Przejdź do głównej zawartości

47. Petunia, Sylwester i James II.

Wyjazd do Hogwartu nadszedł szybko, co z jednej strony mnie cieszyło, a z drugiej trochę martwiło. Martwiło, bowiem pomimo listu od Pottera udało mi się o nim nie myśleć i wyrzucić go z głowy, a tam, w Hogwarcie miałam go zobaczyć na własne oczy i nie wiedziałam, jak na to zareaguję. No i oczywiście przede mną stała jeszcze wizja spotkania z Kate. Postanowiłam z nią porozmawiać, jednak nie wiedziałam, czy zdobędę się na taką odwagę. Przez cały dzień, który mi pozostał do wyjazdu, Petunia unikała mnie, jak ognia i praktycznie nie widziałam jej. Na dworzec odwieźli mnie rodzice, gdzie pożegnali mnie bardzo wylewnie, szczególnie matka. Wzięłam swój wózek z bagażem i przeszłam przez barierkę. Ujrzawszy wszystkie znajome twarze uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Hej, Lily! - odwróciłam się w stronę znajomego głosu i mój uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej, bowiem do mnie zmierzała Angelina. Uściskałam ją, pomimo, że nie widziałyśmy się raptem dwa tygodnie. - Jak tam święta? - spytała z ledwo dostrzegalną nutą zmartwienia w głosie.
-Jeśli pytasz o to, czy codziennie płakałam do poduszki za Potterem, albo Kate, to od razu odpowiadam, że nie. - powiedziałam, doskonale odgadując jej intencje. - Wręcz przeciwnie. Myślę, że jeśli chodzi o Pottera, to przeszło mi. - dodałam i na dowód zaśmiałam się, widząc jej minę.
-Więc nie pozostaje mi nic innego, jak się z tego cieszyć. - odparła po chwili i na jej usta wrócił uśmiech. - To co, wsiadamy? - spytała i nie czekając na moją odpowiedź wzięła swój bagaż i wtaszczyła go do pociągu. Nie pozostało mi nic innego, jak zrobić to samo, więc również weszłam i podążyłam za nią. - Mam nadzieję, że dzisiaj nie zamordujesz Luke’a. - rzuciła przez ramię. W duszy zachichotałam, bowiem ona nic nie wiedziała o moich spotkaniach z blondynem. - Twoją ciszę potraktuję, jako zgodę. - mruknęła i weszła do przedziału, gdzie czekał już Jacob, Jasper, Olivier i Michael. Chuda przywitała się czule ze swoim chłopakiem, a ja rzuciłam wszystkim krótkie cześć i usiadłam obok okna. Jacob przez chwilę zarumienił się, jednak szybko odwrócił twarz, udając, że zainteresowało go coś w półce na bagaże. Jakimś cudem udało mi się nie zaśmiać. Angelina i Jasper po bardzo czułym przywitaniu w końcu usiedli obok mnie, pozostawiając trochę miejsca wolnego. Podczas oczekiwania na odjazd pociągu, rozprawialiśmy na temat naszych świąt. Nagle drzwi do przedziału się otworzyły, a do środka wparował nie kto inny, jak Luke we własnej osobie. Wszyscy umilknęli i spoglądali to na mnie, to na niego, oczekując wybuchu. Nie mogłam się powstrzymać, żeby się nie uśmiechnąć do niego, co on również uczynił. Pozostali zgromadzeni nic nie rozumieli z naszego zachowania.
-Cześć wam, cześć Lily. - rzucił blondyn i usiadł obok mnie, przybijając żółwika na powitanie.
-Cześć Luke. - wyszczerzyłam zęby. Nastała cisza, podczas której wszyscy wbijali gały w naszą dwójkę, o mało co nie mając szczęk na podłodze.
-Coś nie tak? - spytał Luke z delikatnym, drwiącym uśmiechem. Pierwsza ocknęła się Angela.
-Czy wy... - zaczęła, wskazując na nas palcami. - Czy wy przypadkiem ostatnio nie zabijaliście się, a teraz jesteście... normalni? - zakończyła, marszcząc brwi ze zdziwienia.
-Ona na pewno nie jest normalna. - odpowiedział chłopak, za co dostał ode mnie kuksańca w bok.
-Za to ty jesteś jak najbardziej. - warknęłam niby oburzona.
-To nie ja przychodzę ci pod dom i wyciągam o północy na szampana. - prychnął, a ja parsknęłam śmiechem na widok min reszty.
-Lily, mogę cię prosić na słówko? - spytała Chuda i nie czekając na moją odpowiedź, pociągnęła mnie za rękę i zatrzasnęła drzwi. - Co jest między wami?! - prawie krzyknęła.
-Spokojnie Chuda. - uśmiechnęłam się szeroko. - Nic między nami nie ma. - wzruszyłam ramionami. - Po prostu zawiesiliśmy broń i jesteśmy przyjaciółmi. - wytłumaczyłam, jednak ona nadal patrzyła na mnie pytająco. Westchnęłam ostentacyjnie. - Po prostu okazało się, że on mieszka niedaleko mnie. Pamiętasz tę dwójkę dzieciaków, które uratowałam w zeszłe wakacje? To było jego rodzeństwo. Kilka razy się przypadkowo spotkaliśmy i od słowa do słowa jakoś tak się zakolegowaliśmy. - uśmiechnęłam się lekko, a ona przestała na mnie patrzeć podejrzliwie.
-Niech ci będzie. - powiedziała w końcu.
-Wejdziemy do tego przedziału, czy będziemy tak stać? - spytałam, powstrzymując uśmiech cisnący mi się na usta.
