Przejdź do głównej zawartości

46. Luke i trochę wspomnień II.

-Możewejdziesz na herbatę? – zaproponowałam, a on stanął i odwrócił się w mojąstronę, podnosząc jedną brew. – Zimno jest, a ja jestem twoją dłużniczką. –mruknęłam starając się brzmieć obojętnie. On westchnął zrezygnowany i pokręciłgłową z lekką dezaprobatą.
-Toja jestem twoim dozgonnym dłużnikiem. – powiedział cicho, sprawiając, żeszczęka mi prawie opadła na ziemię.
-Na mózg padło, czy jak? – spytałam całkowicie zdezorientowana.
-Nie,nie padło. – odpowiedział całkowicie poważnie. – To, co zrobiłaś w lato. Wolęnie myśleć, co by się stało, gdyby nie ty. – mówił cicho, ale wyraźnie. Takiegotonu, jakim mówił jeszcze u niego nie słyszałam. Wywnioskowałam z tego, żerodzeństwo musi być dla niego najważniejsze. Zresztą, wystarczyło spojrzeć nato, jak zachowywał się względem nich.
-Więc,jeśli jesteś moim dłużnikiem, nie możesz mi odmówić. – powiedziałam raźnie.
-Błagamcię, możesz mnie bić, ale nie każ mi się ze tobą zakolegować. – mruknął,powracając do swojego zwykłego tonu. Ale mimo tego tonu, minął mnie w drzwiachwchodząc do środka i po drodze biorąc zakupy.
-Jacię do niczego nie zmuszam. – powiedziałam niewinnie. – Widocznie sam tegochcesz. – zamknęłam drzwi za nami i ściągnęłam buty.
-Twojeniedoczekanie. – mruknął. Zaprowadziłam go do kuchni, gdzie postawił reklamówkii rozejrzał się. Nalałam wody do czajnika i postawiłam na piecu. Odwróciłam sięw jego stronę. Na jego twarzy pojawił się nowy wyraz, którego u niego nigdy niewidziałam. Na jego twarzy malowało się zdziwienie pomieszane z zaciekawieniem.No tak, pewnie pierwszy raz był w mugolskim domu.
-Rozbierzsię i usiądź. – powiedziałam wskazując na krzesła. Rozebrał kurtkę i podał miją, cały czas obserwując wszystko uważnie. Poszłam z jego kurtką do przedpokojui wsadziłam ją do szafy, po czym wróciłam do kuchni. Luke był tak zafascynowanyróżnymi urządzeniami, że był w swoistym transie. Zachichotałam cicho, bo doniego mi to kompletnie nie pasowało. Woda się zagotowała, więc czajnik zacząćgwizdać, co wystraszyło chłopaka i podskoczył na swoim krześle, tym razem rozglądającsię ze strachem po pomieszczeniu w poszukiwaniu źródła dźwięku. Roześmiałam sięi ściągnęłam czajnik z ognia, zalewając herbatę wrzątkiem.
-Bardzozabawne. – mruknął posępnie.
-Jakchcesz, możesz dotknąć wszystkiego, co ci się żywnie podoba. – powiedziałam zuśmiechem. Najpierw na jego twarz wstąpiła dziecinna radość, ale późniejzgasła, ustępując miejsca charakterystycznemu, u niego, sceptycznemu wyrazowi.– Nie, to nie. Chodź do mnie do pokoju, tam jest bardziej magicznie. – rzuciłami wzięłam oba kubki w ręce i ruszyłam do góry. Oczywiście on automatyczniepodążył za mną. Weszłam do pokoju, a Luke zamknął za nami drzwi i rozejrzał sięwokół. Postawiłam herbaty na biurku i z jednej z szafek wyciągnęłam ciasteczka,które położyłam obok kubków.
-Rozgośćsię. – rzuciłam, opierając się o biurko. Chłopak usiadł na łóżku, a jego wzrokpadł na obraz z dziewczynami.
-Angelinaładnie wygląda. – rzucił niedbale i wskazał na obraz. Zerknęłam w tamtą stronę.
-Pierwszyraz słyszę z twoich ust jakikolwiek komplement. – powiedziałam, podnosząc jednąbrew. Luke wzruszył ramionami.
-Jakja mam z tobą wytrzymać, skoro najlepsza przyjaciółka nie potrafiła? – spytałszyderczo i roześmiał się. Ugodziło mnie to bardziej, niż on mógł sięspodziewać.
-Niktci nie każe. – warknęłam. Zlustrował mnie wzrokiem z góry na dół.
-Wsumie to nie mam się czym martwić. – zaczął, a ja spojrzałam na niegozdziwiona, myśląc, że powiedział coś miłego. – Bo z lesbijką nie jesteś, więcnie przeliżesz mojej dziewczyny. – zakończył bezczelnie wpatrując się we mnie iczekając na moją reakcję.
-Takijesteś pewien? – spytałam stanowczym tonem, patrząc na niego wyzywająco.
-Mimowszystko ja nie jestem głupi i nie uganiam się za dziewczynami. – oznajmił wodpowiedzi.
-Amoże to one nie oglądają się za tobą? – spytałam pogardliwie.
-Niewiem, nie obchodzi mnie to. – zakończył krótko. – W każdym razie zastanawiamnie, czemu nic nie zrobiłaś z faktem, że twoja przyjaciółka nie chce cię znać,mimo, że nie ma do tego powodów. Czyżby wielkiej, odważnej Lily Evans brakłoodwagi?
-Niebędę z tobą rozmawiała na ten temat. – ucięłam urażona i wypiłam trochę swojejherbaty.
-Myślałem,że chcesz się zaprzyjaźnić, więc próbuję się dowiedzieć, co cię trapi. –stwierdził ironicznie, mając niezły ubaw ze mnie.
-Ktosię chce zaprzyjaźnić, ten chce. – powiedziałam spoglądając na niego z lekkimuśmiechem.
-Żeniby ja? – roześmiał się wyśmiewczo. – Chyba cię pogięło dziewczynko. – dodał.
-Aleja nigdy nie wspominałam o żadnym zaprzyjaźnianiu się. Ty to powiedziałeś. –wzruszyłam ramionami i widząc jego zakłopotaną minę, uśmiechnęłam siętriumfująco.
