jednego do ust i odpaliłróżdżką. Zrobiłam oburzoną minę i już chciałam coś powiedzieć. – Nie waż się migo zabrać, ani nawet mnie zrugać za to. To mój przedostatni, a do wyjścia dowioski daleko. Zawsze palę wieczorem, ale właśnie odebrałaś mi moje śniadanie,więc nie mam wyboru. – uprzedził mnie z jakimikolwiek upomnieniami. Westchnęłamcicho i usiadłam obok niego.

-Przynajmniejstaraj się na mnie nie chuchać. – mruknęłam. Jak mogłam się spodziewać, blondynzaciągnął się, odwrócił twarz w moją stronę i wypuścił cały dym prosto na mnie.Widząc moją oburzoną minę, roześmiał się.

-Twojeżyczenie jest dla mnie rozkazem. – powiedział kpiącym tonem. – Wracając dosprawy. Dziwi mnie to, że Lily Evans, taka odważna, harda, wyszczekana, dumna,ponoć kobieta z klasą, boi się wyznać swoich uczuć. Dziwi mnie to nie zewzględu na to, że mogłabyś wtedy uszczęśliwić nie tylko siebie, ale głównie zewzględu na to, że dajesz tej dziewczynie cierpieć. Im dłużej ona będzie wniewiedzy, tym trudniej tobie będzie się przyznać i tym ciężej będzie jej, jakon już z nią skończy. A skończy na pewno, uwierz mi. Bycie z kimś, kogo się niedarzy żadnym głębszym uczuciem jest męczące. Szczególnie, że osoba, na którejkomuś zależy jest cały czas obok i odwzajemnia tego kogoś uczucia. Po pierwsze,zachowujesz się wobec tej całej Rachel, jak ostatnia szmata, szczególnie biorącpod uwagę fakt, że ona tobie ufa. Po drugie jesteś cholernym tchórzem Evans. Inaprawdę wszystkim bym tą łatkę przykleił, tylko nie tobie. Wiesz co jest wtobie najzabawniejsze? Że wydajesz się być strasznie silną osobą, taką nie dozłamania, a w głębi jesteś krucha, jak szkło. Wystarczy jeden głupi Potter iwszystkie twoje fundamenty, wartości i wszystko inne po prostu się zawalają,jak domek z kart. Ty go naprawdę kochasz, co? – po jego słowach popatrzyłam naniego, jak na wariata.

-Ilerazy mam powtarzać, że ja go nie kocham. To jest po prostu…

-Mocnezauroczenie, ta? – dokończył za mną ironicznie, zbijając mnie z tropu. – Niewiem, czy wiem, co to prawdziwa miłość. Nie jestem w stanie określić, czy ty gonaprawdę kochasz, ale wydaje mi się, że jeśli wszystko, w co wierzyłaś,wszystkie idee, wartości, cele, cała twoja osoba, twój charakter, zmieniają sięi załamują pod wpływem jednego człowieka, to myślę, że to nie może być poprostu mocne zauroczenie. Sam nie wiem i chyba nigdy nie zgadnę, dlaczegoakurat to Potter, bo po tobie spodziewałbym się kogoś bardziej rozwiniętego,ale widocznie coś w tym musi być. Jeśli chodzi o samą Rachel, czy jak jej tam,to głupszej dziewczyny mury tego zamku chyba nie widziały. Gryffindor to sięchyba w grobie przewraca. Tyle dobrze, że nie trafiła do Ravencalwu, bo pomyślałbym,że Tiara Przydziału kompletnie straciła rozum. – chłopak skończył palićpapierosa i różdżką spalił to, co zostało. – Chociaż w sumie, podobno wGryffindorze mieszkają odważni. – zmierzył mnie dziwnym wzrokiem. – Przy tobieteż chyba zaszła pomyłka. – dodał, za co zarobił kuksańca w bok.

-Jakbyła na twojej głowie, to chyba od razu wykluczyła możliwość bycia Gryfonem. –mruknęłam. – Nie tylko ja mam problem z wyjawieniem swoich uczuć. –przypomniałam mu.

-Aleja jestem w całkowicie innej sytuacji. – burknął lekko rozzłoszczony.

-Aja widzę małe prawdopodobieństwo. – odparłam. – Jakby nie patrzeć Rachel uważamnie za przyjaciółkę, a mi zależy na jej chłopaku. O ile mi wiadomo, Jasperteż…

-Zamknijsię. – warknął nieprzyjemnie.

