Przejdź do głównej zawartości

41. Fatalne skutki niemądrych decyzji II.

-Jakwyglądam? – lokata obróciła się wokół własnej osi i uśmiechnęła uroczo.
-Napewno zbyt ładnie, jak na Regulusa. – rzuciła Angelina niedbale. Kate zmierzyłają pogardliwym spojrzeniem, ale nic nie powiedziała tylko odwróciła się w mojąstronę.
-Lily?– spytała.
-Ślicznie,jak zawsze. – mruknęłam w odpowiedzi.
-Lily!– krzyknęła oburzona.
-Noprzecież powiedziałam ci, że ślicznie wyglądasz.
-Nawetna mnie nie spojrzałaś! – dopiero po jej słowach podniosłam na nią głowę.
-Boty zawsze wyglądasz pięknie. – powiedziałam spokojnie i spowrotem zawiesiłamgłowę, wykręcając sobie palce.
-Dzięki.Ja lecę, do zobaczenia. – pomachała nam i wyszła z dormitorium, zarzucając nasiebie płaszczyk.
-Tydalej się zadręczasz? – spytała Angela i usiadła obok mnie na łóżku.Westchnęłam i pokiwałam głową. – Lily daj spokój, przecież ona nie...
-Podpytałamją trochę i wiem, że będzie wściekła. Nie odezwie się do mnie przez co najmniejmiesiąc. – mruknęłam posępnie.
-Namnie też się chyba obraziła za dzisiaj. – odpowiedziała i wzruszyła ramionami.– Za niedługo jej przejdzie i będzie po sprawie.
-Alety nie całowałaś się z jej chłopakiem.
-Byłymchłopakiem, którym się bawi. – poprawiła mnie.
-Cieszęsię, że mam w tobie swoją własną optymistkę. – powiedziałam wdzięcznie iprzytuliłam się do niej. Ona pogładziła mnie po plecach i odsunęła się, po czymuśmiechnęła szeroko.
-Będziedobrze pesymistko. – potargała mi włosy. – Tymczasem ja lecę, bo Jasper jużpewnie się wścieka na dole. – posłała mi buziaka w powietrzu i wyleciała. Złazienki wyszła właśnie Rachel przygotowana na wyjście z Jamesem.
-Myślisz,że przesadziłam? – spytała, okręcając się. Miała na sobie bluzkę z wielkimżabotem oraz dżinsową spódniczkę do połowy uda. Pod tym czarne rajstopy ibotki. Włosy wyprostowała, oczy pomalowała starannie, a małe usta pociągnęłapomadką. Tak, zdecydowanie przesadziła. Niestety tylko dlatego, że to nie ja,ale ona szła z Rogaczem na tą randkę. Na chwilę zapomniałam o wyrzutachsumienia i patrzyłam na nią, jak zahipnotyzowana, wyobrażając sobie, że to jamiałam właśnie się szykować na takie spotkanie.
-Maszzamiar go złowić, co? – spytałam sucho. Nie chciałam tego tak powiedzieć. Nietakim tonem. To zdanie i ten ton samo mi się wyrwało z ust. Ona roześmiała sięserdecznie.
-Och,przyznaję, że ciekawe określenie. – uśmiechnęła się. – Ale owszem, masz rację.Chciałabym go poderwać. Jest świetnym facetem. Nie dość, że jest takiprzystojny i męski, to jeszcze inteligentny i zabawny. Powiedziałabym, że ideałfaceta. – wyszczerzyła zęby, tym samym łamiąc mi serce. – I te jego orzechoweoczy... Naprawdę go lubię, bardzo. – dodała. Wykonałam głowa niezrozumiałyruch, mruknęłam coś o wiosce i wyszłam z sypialni, łapiąc w biegu kurtkę.Dziewczyna dogoniła mnie jeszcze na schodach. – Poczekaj Liluś. – poprosiła,zapinając guziki płaszcza. – Pójdę z tobą. Słyszałam, że idziesz z Syriuszem,więc pewnie będzie czekał z Jamesem. Możemy tam razem dojść, czyż nie? –uśmiechnęła się, a ja pokiwałam głową ku swojej rozpaczy. Zeszłyśmy na dół doPokoju Wspólnego. Musiałam słuchać jej wesołego trajkotania o tym, jaki James niejest wspaniały, mimo, że sama to doskonale wiedziałam. Na dole obydwoje jużczekali.
-Cześćchłopaki. – rzuciła wesoło Rachel.
-CześćRa... – zaczął Potter, ale przerwał, przenosząc na mnie wzrok. Odwróciłam głowęi podeszłam do Blacka. – Cześć Rachel. – powiedział po chwili, kierującspojrzenie na nią i uśmiechnął się. – Gotowa na zwiedzanie Hogsmeade znajlepszym przewodnikiem, jaki mógł ci się trafić? – usłyszałam perlisty śmiechkoleżanki i podświadomie zacisnęłam pięści.
