Przejdź do głównej zawartości

48. Urodziny II.


Impreza trwała w najlepsze. Alkohol wypity przezbawiących się zaczął skutkować u niektórych balujących i pojawiło się parę zgonów.Pzechodziłam właśnie obok jakiejś dziewczyny, która wymiotowała przez okno.Skrzywiłam się na ten widok i poszłam dalej, szukając kogoś, z kim mogłabymporozmawiać. Sama nie wypiłam dużo. Szczerze powiedziawszy nie chciałamzgonować na własnej imprezie, która wprowadzała mnie w pełnoletność. ZobaczyłamKate odpoczywającą na fotelu, w rogu pokoju. Podeszłam do niej, usiadłam obok iuśmiechnęłam się. Ona zrobiła to samo.

-Jak się podoba impreza ? – spytała, obserwując zdaleka Syriusza, który razem z Rogaczem i Peterem pochłaniał ogromne ilościciastek na wyścigi.

-Jest świetna. Najlepszy dzień, jaki mnie spotkał w tymroku szkolnym. – odparłam zgodnie z prawdą. – Wiesz Kate, cholernie mi ciebiebrakowało. – powiedziałam po chwili ciszy. Ona spojrzała na mnie i uśmiechnęłasię lekko.

-Mi ciebie też. Co z tego, że jestem z Syriuszem, skoronie mogłam się tym podzielić z najlepszą przyjaciółką. To nie było to samo. Niemiałam komu opowiadać, jak bardzo jestem szczęśliwa, kiedy się na niegowściekam, ani nawet uczcić tego wszystkiego.

-I jestem ci winna ogromne przeprosiny za tę całą sytu...

-Daj spokój Lily, już przepraszałaś. – przerwała miczarnowłosa.

-Ale i tak musimy pogadać o tym wszystkim. – rzekłam,mrugając oczami.

-Wiem. – westchnęła ciężko. – Ja tylko mówię, że niemusisz przepraszać. W ogóle nie musisz. Syriusz miał od początku rację. Jarobiłam mu na złość, spotykając się z jego bratem. Nie byliśmy razem, miałaśpełne prawo robić, co ci się podoba. A poza tym, powinnam wiedzieć, że międzywami nic nie ma, powinnam cię od początku posłuchać. W ogóle, jeśli miałam sięwściekać, to nie tylko na ciebie, ale i na Syriusza, albo głównie na niego.Zwaliłam całą winę na ciebie, pozwoliłam, żeby moja najlepsza przyjaciółkaborykała się z takimi problemami sama, na dodatek przeze mnie. Poza tym, niebyłam przez cały czas z tobą, gdy kręciła się ta cała sprawa z Potterem.Zawaliłam na całej linii, a jeszcze wyszłam z tego najlepiej ze wszystkich. –spojrzałam pytająco na nią. – Gdyby nie ten pocałunek pomiędzy tobą, aSyriuszem nie zrozumiałabym nic, nie nauczyłabym się niczego. Dzięki temuuświadomiłam sobie, jak ważny jest on dla mnie. Ty byłaś tą pierwszą, z którąsię całował, odkąd był ze mną i wtedy we mnie ugodziła ta bolesna prawda, że onw końcu może mieć inną. Zrozumiałam, jak on się czuł przez cały czas, gdy jasobie romansowałam z każdym pokolei i na dodatek z jego bratem, któregonienawidzi przecież. Lily zawdzięczam ci to, że teraz jestem z nim wszczęśliwym związku, a ty byłaś sama przez tyle czasu. Przez tyle tygodni.

-Nie przesadzaj. – przerwałam jej z uśmiechem. – MiałamAngelinę, Remusa, Syriusza no i od niedawna Luke’a. – mruknęłam, chociażwiedziałam, że mimo wszystko to Kate zawsze była mi najbliżej.

-Nagorsze jest to, że nie ma takiej rzeczy, której bymnie zrobiła, żeby ci to w pełni wynagrodziła. – spuściła głowę w dół.

-Kate przestań. – powiedziałam spokonie i położyłam jejrękę na ramieniu. – Przecież to wszystko, co się stało było moją winą. Pomimotego, jak się zachowywałaś wobec Łapy, wiedziałam, jak bardzo ci na nim zależy.Pomimo całej sytuacji, jak bardzo źle i zrozpaczona bym się nie czuła wtedy, wtej klasie, nie powinnam była dopuścić, ani sprowokować takiej sytuacji, jakamiała miejsce. Owszem, przyznaję, że trochę to było niesprawiedliwe, że i ty iRogacz obraziliście się tylko na mnie, ale cały czas żyłam w przekonaniu, że tojest moja zasłużona kara. Nie miałam i nie mam o to do was pretensji. I wiem,że po tym wszystkim niełatwo będzie ci odbudować zaufanie do mnie.

-Nie Ruda. Wręcz przeciwnie. Zbyt długo cię znam i zbytdobrze, żebym straciła do Ciebie zaufanie. A przez całe to nieodzywanie się i napiętąsytuację zrozumiałam, że jesteś dla mnie najważnieszą osobą i naprawdęstrasznie odczułam brak ciebie. Już od dawna przestałam się na ciebie gniewać,co podejrzewam nieraz ci powiedzieli Huncwoci.

-I tak wiem, że przez nabliższy czas, ile razy spojrzyszna mnie i Syriusza rozmawiających, to niezależnie, czy będziesz chciała, czynie, będziesz się obawiała. Chociaż jeden pocałunek to nie jest wielka sprawa,ale wywołał on zbyt dużo kontrowersji i zbyt dużo się popsuło, żeby Twój rozumgo ot tak zbagatelizował.

-Myślisz, że już nigdy nie będzie między nami tak, jakkiedyś ? – spytała z nutką strachu w głosie. Uśmiechnęłam się łagodnie.

-Będzie. Nawet lepiej. Tylko po prostu potrzebujemyczasu, żeby wszystko naprawić. Ja już tak przywykłam do myśli, że cięstraciłam, że teraz trudno mi będzie się przyzwyczaić, że jesteś. Trudno, alenawet nie wiesz, jak mnie to cieszy i jaką radość sprawia.

-Wiesz, że cię kocham ? – spytała dziewczyna iprzytuliła się do mnie.

-Ja ciebie też. – odpowiedziałam. Pogłaskałam ją powłosach i zamknęłam oczy, dziękując Bogu za to, że wszystko się skończyło.