-Proszę,proszę, pan Nic-Mnie-Nie-Rusza denerwuje się, gdy rozmowa schodzi na jegotemat. – cmoknęłam i uśmiechnęłam się złośliwie.

-Przyszłaśdo mnie się wyżalić, czy mnie denerwować? – spytał ze złością.

-Przyszłamdo  ciebie po radę. – uśmiechnęłam się. –Ale tobie też przydałaby się czyjaś rada. – dodałam, obserwując jego reakcję.

-Niepotrzebuję niczyich rad. A już na pewno nie chcę ich od osoby niestabilnejemocjonalnie, która nie potrafi uporać się z własnymi problemami. – odparłniemiłym tonem. Roześmiałam się serdecznie.

-Widzisz,mój drogi, tak się składa, że ja również słucham rad od człowieka, którypodobnie do mnie nie umie poradzić sobie z własnym życiem uczuciowym i powiemci, że naprawdę wychodzi mi to na dobre. – uśmiechnęłam się. – Może ty teżspróbujesz takiej terapii?

-Jeszczesłowo, a obiecuję, że potraktuję cię Cruciatusem. – warknął. – Może powrócimydo tematu o tym, jak bardzo nie fair się zachowujesz wobec biednej, zakochanejdziewczyny, to stopień twojego dobrego humoru trochę zmaleje? – pomimo prawdziwościjego słów, nadal miałam uśmiech na twarzy. Wstałam z ziemi i popatrzyłam naniego łagodnie z góry.

-Możei jestem kiepską przyjaciółką dla Rachel, może i zachowuję się wobec niej, jakostatnia świnia, ale za to mam najwspanialszego przyjaciela, który wobec mniezawsze jest w porządku. – rzekłam spokojnie i zaczęłam iść w stronę WielkiejSali, pozostawiając go z samym sobą. Wiedziałam, że takie teksty działają mu nanerwy, bo nie wie, jak ma odbierać takie komplementy i wcale się nie myliłam,że poruszyło go to lekko. Usłyszałam, jak wstaje z ziemi i dogania mnie.

-Hej,bez takich mi tutaj! – powiedział oburzony. Mój uśmiech się poszerzył jeszczebardziej, a jego mina stała się trochę mniej naburmuszona. – A niech cię szlagEvans trafi. – burknął zmieszany.

-Uwielbiam,kiedy nie wiesz, co powiedzieć. – wyszczerzyłam zęby.

-Jeszczejedno słowo, a przyrzekam, że naprawdę dostaniesz tym Cruciatusem. – warknął,sprawiając, że roześmiałam się serdecznie.

Komentarze

  1. ~Ginny Potter24 lipca 2011 15:30

    Pierwsza:) już od jakiegoś czasu czytam tego bloga i stwierdzam, że super notka, chociaż długo na nia czekałam. Szkoda tylko że james ciągle jest z Reachel a nie z lily. No ale cóż mam nadzieję że w końcu przeczytam notkę w której Potter jest z evans:) pozdrowienia:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Leksia że napisałaś ten rozdział tyle sie naczekałam, ale było warto :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham Twojego bloga! już się nie mogłam doczekać nowego rozdziału ;) uhh Rachel działa mi na nerwy i to mocno... a Luke jest słodki xD czekam na 50 ;) aa jubileuszowy xD pozdrawiam i trzymaj tak dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Łaaaa, wreszcie! *-* Świetny rozdział. Żebyś wiedziała, jakie było moje zdziwienie, kiedy tutaj weszłam (bo wchodzę codziennie, żeby sprawdzić, czy jest coś nowego), a tu nowy rozdział. ; DD Tak czy siak, świeeetny. < 3