-Bzdura.– mruknął.
-Itutaj cię mam. – zaśmiałam się.
-Tonie ja cię zapraszam na herbatkę. – fuknął zdenerwowany.
-Aleto ty wysłuchałeś moich problemów z Potterem, sam z własnej woli mi tozaproponowałeś. To samo było z zakupami i odprowadzeniem mnie pod sam dom. –jego mina była coraz bardziej skrzywiona, a mój uśmiech coraz szerszy.
-Bredzisz.– powiedział krótko, nie wiedząc, co więcej powiedzieć.
-Noi gdybyś tak bardzo mnie nie lubił, nie zgodziłbyś się na żadną herbatkę. –wyliczyłam kolejną rzecz.
-Aleja nie mogę cię nie lubić. – powiedział całkowicie innym tonem. Znowu tymsamym, poważnym i trochę smutnym.
-Nierozumiem cię. – rzekłam zbita z tropu. – Zarzekasz się, że nie chcesz mieć zemną nic wspólnego, zapewniasz mnie, jak bardzo mnie nie cierpisz, a terazjednak nie możesz mnie nie lubić? – spojrzałam na niego pytająco. Lukewestchnął głęboko.
-Jakja nienawidzę takich scen. – mruknął cicho sam do siebie. – Okej, miejmy to zasobą. – teraz już mówił do mnie, patrząc mi prosto w oczy. Zapanowała cisza,podczas której on chyba zbierał się, żeby mi coś powiedzieć. – Po prostu, zato, co zrobiłaś wtedy w lato, naprawdę jestem twoim dłużnikiem. I przez to niemogę do ciebie czuć niechęci, ani nic w tym stylu. – wyrzucił z siebie, jednakwiedziałam, że są jakieś głębsze powody tego, co mówił. Wiedziałam, że w tymwszystkim kryje się coś więcej. Musiało się coś stać wtedy. – Co nie znaczy, żemnie nie denerwujesz. – dodał szybko, wracając do swojego pogardliwego stylumówienia. – Denerwujesz nawet bardzo.
-Czylimnie lubisz. – stwierdziłam z uśmiechem.
-Cholera,nie! – zaprzeczył gwałtownie. – To, że cię nie nie lubię, nie znaczy, że cięlubię. – warknął, a ja roześmiałam się.
-Czemutak bardzo nie chcesz się do tego przyznać? – wyszczerzyłam zęby.
-Aczemu tobie tak bardzo zależy na tym, żebym tak powiedział?
-Nieodpowiada się pytaniem na pytanie. – powiedziałam spokojnie, patrząc na niegorozbawionym wzrokiem. On prychnął lekceważąco. – Oj Lukie, Lukie. Czeka nasdługa droga. – westchnęłam teatralnie.
-Niemów do mnie Lukie. – wycedził przez zaciśnięte zęby. – I nie czeka NAS żadnadroga. – warknął.
-Atam, a ja myślę, że będziemy tworzyć wspaniałą parę przyjaciół. – rzuciłamwesoło. Oczywiście mówiłam to tylko po to, żeby go zdenerwować. Chociaż zdrugiej strony, chcąc niechcąc, musiałam przyznać, że mimo jego zgryźliwości,chamstwa, prostactwa i wszystkich jego wad, czyli całej jego osoby, polubiłamgo. Naprawdę go polubiłam. Podobało mi się w nim to, że jest całkowicie inny,niż cała reszta. Luke był osobą, która łamała wszelkie stereotypy i kroczyła wprzeciwnym kierunku, niż cała reszta świata. Był całkowicie nieszablonowymczłowiekiem. No i w głębi miał dobre serce, co widać było w tym, że jeśli ktośpotrzebował pomocy, to nawet, jeśli o nią nie prosił, otrzymywał ją. Mogłam tostwierdzić na swoim przykładzie, który jest chyba najlepszy. Pomimo tego, że onmnie nie lubił, sam zaproponował pomoc z Potterem. Tak w sumie, tozawdzięczałam mu bardzo dużo, bo w przeciągu dwóch dni nie byłam przygnębiona,ale wręcz miałam dobry humor. Krukon miał na mnie dobry wpływ. Sama todostrzegałam i nie mogłam temu zaprzeczyć. Jednak był osobą skrytą, która dużoczasu potrzebowała, by się do kogoś przekonać, a co dopiero zaufać jej. Ale byłtwardą osobą. Mogłam przypuszczać, że miał za dobą jakieś ciężkiedoświadczenia. Jednak wydawało mi się, że jeśli komuś zaufa, to łatwo go będziezranić. On chyba też obecnie analizował moją osobę, bo w ciszy i skupieniu,obserwował mnie bez jego zwykłego krytycyzmu w oczach, a na czole pojawiła sięmała zmarszczka. Jednak i moje i jego przemyślenia przerwała moja mama, którawpadła, jak burza do mojego pokoju.
-CześćLily, mogłabyś mi po... – urwała w połowie zdania, skapnąwszy się, że mamgościa. – Przepraszam, nie wiedziałam, że jest ktoś u ciebie. – uśmiechnęła sięprzepraszająco. – Dzień dobry. – zwróciła się do lekko zdezorientowanegoLuke’a.
-Dzieńdobry. – odpowiedział skromnie. Zaśmiałam się w duchu z tej jego skromności, bojakoś strasznie to do niego nie pasowało. Moja mama zamknęła za sobą drzwi i zuśmiechem na ustach lustrowała go wzrokiem z góry na dół.
-JestemDiana, mama Lily. – przedstawiła się. Miała jakąś dziwną minę. Wręcz podejrzaną.Otworzyłam szeroko oczy, gdy załapałam, co ona sobie myśli. – A ty zapewnejesteś Jacob, prawda? – spytała, ale nie czekała na odpowiedź. – To z tobą Lilybyła wczoraj na randce. – rzekła zadowolona z siebie, a ja zrobiłam sięczerwona, jak burak.
-Nie!– krzyknęłam równocześnie z nim. Spojrzeliśmy na siebie z zakłopotaniem. Mojamama zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc, o co chodzi.