Dochodziła 5 nad ranem, a mojeurodzinowe party trwało, a towarzystwo chyba wcale nie miało ochoty sięrozejść. Ja sama byłam już trochę zmęczona i, nie ukrywam, podpita. Nogi mniebolały od nieustannego tańczenia, ale humor jak najbardziej dopisywał.Siedziałam na parapecie i obserwowałam bawiących się gości. Jedni spali rozłożenina fotelach przed kominkiem, inni rozmawiali, pili i jedli, a jeszcze inniwytrwale tańczyli na parkiecie w rytm powolnej, smętnej muzyki. Zagapiłam się wtą ostatnią grupkę, wśród których znaleźli się Kate z Syriuszem, Angelina zJasperem i oczywiście Potter z Rachel. Przez chwilę obserwowałam pierwszą parę,która tańczyła przytulona do siebie. Łapa obejmował dziewczynę w talii, a Katebyła w niego wtulona, opierając głowę na jego obojczyku. Oboje mieli zamknięteoczy i widać było, że wczuwają się w taniec. Przeniosłam wzrok na Gryfonkę iKrukona, którzy patrzyli sobie w oczy i rozmawiali cicho. Chuda co chwilawybuchała perlistym śmiechem. Wyglądała naprawdę na szczęśliwą. Długie, brązowewłosy miała rozpuszczone, a oczy świeciły się zdrowym blaskiem. Trochę więcejuwagi poświęciłam ostatniej parze, która mnie interesowała. Chyba nie trzebamówić, o kogo chodzi. I o ile tamte dwie pary wyglądały przeuroczo, tak Potteri nowa wydawali się być daleko od siebie. Ona była do niego przytulona i wyraźniewidać było, że szaleje za nim. Ale Rogacz miał bardzo znudzoną minę i rozglądałsię wokół, w ogóle nie zwracając uwagi na swoją dziewczynę. Wbrew pozorom takiwidok wcale mnie nie ucieszył. Denerwowało mnie zachowanie okularnika, którynajzwyczajniej w świecie bawił się jej uczuciami. Sama nie byłam święta, jednakto nie ja kazałam mu wplątywać się w związek z Rachel. Westchnęłam cicho.Wiedziałam, że i ja przyczyniałam się do tego wszystkiego. Wystarczyprzypomnieć sytuację jeszcze z nocy dzisiejszej, gdy czerwonowłosa prawie nasnakryła na dwuznacznej scenie. Gdyby nie to, że była taka głupiutka i naiwna napewno zorientowałaby się, że to, co widziała wcale nie było zwykłym składaniemżyczeń. Pomiędzy mną, a Potterem wyraźnie iskrzyło, tego nie mogłam zaprzeczyć.Pozostało mi jedynie zadać pytanie, czy z jego strony jest to szczere, czytylko bawi się mną, wiedząc, jak na niego reaguję. Mój stan podchmielenia wcalenie sprzyjał takim myślom, jakie mnie nachodziły. A przyznam, że nachodziłyróżne. Od walnięcia porządną drętwotą w dziewczynę, aż do zwykłego przywaleniajej w nos. Wiedziałam, że nie jest ona niczemu winna, jednak widok jej,przytulonej do mojego Jamesa,przyprawiał mnie o mdłości i nienawiść do niej. Zaraz, zaraz… czy ja pomyślałam„mojego”? No tak, najzwyczajniej w świecie alkohol zaczął działać corazbardziej odczuwalnie. Chyba najwyższa pora na to, żeby zwinąć się dodormitorium i położyć spać, byleby nie widzieć i nie myśleć o Potterze, cowcale nie było łatwe. Jednak, gdy zdałam sobie sprawę, że niemyślenie o nimjest cholernie trudne, próbowałam się powstrzymać, żeby nie wprowadzić moichniecnych planów w życie i nie zrobić nic głupiego. Zabawne (albo i nie), że gdyczłowiek jest pijany, robi rzeczy, których by na pewno nie zrobił na trzeźwo.Na przykład zmienić kształt nosa Rachel na trochę bardziej krzywy. Nie, nie,nie Evans. Opanuj się. Wiedziałam, że muszę się ruszyć stąd i iść do łóżka,jednak myśl, że mogę swobodnie obserwować Pottera, zatrzymywał mnie na tymcholernym parapecie. Rogacz chyba zauważył, że im się przyglądam, bo szepnąłcoś Rachel i wskazał na mnie. Ona zwróciła wzrok w moją stronę i uśmiechnęłasię, kiwając ochoczo głową. Przestali tańczyć i podeszli do mnie, trzymając sięza ręce. A ja zastanawiałam się, czy to odpowiedni moment, by wyciągnąć różdżkęi…

-Cześć Lily. Jako solenizantka,koniecznie musisz zatańczyć z Jamesem. – odezwała się dziewczyna i wyszczerzyłazęby, wskazując na bruneta, który uśmiechał się dwuznacznie. Jednak nie takazła ta dziewczyna. Tfu! Musiałam w tej chwili wytrzeźwieć i odmówić. Wzięłamoddech, wypuściłam powietrze i spojrzałam na nich, próbując się uśmiechnąć.

-To miłe, ale mnie już nogi boląod tańca. – powiedziałam przepraszającym tonem. Te orzechowe oczy wpatrywałysię we mnie, co wcale, a wcale nie ułatwiało mi zadania odmowy.

-Ale są twoje urodziny! Nie mamowy, żebyś z nim nie zatańczyła! Wiesz, że już z wszystkimi to robiłaś, tylkonie z nim? – roześmiała się nowa i spojrzała na mnie wyczekująco. Potter nieodzywał się, tylko patrzył ze stoickim spokojem i zbyt pewnym uśmiechem.Wyglądał w tym momencie szalenie przystojnie i naprawdę mało brakowało, żebymmu się nie rzuciła w ramiona i zaczęła całować. Cholera Evans, co się z tobądzieje?!

-Ale ja naprawdę nie mam jużsiły. James się nie obrazi, gdy odmówię i zatańczę na innej imprezie. –powiedziałam, z trudem wyrzucając z siebie te słowa.

-Ale ty nie masz prawa decyzji. –fuknęła zadowolona. – Masz z nim zatańczyć i koniec kropka. – zobaczyłam błyskw oku Pottera.

-Rachel, uwierz, że bymzatańczyła, gdybym tylko była w lepszej formie, ale nie dość, że mnie nogibolą, to jeszcze mam taki helikopter w głowie, że nie uwierzysz. – wymruczałam,zgodnie z prawdą (oczywiście częściową, bo zatańczyć mogłam w każdej chwili,jeśli moim partnerem miałby być Potter).

-Nie obchodzą mnie twojetłumaczenia. – rzekła i wzięła mnie za rękę. – Marsz na parkiet. – wręczwyrwała mnie z parapetu i wcisnęła Jamesowi w ramiona. W tym momencie piosenka,która leciała zmieniła się na inną, bardzo dobrze mi znaną.

-Ale… - zaczęłam, jednak onapomachała nam i zniknęła, zdaje się, że do łazienki, pozostawiając nas samych.Westchnęłam głęboko.