    OdpowiedzUsuń
  5. ~SłoOodka Trzynastka :D24 lipca 2011 19:20

    Jezuu to było mocne z tymi robakami. Kurde cały czas się śmiałam, niczym jakaś wariatka ;P Ty to potrafisz świetnie pisać. Hm... Lepiej żeby Lily wyznała Rachel prawdę, bo faktycznie nie zachowuje się w stosunku do niej fair. Hehe uwielbiam rozmowy Luke'a i Lily. One są po prostu świetne. Z początku nie darzyłam go wielką sympatią, ale z każdą wzmianką o nim lubię go coraz bardziej. Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejną notkę.Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj!Ten pomysł z tymi robakami był świetny!!! Musiałam zacząć od tego, bo to chyba było najlepsze z całego rozdziału. :).Nigdy bym Syriusza nie posądziła o ten... eee... strach? Ale to z ta ucieczką było świetne! :DI gratuluję Kate refleksu :D.Domyśliłam się, że Lily pójdzie do Luke'a. To było do przewidzenia, no bo niby kto inny jej powie prawdę, a zrazem doradzi? ;>.Czy Lily zaczyna widzieć prawdę? W końcu. :].A "kochana" Rachel widziała prawdę, ale jednak ją odrzuciła. A szkoda. :(.Znalazłam jedną literówkę i pozwolę sobie ją napisać:"Następnego dnia obudziłam się przez 8."A powinno być:"Następnego dnia obudziłam się przed ósmą."Moim zdaniem cyfra słownie w opowiadaniu wygląda ładniej. .Zapraszam (tradycyjnie) do mnie:http://przyjazn-w-milosci.bloog.pl.Pozdrawiam i 1/4 mojej weny zostawiam. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Informuję, że dodałam Twojego bloga do linków na:evans-history.blog.onet.pl ;)Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie, że już nowa notka jet;) W sumie JA długo na nią nie czekałam i mam nadzieję, że kolejna będzie bardzo szybko. Ach Lily powinna porozmawiać z Rachel, wtedy rozstałaby się z Potterm i Lily miałaby droge wolną;P "Solidarność jajników' - zabiłaś mnie tym tekstem:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Warto było czekać, Mam nadzieje, że kolejna notka będzie szybciej, bo już nie mogę się doczekać,

    OdpowiedzUsuń
  10. Notka jest świetna..! Akcja z robakami była bombowa.. A później Syriusz.. Nie lubię Rachel.. Ale zgadzam się z Luke'iem.. Nawet go o cóż polubiłam i to bardzo.. No cóż Rachel jest typem głupiutkiej dziewczyny wierzącej we wszystko.. Jeszcze raz mówię, że notka jest booska.;D Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Super, że wstawiłaś nową notkę, nie mogłam już się na nią doczekać! :)wczoraj wróciłam z wakacji i było mi bardzo smutno, że nic się jeszcze u Ciebie nie pojawiło. A dzisiaj taka niespodzianka! No cóż, nie mogę się doczekać następnej niespodzianki.:)Wiesz co mnie najbardziej intryguje w tej notce? Słowa Luka. Nie wyjaśniłaś, co wtedy powiedział Lily i mam takie głupie wrażenie, że zrobisz z niego homoseksualistę... Nie wiem, czy damska część Twoich czytelniczek, by to przeżyła xD. Ja nadal jestem jego fanką, więc proszę, napisz o nim coś więcej :).Reszta notki również bardzo mi się podobała, ale jest dla mnie jakby tłem dla ostatniego akapitu. Rozterki Lily są intrygujące, ponieważ jeszcze nie do końca ją rozumiem. Nie przekonują mnie jej argumenty. Czy ona robi z siebie męczenniczkę?James znowu zrobił się nieco arogancki i to całkiem do niego pasuje. Podoba mi się to, bo kiedyś był nieco zbyt boski i wtedy żal mi było strasznie Lily. Niestety nadal za bardzo nie przepadam za Kate, ale w sumie przyjemnie się o niej czyta. Ona najpierw robi później myśli. Podoba mi się sposób w jaki zbudowałaś tą postać :).No dobrze, za długie komentarze są nudne, więc już kończę. :)PozdrawiamOgnista

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobrze rozumiem? Luke czuję miętę do Angie? Ale jaja, tego się zupełnie nie spodziewałam. Zu-peł-nie. Ale jestem zachwycona pomysłem! Koniecznie kontynuuj ten wątek!W poprzednim komentarzu napisałam Ci o moim wyobrażeniu Syriusza. W tej części rozdziału dostałam moje wyobrażenie Syriusza. Ale nie pod postacią Blacka. Pod postacią Luke'a. Luke ma te cechy, które (moim zdaniem) powinien mieć Syriusz. I może właśnie za to tak go uwielbiam. ;)Mój ulubiony cytat: "Dla was powinni stworzyć nowy dom! Dom wariatów!" McGonagall wymiotła wszystkich. Chodź Luke ze swoim "Gryffindor się chyba w grobie przewraca" jest tuż-tuż za nią. Rachel niby coś chwyta, a jednak nie... Czyli pewnie jest tak jak mówiłam: trzeba jej powiedzieć prosto z mostu, albo będzie tkwiła w nieświadomości. Czekam na kolejny rozdział.Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. mimo długiego czekania nie rozczarowałam się. rozdział jest świetny pod każdym względem. luke i angelina - naprawdę świetny pomysł XD tylko.. mogłabyś w którejś notce dać też coś z snapem? uwielbiam go, a ty wspaniale odzwierciedlasz jego charakter i osobowość : )