-Ach, no tak, wejdźmy, wejdźmy. - otworzyła drzwi i weszła do środka, a za nią ja, zamykając drzwi. Podczas podróży nie wydarzyło się nic ciekawego, ani strasznego. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy, potem ja odłączyłam się od reszty i zaczęłam sobie czytać książkę, w moje ślady poszedł Luke. Po krótkim czasie Angelina zasnęła na kolanach Jaspera, Jacob pogrążył się we własnych myślach, a Olivier i Michael zaczęli rozprawiać o quidditchu. Tak dotrwaliśmy aż do Hogsmeade, gdzie Angela obudziła się, a reszta zaczęła się przygotowywać do wyjścia z pociągu. Do wioski dojechaliśmy, gdy już zapadł zmrok i jedynie śnieg i uliczne latarnie rozjaśniały mrok. Zmęczeni podróżą nie odzywaliśmy się w powozie, podczas jazdy do zamku. W końcu wysiedliśmy na błoniach i doszliśmy do Sali Wejściowej, gdzie rozdzieliliśmy się i chłopaki poszli do pokoju wspólnego Ravencalwu, a ja i Chuda skierowałyśmy się w kierunku Wieży Gryffindoru.
-Brakowało mi Hogwartu. - odezwałam się, rozglądając po korytarzu, którym szłyśmy.
-Mi też. Ciebie też mi brakowało. - uśmiechnęła się do mnie, a ja odwzajemniłam gest.
-Jak w ogóle spędziłaś Sylwestra? - spytałam.
-Byłam u Jaspera. - odpowiedziała zgodnie z moimi podejrzeniami. - A ty? - spojrzała na mnie pytająco.
-Siedziałam na huśtawce, rozmawiając i popijając szampana z Lukiem. - odparłam.
-Widzę, że ze skrajności w skrajność. - cmoknęła, a ja wzniosłam oczy do góry.
-Wcale nie tak, jak mówisz. - odpowiedziałam. - Wręcz przeciwnie. Luke jest osobą, którą nie da się lubić.
-A jednak go lubisz. - zauważyła zgodnie z prawdą.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. - uśmiechnęłam się. - Owszem, charakter ma okropny i odpycha od siebie ludzi, ale jakoś mi się udało go do siebie przekonać. Chociaż może to własnie jego chamstwo i prostactwo mnie tak nakręcają?
-Co masz na myśli? - spytała podejrzliwie.
-Och, nie to, co myślisz. - zaśmiałam się. - Romans z Lukiem to ostatnia rzecz, jaka mogłaby się wydarzyć na tym świecie.
-Tak samo mówiłaś o Potterze. - oponowała Chuda.
-Ale Luke to coś innego. On jest typowym przyjacielem. Coś w stylu Remusa. Lunia również bardzo lubię, ale nigdy w życiu nie byłabym w stanie się z nim zbliżyć. Albo ktoś taki, jak Łapa. - Angelina spojrzała trochę powątpiewająco na mnie. - Och, no dobra, może Syriusz nie jest doskonałym przykładem, ale doskonale wiesz, że tamto to był impuls i chęć zrobienia na złość.
-Dobra, nie musisz nic mówić. - dziewczyna roześmiała się. - Rozumiem, o co ci chodzi. Ale jestes pewna, że Luke czuje to samo? - tym razem to ja roześmiałam się na samą myśl, że Krukon mógłby do mnie cokolwiek poczuć, oprócz zwykłej sympatii.
-Uwierz, pomimo, iż jest mi bardzo daleko do tego, to prędzej ja bym się w nim zadurzyła, niż on we mnie. - odpowiedziałam, nadal rozbawiona tą wizją. Doszłyśmy właśnie do Grubej Damy i zdałyśmy sobie sprawę, że nie znamy hasła, bo stare nie działało. Zaczęłyśmy przekonywać obraz, żeby nas wpuściła bez hasła, jednak nie dawało to żadnych skutków.
-Nie ma mowy. Powiecie hasło, to was wpuszczę.
-Przecież doskonale wiesz, że jestesmy Gryffonkami! - oponowała Chuda.
-Nie ma hasła, nie ma wejścia.
-Patrz, jestem prefektem Gryffindoru. - wyciągnęłam odznakę i pokazałam jej. Spojrzała łaskawym wzrokiem.
-Ale nie znasz hasła. - Gruba Dama była nieugięta.
-Nie wpuścisz nas? - spytałam, a w głowie zaświtał mi pewien pomysł.
-Bez hasła nie. - odparła. Chuda skrzywiła się i zdenerwowała, jednak ja zabrałam się za wcielenie mojego jakże genialnego pomysłu w życie. Podeszłam więc do obrazu i zaczęłam pukać coraz głośniej w niego. - Hej! Cóż to za bestwialski sposób! Przestań! - kobieta z obrazu krzyczała oburzona, gdy wręcz waliłam pięścią w jej suknię, mając nadzieję, że ktoś ze środka to usłyszy. - Rozbójniczki! Niegodne bycia mianem Gryfonek! - obraz wygrażał pięściami, jednak długo nie było jej dane krzyczec, bowiem ktoś otworzył obraz z wewnątrz, wpuszczając nas do środka. Podczas wchodzenia, Angelina pokazała język Grubej Damie, która wykrzykiwała wyzwiska pod naszym adresem. Podziękowałyśmy Alicji, dziewczynie Franka Longbottoma, siódmoklasistce, która wpuściła nas do Pokoju Wspólnego i poszłyśmy prosto do dormitorium, nie zważając na nikogo po drodze.
-Jesteś genialna, wiesz? - Chuda wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
-Wiem. - odpowiedziałam i roześmiałam się.