-Tojest Luke, mamo. – przejęłam sprawę w swoje ręce, bojąc się, żeby on tego niezrobił. – Jest moim... – spojrzałam niepewnie na niego.
-Kolegą.– dokończył Luke.
-Zeszkoły. – dodałam.
-Zwykłymkolegą ze szkoły. – znowu odezwał się chłopak.
-Zinnego domu. – powiedziałam.
-Nicwięcej, po prostu kolega. – mruknął Krukon.
-Dobrykolega. – potwierdziłam, a on spojrzał na mnie oburzony.
-Wcalenie dobry. – warknął, zapominając o wyzbyciu się nieprzyjemnego tonu.
-Bardzodobry. – oponowałam.
-Wcalenie jestem twoim dobrym kolegą. – zaprzeczył. – Jestem jej kolegą, po prostukolegą, proszę pani, nic więcej, żadnym dobrym, a tym bardziej bardzo dobrym. –zwrócił się do mojej matki, która stała osłupiała i kompletnie nic nierozumiała z sytuacji, której była przed chwilą świadkiem. Zamrugała oczami,próbując przetworzyć informację, które jej przekazaliśmy. Podeszłam do niej iodwróciłam ją w stronę drzwi.
-Ateraz wybacz mamo, ale musimy z Lukiem poważnie porozmawiać. – rzekłam poważnymtonem i prawie siłą ją wypchałam za drzwi.
-Dobrze,dobrze. – mruknęła – Już wam nie przeszkadzam KOLEDZY. – ostatnie słowopodkreśliła. Rzuciłam jej zirytowane spojrzenie i zamknęłam drzwi za nią.
-Jestempełna podziwu. – powiedziałam, zakładając ręce na piersi i uśmiechając siętriumfująco.
-Aja nie. – mruknął.
-Nazwałeśsię moim kolegą. To coś znaczy. – wyszczerzyłam zęby.
-Miałemna myśli „znajomy”. – rzekł sceptycznie.
-Łżesz.– stwierdziłam krótko. – Powiedziałeś kolega, więc to miałeś na myśli. –powiedziałam dobitnie.
-Nawetnie wiesz, jak ty mi działasz na nerwy. – warknął.
-Teżcię lubię. – uśmiechnęłam się słodko. – Czemu się nie poczęstujeszciasteczkiem? – spytałam, zmieniając temat.
-Wcalecię nie lubię. – wysyczał uparcie.
-Dobra,dobra, oszczędź sobie języka, ja wiem swoje. Kolegów się lubi. – wzruszyłamramionami i rozbawiona obserwowałam grymas na jego twarzy. Nagle jego twarzywykrzywił ironiczny uśmiech.
-Evans,ja wiem, że nie masz przyjaciół i masz potrzebę bycia lubianą, ale nie szukajtego u mnie, proszę cię. – spojrzał na mnie pobłażliwym wzrokiem.
-Zostałami jeszcze Angelina. – odpowiedziałam rezolutnie, wskazując na obraz.
-Nocóż, pewnie na niejednej imprezie obecny będzie Jasper, którego ze stoickimspokojem zdobędziesz. – rzekł jadowicie. Zmrużyłam wściekle oczy, a w źrenicachpojawił się niebezpieczny błysk.
-Jeszczejedno słowo, a obiecuję, że zarobisz w nos. – warknęłam.
-Prawdaw oczy kole, co? – spytał z pogardliwym uśmiechem i podszedł do mnie,zatrzymując się zaraz przede mną. – Może ty masz taki fetysz, żeby obściskiwaćsię z chłopakami swoich przyjaciółek? – spytał prowokacyjnym tonem. Tego byłoza wiele. Zanim zdążył mrugnąć, trzasnęłam go z całej siły w policzek, ażzapiekła mnie ręka. Najpierw spojrzał na mnie oburzonym tonem, a potemspowrotem się uśmiechnął.
-Nieważ się więcej tak mówić. – wydyszałam wściekła. Poczułam, że moje oczy robiąsię wilgotne od łez, więc odwróciłam się w drugą stronę i zaczęłam poprawiaćzdjęcia na biurku.
-Przecieżżartowałem sobie. – powiedział spokojnie. – Nie wiedziałem, że to dla ciebie ażtakie drażliwe. Potraktuj to, jako przeprosiny. – dodał, sprawiając, żeodwróciłam się. Chłopak stał już obok drzwi. – Do zobaczenia. – rzucił jeszczei wyszedł. Chwilę później usłyszałam, jak schodzi na dół po schodach.Pomyślałam chwilę i wybiegłam za nim. Dogoniłam go dopiero na dole, gdyzabierał się za ubieranie butów.
-Czymi się wydaje, czy powiedziałeś „do zobaczenia”? – spytałam, stając przed nim.Nie doczekałam się odpowiedzi. Nawet nie zaszczycił mnie spojrzeniem. Wzięłam zszafy jego kurtkę i podałam mu. On ubrał ją i położył rękę na klamce. Już miałwychodzić, gdy odwrócił się jeszcze i spojrzał na mnie.
-Takpowiedziałem. – rzekł spokojnie. – Dzisiaj o 18 będę czekał tam, gdzie zawsze.– rzucił i wyszedł, pozostawiając mnie w kompletnym zdezorientowaniu. Tenchłopak zaskakiwał mnie, jak nikt inny. Zamknęłam za nim drzwi i skierowałamsię do kuchni, gdzie mama przygotowywała obiad. Pomogłam jej przy gotowaniu,potem wrócił tata z pracy, a Petunia wyszła ze swojego pokoju i zjedliśmyobiad. Oczywiście musiałam potem pozmywać i byłam wolna, więc poszłam na górędo swojego pokoju, gdzie położyłam się na łóżku i wpatrywałam się w obraz. Adokładniej to wpatrywałam się w jedną czarnowłosą, lokatą dziewczynę obłyszczących, radosnych oczach. Na jej gładkiej i ślicznej twarzy malował sięuroczy uśmiech. Kate wyglądała, jak istny anioł. Chyba nigdy nie spotkałamładniejszej od niej dziewczyny. Swoją urodą powalała na kolana. Ale zawszedoceniałam w niej energię, którą miała w sobie. Radosną, wręcz zaraźliwąenergię. Pamiętam, jak pierwszy raz ją spotkałam...