    OdpowiedzUsuń
  14. No nareszcie Leksiu ^.^Cudny rozdział.Bardzo się mnie podoba :)Weny kochana, miłych wyjazdów w Góry :**

    OdpowiedzUsuń
  15. iga64@autograf.pl27 lipca 2011 02:15

    Nowy rozdział na hogwarts-friendship Pozdrawiam i zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak to jest, że Rachel pomimo tego że za błyskotliwa nie jest, to wzbudza we mnie coś na kształt wspołczucia, gdy tak ekscytuje się Jamesem. Mam słabość do ułomów:P ( dziwne słowo, ale zachciało mi się je napisać:D). Jeste ciekawa czy skoro Luke czuje coś do Angelii to opiszesz kiedyś ich związek jakby Jasper zszedł na drugi plan. Lily taka niby teraz zła ale zawsze wyobrażałam sobie jej postać właśnie w takim charakterze jak u cb w tej notce. Taka jej jej włosy krótko mówiąc:) Czekam na przemiane Jamesa;p

    OdpowiedzUsuń
  17. ammann.love@onet.pl28 lipca 2011 10:54

    ej po prostu świetne ! uwielbia Lily sama mam o niej blog lilkaevans-i-jamespotter.blog.onet.plchoć dużo mi brakuje do doskonałości miło było by gdyby ty albo ktoś inny by odwiedził :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Zostałaś nominowana do One Lovely Blog Award.Więcej informacji znajdziesz na evans-history.blog.onet.pl[Nie tolerujesz tego typu zabaw - zignoruj]Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  19. Na poczatku, gdy poznałam Luke'a nie lubiłam go, ale daje Lily bardzo mądre rady, mam nadzieję że Ruda, mimo swojego uporu i zasłaniania się rękami i nogami przed swoimi uczuciami, posłucha jego rad. A w najgorszym wypadku, że James w końcu zerwie z Rachel, bo strasznie jej nie lubię (może częściowo dlatego że jestem bardzo za Jamesem).Aha i przepraszam że tutaj to piszę, ale nie zalogowałam się jeszcze na forum o twoim blogu, mam do ciebie pytanie Leksia, jeśli oczywiście to przeczytasz, prosiłabym o odpowiedź. A mianowicie, czy jest szansa że Lily i James będą ze sobą jeszcze w tym roku w hogwarcie?

    OdpowiedzUsuń
  20. Witaj! Nominowałam Ciebie do One Lovely Blog Award. [[przyjazn-w-milosci.bloog.pl]]Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  21. ~Niezrozumiana29 lipca 2011 13:45

    Długo oczekiwana notka , ale warta tego czekania , bo naprawdę wyszła ci świetna . Co do Rachel ... no cóż ... bywają i tacy ludzie . Dziewczyna ma swój świat ... ; ) . Czekam z niecierpliwością na kolejną notkę ; )

    OdpowiedzUsuń
  22. PRZEPRASZAM! Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam!!! Wiem, weszłam tu tak późno... ;( Jak mi to wybaczysz, to jesteś Aniołem, a jak nie... to zrozumiem.! Może się wytłumaczę... byłam na wakacjach i narobiłam sobie tyle zaległości na różnych blogach, że szok normalnie... do tej pory tego nie nadrobiłam.! ;( A dziś też wyjeżdżam... ;(( Proszę o wybaczenie... ;(((A co do notki - jest świetna.! Jak każda z resztą....;) uwielbiam Luke'a ;D On jest taki... inny od innych i zawsze umie doradzić Lily i ją pocieszyć ;))) A James i Rachel już tak mnie wkurzają, że mam ochotę ich zabić. i torturować Cruciatusem...! A szczególnie Rachel... ona jest taka naiwna, głupia, że zgodzę się z Lukiem - Gryffindor się w grobie przewraca, gdyż do jego wspaniałego domu trafiła Panna Rachel . Na tym skończę mój wywód. I jeszcze raz proszę o wybaczenie!Pozdrawiam. ; *