Niedługo potem musiałyśmy iść na kolację, więc opuściłyśmy dormitorium, w którym była jedynie Cassie i Laura. Rachel i Kate nie było. W drodze do Wielkiej Sali byłyśmy więc we dwójkę.
-Hej Ruda, Chuda! - ktoś na nas zawołał. Odwróciłam się w stronę głosu i na moją twarz wystąpił szeroki uśmiech.
-Cześć Huncwoci. - powiedziałam do trójki z czworga szkolnych rozrabiaków. Na całe szczęście tym, którego brakowało był Potter. - Jak święta?
-Wspaniale, chociaż brakowało nam was. - odpowiedział Łapa. - Impreza była niezapomniana. - wyszczerzył zęby.
-W twoim przypadku to raczej niezapamiętana. - mruknął Remus, co wywołało śmiech u wszystkich.
-Lunatyku, chciałbym ci przypomnieć, że...
-Z tej imprezy raczej mi nic nie przypomnisz. - znowu lekko wtrącił Lunio i znów wszyscy wybuchnęli śmiechem, razem z Łapą.
-A wy, jak się bawiłyście? - zagadnął Syriusz, zmieniając temat.
-Osobno. - odparłam. - Ja byłam w domu, a Angelina z Jasperem. - uśmiechnęłam się. Doszliśmy razem na kolację, słuchając opowieści o tym, jak Syriusz i James upili się w Sylwestra i poszli w takim stanie do McGonagall złożyć jej najserdeczniejsze życzenia noworoczne, za co dostali miesięczny szlaban. Ucieszyłam się na myśl, że gdy wspominali o Jamesie, przyjmowałam to normalnie, jak wiadomość o każdym innym.
-A gdzie macie Rogacza? - spytałam obojętnie, nakładając sobie kiełbaski na talerz. Łapa i Lunio spojrzeli na mnie podejrzliwie. Podniosłam pytający wzrok na nich, co trochę ich speszyło.
-Z Rachel. - odpowiedział dziwnym tonem Syriusz, jakby bał się mojej reakcji. Sama byłam zdziwiona, że nie wywiera to na mnie żadnego wrażenia. Jednak świadomość, że uwolniłam się od Pottera wręcz poprawiła mi humor.
-A ty gdzie masz Kate? - spytała Chuda, marszcząc brwi.
-A wiesz, że nawet nie wiem? - odpowiedział Łapa, zastanawiając się nad faktem, gdzie może przebywać jego dziewczyna.
-O wilku mowa. - mruknął Peter i wskazał na drzwi, gdzie wszyscy skierowali wzrok. W duchu uśmiechnęłam się na widok tej dziewczyny. Wchodząc, Kate zrobiła, jak zawsze, niemałe wrażenie na pozostałych uczniach, szczególnie tej męskiej części. Szła pewnym, seksownym krokiem, ściagając na siebie spojrzenia praktycznie wszystkich facetów. Jej kruczoczarne, lśniące włosy były rozpuszczone i swobodnymi lokami opadały na plecy. Spódniczka odkrywająca zgrabne i długie nogi dodawała jej dziewczęcego uroku, a jednocześnie pokazywała kobiece atuty dziewczyny. Gdy ujrzała mnie przy stole, trochę straciła na pewności siebie i na twarzy pojawił się niezidentyfikowany wyraz, jednak po chwili zadarła nieznacznie głowę do góry i pomaszerowała jeszcze pewniej w naszą stronę. Jako, że siedzieliśmy na samym końcu stołu Gryffindoru, wszystkie głowy Gryfonów.
-Hej! Nie patrz na nią takim wzrokiem! - krzyknął oburzony Black do piątoklasisty, który mało co nie spadł z krzesła. - I ty też! - pogroził palcem jego koledze i mało co by nie wyzwał całej męskiej części Gryffindoru na pojedynek, gdyby nie Kate, która usiadła mu na kolanach i zamknęła usta, całując go na powitanie.
-Cześć kochanie. - powiedziała, gdy w końcu oderwała się od niego. - Cześć wam. - przeleciała wzrokiem po wszystkich, omijając mnie. Peter, pod wpływem jej spojrzenia upuścił widelec.
-Glizdek! - krzyknął oburzony Black i posłał mu piorunujące spojrzenie. Bridge uśmiechnęła się prawie niezauważalnie. Zmrużyłam lekko oczy i pokręciłam głową z dezaprobatą. Zjadłam swoją kolację i wstałam od stołu, kierując się w stronę wyjścia. Po moim odejściu od stołu, rozegrała się jakaś zażarta dyskusja pomiędzy Bridge, a Blackiem. Podejrzewałam, że mogło chodzić o jej zachowanie względem mnie, ale obecnie mnie to jakoś nie interesowało. Po prostu było mi przykro, bo nadal moje kontakty, a raczej ich brak, z Kate stały w miejscu. W wyjściu dołączył do mnie Luke, który trącił mnie lekko w ramię. Uśmiechnęłam się do niego i razem wyszliśmy z Wielkiej Sali.
-Widzę, że nadal nie zdobyłaś się na przeprosiny. - odezwał się pierwszy, sprawiając, że uśmiech spełzł mi z twarzy.
-Bawisz się w moje sumienie? - warknęłam nieprzyjemnie.
-Czasami. - odparł drwiąco.
-To możesz przestać, bo wcale mnie to nie bawi.
-Ale sumienie nie ma bawić, nie wiem, czy wiesz.
-Denerwowanie mnie naprawdę sprawia ci tyle przyjemności? - spytałam, zakładając ręce na biodra i spoglądając z ukosa.
-Po prostu chcę ci uświadomić, jaka jesteś głupia. - odparł, wzruszając ramionami. Machnęłam ręką i przyspieszyłam kroku, nie chcąc się z nim szczypać. - Odpuszczasz? - zdziwił się i dogonił mnie.
-Nie mam ochoty na słuchanie tego, jaka jestem beznadziejna, bo nie potrafię się zdobyć na przeprosiny. - odpowiedziałam.
-Przeprosiny to wcale nie taka prosta sprawa, jak się wydaje. - rzucił swobodnie, wkładając ręce do kieszeni.
-Luke, o czym ty do cholery mówisz? - zniecierpliwiłam się.
-Ja? O niczym. Po prostu chcę ci pomóc się z tym uporać. Jeśli będę cię dręczył, to zrobisz to choćby dla świętego spokju, a wtedy się pogodzicie, bo ona wcale nie jest na ciebie już zła.
-Skąd to niby wiesz?
-Obserwowałem ją. Weszła pewna siebie, gdy zobaczyła Ciebie przy stole, jej twarz się zmieniła. Ale nie była to złość, ale coś w rodzaju smutku. Ją po prostu trzyma duma. gdyby nie ona, już dawno by przyszła do ciebie sama. - po jego słowach zrobiło mi się lepiej. No i złość na niego przeszła.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się szeroko. - Ale i tak jesteś okropny, a twoje sposoby są paskudne.
-Powiedziałem, co chciałem, więc znikam. - oznajmił. - Widzimy się jutro, dobranoc. - rzucił na odchodne i zawrócił w swoją stronę. Ja również odwróciłam się w swoją, a pierwszą osobą, jaką zobaczyłam, był nie kto inny, jak...
-Lily! Jak się cieszę, że przyjechałaś! Plaisir de vous voir! [wspaniale cię widzieć]
-Rachel. - uśmiechnęłam się lekko. Dziewczyna o wyjątkowo ładnej twarzy oraz błyszczących, czekoladowych oczach rzuciła mi się w ramiona i uściskała mocno. - Ciebie również. - powiedziałam, gdy w końcu mnie puściła. - Zmieniłaś fryzurę?! - trochę mnie zatkała ta zmiana u dziewczyny. Wcześniej Rachel miała falowane, brązowe włosy do ramion. Obecnie jej czupryna była ognistoczerwona, z jednego boku włosy były całkowicie ogolone, a z drugiego zaplotła francuza.
-Oui, ils sont beaux, non? [tak, są piękne, prawda?] Wiem, że trochę diametralna zmiana, ale tak bardzo jestem zakochana w Jamesie, że postanowiłam coś zmienić. Tutaj, w Hogwarcie, głównie dzięki niemu, czuję się naprawdę szczęśliwa pierwszy raz od śmierci rodziców, więc postanowiłam to jakoś uczcić. Wiesz, zmiana nastroju, zmiana włosów. Comment aimez-vous? [jak ci się podobają?].
-Eee... są naprawdę... odważne. Jeśli czujesz się w nich dobrze, to jak najbardziej powinnaś je zostawić. No i twoja twarz wygląda we wszystkim ładnie. - odpowiedziałam i jakoś wybrnęłam z tego. Jednak musiałam skłamać, bowiem fryzura wcale nie pasowała dziewczynie. Szczególnie, że kompletnie nie utożsamiała się z jej spokojnym charakterem.
-Merci! [dzięki!].
-A co James na to powiedział? - spytałam zaciekawiona.
-Za bardzo się nie ucieszył, szczególnie z tego. - pokazała na wycięcie z prawej strony. - Ale przyzwyczai się. - machnęła ręką. - Dobra, ja uciekam na kolację. Au revoir! [do zobaczenia!] - dziewczyna pomachała ręką na pożegnanie i popędziła w stronę Wielkiej Sali. Po raz kolejny odetchnęłam z ulgą, bowiem nawet sam widok Rachel nie zmartwił mnie i nie przejęłam się faktem, że szaleje z miłości do Pottera. Moja reakcja na wszystkie newsy była taka, jaka chciałam, żeby była, więc byłam dobrej myśli. W drodze do dormitorium nie spotkałam już nikogo, a tam położyłam się spać i od razu zasnęłam.