-Cześć Evans. – przywitał mnieokularnik. Od razu poczułam zapach perfum, które tak bardzo uwielbiałam i którewcale nie ułatwiały mi zadania powstrzymania się od zrobienia tych wszystkichgłupich rzeczy, które chodziły mi po głowie. Położył mi ręce na swojej szyi, amnie objął delikatnie w talii. – Pamiętasz tą piosenkę? – spytał. Przygryzłamwargę. Pamiętałam. To była piosenka, do której tańczyliśmy, udając przedAdamem, że jesteśmy parą. Zabawne, że teraz musimy udawać, iż między nami nicnie ma. Chociaż, czy to było choć trochę zabawne? Dla mnie nie. Szczególnie, żefakt, iż jestem trochę podpita nieustannie przypominał o uczuciach żywiących doJamesa. Starałam się, jak mogłam, żeby nie patrzeć na niego, nie myśleć. Alejak to miałam zrobić? Z jednej strony cieszyłam się, że mogę do dotknąć, bokażdy, nawet najmniejszy dotyk, sprawiał niesamowitą przyjemność. Jednak z drugiejstrony wiedziałam, że jest dla mnie niedostępny i nie powinnam tak na niegoreagować, co wprawiało mnie w podły nastrój. Wiedziałam, co ze mną robi, a itak wpadałam w jego sidła i robił ze mną, co tylko chciał. Gdzie do cholerypojawiła się ta silna Evans sprzed roku? Jakbym rok temu zobaczyła siebie w takbeznadziejnej sytuacji, będącej tak bezbronną wobec Pottera, walnęłabym się w twarz i powiedziała „Co ty odpierdalaszidiotko?!”. Teraz, choćbym nie wiem jak bardzo wiedziała i widziała, że źlepostępuję, nie robiłam nic, by się skarcić. Tańczyliśmy w ciszy, wpatrując sięsobie w oczy. Miałam taką ochotę go pocałować, jak nigdy. Czułam się, jakbyśmybyli kochankami, którzy nie mogą okazać sobie skrywanych uczuć, chociaż takbardzo tego chcą i się pragną. Brzmiało to jak scenariusz mugolskiego filmu ośredniowiecznej księżniczce i zakazanym dla niej rycerzu, ale tak właśnie sięczułam. Czułam się tą pieprzoną księżniczką, która pomimo swoich uczuć, niemogła nic zrobić. Już sama nie wiedziałam, czyja to była wina, że stało sięwłaśnie tak, a nie inaczej. Że patrząc w te orzechowe oczy, z sercem bijącymniepoprawnie szybko, nie mogłam nawet musnąć jego ust, które wydawałoby się, żetylko na to czekają. Jednak to, co mnie najbardziej przeraziło to fakt, że mojeuczucia są tak mocno odczuwalne. Wiedziałam, że coś do niego czuję, że mam doniego ogromną słabość, jednak alkohol potęgował to wszystko i sprawiał, żebyłam jeszcze bardziej bezbronna wobec niego. Cokolwiek w tej chwili by niezrobił Potter, oddałabym się temu wręcz z radością, szaloną radością. I chociażto było tak strasznie niepoprawne i przerażało mnie, nie mogłam na to nicporadzić. Pytanie, które powinnam zadać, to z jakiego, do cholery, źródła tosię bierze. Czułam jego oddech na swojej twarzy, byłam tak blisko. Chciałamjednocześnie się do niego zbliżyć i uciec. W głowie mi szumiało od alkoholu.Czułam się bardzo niepewnie i bezradnie. Byłam naprawdę bardzo blisko tego,żeby go pocałować, jednak od tego uratował mnie koniec piosenki. Puściłam chłopakai bez słowa pożegnania opuściłam parkiet. Do oczu cisnęły się łzy, alezacisnęłam zęby i nie pozwoliłam im wyjść. Wiedziałam, że muszę zacząć byćtwarda. Nie mogłam się rozklejać nad sobą. Skierowałam się do dormitorium. Podrodze ktoś mnie zaczepił.

-Ruda, gdzie idziesz? – spytałaChuda.

-Jestem zmęczona, idę dodormitorium. Wy się bawcie dalej. – mruknęłam i pognałam dalej. Byle jaknajdalej od Pottera i wszystkich uczuć do niego. Miałam dość, serdecznie dość.Wpadłam do dormitorium i nawet nie przebrawszy się w pidżamę, położyłam sięprosto do łóżka, zakrywając kotary wokół łóżka. Przykryłam się kołdrą po samczubek głowy i zacisnęłam powieki. Serce nadal mi biło nienaturalnym rytmem,jednak powoli uspokajałam się. Mój oddech stawał się coraz równiejszy, aż wkońcu sama nie pamiętam, kiedy zasnęłam z ogromnym bałaganem w głowie, którytrzeba będzie posprzątać i którego wcale tak łatwo się nie pozbędę.





Obudziłam się z lekko bolącągłową, jednak nie było ze mną aż tak źle. Oczywiście, jeśli chodzi o aspektyfizyczne. Chciało mi się pić, jednak nie miałam aż takiej strasznej Sahary wustach, jak zwykle. Nawet nie wiem, czy to, co czułam można było nazwać kacem.Spojrzałam na siebie. Byłam w ubraniach. Rozsunęłam kotary i rozejrzałam się popokoju. Wszystkie dziewczyny spały jeszcze. Innych obcych osób nie było.Spojrzałam pod nogi, gdzie stał mały stosik prezentów. Wśród nich znajdował siętakże ten od Pottera. Nie miałam ochoty rozpakowywać prezentów. W ogóle niemiałam na nic ochoty. Byłam zła na siebie za swoją wczorajszą słabość. Za to,że jestem tchórzem, kłamcą, idiotką. Spojrzałam na Rachel, która spała sobiesmacznie z uśmiechem na ustach. Pewnie śniła o Potterze. Potterze, który ją takuszczęśliwiał, jednocześnie prowadząc do tragedii. Bo jak nazwać to, co on jejrobił? A czy ty jesteś lepsza? Głosikw mojej głowie nieustannie przypominał mi o swojej winie w jej sytuacji.Westchnęłam. Potrzebowałam rozmowy. Rozmowy z Kate. Uśmiechnęłam się nawspomnienie wczorajszego wieczoru i momentu, gdy padłyśmy sobie w ramiona.Jednak zanim miałam z nią porozmawiać, musiałam się odświeżyć i doprowadzić doporządku. Całe szczęście, że dzisiaj była niedziela. Spojrzałam na zegarek.Dochodziła 9. Śniadanie w Wielkiej Sali nabierało życia. Ale ja miałam przedsobą wizję kąpieli. No i wcale nie byłam głodna. Weszłam do łazienki, gdziewzięłam względnie szybką, ale odprężającą kąpiel. Potem poczesałam się iowinięta w ręcznik wyszłam. Zasłaniając kotarami łóżko, ubrałam się w dżinsy,bluzę z kapturem i trampki. Ubrana obudziłam resztę dziewczyn, oznajmiając, żeczekam na śniadaniu. Zeszłam na dół, z nadzieją, że nie spotkam po drodzePottera, ani nikogo innego. W Pokoju Wspólnym panował lekki rozgardiasz.Nigdzie jednak nie zobaczyłam żadnego Huncwota, co niezmiernie mnie ucieszyło.Przemknęłam niezauważona przed Pokój Wspólny i skierowałam się korytarzami doWielkiej Sali. Cieszyłam się, że udało mi się uniknąć okularnika. Jednak mojaradość była za szybko, bo chwilę później usłyszałam kroki za sobą. Schowałamsię do pierwszych lepszych drzwi, za którymi stała pusta klasa zaklęć. Pochwili drzwi się otworzyły i pojawił się w nich nie kto inny, jak Potter.