1września 1970 rok
-LilyEvans! – nigdy w życiu moje imię i nazwisko nie brzmiały groźniej, niż wtedy,gdy wypowiedziała je na głos Minerwa McGonagall. Z trzęsącymi się, jak galaretanogami i szaleńczo bijącym sercem podeszłam do stołka na środku Wielkiej Sali iusiadłam na nim. Zanim tiara opadła mi na twarz, zdążyłam dojrzeć czarne oczySeverusa, który ściskał kciuki.
-Hmm...co my tu mamy? – usłyszałam cichutki głosik w uchu. – Lily Evans, bardzo bystrai inteligentna... Będziesz wspaniałą prymuską... mądra... idealnie pasujesz doHuffelpuffu... ale, ale... co my tutaj jeszcze widzimy... odważna, taaaak,bardzo odważna... i pyskata... odważna i inteligentna... gdzie cię umieścić? WGryffindorze, czy Huffelpuffie? Ta odwaga... wręcz lwie serce... niechbędzie... GRYFFINDOR! – ostatnie słowo tiara wykrzyczała na całą salę.Ściągnęłam kapelusz z głowy i powędrowałam do wiwatującego stołu udekorowanegona czerowono-złoto. Severus rzucił mi rozgoryczone i smutne spojrzenie.Usiadłam obok czarnowłosej dziewczynki, której długie loki związane były w dwakucyki i przewiązane kokardkami. Uśmiechnęła się do mnie szeroko.
-Cześć,ja też właśnie tutaj trafiłam, fajnie nie? – zagadała, a ja przytaknęłam iuśmiechnęłam się również. Obserwowałam, jak po kolei tiara przydziela dzieciakido domów. James Potter, którego z Sevem spotkaliśmy w przedziale również trafiłdo Gryfonów i gdy tylko usiadł obok tego drugiego chłopaka, przybił mu piątkę.Gdy Severus usiadł na stołku, zacisnęłam mocno kciuki, modląc się, żeby trafiłtam, gdzie ja. Jednak czarodziejski kapelusz nie miał najmniejszychwątpliwości, gdzie on powinien iść i na całą salę wykrzyknął „SLYTHERIN”.Posłałam smutny uśmiech mojemu przyjacielowi i gdy odmaszerował do swojegostolika spojrzałam w swój pusty talerz.
-Hej,nie martw się. – dziewczyna znów zwróciła się do mnie. – Będzie fajnie,dzielimy razem sypialnię. Kate jestem. – podała mi rękę. – Kate Bridge. –dodała i uśmiechnęła się szeroko.
-LilyEvans. – uścisnęłam jej rękę.
-Uśmiechnijsię, ze mną na pewno będziesz się dobrze bawić. – poklepała mnie po plecach.Miała tak zaraźliwy uśmiech, że nie sposób było się nie uśmiechnąć. Ceremoniaprzydziału skończyła się, po czym dyrektor wstał, powiedział kilka słów ipozwolił nam jeść.
-Wiesz,bardzo chciałam iść do Hogwartu. – powiedziała, gdy tylko dyrektor skończyłprzemówienie, a na stole pojawiły się najrozmaitsze przekąski. – Mój sąsiad mityle o nim opowiadał. – westchnęła. – A teraz sama w nim jestem. Niesamowite,nieprawdaż? A ty chciałaś tutaj iść? – spytała wyraźnie zainteresowana.
-Jaktylko się dowiedziałam, że jestem czarownicą. – odpowiedziałam.
-Pochodziszz rodziny mugoli? – spytała, a ja przytaknęłam. – To suuuuper! – klasnęła wręce z entuzjazmem. – Nie mam w rodzinie żadnego mugola. Jak kiedyś do ciebieprzyjadę, to mi pokażesz wszystkie dziwne urządzenia, którymi oni sięposługują, co? – wyrzucała z siebie słowa, nie zwracając nawet uwagi na to, żewokół niej znajduje się pełno jedzenia.
-Eeee...– mruknęłam nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. – Jasne. – wydukałam w końcu, aona uśmiechnęła się jeszcze szerzej. O ile to możliwe.
-Fajnie,że jesteśmy w Gryffindorze. – zaczęła znów. Pokiwałam tylko głową. – Ponoć tonajlepszy dom. Teraz, jak my w nim jesteśmy, to już na pewno. – roześmiała sięszczerym, perlistym śmiechem, a za nią ja. Dziewczyna ta automatyczniepoprawiała mi humor. Długo nie trzeba było czekać, aż znowu zacznie mówić.Opowiadała mi o wszystkim, o tym, jak na pokątnej madame Malkin wbiła jejszpilkę w udo i jej matka zrobiła o to awanturę, jak w pociągu siedziała zdwójką czarnowłosych chłopaków i ciągle się śmiała z ich żartów, bo byli bardzozabawni i ogólnie wszystko. W pewnym momencie musiałam zadać jej pytanie, któremnie nurtowało.
-Czyty masz zamiar w ogóle cokolwiek zjeść? – spytałam, spoglądając pytająco. Onwzruszyła ramionami i dokończyła mi opowieść o jej wujku. Opowiadała mi takiehistorie, że ciągle parskałam śmiechem. W końcu kolacja się skończyła, ona nicnie zjadła, ale tym się nie przejmowała, tylko poszłyśmy za prefektami domu inadal opowiadała mi przezabawne historyjki. Jak mówiła, oczy wręcz śmiały się,a usta cały czas rozciągały się w uśmiechu. Ale, gdy skończyła opowiadać oswojej zabawnej ciotce, która zawsze wpada w jakieś tarapaty, zaczęła wywiad natemat mojej osoby. Spytała mnie wręcz o wszystko, nie pomijając żadnego aspektumojego życia. Czułam się przy niej taka radosna i wyluzowana. Podczas drogi doPokoju Wspólnego odkryłyśmy wiele cech wspólnych. I tak, jak podczas tej drogirozmawiałyśmy cały czas, zawsze mając temat do obgadania, tak było przez całąnaszą przyjaźń. Mogłam z nią porozmawiać o wszystkim. W końcu prefekcizaprowadzili nad do dormitoriów, gdzie rozdzieliśmy się łóżkami. OczywiścieKate wybrała te najbliżej mojego. Usiadłyśmy na swoich łóżkach, rozglądając sięuważnie po dormitorium. Zapoznałyśmy się z pozostałymi dziewczynami i dalejpogrążyłyśmy się w rozmowie. W końcu musiałyśmy się przebrać do piżam. Gdy Katewyszła z łazienki, miała już na sobie czerwoną piżamę, a na głowie nadalsterczały dwa kucyki z różowymi kokardami.
-Maszbardzo ładne kokardki. – powiedziałam uprzejmie.
-Zwariowałaś?– spytała przerażona. – Nienawidzę ich! – po tych słowach ściągnęła je z włosówi wrzuciła do kosza na śmieci. – Moja mama zawsze zmusza mnie do ich noszenia.– powiedziała markotnie. – Ale od dzisiaj już nigdy w życiu ich nie założę. –dodała i dumnie podniosła głowę do góry. Roześmiałam się z niej serdecznie. Jakpowiedziała, tak zrobiła. Już nigdy więcej nie widziałam żadnych kokardek najej głowie. Wkrótce potem byłyśmy słynne z tego, że jesteśmypapużkami-nierozłączkami. Tam, gdzie była Evans, tam była Bridge. Tam, gdziebyła Kate, tam była Lily.