Następnego ranka wstałam dość wcześnie i zajęłam łazienkę, zanim pozostałe dziewczyny się obudzą. Umyłam się, wyszorowałam zęby, poczesałam, pomalowałam i ubrałam, po czym spryskałam się moimi ulubionymi perfumami. „Nie mogę się doczekać, aż zobaczę Twoją twarz i poczuję zapach Twoich perfum, moich ulubionych perfum...“. Wzdrygnęłam się na myśl o liście i szybko wyrzuciłam go z pamięci. Spojrzałam w lustro. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia.
-Będzie dobrze Evans. - powiedziałam sama do siebie. - Musi być w końcu dobrze. - dodałam jeszcze i wyszłam w dobrym humorze. Dziewczyny nadal spały, ale nie budziłam ich, bo była dopiero 7, a śniadanie trwało przecież do 9. Zeszłam na dół do Pokoju Wspólnego, jednak nawet nie łudziłam się, że ktokolwiek tam będzie. Jak bardzo się myliłam. Na jednym z foteli siedział czarnowłosy okularnik i zdawało się, że na kogoś, lub na coś czeka. Zobaczywszy go, cała moja pewność siebie poszła w cholerę. Wszystko spowrotem spadło na mnie, jak grom z jasnego nieba. Wszystkie zapewnienia, że wybiłam go sobie z głowy prysnęły z momentem, gdy zobaczyłam go, jak siedzi i swoimi orzechowymi oczami patrzy zamyślony w ścianę. Siedział luźno, swobodnie, całkowicie w jego stylu. Cała jego postawa pokazywała, jaki jest. Kruczoczarne włosy były rozczochrane we wszystkie strony. Wyraz skupienia na jego twarzy był doprawiony delikatnym uśmiechem, z czego można było wywnioskować, że rozmyśla o czymś przyjemnym. I gdy postanowiłam się wycofać, on spojrzał na zegarek, a potem prosto na mnie. Na początku zastygł, jednak po chwili uśmiechnął się zdecydowanie i wstał z fotela. Starałam się wyrzucić z głowy wszystkie pozytywne myśli o nim, jednak nie potrafiłam. Widok chłopaka i świadomość, że jesteśmy sami w tym pomieszczeniu sprawiał, że serce biło mi szybciej.
-Evans. - odezwał się pierwszy.
-Potter. - szepnęłam.
-Cześć. - dodał, lustrując mnie z góry na dół wzrokiem.
-Cześć. - odpowiedziałam, nie odrywając wzroku od jego oczu. Ocknęłam się i ruszyłam do przodu. Chciałam go minąć i iść na dół do Wielkiej Sali, gdzie być może było więcej ludzi. Przeszłam szybkim krokiem obok niego i pchnęłam obraz, po czym wyszłam przez dziurę, starając się zagłuszyć wszystkie myśli.
-Poczekaj! - przygryzłam wargę, gdy usłyszałam, że chłopak biegnie za mną. Przyspieszyłam kroku, udając, że nie słyszałam jego wołania. - Lily, poczekaj! - nie zwolniłam kroku, jednak on dogonił mnie i chwycił za rękę, odwracając w swoją stronę. Przez rękę przeszedł mnie przyjemny dreszcz. W nozdrzach poczułam zapach jego perfum. Musiałam całą siłą woli się opanować, żeby nie zamknąć oczu z przyjemności. - Lily... - wiedziałam, że stoję zbyt blisko niego. Przez głowę przelatywało mi milion myśli związanych z nim. Nie potrafiłam się opanować, wiedziałam, że jestem na straconej pozycji. Wiedziałam, że w tym momencie zrobiłby ze mną wszystko, a ja bym się poddała. Nie miałam tyle siły, żeby się przeciwstawić tej części mnie, która go pragnęła. Stałam tak blisko niego, ze spuszczoną głową, nie potrafiąc z siebie wykrztusić słowa. - Nie odpisałaś mi na mój list, nie odzywałaś się przez całe święta, nie pojawiłaś się, ani nie odpowiadałaś w lusterku. Co się stało? - stałam tak obezwładniona przed nim, całkowicie bezbronnam. Nie byłam w stanie wykrztusić z siebie słowa. Wszystko, co zdusiłam w sobie przez całe święta, uwolniło się w jednej chwili i sprawiło, że byłam tym wszystkim wręcz sparaliżowana. Moja ręka nadal spoczywała w jego, a zapach perfum mieszał mi w głowie. Okularnik drugą ręką dotknął mojego podbródka, sprawiając, że musiałam mu popatrzeć w oczy, co tylko pogorszyło moją sytuację.
-Nic się nie stało. - szepnęłam cicho, czując, jak robi mi się słabo.
-Tęskniłem za tobą... - on również zniżył głos do szeptu. Zbliżył się do mnie ustami i dzieliło nas tylko parę militerów. We mnie toczyła się wewnętrza walka pomiędzy sercem, a rozumem. Jednak rozum w tym wypadku nie miał żadnych szans. Zrobiło mi się sucho w ustach, więc zwilżyłam wargi językiem i ostatnimi siłami woli postanowiłam się postawić.
-James, masz dziewczynę... ja.. miałeś mi pozwolić zapomnieć. - wyrzuciłam z siebie.
-Ale ty tego sama nie chcesz. Nie chcesz mnie wyrzucić z pamięci. - powiedział, co po części mogło być prawdą. - Nadal mi zależy na tobie, jak na nikim innym. - o ile to możliwe, zbliżył się jeszcze bardziej.
-James, nie, proszę, nie rób tego... - szepnęłam słabym tonem.
-Skoro tego nie chcesz, to sama to przerwij. - powiedział cicho i poczekał, aż odejdę od niego. Ale ja tego nie zrobiłam. Chociaż chciałam uciec stamtąd, nie potrafiłam. Jakaś niewidzialna siła trzymała mnie w tamtym miejscu. Stałam prawie stykając się z nim ustami i patrząc mu w orzechowe oczy. Nasze nosy stykały się, jego ręka trzymała moją dłoń. Potter czekał, aż coś zrobię dość długą chwilę, jednak ja nic nie zrobiłam. Nienawidziłam siebie za to. Nienawidziłam siebie za to, że nie potrafiłam zrobić kroku w tył i odejść. Nienawidziłam za to, że nie potrafię zrobić kroku w przód i uwolnić się od uczucia, którym żywiłam Pottera. Nienawidziłam się nawet za to, ze nie potrafiłam określić, co to za uczucie. Po moim policzku poleciała łza. Po tym on zbliżył swoje usta do moich i musnął je, a gdy miało dojść do pocałunku...
-Lily? - odwróciłam głowę w stronę, z której dobiegał głos. Momentalnie wyrwałam swoją dłoń z jego i odskoczyłam.
-Luke... - powiedziałam z ulgą, próbując powstrzymać lecące łzy. - Nie rób tego więcej, proszę cię James. - szepnęłam na odchodne i odeszłam do Krukona, pozostawiając Jamesa samego. Gdy tylko doszłam do niego, on pociągnął mnie i wcisnął do jakiejś pustej klasy.
-Chyba nie muszę o nic pytać. - stwierdził szorstko.
-Nie wiem, co się ze mną stało. - powiedziałam, ocierając łzy. Widok pogardliwie spoglądającego na mnie chłopaka sprawił, że przeszły mi łzy. - Przez całe święta i wczorajszy dzień byłam pewna, że już mi przeszło. Nawet widok jego dziewczyny i rozmowa z nią o tym, jak go kocha, nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia. A wystarczyło, że go zobaczyłam... Luke, ja jestem całkowicie bezbronna wobec niego. Gdyby nie ty, doszłoby do pocałunku. Ja tego nie chciałam, ale nie potrafiłam przestać. Ja wariuję. - powiedziałam żałośnie, chowając twarz w dłoniach. Usiadłam na ziemi, opierając się o ścianę plecami.
-To wszystko jego wina. - powiedział stanowczo i usiadł obok mnie. - On doskonale wie, że masz do niego słabość i to wykorzystuje.
-Wiem. - jęknęłam.
-Weź się w garść dziewczyno. - powiedział twardo. - Masz dwa wyjścia. - spojrzałam na niego pytająco. - Albo go wyrzucisz z myśli raz, a porządnie, albo każ mu zerwać z tą dziewczyną i bądź z nim. - takiej rady nie spodziewałabym się po blondynie.
-Drugie wyjście odpada. - powiedziałam od razu.
-Dlaczego?
-Bo ona jest z nim szczęśliwa i się w nim zakochuje. No i to moja koleżanka, nie zrobię jej tego.
-Ale on się w niej nie zakochuje i nigdy nie będzie. W końcu dziewczyna zrozumie, że on nie jest z nią szczęśliwy, ale będzie za późno, bo ona go będzie kochała. A ty, mając wiedzę o tym, możesz ją od tego uchronić. I to będzie najlepszy przejaw koleżeństwa.
-Skąd wiesz, może kiedyś ją pokocha. Nie chcę nikomu zabierać szczęścia.
-Jak uważasz, chociaż twoja argumentacja nie ma sensu, bo tą decyzją zabierasz je wszystkim. I sobie i jemu i jej. Więc pozostaje ci wyjście pierwsze.
-Które też jest nie do zrealizowania. - mruknęłam posępnie.
-Dlaczego tak twierdzisz?
-Bo ja nie potrafię przestać o nim myśleć i nie potrafię go wyrzucić z głowy, pomimo, że tak bardzo tego chcę. Dopóki on będzie mi mieszał w głowie, ja będe mu na to pozwalać. Nienawidzę siebie za to, ale tak jest.
-Ciężka sprawa. - mruknął. Spojrzałam na niego pytająco. - Co?
-Nic, po prostu myślałam, że powiesz coś w stylu „jesteś głupia“ i mnie wyśmiejesz za to, co powiedziałam. A odpowiedź na moje zwodzenia jest całkowicie nieszablonowa w twoim wypadku.
-A czy w moim wypadku istnieje w ogóle pojęcie „szablonowy“?
-W sumie racja. - przyznałam i zaśmiałam się, a on mi zawtórował. - Mimo wszystko twoja reakcja nie jest w twoim stylu.
-A nie zastanawiałaś się przypadkiem nad tym, że może mam podobne przeżycia? - słowa, które wypowiedział sprawiły, że mało co mi szczęka nie opadła.
-Uganiała  się za tobą dziewczyna przez kilka lat, po czym...
-Nie, nie, nie. - przerwał mi. - Evans, jesteś taka głupia, czy tylko udajesz?
-Mam wrażenie, że tyle razy już zadawałeś mi te pytanie, że znasz odpowiedź.
-Czyli udajesz. - wzruszył ramionami. Przewróciłam oczami, ale uśmiechnęłam się. Nastała chwilowa cisza.
-To powiesz mi o co chodzi? - przerwałam ciszę. On spojrzał na mnie i westchnął, po czym rozpoczął swoją opowieść.