-Cześć Lily, chowasz się przedkimś? – spytał wesoło, zamykając za sobą drzwi.

-Tak, przed tobą. –odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

-Pamiętaj, że przede mną nie maucieczki w tym zamku. – uśmiechnął się tajemniczo.

-Nie martw się, ja znajdę. –mruknęłam posępnie. – A tymczasem wybacz, ale idę na śniadanie, bo jestemgłodna. – skłamałam i zaczęłam iść w kierunku drzwi, przy których stał. Gdychciałam sięgnąć klamki, zasłonił mi drogę ręką. W błyskawicznym tempie jegotwarz znalazła się niebezpiecznie blisko mojej. Znowu ten zapach… Zacisnęłamzęby i starałam się opanować drżenie. – Wypuść mnie Potter. – warknęłam.

-Oooo, Lily walczy z samą sobą. –chłopak roześmiał się bezczelnie. Podniosłam na niego wściekły wzrok.

-Co ty sobie do cholerywyobrażasz?! – dźgnęłam go palcem w pierś. – Zostaw mnie w końcu w spokoju! –krzyknęłam i próbowałam przecisnąć się do drzwi, co mi się niestety nie udało.Zła na niego i na siebie wymierzyłam mu policzek, co trochę go zszokowało.Dotknął się miejsca, w które go uderzyłam i zmarszczył brwi.

-Co jest z tobą nie tak Evansostatnio? – spytał, a na jego twarz powróciły pewny siebie uśmiech.

-Ze mną? – zapytałam z kpiną wgłosie. – To ty cały czas mnie prześladujesz, pomimo, że jesteś z Rachel. To tynie dajesz mi spokoju i to ty ciągle insynuujesz te głupie sytuacje! Mam tegodość Potter, serdecznie dość. – powiedziałam. On chciał coś rzec, ale mu niedałam dojść do głosu. – Doskonale wiesz, jak na mnie działasz i wykorzystujeszto przeciwko mnie, mimo, że prosiłam cię tyle razy, żebyś tego nie robił.

-A ja ci mówiłem, że jedno twojesłowo i zostawię Rachel dla ciebie. – wtrącił, nie dając sobie przeszkodzić.

-Ale ja nie chcę, rozumiesz to?NIE CHCĘ. – podkreśliłam ostatnie dwa słowa. – Daj mi do cholery o sobiezapomnieć i nie przypominaj ciągle o sobie. Oszukuję swoją koleżankę. Czujęsię, jak kłamca i nim jestem. A to wszystko przez ciebie.

-Przeze mnie? Gdybyś nam dałaszansę, nie musiałabyś nic ukrywać przed Rachel. W ogóle bym z nią nie był.

-To po cholerę z nią jesteś?Czujesz coś do niej? – nie wytrzymałam i zadałam pytanie, którego nie chciałamzadawać.

-Nic. Jestem z nią, bo jej namnie zależy. Na początku chciałem ci zrobić na złość, teraz nie jest mi z niąźle i jest całkiem ładna. – wzruszył ramionami.

-Jesteś takim cholernym dupkiem iegoistą, Potter. – wycedziłam przez zaciśnięte zęby. On roześmiał się i zbliżyłjeszcze bardziej.

-Dziewczyny uwielbiają złychchłopców. – wyszeptał pewnie. – Ty też, Evans. – dodał. – Wiem o tym.

-Odwal się ode mnie w końcu. –warknęłam i dopadłam drzwi, które jednym szarpnięciem otworzyłam. Niezatrzymywał mnie. Miałam go serdecznie dość. W tej rozmowie pokazał, jakim jestdupkiem. Nie miałam zamiaru więcej za nim rozpaczać. Bardzo mnie zdenerwował. Wgłowie huczały mi jego puste słowa. Tylko z drugiej strony w mojej głowiepojawił się obraz innego Jamesa. Jamesa zabawnego, delikatnego, z pasją,uśmiechem na twarzy, prawdziwego, bez pozerstwa i tego, co zaprezentował przedchwilą. Wiedziałam, że właśnie takim Potterem jestem zauroczona. Pytaniem byłokiedy pokazywał prawdziwą twarz, a kiedy fałszywą? Który James to tenprawdziwy? A może oba wcielenia żyją ze sobą w zgodzie. O ile to możliwe. Czymożna być jednocześnie cynicznym dupkiem, a zarazem słodkim i kochanymmężczyzną? Czy można być jednocześnie infantylnym dzieciakiem, a dojrzałymnastolatkiem? Ile w nim było sprzeczności. I już sama gubiłam się w tymwszystkim. Po co on wchodził za mną do tej klasy? Skąd w ogóle wiedział, że tamjestem, skoro nie miał prawa widzieć, gdzie idę? Tutaj chyba zadziałała tawielka tajemnica Huncwotów, o której już tyle razy słyszałam i przy którejpomocy tyle razy mnie znalazł. Nawet się nie spostrzegłam, a byłam już wWielkiej Sali. Skierowałam się więc na to miejsce, gdzie zwykle siedziałam, nierozglądając się dookoła. Usiadłam na krześle i w tym samym momencie naśniadanie wszedł Potter. Reszta Huncwotów siedziała niedaleko mnie. Syriusz iPeter wyglądali na bardzo skacowanych i obydwoje połykali ogromne ilości sokudyniowego. Zachichotałam pod nosem, jednak zauważywszy, że Potter jest corazbliżej, przestałam. Zmierzyłam go chłodnym spojrzeniem, na co on uśmiechnął sięzawadiacko. Przeszedł obok mnie bez słowa, jedynie puścił mi oczko. Zmrużyłamoczy ze złości. Bezczelny dupek. Starałam się to zignorować, więc wzięłamwidelec do ręki i zaczęłam dźgać moją kiełbaskę nim.