28grudnia 1976
Uśmiechnęłamsię smutno na to wspomnienie. Zapomniałam już całkowicie o tych kokardach Katei zapomniałam w ogóle o tamtym dniu. Kate tak weszła w moje życie, że wydawałomi się, że znam ją od zawsze. Westchnęłam ciężko. Dawno już nie myślałam ocałej sprawie z nią. Wszystko zamiatałam pod dywan. Zapomniałam już, że takiezbywanie sprawy, zawsze wraca ze zdwojoną siłą i chyba właśnie w tym momencietak było. Tęsknota za czarnowłosą, uśmiechniętą dziewczyną była wręczsilniejsza, niż ta do Pottera. O wiele silniejsza. Kate zawsze mi towarzyszyła.Gdybym nie była z nią w takich stosunkach, jak obecnie, pewnie właśnie terazsiedziałabym w dormitorium i mówiła jej o wszystkim, co mnie dręczy, przypudełku porządnych czekoladek. Niestety tak nie było i nie zanosiło się na to,żeby tak miało być. Zerknęłam na biurko, gdzie było kilka fotografii. Wstałam złóżka i podeszłam do niego. Ale gdy już wyciągałam rękę ku ramce ze zdjęciem, woczy rzucił mi się list, który dostałam wczoraj. No tak, Angelina. Zapomniałamjej odpisać. Za nią również tęskniłam, tylko, że to była zwyczajna tęsknota, bojej kilka dni już nie widziałam. Usiadłam więc na krześle, wzięłam pióro ipergamin do ręki i naskrobałam dość długi list do Chudej, w którym całkowiciepominęłam jednak postać Luke’a. Zwieńczyłam swoje dzieło podpisem i zeszłam nadół, by pożyczyć sowę od rodziców. Tak, moi rodzice mieli sowę, bo kupiłam im,żeby mogli do mnie pisać, gdy byłam w Hogwarcie. Ja sama nie mogłam mieć sowy,bo już miałam kota. Chociaż mój kot był na tyle samodzielny, że rzadko go wogóle widywałam, więc czułam się, jakbym go w ogóle nie miała. W zasadzie, to wrogu dormitorium była dla niego miseczka z jedzeniem i mlekiem, a jego samego(albo raczej ją, bo to była kotka) widywałam tylko w dni moich wyjazdów dodomu. Nie wiem, skąd ona wiedziała w jakie dni wyjeżdżamy i czy w ogólewyjeżdżamy. W każdym razie mój kot był na tyle niewidzialny, że wręczzapominałam, że go mam. Czasem żałowałam, że jednak nie kupiłam sobie sowy, alejak już kiedyś wspominałam, gdy byłam na pokątnej, nie wiedziałam, że one sątakie przydatne. Gdy tak sobie rozmyślałam, zegar z salonu wybił godzinę 18.Zmarszczyłam brwi, bo wiedziałam, że coś miało mieć miejsce o 18, ale niewiedziałam dokładnie co i za cholerę nie umiałam sobie tego przypomnieć.Podrapałam się po głowie, wzruszyłam ramionami i powędrowałam na górę. Weszłamdo pokoju i mój wzrok przykuły dwa kubki po herbacie i ciastka leżące nabiurku. No tak. Przypomniałam sobie, co miało być o 18. Nie zastanawiając sięani chwili, chwyciłam płaszcz, czapkę i rękawiczki i wyszłam, zamykając posobie drzwi. Schodząc ze schodów, ubrałam to wszystko i w przedpokoju ubrałambuty. I w momencie, w którym otworzyłam drzwi, ktoś z drugiej strony również jeotworzył.
-Petunia?– zdziwiłam się.
-Lily?– usłyszałam uradowany, męski głos.
-Josh!– to akurat był surowy ton mojej siostry. Do przedpokoju wpadła Petunia,trzymająca się za rękę z Joshem, pamiętnym kolegą mojej siostry, którego miałamprzyjemność poznać w wakacje. Gdy ten wszedł, automatycznie puścił rękę Petuniii wziął w nią moją dłoń, potrząsając delikatnie.
-Dawnocię nie widziałem, droga Lily. – powiedział niskim głosem, starając się brzmiećpoważnie.
-Ivice versa. – mruknęłam rozbawiona tym, że moja siostra była wściekła.
-Niemówiłaś nic, że twoja siostra przyjechała na święta. – zwrócił się do niej zlekką pretensją wyczuwalną w głosie.
-Jamuszę już iść. – rzuciłam, nie chcąc być powodem kłótni pary i wyrwałam swojądłoń z jego.
-Lily,tak dawno się nie widzieliśmy, a ty już odchodzisz? – spytał z żalem. Petuniabyła bliska rozpaczy i rozszarpania mojej osoby w jednym.
-Umówiłamsię i jestem już spóźniona. – mruknęłam na odchodnym i pomachałam mu.
-Mamnadzieję, że jeszcze porozmawiamy! – rzucił za mną, a ja zamknęłam drzwi,chichocząc pod nosem, bowiem nawet na dworze słychać było awanturę, jaką Tuniaurządziła swojemu chłopakowi. Powolnym krokiem podążyłam w stronę huśtawek.Zerknęłam ukradkiem i zobaczyłam, że na jednej z nich siedzi już Luke.Uśmiechnęłam się pod nosem i mimowolnie skręciłam na plac zabaw, a gdy doszłamdo niego, usiadłam na drugiej huśtawce.
-Cześć.– rzuciłam na powitanie.
-Cześć.– odpowiedział obojętnym tonem. – Opowiadaj. – dodał po chwili, a ja spojrzałamna niego zdziwiona.
-Comam Ci opo...
-Nieudawaj głupiej, tylko mów. – przerwał mi. – Chociaż w sumie, nie musisz udawać.– dodał po chwili zastanowienia się.
-Ikto to mówi. – mruknęłam, kręcąc głową z lekkim uśmiechem. – Poza tym, niewiem, o co ci chodzi. – powiedziałam powoli.
-Niegraj ze mną w durnia.
-Niemuszę, jesteś nim. – odpowiedziałam i wzruszyłam ramionami. – Nie mam ci nic doopowiadania.
-Topo co tutaj przyszłaś?
-Bomnie zaprosiłeś. – odparłam, a on parsknął sarkastycznym śmiechem. – I jakzwykle się tego wypierasz. – dodałam.
-Niewypieram się, bo nie mam czego. – rzekł. – Ja cię tylko poinformowałem, gdziebędę o 18. To znaczna różnica pomiędzy zaproszeniem.
-Tak,a wcześniej powiedziałeś do zobaczenia. – odparłam, a kąciki moich ust lekkopodniosły się do góry. – W ogóle, to przeprosiłeś mnie, co jest chybakompletnym rekordem.
-Nieprzeprosiłem cię. – warknął z zaciśniętymi zębami, a ja roześmiałam się.
-Nawetsobie nie wyobrażasz, jaki jesteś słodki, jak nie potrafisz się przyznać dotego, że wykazujesz jakiekolwiek dowody, że mnie lubisz. – wyszczerzyłam zębydo blondyna. On spojrzał na mnie zabójczym wzrokiem, którego nie bardzo się wystraszyłam.
-Zamknijsię Evans.