Komentarze

  1. Świetna notka. Czy będzie coś miedzy Lily a Lukiem? Poczekam cierpliwie na kolejny rozdział i się dowiem ^^ Jakbyś chciała to wejdź na mój blog:wings-of-dark-angel.blog.onet.pl Przepraszam za spam, ale chciałabym jakoś zareklamować bloga

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe opowiadanie James będzie zazdrosny :D czekam na rozwój wydarzeń. Będę wpadac pozdrawiam http://when-you-really-desire-love.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Angelina jest strasznie kochana. Dobrze, że Lily ma taką przyjaciółkę. Zastanawiałam się jak Lily i Luke będą się zachowywać w pociągu, przy znajomych. Stawiałam bardziej na to, że będę grać. Udawać, że wciąż się nie lubią. Ten żółwik mnie zaskoczył, ale pozytywnie, bo był uroczy.Zazdrosny Syriusz to coś, w czym się lubuję i sama też ostatnio często wykorzystuję. Nie mogę powstrzymać uśmiechu, kiedy widzę Blacka gromiącego wzrokiem każdego chłopaka, który cielęcym wzrokiem podziwia Kate, czyli ogólnie rzecz biorąc, właściwie każdego z nich. :)Rachel ze swoimi francuskimi wstawkami się urocza, choć sama jej postać nie kojarzy się najlepiej. Nie wiadomo czy ona jest ślepa czy bezmyślna.James! Mój kochany James! Przegenialny fragment z nim! "Tęskniłem za tobą" było absolutnie słodkie, ale jeszcze słodsze było "Skoro tego nie chcesz, sama przerwij". Choć może wcale nie powinnam uważać, że to słodkie, bo raczej bezczelne i podstępne. Mimo wszystko bardzo mi się podobało, bo lubię takie momenty kiedy ktoś komuś uświadamia, co ten ktoś naprawdę czuje.Luke pojawia się niczym anioł, w najbardziej dramatycznym momencie. Cieszyć się czy nie? Chyba cieszyć, bo znowu dowiemy się o nim czegoś ciekawego, nie mylę się?Czekam na następny rozdział i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny raz muszę przyznać że genialnie stworzyłaś postać tego Luka. Nie rozumiem tylko Jamesa, skoro nie kocha tej Rachel to czemu z nią nie zerwie? Przecież właśnie wtedy miedzy nim a Lily mogłoby się jakoś ułożyć. Pozdrawiam i czekam na kolejną notkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ah, jak się cieszę, już się za tobą stęskniłam! Z wielką przyjemnością zasiadam do czytania.Luke! Kurcze, mówiłam ci już chyba, że go lubiłam. Mogę mieć osobistą prośbę?? Wal Jamesa i niech Lily z nim będzie. Potter przy nim wydaje się być taki… blady. Stworzyłaś o wiele ciekawszą postać – w ogóle myślę ostatnio sobie, że wolę postaci w opowiadaniach stworzone przez autorów, niż zapożyczone od innych. Są bardziej ludzcy, mają wady i zalety i zawsze jest coś, czego o nich nie wiemy. Poznawanie tych sekretów, słabości, wad i zalet jest dużo ciekawsze, niż czytanie o tym, co już wiemy. Sześć lat z Lily – z czego pięć pisania o niej – sprawiło, że zaczyna mnie to po prostu nudzić. Wolę bohaterów planu drugiego.Wyznanie Luka bardzo mnie zaskoczyło i to śmieszne, ale zrobiło mi się go żal. Jednocześnie, widać, że między nim i Lily zaczyna się tworzyć więź – zaufanie jest bardzo ważne, a oni oboje już się nim obdarzyli. To naprawdę duży krok. Kolejny akapit. Oj, biedna Petunia. Wyobrażam sobie, co też musiała przeżyć. Żenujące i okrutne przerwanie tak miłego wieczora. Nie, na serio, szkoda mi jej!! No ale cóż… Zawsze uważałam, że Nowy Rok jest wspaniałym czasem na podejmowanie zmian w naszym życiu, to taki symbol, który pomaga ludziom coś z sobą zrobić. Uważam, że wyznanie Luka było właśnie takim przełomem – takie głupie „Lubię cię” a jednak zmiana, prawda?? No i klasyczny wywód Lily – trzeba mieć głowę, żeby wymyślić aż tyle obraźliwych epitetów pod czymś adresem i nie powtórzyć się ani razu!!Brawo Luke! Brawo! Kurcze, naprawdę go lubię! Facet ma rację co do Kate – Lily powinna jej wygarnąć. Takie wiadro wody ziemnej dobrze by zrobiło jej napuszonej główce. Jest bardzo niesprawiedliwa i… Oj ale ja chyba już się wypowiadałam na jej temat, nie chcę się powtarzać. W każdym razie, przyjmujemy – Kate jest be, Luke jest cacy. Dobra, cofam to wszystko – zapomniałam już, że nie przeprosiła chociaż… W sumie, nie mam zdania czy powinna to zrobić. Mhm…Powiem to. James jest d*pkiem. Całkowicie pozbawionym sumienia, rozumu i wszystkiego co potrzebne, d*pkiem. D*pkiem tak wielkim, że dziwię się że świat daje radę ponieść jego d*pkowatość. D*pkiem podniesionym do potęgi jego d*pkowatości. D*pek, d*pek, d*pek, d*pek.