-Czy mi się wydaje, czy ty sięwyżywasz na kiełbasce? – spytała Chuda i ziewnęła potężnie, rozciągając się.Zignorowałam jej pytanie i dalej wkłuwałam mój widelec w bogu ducha winnąkiełbasę. – Eeee Ruda, czy ta kiełbasa ci coś zrobiła? – spytała, siadając obokmnie.

-Ona nie, ale wyobrażam sobie, żeto pusta głowa Pottera. – odpowiedziałam, nawet na nią nie patrząc.

-Albo mój mózg jeszcze dobrze niefunkcjonuje po imprezie, albo gadasz bez sensu. – stwierdziła, marszcząc brwi.

-Po prostu Potter to dupek –wbiłam widelec w już i tak zmasakrowaną kiełbaskę – świnia – powtórzyłamczynność – idiota – po raz kolejny widelec wylądował w przysmaku – ignorant –kolejna dziura w moim śniadaniu – egoista – sztuciec po raz setny zanurzył sięw kiełbasie – i drań. – zakończyłam, wbijając ostatecznie metalowe narzędzie wjedzeniu, sprawiając, że kiełbaska kompletnie się rozwaliła. Uśmiechnęłam siętriumfalnie i odłożyłam widelec na stół. Spojrzałam na Angelinę, którasiedziała z lekko otwartymi ustami i patrzyła na mnie, jak na wariatkę. –Szczęśliwego dnia moich urodzin. – oznajmiłam ze słodkim i ironicznym uśmiechemi wstałam od stołu, kierując się ku wyjściu. Dziewczyna najwyraźniej kompletnienic nie zrozumiała z mojego zachowania, bo nawet się nie ruszyła. Dopiero gdywyszłam z Wielkiej Sali i byłam już przy schodach, drzwi otworzyły się ipodeszła do mnie przyjaciółka.

-Lily wszystko w porządku? –spytała i usiadła obok mnie na schodach. Westchnęłam i oparłam czoło o dłonie.

-Mam po prostu bałagan w głowie.– odparłam zgodnie z prawdą. – I za cholerę go nie potrafię uporządkować, aPotter wcale mi w tym nie pomaga.

-A więc chodzi o niego. – bardziejstwierdziła, niż spytała. – A coś więcej na ten temat? – spytała po chwili.

-Jaki temat? – spytał głos ponadnami. Jak na komendę, obie odwróciłyśmy się i spojrzałyśmy w górę schodów.Kilka stopni wyżej stała Kate, jak zwykle perfekcyjnie wyglądająca. Zeszła poschodach i stanęła obok nas. – Nie uważacie, że główne schody to nienajlepszemiejsce do zwierzania się?

-Nikt się nie zwierza. –odpowiedziałam jej i uśmiechnęłam się.

-Jeszcze. – dodała Chuda iwskazała znaczącym wzrokiem na mnie. W oczach Czarnej pojawiło się zrozumienie.

-Wszystko widziałam. – mruknęłam.

-Wiecie co? Może na zwierzeniazrobimy sobie dzisiaj babski wieczorek w moim łóżku za kotarami, a terazchodźmy coś zjeść, bo mój brzuch domaga się jedzenia. – zaproponowała. Jużmiałam odpowiedzieć twierdząco, gdy obok nas pojawiła się inna dziewczyna.

-Babski wieczorek zwierzeń? –spytała z radością i klasnęła w dłonie. – To wspaniały pomysł! Załatwię jakieśprzekąski, co wy na to? – spojrzała po nas rozradowana, a ja w duchu jęknęłam.

-Rachel to NASZ babski wieczorek.– odezwała się Kate niemiłym tonem.

-Wiem, o tym mówię przecieżgłuptasie. – nowa wyszczerzyła zęby. – To widzimy się wieczorem w twoim łóżku,a ja lecę do mojego Jima. Au Renoir! [dozobaczenia!] – pomachała nam, przeskoczyła kilka schodków i biegiem weszła doWielkiej Sali.

-Au Revoir. – przedrzeźniła jąKate, udając skrzekliwy głos. – Jak ja jej nie cierpię! – wzdrygnęła się.

-No cóż, zapowiada się naprawdęniezły babski wieczorek. – powiedziała markotnie Angelina.

-Czy ona też was tak denerwuje,jak mnie? – spytała czarnowłosa. Westchnęłam ciężko.





Wieczór nadszedł, więc w trójkęusiadłyśmy na łóżku Kate. Chwilę po nas wparowała za kotary rozanielona Rachel,która przyniosła ze sobą pełno jedzenia i różnorakich napojów.

-No to co dziewczęta? Zaczynamy!– klasnęła w dłonie z radością. – Jim był tak kochany, że przyniósł nam trochęjedzenia z Hogsmeade. On jest cudowny, prawda? – oznajmiła, rozglądając się zaogólnym potwierdzeniem jej słów. Kate siedziała z jedną brwią uniesioną iobserwowała ruchy nowej z całkowitym potępieniem. Mnie wcale nie uśmiechało sięsłuchać świergotu o wspaniałości Jamesa, którego Rachel już kochała ponadżycie, a Angelina siedziała i sama nie wiedziała, czy ma się śmiać z miny Kate,czy irytować nad zachowaniem Rachel, czy współczuć mojej sytuacji.

-Och tak, JIM jest wspaniały. –mruknęła Kate posępnie. Nowa jednak nie zauważyła, że Czarna najwyraźniej jestzirytowana i uśmiechnęła się jeszcze szerzej (o ile to możliwe).

-To kto pierwszy się zwierza? –spytała i rozejrzała się po naszych twarzach. – Okej, to może ja zacznę. –odpowiedziała sama sobie. Nie wiedziałam, czy zauważyła, że nikt nie jest skorydo zwierzeń, czy po prostu tak jej się paliło do opowiadania. W każdym razierozpoczęła wywód, w którym o niczym innym nie mówiła, jak o Jamesie. Och,przepraszam, JIMIE. Tak strasznie mnie irytowało, gdy na niego tak mówiła. Wogóle denerwowało mnie to jej ciągłe gadanie o nim. Musiałam tam siedzieć isłuchać o tym, jaki to on nie jest kochany, czego on dla niej nie zrobi, jakświetnie całuje. Rachel gadała bite dwie godziny, opowiadając od deski do deskiich znajomość i związek. Kate miała coraz bardziej zniesmaczoną minę, aAngelina walczyła z powiekami, które opadały jej na oczy. Tylko ja siedziałam isłuchałam o Jamesie. Każde jej słowo o nim sprawiało delikatne kłucie gdzieś wpiersi. Cały czas myślałam o tym, że gdybym nie popełniła tylu błędów, to jamogłam być na jej miejscu. Gdy mówiła o całowaniu, od razu stawały mi przedoczami obrazy naszych zbliżeń.