    OdpowiedzUsuń
  23. I jeszcze jedno: Ten kawał jest suuuper. ;)) Jak sobie wyobrażę McGonagall z robakiem we włosach, szlafroku i Huncwotami przed nią, to turlam się po podłodze, ze śmiechu xD ;d

    OdpowiedzUsuń
  24. juliabono152@onet.pl29 lipca 2011 20:21

    Dodałam Cię do linków na: http://story-of-dramione.blog.onet.pl/ c: Frida

    OdpowiedzUsuń
  25. Właśnie wróciłam z koloni i od razu weszłam na twojego bloga. Rozdział świetny - związek Kate i Syriusza to jakby to napisać... nie jeden z lepszych wątków, bo wszystkie są najlepsze; nie jeden z śmieszniejszych wątków bo miłość dwóch jakby na to nie patrzeć dorosłych ludzi nie jest niczym zabawnym, ale jeden z najbardziej wyrazistych (?) wątków na tym blogu. Jeżeli wiesz co mam na myśli. Bo w sumie ich wątek śledzę bardziej niż wątek Lily i Jamesa.Raz się śmieje jak np. dzisiaj, a raz płaczę jak w przypadku zerwania. W notce trochę mało Luka, ale już jesteśmy pewni ,że Luke ma coś do Angeliny ( Kiedyś u Lily w domu powiedział, że Angelina ładnie wygląda na zdjęciu czy coś takiego, a przecież to kompletnie nie w jego stylu; no i ostatnio... na tych urodzinach jakoś smutno patrzył, nie ?) przez co jeszcze bardziej chcę przeczytać następną notkę) ;))No. Tyle. W każdym razie chce tylko dodać,że jesteś najlepsza!

    OdpowiedzUsuń
  26. O rany, Luke jest ekstra. Nie wiem, jak ty na niego wpadłaś dziewczyno, podziwiam, naprawdę. Jeśli chcesz to zajrzyj:http://evans-lily-zycie.blog.onet.pl/ I mogłabyś gdzieś polecić ten blog?

    OdpowiedzUsuń
  27. czekałam...czekam...i będę czekać...

    OdpowiedzUsuń
  28. Kiedy nowa notka???;D

    OdpowiedzUsuń
  29. BlackButterfly_1 sierpnia 2011 15:02

    Fuuuuuuuuuuuuuuuuj, robakiiii! ;D Ale podobał mi się ten pomysł. <3 Syriusz w samych gaciach lecący na miotle, ahahahahah, KOCHAM CIĘ ZA TO! <3 Niezła jest ta Kate, taka drapieżna! ;D Rachel jest strasznie naiwna, ale jej współczuję, z kolei z jednej strony Lily rozumiem, a z drugiej zachowuje się źle, nic jej nie mówiąc. To wszystko jest takie pogmatwane, ale kto mówił, że w życiu nastolatka wszystko się układa? :) A JAMES mnie wkurza, zachowuje się jak jakiś kasztan, a gdy Rachel któregoś razu zaczęła się zwierzać dziewczynom, pytać o ten pierwszy raz i wgl to normalnie mnie zatkało i pamiętam, że współczułam Lily. Ah, masz wspaniałe pomysły, kochana. <3 A, - Lubię Luke'a, lubię Luke'a!!! *.* XD On potrafi doradzić, uwielbiam, jak wkurza się na Lily i jej grozi, cóż za sympatia ! <3 Czekam na jubileuszową notkę, kocie, trzymaj się. ;* A ja serdecznie zapraszam na rozdział dziesiąty na http://kochaj-lub-nienawidz.blog.onet.pl ;*