    OdpowiedzUsuń
  6. Skąd tak ostre słowa? Bo jest d*pkiem. Skoro tęskni za Lily, skoro mu na niej zależy, to czemu okłamuje Rachel? Nie pomyślał ani przez chwilę, że ona się angażuje, że jeśli się dowie – bądźmy szczerzy, dowie się prędzej bądź później – będzie ją to bolało? Nie pomyślał, że to też boli Lily? Skoro chce z nią być, niech przestanie być d*pkiem, rozwiąże spawy z Rachel i zacznie walczyć udowadniając Lily, że mu na niej zależy a nie prowadzi jakies głupie gierki nim ktoś sprzątnie mu ją sprzed nosa.Dobrze, że Lily jednak powoli uczy się mu opierać. Brawa dla Luka, który jej w tym pomógł. Może powinien też zacząć prowadzić rozmowy z Jamesem? Nie, po chwili zastanowienia, mogłoby się to dla nich skończyć z lekka tragicznie. Trzymajmy ich z dala od siebie.Zauważyłam sprzeczność. Lily nie myślała o Jamesie ale… bała się powrotu do szkoły, bo miała go zobaczyć. Więc paradoksalnie… myślała o nim?Mhm, konsternacja przedziału na powitanie Lily i Luka – bezcenna!! Ojejku – wspominałam kiedyś, że kocham jak Remus jest cynicznie złośliwy? Nie wiem za bardzo czemu mi to tak do niego pasuje, ale zawsze jest dla mnie typem komentatora wyczynów Huncwotów. A dialog jego i Łapy był powalający!!Właśnie pomyślałam sobie, jak to jest, że Syriusz nie jest zazdrosny o Kate, kiedy przeczytałam jak karci biednego piątoklasistę. Nie dziwota ja też bym była zazdrosna. Mhm… Nowa fryzura? Matko, chciałabym zobaczyć minę Jamesa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej, to nie jest fair! Cała moja niecheć do jego osoby minęła jak się tylko pojawił. Alarm! Jest zbyt blisko, zbyt blisko! Kod czerwony! Alarm! Ratunku! S.O.S!! Super Luke, gdzie jesteś!!!!!!? Warning! Achtung! Hilfe, Hilfe!!! Po jakiemu on reaguje, do choler*! Ha!!! Tak! Tak! Zadziałało!!! Jezu, ale ulga! Serio, czuję ulgę!Jesteś trup. Aleksandro, słowo daję, zabiję cię! W takim momencie!? Serca nie masz, okrutno kobieto!? I to JA męczę bohaterów!? JA!? JA!?!?!? Kurcze, nie wiem co powiedzieć. Naprawdę nie wiem, co powiedzieć. Że uwielbiam Luka, już wiesz. Że Potter to d*pek – też wiesz. Zabiłabym go za tą pewność siebie i głupotę. Do jasnej ciasnej, facet jest dziwny. Dziwny, naprawdę dziwny. Bardzo, bardzo dziwny. A Luke… Oh, jak on to robi, że zawsze wie, gdzie być? Jak anioł stróż w Krukońskim mundurku. Mam do niego słabość.Okropnie stresowałam się podczas tego rozdziału, nie pamiętam kiedy ostatnio ktoś wstrząsnął mną tak bardzo podczas czytania. Serce waliło mi jak głupie i czuje jak palą mnie od podniecenia policzki, a serce zaraz wypadnie mi z piersi. Po co się zakochiwać, wystarczy poczytać twoje opowiadanie, a cały zestaw objawów ma się jak w banku. Powinni cię dawać na receptę osobom cierpiącym na samotność, dziewczyno. Nie muszę powtarzać, że cię uwielbiam? Pisz dalej, proszę cię o to bardzo!! Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  8. (Nie)stety muszę Ci zaprzeczyć, wcale nei wyszłaś z wprawy, wręcz przeciwnie. ;)Rozdział bardzo mi się podobał. Postać Luke'a coraz bardziej mi się podoba. Wbrew pozorom fajny z niego gość ^^ Co do James'a - trochę zaczyna mi działać na nerwy. I teraz przez niego Lily ma wielki dylemat, czy jej szczęście jest ważniejsze, od szczeście Rachel? ;3Ogółem bardzo ciekawy rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ładnie poszło ; D To z Petunią mnie rozwaliło xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Cieszę się że wróciłaś! Naprawdę nie mogłam się już doczekać aż przeczytam dalszą część;) W dalszym ciągu jestem zachwycona Lukiem i mam nadzieję, że się go nie pozbędziesz ;D co do Kate- nie wiem co o tym myśleć. zobaczymy co będzie dalej. I nie nie wyszłaś z wprawy ! Twoje opowiadanie wciąga mnie tak jak wcześniej ;) Z niecierpliwością czekam na następną notkę;)ps. mam nadzieję, że dobrze sobie poradziłaś na maturze !;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Leksia za ten list to powinnam Cię zabić siekierą ! Jak mogłaś ?! A za ten prawie pocałunek serdecznie dziękuję. Bardzo mi się podoba postać Luke'a. Uściski i weny moja droga :**

    OdpowiedzUsuń
  12. No w takim momencie przerwać?Hhghhh.No, ale trudno. Świetne dwa rozdziały, no ale to jak zawsze. Luke jest po prostu super. Jego postać strasznie mi się podoba. James to jak już ktoś przede mną napisał taki du***. No, ale co poradzić. Osobiście uważam, że już Luke by był lepszym kandydatem na ukochanego Lilki...Ale to tylko takie moje zdanie. Już się nie mogę doczekać kolejnej notki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. jedno słowo : wyjebane.<3miałam taka dużą przerwę wczytaniu, a momentalnie mnie wciągnęło. mam nadzieje żę już niedługo bd nowa notka.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mega wciągające ;), te dwa słowa, moim zdaniem, idealnie odzwierciedlają ten rozdział.Scena z Petunią powaliła mnie na łopatki. Po prostu. Mimo, że ciężko jest mi wyobrazić sobie ciotkę Petunię w takiej akcji, to muszę oddać Ci sprawiedliwość, że do Twojego opowiadania pasowało to idealnie. Strasznie szalona ta Twoja Petunia. A co pomyślą sąsiedzi?! ^^Luke. Mocno go wybieliłaś. Nie chcę żeby był taki miły. :) Pomimo tego, że z szerokim uśmiechem czytałam rozmowy Luka z Lily, to uważam, że taki oschły i chamski Luke miał swój urok. Aż mi się po prostu nie chciało wierzyć w ostatnią scenę, że poszedł z Lily do pustej klasy i szczerze porozmawiał. Tak by zrobiła Kate czy Angelina, ale Luke? Pomimo tego ich dialog bardzo, bardzo mi się podobał. :) Z drugiej strony Luke to Twoja autorska postać, więc może być taki pełen skrajności. W sumie, to mógł tak zrobić. Przecież taka pusta klasa może być odpowiednikiem huśtawek (może znajdą sobie inne symboliczne miejsce na rozmowy do późnej nocy? ;) Pomimo zapewnień Lily, mam nadzieję, że między Lily i Lukiem coś będzie, nawet coś malusieńkiego. Nie byłam zwolenniczką tej opcji, ale teraz bardzo na to liczę! No i chciałabym, żeby Luke skonfrontował się z Jamesem, wydaje mi się, że to mogłoby być ekscytujące przeżycie. :D Rachel. Zmiana fryzury, była dla mnie szokiem, tym bardziej jak ją sobie wyobraziłam. ;D Chyba nie mogłaś wymyślić gorszej! :D :D :DJak napisałaś, że pomalowała sobie włosy na czerwono, to pomyślałam, że zaczyna się domyślać tego co James czuje do Lily, ale potem to podgolenie z jednej strony całkowicie odepchnęło mnie od tej myśli. ;)James. No chłopak już wyraźnie nie może wytrzymać bez Lily i tylko szuka pretekstu, żeby jakoś się wywinąć z jednego związku w drugi. Bardzo wygodne. Biorąc pod uwagę to jak Lily na niego reaguje, to mu się nawet nie dziwię. Nie wiem jak ty to robisz, ale opisujesz uczucia Lily w tak mistrzowski sposób, że mam wrażenie, że to całkowicie realistyczna postać. Ich pocałunki aż kipią od emocji, może troszkę przesadnych, to jednak pięknych, wciągających i naprawdę gorących. Po prostu nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Mam nadzieję, że teraz po maturze będziesz pisała dużo częściej.A co do forum, to jest to fajny pomysł. Dobrze by było, gdyby dawać w nim komentarze do rozdziałów i można by było je przedyskutować. Na pewno dla Ciebie byłoby to ciekawe przeżycie ;).PozdrawiamOgnista

    OdpowiedzUsuń
  15. Jesteś! Wchodzenie na twojego bloga weszło mi w nawyk. Kiedy tylko włączam komputer, pierwsze co robi to wpisuje w wyszukiwarkę evans-lily-zycie.blog.onet.pl. Super, że wróciłaś, już nie mogłam się doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  16. Omgg.. ale zakończyłaś.. Nie no ja chcę więcej.xD Notka świetna.