-Wiecie, dzisiaj w nocy nawetprawie doszło do wiecie czego. – oznajmiła z radosnym uśmiechem. – Byłam jużcałkowicie topless, gdy przeszkodził nam Syriusz. – na tą wieść Angelina sięobudziła, a Kate spojrzała niespokojnie na mnie. Nie wiedziałam, skąd Czarnamogła wiedzieć o moich uczuciach do Pottera, ale widać było, że wie. SłowaRachel powoli dochodziły do mojej świadomości. – No i właśnie tak planuję, żebyto zrobić w najbliższym czasie. Wiecie, ja jestem dziewicą i jestem kompletniezielona w tym wszystkim. Wy już jesteście po? Jak tak, to mogłybyście mi cośdoradzić. Czy w ogóle mam to zrobić? – spojrzała na nas oczekująco. I Angelinai Kate zawiesiły się, patrząc na moją reakcję. A ja powoli analizowałam słowanowej, która zaczęła coś podejrzewać, bo zmarszczyła brwi. Jako pierwszaprzerwałam tą ciszę.

-Jasne, jasne, zrób to. –wydusiłam z siebie. – Jesteście już dość długo z nim, to dość normalne wzwiązkach. Oczywiście, jeśli temperatura pomiędzy wami jest gorąca…

-Oj jest, naprawdę uwierz nasłowo. – przytaknęła gorliwie i uśmiechnęła się szeroko. Cały czas czułam nasobie wzrok dwóch przyjaciółek, jednak nie chciałam na nie patrzeć. – Czylimówisz Lily, że mam to zrobić? Że mam się pozbyć swojej cnoty właśnie zJamesem? – wypowiedziała te słowa w taki sposób, że poczułam, jak serce miwolniej bije.

-Jeśli go kochasz i jesteś pewna,że on ciebie, to tak. – odpowiedziałam.

-Ja go kocham, na pewno! Jaknigdy nikogo! – zapewniła.

-A on ciebie? – spytałam.Dziewczyna kiwnęła twierdząco głową. – Jesteś pewna? – przytaknęła drugi raz. –Powiedział ci to? – zadałam ostatnie pytanie, na które bałam się usłyszećodpowiedzi. Spojrzała mi prosto w oczy z dziecinną wręcz ufnością iszczerością.

-Tak, wczoraj. – odpowiedziałaradośnie i przytuliła się do mnie, mocno mnie ściskając. Angelina i Katepatrzyły na mnie ze współczuciem. Po policzku spłynęła mi łza, którą szybkowytarłam tak, żeby nowa tego nie widziała. Babski wieczór, podczas któregomiałam zwierzać się ze swoich uczuć do Pottera zamienił się w wieczór wyznań ozwiązku Rachel z Potterem. Nie wiedziałam, kogo James oszukiwał. Ją, że kocha,czy mnie, że nic do niej nie czuje?

Komentarze

  1. ~Lilyanne15Evans1524 czerwca 2011 11:56

    Leksiu! Nareszcie! Nareszcie! NARESZCIE JESTEŚ !!! Nie wiem, czy wiesz, ale ja CODZIENNIE sprawdzam, czy nie ma nowej notki! Jestem całkowicie uzależniona.... A co do rozdziału, to tak mi się smutno zrobiło przy tej ostatniej scence, że prawie płakałam razem z Lily :(( ... ah ten James ;] Cokolwiek by nie zrobił, i tak go uwielbiam... A co do Luke'a to zdziwiło mnie to, że nie zdradziłaś nam jego historii :) Mam nadzieję, że to nadrobisz w najbliższym czasie :))

    OdpowiedzUsuń
  2. A Łapa to w końcu skręcił kostkę czy nie?Jej, a czemu ten Luke nie chce jej powiedzieć daty urodzin? Dziwny człowiek, dziwny, ale za to fajny :DBardzo się cieszę, że Kate wybaczyła Lily.Jej, jaka ta Rachel jest głupia! Sama sobie szkodzi dopuszczając Lily do Jamesa. Ech...Ten babski wieczór był niezawesoły, ale jak Rachel zaczęła mówić o tym to śmieć mi się chciało.Biedna Lily, dużo osób gra jej na uczuciach .~x~Pozdrawiam i trochę mojej weny zostawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie..! Ech, od początku nie lubiłam tej całej Reachel. ;/ James mnie strasznie wkurzył, rozumiem jak to facet, no ale bez przesady. Notka jest boska. Cieszę się, że Lily pogodziła się z Kate.;P Reachel jest jak dziecko, wepchała się na wieczorek dziewczyn;// Nie no.. Brr.. i jeszcze o Jamesie ględzi. Szkoda mi Lily. Ostatnie słowa notki są zarąbiste, takie trafne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Notka cudowna , długo na nią czekałam.Jestem trochę zszokowana tym babskim wieczorkiem , ale naprawdę super to Tobie wyszło :)A dedykacja powinna być dla mnie xD Miałam wczoraj urodziny :]Miłych wakacji i weny :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Prześwietny rozdział! < 3 Kurde, nawet nie wiem, co mam powiedzieć. Wreszcie się doczekałam!

    OdpowiedzUsuń
  6. wreszcie! Jedna z najlepszych notek :) Pisz o Jamesie jak najwięcej. Ale chyba nie tylko Lily tęskni za tym wrażliwym i kochanym chłopaku. Proszę dodaj notkę przed 18 lipca, proszę! Powodzenia, jesteś świetna! ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak! Napisałaś! Bardzo stęskniłam się za Twoim opowiadaniem i niecierpliwie czekałam na ten rozdział :D. Nie rozczarowałaś mnie. Był długi i cudowny! Ja nie wiem jak to jest, że Ty jesteś niezadowolona z takich rozdziałów. Był naprawdę niesamowicie pasjonujący. Muszę przyznać, że to jest główna zaleta tego bloga. Okropnie mocno wciąga! Do tego stopnia, że musiałam wszystko przeczytać za jednym razem i nawet nie podniosłam dzwoniącego telefonu ^^. James robi się naprawdę okropny, co prawda jest też cudowny, ale jego zachowanie jest strasznie szczeniackie, mam nadzieję, że już niedługo wydorośleje. Chociaż te sprzeczne uczucia Lily są tak fascynujące, że w sumie mogę jeszcze o tym poczytać. :)Dlaczego nie powiedziałaś nic o zwierzeniach Luke'a?! Ja tu chciałam się dowiedzieć jak to się zakochał i co się stało, a tu taki zawód... :( No ale mam nadzieję, że nie dzieje się to bez przyczyny i już niedługo się dowiemy o co chodziło (wcale nie wymuszam tego na Tobie! :) ) Urodziny boskie, sama chciałabym takie mieć, najlepiej w Hogwarcie. Lily pogodziła się z Kate... hmm, co tak szybko? xDZ jednym zgadzam się z Kate. Rachel jest niesamowicie wkurzająca w tej swojej głupocie i naiwności, z drugiej strony jest całkiem zabawna. DLACZEGO JAMES POWIEDZIAŁ ŻE JĄ KOCHA?! Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Przecież, to Lily musi być tą pierwszą i jedyną. I co z tego że kłamał, ale jak on tak mógł?! No ale nieważne. Podobało mi się dosłownie wszystko. No może oprócz czasu oczekiwania, który mam nadzieję nam trochę skrócisz przed kolejną notką. Nie przejmuj się jeśli myślisz, że Twoje notki są beznadziejne, bo nie są. Naprawdę są cudowne i cokolwiek napiszesz to będziemy się cieszyć :)PozdrawiamOgnistaPs Szybko, szybko, szybko! Ale Cię nie popędzam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak ja nie cierpię tej głupiej Rachel, kreowanie jej na totalną debilką jest świetne, lecz mam nadzieje ,że do stosunku między nią ,a Potterem nie dojdzie. Nie rozumiem dlaczego tak mało Luka ♥ ale widać ,że to on rozumie Lily. Czytałam forum, lecz oczywiście z moim talentem, rejestracja mnie przerosła. No w każdym razie jeśli o mnie chodzi to do związku Lily z Lukiem mam mieszane uczucia. Bo z jednej strony zepsuło by to co teraz między nimi jest, no i jak też powiedziałaś musieliby kiedyś zerwać, lecz z drugiej strony byłoby więcej Luka .. no i było by to przezabawne. Notka świeeetna, mam nadzieję ,że na następna nie karzesz nam długo czekać ;))