Komentarze

  1. Czad! Suuuuuuper, świetnie piszesz a to z tym Luki'em mnie po prostu rozwala, powala, morduje i ożywia! ; D Pisz jak najszybciej kolejną notę ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. ~paolka1801986 marca 2011 13:14

    Notka jest Kapitalna;) Chyba najlepsza z całego twojego bloga;) Ja normalnie kocham tego Luke'a . Bardzo podoba mi się jego postać;) Super czytało mi się tę notkę;))) Nie mogę czekać aż dwa miesiące!!!!!! Pisz szybko, i weny;****Paolcia;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Lilyanne15Evans156 marca 2011 15:20

    Koniec - genialny, boski, wspaniały!!! Oczywiście wywołał uśmiech na twarzy :D Ehh ta matura! Nie wytrzymam dwa miesiące!! A tak poza tymm/... kocham jak piszesz wspomnienia :)! Szczególnie mi się podobał tekst : "Tam, gdzie była Evans, tam była Bridge. Tam, gdzie była Kate, tam była Lily" . Jest taaki... wzruszający? Nie wiem jak to określić ;d Pozdrawiam, powodzenia na maturze :))

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahah :DNieźle się uśmiałam! ;DCoraz bardziej lubię tego Luka :Dszkoda, że musimy tyle czekać.. no cóż, matura ważniejsza! Sama ledwo wyrabiam się a to dopiero testy gimnazjalne! ;/Pozdrawiam Lira26

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć.Notka super ! Naprawdę ! Super wspomnienie no i rozmowy z Lukiem.Piszesz super ! Zyczę sukcesów w pisaniu , w szkole i na maturze :)Pozdrawiam i ściskam.KcHP(Aga <33)

    OdpowiedzUsuń
  6. O ! I my też Cię kochamy *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. UWIELBIAM Luke'a! :D <3 Bardzo dobrze, że zostaniesz jeszcze z nami długo, a nawet do końca :D Chciałabym, żeby był z Lily... Tylko z drugiej strony, złamałaby mu serce, schodząc się z Jamesem, bo jednak taka jest jej droga... Ale przyjaciele? Jestem za! Ale James byłby zazdrosny za jej bliskie spoufalanie się z nim :D A co do lusterkach - to jestem za tym, byś to rozegrała tak, że James doeiwe się od Lily o tym, że właśnie Luke rozbił to lustro i ona przecież spokojnie mogłaby przyznać, że tego potrzebowała, by o nim nie mysleć ^^ Sama wyznała mu miłość (Jamesowi), więc takie wyznanie nic by nie zrobiło... A byłby zazdrosny o tego Luke'a ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tutaj wchodzę ,żeby sobie poczytać komentarze ,a tu nowa notka. Uwielbiam Luka ,a to, że te dzieci były jego rodzeństwem mnie jeszcze bardziej utwierdziło w przekonaniu, że od dzisiaj Luke to mój pan i władca, kończę z Frankiem. Czekam na następną notkę ;))

    OdpowiedzUsuń
  9. całą tą notkę czytałam z wieeeelkim uśmiechem, kurcze Luke jest genialny ! uwielbiam go po prostu! nie wiem jak to zrobiłaś, ale na tą chwilę ciekawi mnie bardziej jego wątek niż Pottera (:mimo wszystko mam nadzieję, że przez te dwa miesiące zlitujesz się nad nami i cokolwiek dodasz. życzę Ci powodzenia i czekam z utęsknieniem na ciąg dalszy :>

    OdpowiedzUsuń
  10. Superaśna notka! strasznie mi się podoba, a zwłaszcza te momenty z Luke'iem ;D ja go normalnie pokochałam ;D uwielbiam tą postać xDi taak, już mam odpowiedź na moje pytanie :"Dlaczegooo?" znalazłam ;D i cieszę się, bo widzę, że Lily sprawiło to ulgę ;DPowtarzam się, wiem, ale ta notka jest naprawdę super! ;D i tak jak pisałam wcześniej, w pewnych momentach pękałam ze śmiechu ;))Mam nadzieję, że niedługo pojawi się notka, a nie za te dwa miesiące..., ale rozumiem Cię! także życzę powodzenia na tej maturze i żeby Ci wszystko do głowy wchodziło w miarę szybko ;DPowodzenia!!! ;)Weny ;DPozdrawiam! ;*Natalia ;))

    OdpowiedzUsuń
  11. Wysmienite, mowie Ci. Luke ma fajny charakter. jest on jak taki zywy poradnik zyciowy ;d mozna mu zaufac. a i sytauacja gsy diana myslala ze luke to jacob, hahah. brak mi slow. ukazujesz czarujaca postac luka. i mowie tu o Luku bo to on byl gwiazda tego rozdzialu ;)) pamietaj, kate ma sie jak najszybciej pogodzic z lily ; )

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajna notka ;D Mam nadzieję że opiszesz kiedyś dzień z życia Kate jak zanim się pogodzą :)Całuski ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. Notka jak zwykle cudowna! Bardzo podoba mi się postać Luka. Jest taka...nietypowa;) Widzę że piszesz miej więcej zgodnie z Rowling dlatego chciałam ci przypomnieć, choć nie wiem czy to jest konieczne, że w piątej części przygód czarodzieja była przepowiednia "ZRODZONY Z TYCH, KTÓRZY TRZYKROTNIE MU SIĘ OPARLI,". Nie wiem czy będziesz opisywać te spotkania bohaterów z Voldemortem, ale raczej o tym nie zapominaj. Już nie mogę doczekać się kolejnej notki.

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajna notka!! Polubiłam nawet Luke'a... Ale on i tak nie może się równać z Jimem... :) Cóż szkoda, że notki nie bd przed twoja maturą, ale trudno, i tak ta się szybko pojawiła xD Ach i powodzenia na maturze...!:**

    OdpowiedzUsuń
  15. Super! Szczerze to nie spodziewalam sie notki tak szybko i jestem mega zadowolona ze mimo wszystko postanowilam to sprawdzic :)hmm to moze napisze co mi sie podobało najbardziej;1) "przekomarzanie" luke'a i lily bo inaczej tego nie moge nazwac. Dziwi mnie troche ze ona jest taka mega otwarta i nic nie robi sobie z jego tekstow ale mysle ze to chyba pasuje do jej charakter ^^2) opis luke'a. Naprawde dobrze go scharakteryzowalas. Wyjasnilo sie czemu rozbil lusterko ale pozostala pewna dawka tajemniczosci. To chyba dlatego tak przepadam za lukiem- jest tajemniczy, trudny do rozgryzienia, fascynujacy... Ale nie rezygnuj z Jamesa! Bo to przeciez on powinien sie okazac tym prawdziwym ksieciem z bajki... Chociaz wolalabym zeby byl bardziej podobny do luke'a3) no coz wszystko! :DCzekam na dalsze czesc i mam nadzieje ze dotrwalas do konca mojego beznadziejnego komentarza :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Mój ulubiony moment, na który pewnie niewiele osób zwróciło uwagę to ten w którym Luke niesie zakupy Lily. Naprawdę, nie wiem czemu mnie to poruszyło:) Tak na nią nie zwracał uwagi aż tu proszę: odraca się i proponuje pomoc. Czemu mam do niego taki sentyment? Chyba już wiem. Przypomina mi pewnego chłopaka. Nigdy nie odnosił się do mnie z wielką sympatią i często ironizował z mojej osoby. Nie zmieniało to jednak faktu że cały czas szukał okazji by ze mną porozmawiać a ja po pewnym czasie, tak jak Lily chciałam się z nim zaprzyjaźnić. Sorry, za te zwierzenia z mojego życia ale Luke to Twoja postać, która tak dziwnym zbiegiem okoliczności odzwierciedla pewien wątek mojego życia. Niesamowite, jakbyś pisała mój pamiętnik czy coś w tym rodzaju:) Błagam, niech oni się zaprzyjaźnią! Myślę, że byliby naprawdę dobrymi przyjaciółmi. Zaskoczyło mnie to, że notka tak wcześnie, zważając na sytuację (matura- jak wspomniałaś na początku, nie martw się- mój brat też w tym roku przeżywa tą "wypruwalnię" flaków a nawet książki nie otworzył:))Podobał mi się jeszcze fragment ze wspomnieniem Kate. To też prawdziwa przyjaźń chociaż nie jestem pewna czy byłoby dobrze gdyby od razu się pogodziły.