    OdpowiedzUsuń
  17. ~paolka18019817 maja 2011 22:33

    notka zjawiskowa normalnie! Chyba najlepsza! Właśnie za to kocham twojego bloga- za romantyzma, który tak cenie;D Pisz szybko!Weny;**Paulina

    OdpowiedzUsuń
  18. jeeejku! bałam się że po tak długim czasie nie będę pamiętała fabuły Twojego bloga...jednak jest wręcz przeciwnie!!! już po pierwszym zdaniu wszystko 'odżyło' :))nie waż się mówić złego słowa o tym rozdziale! Bardzo mi się podobał, był taki optymistyczny... a ze względu mój trochę smutny humor przydał mi się Twój blog :) od razu mi lepiej! :))Czekam na next, mam nadzieję, że nie będziesz kazała długo czekać :)Pozdrawiam, Liria26!

    OdpowiedzUsuń
  19. ~SłoOodka Trzynastka :D17 maja 2011 23:19

    Wspaniała notatka, ale zacznę swój monolog od początku ;PPo pierwsze to bardzo się cieszę, że powróciłaś spowrotem do pisania notatek, a po drugie:Strasznie się ucieszyłam, że Lily spędziła Sylwester z Luke'em (nie wiem czy dobrze napisałam ;). Jest trochę dziwny, ale czuję, że będzie (no w sumie to już jest) wspaniałym przyjacielem. Moment z Petunią strasznie mnie rozbawił ;D Teraz następna sprawa... Całkowicie zadziwił mnie list James do Lily. Nie spodziewałam się, że on coś może napisać. Mam jednak nadzieję, że nie szybko będzie między nimi do końca w porządku. Nie wiem dlaczego? Ale póki co to podoba mi się, że on jest z Rachel, a Lily próbuje o nim zapomnieć. Problem w tym, że jej się nie udaje co nie?? Ah ci faceci ;P Najbardziej nie mogę się doczekać pogodzenia się Lily i Kate. Aż mi się płakać chce kiedy ze sobą nie rozmawiają. Ale cóż... Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój akcji.Serdecznie pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. Coś nowego!!! :))) Uwielbiam! :D Luke jest wspaniały :) Szkoda mi Lily, ale też nie rozumiem jej postępowania... ona rani siebie i Jamesa, a Rachel daje fałszywą świadomosć bycia kochaną... Ciekawe, jak to dalej będzie ;) Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  21. ~Lily Evans~18 maja 2011 00:01

    Super notka, wogóle cały blog jest super, czekam na następny wpis ;) www.pamietnik-milosci-lily-i-jamesa.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  22. Czekałam chyba ze sto lat ,ale było warto. Matko jak ja uwielbiam Luka - jest to najfajniejsza postać jaka kiedykolwiek znalazła się w jakimś opowiadaniu, ba w żadnej książce nie było lepszej postaci. Po prostu super. PS. Czy mi się zdaje czy w notce naprawdę znalazło się IMIĘ I NAZWISKO Franka Longbottoma ? ;D

    OdpowiedzUsuń
  23. AA, nie mogę się doczekać opowieści Luke'a. Nie lubię go, ale i tak jestem ciekawa...A może tak właściwie zaczynam go lubić? To coś między Lily i Jamesem jest takie...magiczne. Powinien jak najszybciej zerwać z Rachel. Skąd ja wiedziałam, że przefarbuje sobie ona włosy na rudo?... Tak, wiem, jestem jasnowidzką. Jak zawsze ;)Boże, nawet nie wiesz, jakie to wspaniałe uczucie - znowu znaleźć się w tym świecie z nimi wszystkimi...Brakowało mi trochę Remusa. A tak to naprawdę, w życiu bym się nie domyśliła, że kiedykolwiek oderwałaś się od tej atmosfery. Leksia, odezwij się, muszę się Ciebie poradzić ;) Tak właściwie to...w dwóch sprawach. Jedna w ogóle nie poważna, druga trochę. A nawet bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  24. No tak, jestem na samym dole... Notka wyśmienita, naprawdę warto było czekać tyle tygodni i wcale nie wyszłaś z wprawy. Wręcz przeciwnie, piszesz tak... jakby inaczej (bardzo pozytywnie). Za takiego przyjaciela jakiego ma teraz Lilka dałabym się pokroić. Luke pomimo tej ironi we wszystkich jego słowach daje mądre rady a pod jego szyderczym głosem kryje się prawdziwa troska. Chyba to mi się w nim najbardziej spodobało. Cieszę sie że tak dużgo go w tym opowiadanie :):):) A jak matura? Albo nie odpowiadaj jak nie chcesz xD

    OdpowiedzUsuń
  25. ...totalnie zgadzam się z naszą kochaną zuz...Luke jest świetny i totalnie go uwielbiam...powiem też,że notka warta była w 100% czekania:)...z niecierpliwością bede czekać ra kolejną...

    OdpowiedzUsuń
  26. Nowa notka świetna, nie wiem czemu Tobie się nie podoba. Luke jest świetny, po prostu genialny!!! Ale żeby w takim miejscu kończyc??? Ughh będę czekać z niecierpliwością na następną notkę. Pozdrawiam, buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  27. U mnie nowy rozdział! Jest fatalny, ale zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  28. Hmm nie wiem od czego zacząć... Może od tego, że czytam Twojego bloga od grudnia. Pewnego dnia ot tak po prostu z nudów znalazłam go w sieci i zaczęłam czytać .. czytałam oj bardzo długoo bo wtedy było (o ile się nie mylę ok 30 rozdziałów) a doliczając jeszcze do tego jak Twoje notki wyglądają (chyba wiecie co mam na myśli ;) )- wiem tylko tyle, że zabrałam się za to ok 18 a skończyłam o 4 nad ranem. Jednakże uważam, że nie zmarnowałam czasu ani nocy bo Twoje opowiadanie jest FANTASTYCZNE. Od tegoż momentu zaglądam codziennie nawet po kilka razy :) Jestem również tegoroczną maturzystką i przyznam Ci się, że zamiast się uczyć cały czas wchodziłam na Twojego bloga i sprawdzałam czy jest nowa notka (wiem, że jestem dziwna bo przecież sama napisałaś, że wrócisz po swoich maturach) :P, ale jakoś tak liczyłam na rozdział i będę mogła odpłynąć w hogwardzki świat zamiast kuć do matury :) Czytam kilka blogów jednakże autorzy (tak ich nazwiem powiedzmy) zawsze mnie zawodzą bo kończą po pewnym czasie prowadzić swoje opowiadania, a na Ciebię mogę zawsze liczyć (mimo, iż miałam chwilę zwątpienia, że pojawi się jakiś nowy rozdział ale potem pojawił się a wraz z nim bardzo szybko inne). OK już nie zanudzam :) Na zakończenie życzę Ci dużo weny i mobilizacji do dalszego pisania ponieważ tworzysz coś naprawdę fajnego. Tak trzymać :) Pozdrawiam KarolinaPS1. Bardzo ale to bardzo długo zabierałam się na napisanie tego komentarza- tak serio to chyba od dnia, w którym przeczytałam wszystkie rozdziały naraz w grudniu, ale byłam już bardzo zmęczona i potem już jakoś to odwlekałam. Przepraszam za swoją anonimowość :)PS2. Teraz też jest późno więc wybaczcie za każdy błąd i nie składne zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Hej! Znalezienie Twojego bloga było czystym przypadkiem (rozdział chyba 19). Szukać czegoś o Huncwotach, a znajdujesz bloga o Lily =]Coś mnie tknęło i przeczytałam całość (tak, zajęło mi to blisko 2 tygodnie). Wcale nie żałuję! Masz Leksiu (dobrze odmieniłam?) talent do pisania. Tego rozdziału nie będę komentować (wybaczysz?) ale już przyszły tak. Jak narazie nie zostawię swojego adresu bloga (tak, prowadzę bloga) ale zostawię nr. GG [[ 31065586 ]]. Będziesz mnie powiadamiać, dobrze?Pozdrawiam i trochę weny zostawiam.