    OdpowiedzUsuń
  9. Co te cyferki robią w miejscu gdzie miało być serduszko ?? Dobra nie ważne chciałam jeszcze dodać ,że James to skończony kretyn.

    OdpowiedzUsuń
  10. Normalnie cud, miód i orzeszki! xD Super, czekam na następną notkę z niecierpliwością... ach ale ja nie cierpię Rachel!!!!!!!!! xd

    OdpowiedzUsuń
  11. NARESZCIE!!! :) Notka długa i udana.. Nie znoszę Rachel, jest pusta, głupia, niedomyślna.... James zachowuje się jak kretyn... Współczuję Lily... Może niech Lily spróbuje z Luke'iem? W sumie, czemu nie?... Niby wiadomo, że będzie z Jamesem, ale związek z Luke'iem i obdarowanie go ciepłym uczuciem uratowało by ją od psychicznej autodestrukcji... A może jeszcze ktoś inny? Myślę, że w jej życiu musi pojawić się facet, którego będzie miała na wyłączność i z którym będzie ją coś łączyć, by zapomnieć o Jamesie, przynajmniej w jakimś stopniu... Czekam na ciąg dalszy opowieści! Pozdrawiam serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. No nie spodziewałam się że ta Rachel ma mózg wielkości orzeszka. Wiedziałam że jest mały, ale że aż tak?:) Mimo wszystko ta debilność pasuje do niej czego nie można powiedzieć o Jamesie, który całkowicie zmienił swoją osobowość. Cieszę się że na chwilę pojawił się Luke i jego ironia:)No i to ożywienie które wprowadziła Kate! Z nią Twoje notki są zupełnie inne chociaż boję się że wyprze z opowiadania mojego ulubionego Luka (czy Luke?- nie wiem jak odmieniać mu to imię;p).Pisz szybciutko!

    OdpowiedzUsuń
  13. juliabono152@onet.pl25 czerwca 2011 15:27

    [Spam] Na http://lily-dziennik-evans.blog.onet.pl/ nowy rozdział już jest. Serdecznie zapraszam. : DDFrida

    OdpowiedzUsuń
  14. ~Niezrozumiana26 czerwca 2011 23:28

    zgadzam się z z dziewczynami , też jakoś nie mogę zdzierżyć Reachel . Czemu ? Zawsze jest postać która mnie drażni . Co do tego co piszesz , jak zwykle cudowne , wspaniałe i w ogóle naj ... Nie mogę się doczekać kolejnej notki . Czekam z Niecierpliwością . ; )

    OdpowiedzUsuń
  15. Mimo tego, co obiecywałam, ten komentarz wcale nie będzie obszerny. Mam dosłownie chwilę, gdyż ukradłam komputer mojego ojca i on nie może się o tym dowiedzieć.A więc tak...Z grubsza Ci coś tam powiedziałam na gadu, a więc dodam, że nieźle się uśmiałam z Rachel. W moich oczach staje się ona coraz bardziej naiwna i plastikowa...Dosłownie się śmiałam gdy wepchała się na babski wieczór, mimo wyraźnej odmowy ze strony Kate. Chyba trochę przesadziłaś...Aż tak głupi nikt nie jest. ;PAle dobra.Sytuacja między Lily i Jamesem jest tak skomplikowana i irytująca....Nie. Wróć. To Potter jest skomplikowany i irytujący. Bardzo współczuję Lily szczególnie tego, że nic nie może na to poradzić. Chociaż ja jestem bardziej samolubna niż Lily i byłabym z nim bez względu na to, czy kogoś zranię...Tak. Jestem aż tak okropna.No cóż, sama nie wiem co jeszcze napisać gdyż, jak sama pamiętasz, czytałam to parę dni temu. Nie za bardzo mam czas żeby czytać od nowa. Powód również znasz.Jak coś mi się przypomni obiecuję, że napiszę na GG.I wiesz...dzięki. Za to, co ze mną zrobiłaś tym rozdziałem. Kochana jesteś.

    OdpowiedzUsuń
  16. O nie! Skończyłaś w takim momencie! Notka świetna! Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam ;))

    OdpowiedzUsuń
  17. Dlaczego on jest takim du.pkiem!? Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?Jak ja mam teraz kochać takiego idiotę? Jestem wstrząśnięta i zmieszana, dlaczego, ach dlaczego Leksiu, robisz z Jamesa takiego du.pka? I to nawet nie umiarkowanego, a totalnego?Jestem strasznie ciekawa co teraz będzie. Nie trzymaj mnie długo w niepewności, bardzo proszę Ciebie.I niech on się w końcu zdecyduje, niech rzuci w cholerę tą Rachel (która, nawiasem mówiąc, jest tak głupia, że to aż boli) i pozwoli Lily się w sobie zupełnie i nieodwołalnie zakochać. Czekam bardzo niecierpliwie na kolejny rozdział.U mnie również nowość jest.Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. Powiem ci tak - nienawidzę Rachel. Nigdy mi się nie podobała jako postać, ale teraz jej naprawdę nie znoszę. Trzeba być naprawdę głupim, żeby się nie domyślić, że cię nie chcą. A co z tą kostką Łapy? Skręcił ją, czy nie?