    OdpowiedzUsuń
  17. O rany, napisałam przeżywać przez "rz".Sorry za ten zbędny komentarz ale nie mogłam się powstrzymać :)

    OdpowiedzUsuń
  18. ~SłoOodka Trzynastka :D8 marca 2011 17:51

    Hej! Strasznie mi się podoba ten rozdział. Wiesz mam nadzieję, że pomiędzy Lily a Kate wszystko się szybko ułoży, a co do Luke'a... Oj polubiłam go i to bardzo. Ma fajny charakter... Inny niż wszyscy i pewnie dlatego jest taki wyjątkowy. Mi się wydaje, że on na prawdę lubi Lily, ale nie chce się do tego przyznać, ale to tylko moje przypuszczenia.Teraz tak:Skoro piszesz, że może to być ostatnia notka przed twoją maturą (szkoda) to trzymam za cb kciuki i życzę ci oczywiście powodzenia.Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  19. Dopiero teraz komentuję. Przyznaję, miałam lenia i dlatego nie skomentowałam. Jestem świadoma tego, ze po takim czasie mój komentarz nie będzie taki dobry jak od razu po przeczytaniu, ale się postaram. Powiem Tobie, że pomysł z oderwaniem Lily od Jamesa jest naprawdę dobry. Wydaje mi się, że jest to bardziej autentyczne podejście, bo kto by miał ochotę się tyle zamartwiać? ;) Ja na pewno nie, tym bardziej, że Lily wyraźnie podkreśliła, że nie kocha Jamesa. Luke jest idealną odskocznią. Myślę, że stanowi dla Lily wyzwanie ;D, taką trudną przyjaźń najbardziej się docenia i dlatego jakiekolwiek miłe słowa w ustach Luke'a brzmią tak szczerze, że aż się uśmiechałam do ekranu! ;) Z tym lusterkiem od Jamesa to w ogóle świetny motyw. Aż mnie zdziwiło, że Lily nie rzuciła się na Luke'a z pięściami! Mogłoby być ciekawie! xDOgólnie to był bardzo dobry rozdział, nie mogę się doczekać kolejnej konfrontacji na linii Luke-Lily, a tym bardziej na linii James-Luke! Jestem ciekawa jak by zareagował Rogacz gdyby usłyszał docinki Luke'a w kierunku Lily. Mrrrr! Myślę, że mogłoby być bardzo gorąco :D.Luke to moja absolutnie ulubiona postać. ;) A co do Kate, to też trochę za nią tęsknię, była strasznie spontaniczna i wesoła, no i popełniała błędy, za co można ją było dodatkowo polubić ;D. I w ogóle mam do Ciebie prośbę. Niech Lily zrobi coś bardzo szalonego! Czekam z niecierpliwością do następnej notki, mam nadzieję, że żartowałaś z tym, że to ostatnia notka do matury. Myślę, że nikt nie wytrzyma tak długiego czasu bez Twojego opowiadania! Choćby krótkie rozdziały, cokolwiek! ;)PozdrawiamOgnistaPS Oczywiście matura jest najważniejsza, ale jeśli zdajesz fizykę rozszerzoną to nie masz się co martwić, da się jej nauczyć w 3 tyg. A poza tym należy robić sobie przerwy, które zwiększają efektywność pracy ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Haha.! :) Uwielbiam tego dziada.:P Tudzież Luke'a:DGenialny Rozdział:)Przepraszam że nie komentowałam poprzednich.!:DAle nie miałam kiedy...:) Więc tu napiszę że były świetne.!:DAle ten pobił je w każdym calu.! :)I na serio uwielbiam Luke'a...:) Aż szkoda że Lily była z Potterem:) Ale dobra, nie będę się wtrącała, niech Lily będzie z tym Potterem.! :D Tylko w poźniejszych rozdziałach nie zapomnij o Lukuuu. (?):)Uwielbiam go.! :)Czy pisałam że rozdział jest geeeeenialny.? :DNie.? Rozdział jest GENIALNY.! :d

    OdpowiedzUsuń
  21. Chyba tylko mi tutaj nie podoba się ten rozdział. Nie zrozum mnie źle - z technicznej strony jest bardzo dobry, rozbudowany, pełen opisów. Mimo to, nie podoba mi się. Sądzę, że to przez Luke'a, którego - no cóż - wciąż naprawdę nie lubię. Lily może się z nim przyjaźnić, a nawet chodzić, on może gadać z nią normalnie lub też uratować jej życie, a ja wciąż go nie polubię. Jest wredny, prostacki i żałosny. Przykro mi.Ich dialogi są jednymi z tych, przy których powinno się powiedzieć "Kocham te rozmowy Lily-Luke!" ale tego nie powiem. Po pierwsze, ja piszę, nie mówię, po drugie i ważniejsze niezbyt kocham te rozmowy. Szczerze mówiąc, to trochę mnie irytują.To, co bardzo podobało mi się w tym rozdziale to ta retrospekcja. Opisałaś to jak zawodowa pisarka. Kate musiała być taka słodka w tych kokardkach, naprawdę ;) Powinnaś kiedyś to opisać.Jestem dzisiaj dość zgryźliwa (chodzi mi o pierwszą część komentarza). Zdaję sobie z tego sprawę i wynika to (być może) z potwornego bólu gardła. Innych pomysłów nie mam.Dobra, Leksia, ja idę. Powiem Ci na koniec, że naprawdę lubię Kate i mam nadzieję, że je pogodzisz. A, i jeszcze powiem Ci, że zdemotywowało mnie do życia to, jak Lily pobiegła na to ich spotkanie. No i w ogóle to, jak on jej zaproponował. Tak naprawdę, naprawdę mnie to zdemotywowało. Oraz zdegustowało.Idę już sobie, nie będę zrzędzić.