    OdpowiedzUsuń
  30. Boże, dlaczego nas tak torturujesz?! Najpierw cię niema z powodu matury, ok rozumiem, ale dlaczego skończyłaś notkę tak szybko?! Pozostawiła mi duże nie do sycenie!

    OdpowiedzUsuń
  31. ~Niezrozumiana30 maja 2011 09:31

    Uwielbiam czytać twojego bloga ! Twoje opowiadanie jest po prostu świetne , już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  32. OMG, super notka ! Już czekan na następną ;D Niech za szybko nie zaiskrzy między Lily a Lukiem jeżeli taki masz plan, są świetnymi przyjaciółmi aż miło czytać.Całuski ;*

    OdpowiedzUsuń
  33. Nowy rozdział u mnie, zapraszam serdecznie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  34. Hejka! Genialną notkę stworzyłaś ;)) Bardzo ciekawa jest ;)Hehe xD Ten Sylwester Lily i Luke'a ;))Ten Luke to super chłopak jest. Ciągle Lilce doradza i w ogóle... polubiłam go ;)i coraz częściej się zwierza Rudej ;)Wiesz, że jak się czyta Twoje notki, to nie można się od nich oderwać? Są ogromnie wciągające i ciekawe!i wszystkie takie są... masz talent do tego! rozwijaj go! ;))Przepraszam, że dopiero teraz weszłam... ale nie wiedziałam, że jest notka...!Pozdrawiam,Weny! ;**

    OdpowiedzUsuń
  35. chciałabym zaprosić na mojego bloga poświęconego opisowi mojego życia. Mam nadzieję, że się spodoba ;)

www.cholerna-ksiezniczka.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  36. Właśnie skończyłam czytać wszystkie rozdziały. I muszę przyznać, że mnie oczarowało. Ma w sobie tą świeżość i oryginalność, której brakuje wielu opowiadaniom. Jest pozytywnie inne, napisane prostym, zrozumiałym językiem, który nie wymaga dogłębnej analizy. Podoba mi się zarówno postać Lily: silnej, jednak bezbronnej w niektórych sytuacjach dziewczyny jak i Jamesa, który pomimo związku z Rachel, w głowie ma tylko Lily. Zastanawia mnie, dlaczego właściwie z nią nie zerwie. Oczywiście, doprowadzi do załamania dziewczyny, ale chyba lepiej, aby to zrobił teraz - zanim Rachel pogrąży się kompletnie. Mimo to jest postacią naprawdę sympatyczną. No i Luke, tajemniczy, zamknięty w sobie jednak przyjaciel. Myślę, że Lily ma rację, sądząc, że nic między nimi nie będzie. Mnie samej nie widzi się ich związek, który, nie oszukujmy się, musiałby się rozpaść. A wtedy przyjaźń juz nie byłaby taka sama. Kibicuję głownym bohaterom z całego serca. Ba! Jak ja to przeżywałam wraz z nimi! Mam nadzieję, że w końcu uda im się odnaleźć wspólną drogę bez przeszkód. Ale... myślę, że mogą się jeszcze troszeczkę pomęczyć. W końcu nic w życiu nie przychodzi łatwo, prawda? Dziękuję Ci za to opowiadanie i z nieukrywaną niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Już zacieram ręce. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  37. Wakacje. Morze. Plaża! Czujesz powiew bryzy, który chłodzi Twoje rozgrzane od słońca ciało? Uśmiechasz się, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Jest Ci po prostu dobrze! Nagle podchodzi do Ciebie dziewczyna z koszykiem w ręku. Proponuję Ci jagodziankę! Oczywiście, zgadzasz się. W końcu jak może zabraknąć jagodzianki na plaży?! Płacąc, zauważasz, że owa dziewczyna zamiast banknotu wetknęła Ci w dłoń jakąś kartkę papieru. Szukasz jej wzrokiem, lecz, niestety, ta już zdążyła zniknąć. Zła, że dałaś się nabrać, pragniesz porwać pergamin, jednak zauważasz na niej pochyłe pismo. Zaciekawiona zaczynasz czytać: "Oceny Legilimens profesjonalnie zajmą się Twoim blogiem, kiedy Ty będziesz wypoczywać po ciężkiej pracy, jaką w niego włożyłaś! Bądź z niego dumna, niczym matka ze swojego dziecka. Poddaj pupilka ocenie (masz aż trzy ich rodzaje do wyboru!) oceniającej, która najbardziej przypadnie Ci do gustu! W zamian dostaniesz wiele rad i pomysłów, jak ulepszyć swojego bloga, oraz sprawiedliwą i rzetelną krytykę, dzięki której będziesz wiedzieć, co jeszcze poprawić. Udoskonal siebie i swoją stronę!" Zapraszamy! Tym bardziej, że są wolne kolejki!" Przeczytawszy, uśmiechasz się do siebie, po czym zjadasz ze smakiem słodką bułkę. Zaczynasz się zbierać i wolnym krokiem kierujesz się w naszą stronę. Treść pergaminu "zapadła Ci w pamięć!"http://oceny-legilimens.blog.onet.pl/Bardzo przepraszam za SPAM.Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  38. hej ,odezwij się jeśli jeszcze żyjesz napisz kiedy nowa notka chociaż tyle

    OdpowiedzUsuń
  39. Hej, hej! A co z kolejną notką, dlaczego nie piszesz, wczoraj usiadłam do Twojego opowiadania, a teraz nagle się urwało ot tak... I to w ciekawym momencie!

    OdpowiedzUsuń
  40. proszę odezwij się, napisz chociaż kiedy będzie nowa notka..

    OdpowiedzUsuń
  41. gabriella21@buziaczek.pl20 czerwca 2011 21:57

    U mnie ukazała się nowa notka więc serdecznie zapraszam;)Nadzieja

    OdpowiedzUsuń
  42. Noo, kurde! Ten durny Luke.. Ale i tak go lubię, no bo jest nawet fajny no i mi się wydaje, że razem to oni nie będą.. To by nie pasowało do Lily. ; )

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Hej,
Zapraszam do skomentowania rozdziału. Nie mam nic przeciwko krytyce, wręcz przeciwnie - mam nadzieję, że pomożesz mi być lepszą w pisaniu :). Chciałabym jedynie prosić o kulturę wypowiedzi.
Z góry dziękuję za trud włożony w przeczytanie rozdziału i napisanie swojej opinii! :)