    OdpowiedzUsuń
  19. Nowy rozdział u mnie, zapraszam i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. gabriella21@buziaczek.pl4 lipca 2011 20:15

    U mnie pojawiła się nowa notka więc serdecznie zapraszam;))Nadzieja

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam nadzieję, że tak jak napisałaś na forum, pojawi się jutro. To będzie wspaniały prezent na urodziny. c:

    OdpowiedzUsuń
  22. Nareszcie!!! Nowa nocia, hurra!!! Nie mam różowego pojęcia czemu tak marudzisz, rozdział świetny! Tylko na tą Rachel to mam alergię!!! Grr! Pozdrowienia i weny życzę! PS. Kiedy się wyjaśni ta sprawa z łańcuszkiem???

    OdpowiedzUsuń
  23. Uhhhhh. ta Rachel to już mnie wkurza.! Nie dość, że jest głupia, łatwowierna i naiwna, to jeszcze się wtrąca do spraw dziewczyn i wkręciła się na ten babski wieczór.! Mam jej szczerze dość.! A James wcale nie jest lepszy.!! Ciągle zaczepia Lilkę i robi takie sytuacje, że są sami, a dokładnie wie, co Lily do niego czuje i jak on na nią działa.!!!Mam tej parki dość (Rachel i James). -.-A Lilce co ja współczuję. Ma tyle problemów z tą kretynką i jej chłopakiem, że... ja jej się dziwię, że wytrzymuje...A teraz przejdę do weselszych tematów.Luke. Ten to jest genialny normalnie. Ale i irytujący. Ale to drugie mniej.;))Fajnie, że Ruda pogodziła się z Czarną. Nareszcie będzie spokój. ;))Notka śmieszna, ciekawa i peeełna emocji.!I długa, a ja kocham długie notki! ;)))Leksia, mam prośbę, powiadomisz mnie o następnej notce?Mój numer GG: 15564048 ;)Będę wdzięczna!Pozdrawiam.Weny życzę...

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie lubię Rachel! Jest taka irytująca i naiwna, i nie rozumiem jak ona może nie dostrzegać tego, że dziewczyny nie chcą spędzać z nią czasu... Rozdział świetny, jestem tylko zła, że zakończyłaś w takim momencie. Czekam na następny! Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  25. Rachel juz mnie denerwuje jest strasznie naiwna i James też jest dziwny niby kocha lily a tu odwala takie numery ja bym go rzuciła w cholerę;p

    OdpowiedzUsuń
  26. ~SłoOodka Trzynastka :D10 lipca 2011 17:56

    Przepraszam, ze dopiero teraz czytam, ale nie miałam wcześniej czasu. Notka oczywiście perfekcyjna, nie wiem co od niej chcesz. James to świnia, Rachel jest ślepo zakochana, a najbardziej podobało mi się jak dziewczyny się pogodziły i jak Luke dał prezent Rudej ;D

    OdpowiedzUsuń
  27. o matko! przeczytałam twój cały blog w tydzień. po prostu jest niesamowity. czytałam już wiele blogów o historii Lily i twój jest w ścisłej czołówce ;) niezwykle opisujesz uczucia i te wszystkie zawirowania wokół bohaterów. teraz nie mogę doczekać się dalszej części a wiem, że już masz plany jak będzie wyglądać. całuje mocno i trzymaj się ;* mam nadzieje ze nowa notka już nie długo, a i jeszcze zapomniałam. nigdzie nie widziałam żeby ktoś tworzył takie dłuuuugie notki. za to to już cie w ogóle kocham ;*******

    OdpowiedzUsuń
  28. już się wkręciłam , a tu koniec notki proszę cię , nie , ja cię wręcz błagam : DODAJ NOWĄ NOTKĘ!!!,bo inaczej umrę z ciekawości co dalej

    OdpowiedzUsuń
  29. ~lily-evans-potter18 lipca 2011 16:52

    hej! fantastyczny blog! zapraszam do mnie! http://wspomnieniaa-lily-evans.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  30. czas_hogwartu@onet.pl18 lipca 2011 19:08

    [Spam]Zastanawiało Cię kiedyś, jak żyje się w świecie, w którym wszystko jest możliwe? Tam, gdzie w powietrzu czuje się magię, a na każdym kroku coś nas zaskakuje? A może po prostu i Ciebie zauroczyła atmosfera powieści J.K. Rowling? Hogwart z czasów Huncwotów rozpoczął swoją działalność i czeka właśnie na kogoś takiego jak Ty! Zdobywaj punkty dla swojego domu, albo trać je, przechodząc do legendy jako najbardziej niezwykły uczeń Szkoły Magii i Czarodziejstwa w historii. Opowiedz się za Voldemortem lub ratuj świat wraz z formującym się powoli Zakonem Feniksa. Pozwól sobie na chwilę relaksu, odpoczywając na błoniach, zobacz swoją przyszłość w kryształowej kuli i postaraj się nie zarobić szlabanu, wpadając spóźniony na lekcję transmutacji.http://czas-hogwartu.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  31. O rany, kiedy nastepna notka?

    OdpowiedzUsuń
  32. A mnie tam Rachel nie przeszkadza. Szkoda mi jej, bo James ją tak podle traktuje. Przeczytałam wszystkie notki i bardzo mi się podobają. To jeden z najlepszych blogów jakie widziałam. Czasem nadużywasz jakiegoś słowa ale ogólnie piszesz bardzo składnie.

    OdpowiedzUsuń
  33. A więc trafiłam na tego bloga całkiem przypadkiem i tak z nudów zaczełam czytać, nie sądziłam, że tak bardzo mi się spodoba. Naprawdę to co napisałaś jest wręcz cudowne. Przeczytałam już wszystkie rozdziały i mam nadzieję, że niedługo dodasz nowy rozdział;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Miałaś zrobic 7 klasę prosze Cię zrób kolejne notki błagam błagam BŁAGAM CIE

    OdpowiedzUsuń
  35. Prosze Cię zrób kolejne notki błagam błagam BŁAGAM CIE

    OdpowiedzUsuń
  36. Leksiu, nie zostawiaj nas , prosimy ! :((

    OdpowiedzUsuń
  37. Leksiu mam pytanko. CZY ONA SIE KIEDYŚ ZGODZI? nobo coraz więkrzy pociąg do niego czuje i nic nie robi. ale rozdział WYŚMIENITY jak reszta :P

    OdpowiedzUsuń
  38. Kurdeee! Ty mnie nie denerwuj! Weź napisz, że James rzucił chociaż Rachel, bo ja naprawdę zaraz znowu zacznę płakać..

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Hej,
Zapraszam do skomentowania rozdziału. Nie mam nic przeciwko krytyce, wręcz przeciwnie - mam nadzieję, że pomożesz mi być lepszą w pisaniu :). Chciałabym jedynie prosić o kulturę wypowiedzi.
Z góry dziękuję za trud włożony w przeczytanie rozdziału i napisanie swojej opinii! :)