    OdpowiedzUsuń
  22. Podzielam większość komentarzy. Ale od siebie mam do powiedzenia tylko to że teksty Lily do Luka (jak kolwiek sie to odmienia) bardzo przypominają mi stosunek Pottera do Lily, włączając w to reakcje Luka, a kiedyś Lily.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. Przeczytałam początek ponownie i widzę że Lily się jednak rzuciła na Luka z pięściami ;), nie wiem dlaczego to przegapiłam wcześniej, pewnie z radości, że napisałaś nowy rozdział. Tak więc przepraszam i potwierdzam już pełnym przekonaniem, że rozdział jest idealnyOgnista

    OdpowiedzUsuń
  24. ~Taa Zwariowanaa12 marca 2011 11:47

    Hej! Sama nie wiem jak wpadłam na Twojego bloga, ale to nieważne :) Przeczytałam wszystkie rozdziały (nie powiem, zajęło mi to trochę czasu, ale było warto)! Ten blog jest super! Boże, jak można aż tak pięknie pisać? Masz prawdziwy talent i proszę Cię, nie zmarnuj go! Jak czytałam te notki, to nie mogłam się od nich odciągnąć :) Mama mnie siłą od komputera odciągała ;p Po prostu uzależniłam się! Piszesz tak bosko, że aż brak mi słów!Co raz bardziej lubię tego Luka :D Super z niego chłopak :))) Ech, zasmuciłam się trochę, jak przeczytałam, że następna notka będzie dopiero za dwa miesiące... :( Nie wiem czy wytrzymam... xD Muszę jakoś dać radę ;)Jeśli znajdziesz chwilę czasu, to zapraszam do mnie lily-rogacz.bloog.plPS. Czy mogłabyś informować mnie o nowych notkach? To mój numer GG: 7845080 Byłabym baaardzo wdzięczna ;))Pozdrawiam, życzę weny na dalsze tak cudowne rozdziały i powodzenia na maturze :D będę trzymać kciuki :))

    OdpowiedzUsuń
  25. elizka16@autograf.pl12 marca 2011 15:56

    Cześć świetnie piszesz, masz świetne pomysły. Jeśli byłabyś tak miła to wpadnij też na mojego bloga:http://harry-lily-james.blog.onet.pl/. Mam nadzieję że dasz mi trochę wskazówek.

    OdpowiedzUsuń
  26. Hej, informuję, że zostałaś klepnięta na czasy--huncwotow.blog.onet.plno i masz ;P

    OdpowiedzUsuń
  27. justus2011@vp.pl13 marca 2011 14:34

    Siemka! Prowadzisz bardzo świetnego bloga! Normalnie chyba się w nim zakochałam xD Bardzo proszę, żebyś mnie informowała, najlepiej na gadu (2159511) lub na moim blogu redhead-stories.blog.onet.plA przy okazji: zostałaś klepnięta. odbierz swoją nagrodę na moim blogu x]

    OdpowiedzUsuń
  28. ~Niezrozumiana23 marca 2011 19:10

    Masz świetnego bloga ! Znalazłam go kiedyś przez przypadek , a teraz pierwsze co robię wchodząc na kompa , sprawdzam czy dodałaś notkę . Czekam na nową ; )

    OdpowiedzUsuń
  29. Wybacz za mega zwłokę. Ostatnio naprawdę dużo się dzieje w moim życiu i nie miewałam czasu, aby usiąść i spokojnie poczytać opowiadania, o pisaniu nie wspominając. Jestem dwa rozdziały do tyłu, pozwól, że tutaj wszystko skomentuję.Strasznie mi się podobał motyw nieprzystosowania Lily do świata mugoli. To było słodkie i zabawne, kiedy co chwila łapała się na tym, że w oczach rodziny robiła coś dziwnego. Prezent podejrzewałam, że będzie od Jamesa, który lubi mieszać jej w głowie. Jacob... Miałam takie nadzieje związane z jego osobą... Wszak miał to był przyszły uzdrowiciel, człowiek o światłym umyśle, inteligentny, bez trudu składający różne fakty do kupy, światły, empatyczny, potrafiący współdziałać z ludźmi... A wyszedł zwykły nudziarz. Cóż za rozczarowanie... Ale rozumiem, że musiało się zrobić miejsce dla Luke'a, który nieprzeciętną osobowością jest.Jest trochę dziecinny w tym swoim buncie, muszę powiedzieć. Robi wszystko, aby Lily go nie lubiła, ale tak naprawdę jest to tak naiwne i łatwe do rozszyfrowania, że aż urocze. Szczerze mówiąc spodziewałam się, że on ma jakieś młodsze rodzeństwo/kuzynostwo/dzieci, którymi się zajmuje. W jakiś sposób to do niego pasuje. Scena w sklepie... Hmm... Lily nie do końca wykazała się taktem, moim skromnym zdaniem. Rozumiem, że chciała dobrze, ale takie zachowanie mogło być różnie odczytane, szczególnie, że ich relacje nie są bliskie. Oferować coś takiego przyjaciołom jest w porządku, ale ludziom, których nie za dobrze się zna... To może być dla nich upokarzające. Szczególnie jak się ma charakter, jaki ma Luke.To wspomnienie było cudne i bardzo dobrze napisane. Kate została ukazana jako taka mała trzpiotka i jest strasznie słodka. Przyznaję to pomimo faktu, że jej nie lubię. Jestem ciekawa cóż za pouczająco-odświeżającą rozmowę przeprowadzi Lily z Panem Zimnym Draniem. Może tym razem, dla odmiany, to ona wyciągnie coś od niego, coo? Proooszęęę... :)Jeszcze raz przepraszam za zwłokę i pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  30. iga64@autograf.pl26 marca 2011 04:13

    Zapraszam na nowy rozdział na hogwarts-friendship Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  31. Dodaj nową notkę :)))) Już czekamy i czkeamy :):):) Wchodze tu codziennie i już nie mogę się doczekać! Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Dodałam cię do linków u mnie na blogu...;D pamietnik-lily.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  33. Super ;D Tylko jedno pytanie: gdzie się podziewasz dziewczyno ?! XD

    OdpowiedzUsuń
  34. Nowy rozdział u mnie jest, a u Ciebie ciągle posucha... Kiedy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  35. DOOOOODAJ nowa notkę, proszę. <3

    OdpowiedzUsuń
  36. Ej, ej... moja droga.. wracaj do nas.. z nową notką!!! :)))) Miesiąc minął ponad! :) Wchodzę tu codziennie, oczekuję... :)

    OdpowiedzUsuń
  37. supermatysia1011024 lipca 2022 14:34

    ogólnie to fajna notka ale z tego co wiem to inteligencja jest cechą rewenclaw a nie huffelpuf.oczywiście puchoni też są mądrzy.ale huffelpuf
    Wyróżnia się pracowitością czy lojalnością.💎

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Hej,
Zapraszam do skomentowania rozdziału. Nie mam nic przeciwko krytyce, wręcz przeciwnie - mam nadzieję, że pomożesz mi być lepszą w pisaniu :). Chciałabym jedynie prosić o kulturę wypowiedzi.
Z góry dziękuję za trud włożony w przeczytanie rozdziału i napisanie swojej opinii! :)