    OdpowiedzUsuń
  30. Luke coś czuje do Angeliny?!! Tym naprawdę mnie zagięłaś. W życiu bym się nie spodziewała...Nie no, co teraz zrobisz? Ja się zastanawiam, co zrobić z Rachel, a tu jeszcze Jasper...Wiesz, koniczenie musisz ich zeswatać, żeby nie przeszkadzali ciekawszym bohaterom.Biedna, biedna Lily...Rachel jest naprawdę naiwnie ślepa. Dobiłaś mnie tekstem i tym, że ta dziewczyna nie umiała sobie połączyć faktów naokoło w całość...Dobrze że Lily totalnie się nie załamała. Ja na jej miejscu już dawno wykrzyczałabym Rachel prawdę w twarz.Dobrze, że chociaż ma Luke'a, który, mimo podobnej(a może nawet gorszej? z jednej strony...)sytuacji, umie poradzić coś stosownego...A przynajmniej postawić Lily na nogi.Muszę Ci coś wytknąć. Nie obrazisz się? No więc uważam, że jak piszesz dłuższą wypowiedź jednej osoby powinnaś trochę opisywać barwę głosu, gesty, wyraz twarzy tej osoby, cokolwiek. Bo tak, jak czytam, to w końcu przestaję widzieć dajmy na to, mówiącego właśnie Luke'a.Ja chcę trzecią część!Kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  31. Hej, jestem tu nowa i bardzo podoba mi się twój styl pisania. Jest to jeden z nielicznych blogów który mi się podoba, o tematyce L&J. Sama niedawno jeden założyłam, zapraszam cie na: hogwart-z-tamtych-lat.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  32. Rachel- słodka idiotka, ale wzbudza litość. Szkoda mi jej strasznie i mam nadzieję że wysfatasz ją z kimś kto nie będzie jej oszukiwał. Huncwoci jak zwykle "THE BEST":) www.lilyanne-luna-potter-inaczej.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  33. ~czapla1996@onet.pl14 sierpnia 2011 13:17

    "Gryffindor się w grobie przewraca" - genialne stwierdzenie. Ja jakoś nie współczuję Rachel, ale to przez jej głupotę i naiwność, niby czegoś tam się domyśliła, ale chyba logiczne, że Lily by jej nie powiedziała. Po za tym, zastanawiam się, kiedy to wszystko się wyjaśni, ale mam nadzieję, że coś jeszcze się wydarzy, bo najbardziej lubię czytać te fragmenty, zanim Lily i James są ze sobą. Jakbyś mogła to mam do ciebie prośbę, żebyś informowała mnie o nowych notkach na moim blogu, ok?http://lilyevans-jamespotter-huncwoci.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  34. Fajny blog.Zapraszam do mnie na www.bt-crush-r.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  35. jesteś dobraa.. odkryłam twojego bloga dość nie dawno, może parę dni temu? nie wiem. Wiem tylko, że od tego czasu nic innego nie robiłam jak czytanie.. Przejrzałam dużo blogów o huncwotach i o lily, ale twój znajduje sie w czołówce moich ulubionych. naprawdę potrafisz wciągnąć. Mam nadzieję, że szybko pojawi się nowy rozdział, czekam z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  36. A więc.. Przepraszam, jeśli powiem teraz coś niemiłego. A więc, twój blog jest na prawdę świetny, podoba mi się to jak piszesz, zawsze masz jakieś pomysły.. Ale wiesz, jednak ta notka jest po prostu.. nudna. W ogóle ostatnio zrobiło się nudno. Ciągle tylko, że Lily kocha Pottera, ale nie chce z nim być, bo boi się urazić biedną Rachel. No i wiesz.. Mi się wydaje, że przeprosiny a Kate były mało wzruszające. Wiem, że pisałaś, że ostatnio nie masz weny, ale jednak ja czytając wszystkie twoje notki, postawiłam sobie wysoko poprzeczkę i jeśli napiszesz jakąś następną notkę, to chcę, aby coś się w niej działo.. Oczywiście ciekawego, bo przepraszam jeśli Cię urażę, ale te robaki wcale ciekawe nie były.. Wiesz, ja oczywiście nie chcę Cię urazić, bo ogólnie blog naprawdę jest super, ale proszę dodaj jakąś naprawdę ciekawą notkę. ; )

    OdpowiedzUsuń
  37. Cudny rozdział;)super blog, życzę weny

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Hej,
Zapraszam do skomentowania rozdziału. Nie mam nic przeciwko krytyce, wręcz przeciwnie - mam nadzieję, że pomożesz mi być lepszą w pisaniu :). Chciałabym jedynie prosić o kulturę wypowiedzi.
Z góry dziękuję za trud włożony w przeczytanie rozdziału i napisanie swojej opinii! :)