-SpokojnieEvans. – odezwał się Black i ruszył.
-Hej,poczekajcie na nas! Wy też idziecie do wioski, prawda? – zawołał James.Odwróciłam się w jego stronę. Rachel miała niezadowoloną minę, co bardzo mnieusatysfakcjonowało.
-Och,James, nie przeszkadzaj im. – dziewczyna machnęła ręką i roześmiała się.
-Przecieżnic im się nie stanie, jak z nami pójdą, prawda Łapo? Lily? – spojrzał na naswyczekująco.
-Przecieżwidać, że się śpieszą.
-Nie,nie śpieszymy się. – powiedziałam w końcu. Szatynka rzuciła mi znaczącespojrzenie, mówiące, że chcą zostać sami. Udałam, że nie widziałam tego. –Wręcz przeciwnie. – dodałam jeszcze, uśmiechając się do nich. Potterodwzajemnił uśmiech, a dziewczyna zmarkotniała. Black przewrócił oczami iścisnął mnie za rękę niezauważalnie.
-Nieno, Lily naprawdę musimy już iść. – odezwał się Syriusz i spojrzał na mnieostrzegająco, gdy chciałam coś powiedzieć. – Miłej randki. – rzucił naodchodnym i pociągnął mnie za sobą.
-Aleto nie... – zaczął Potter, ale nie dosłyszałam dalszej części tego zdania.
-Coto miało być? – spytał ostro. Przygryzłam wargę i spuściłam głowę.
-Przepraszam,nie mogłam się powstrzymać. Denerwuje mnie fakt, że oni są na randce.Widziałeś, jak ona się wystroiła? – spytałam markotnie, patrząc tęsknie wstronę, skąd uciekliśmy im.
-ARogacz i tak patrzył na ciebie. – powiedział. – I w sumie między innymi dlategoidziemy razem do wioski.
-Aleto była randka, Rachel mi się chwaliła przed wyjściem.
-Tociekawe, dlaczego Rogaś nie stroił się, tylko ubrał normalnie, jakby miał iść znami? Mówię ci, że on poszedł z nią tylko dlatego, bo jest nowa i chciała, żebyjej pokazał wioskę. Normalnie by poszedł z tobą.
-Jasne.Mógł jej powiedzieć, żeby sama szła, skoro tak bardzo niby chciał iść ze mną. –warknęłam. – Przecież ona zna tutaj mnóstwo ludzi już. Zresztą, nieważne.Przyszliśmy porozmawiać o czymś innym. – spojrzałam na niego, a on zasępił się.Przeszliśmy przez kontrolę Filcha i podążyliśmy przez błonia do bramy. Niemogliśmy teraz rozmawiać o tym, bo wokół nas szło za dużo ludzi, więc szliśmy wciszy, każdy zajęty własnymi myślami. W końcu w samej wiosce oddaliliśmy się odtłumu i skręciliśmy w poboczne ścieżki.
-Toco robimy? – spytałam.
-Niewiem, ale powiedzenie Rogaczowi wcale nie jest takie proste, jakie się wydawałojeszcze rano. – powiedział powoli, zastanawiając się.
-Rozmawiałamz Angeliną. – poinformowałam go. – I ona twierdzi, że nie powinniśmy się z tymkryć, tylko powiedzieć im bez ogródek, nie przepraszając, czy się przymilając,bo mieliśmy do tego pełne prawo, a oni nie mogą się na nas obrazić.
-Łatwojej mówić. W teorii to wszystko wygląda prosto, nawet animagia. – mrunąłposępnie.
-Żeco? – spytałam kompletnie zaskoczona jego słowami. – Co ma animagia do naszegoproblemu? – roześmiałam się, a on najpierw spojrzał na mnie trochę wystraszony,a potem uśmiechnął się.
-Nowiesz, McGonagall zawsze powtarzała, że to jedna z najtrudniejszychtransmutacji. – wytłumaczył i wyszczerzył zęby. – Idziemy na jakąś kawę, czycoś? – zaproponował, a gdy zgodziłam się, otworzył drzwi i przepuścił mnie do jakiegośpubu, mieszczącego się na obrzeżach miasteczka.
-Wieszco? – zaczęłam, gdy usiedliśmy w stoliku przy kącie i zdjęliśmy kurtki. – Chybawolałabym się napić czegoś mocniejszego. – powiedziałam, a on roześmiał się.
-Niechci będzie. – powiedział, wstał i podszedł do baru. Za ladą stał jakiś starszyfacet, koło czterdziestki. Przerzedzone pasmami siwizny czarne włosy miałzaczesane do tyłu, a na sobie trochę spraną kamizelkę oraz białą, wyszarzałąkoszulę. Jednak było w nim coś, co pozwalało sądzić, iż ma się do czynienia zdżentelmenem. Jego ruchy były wyważone, spokojne, wzrok i uśmiech uprzejme.Podobał mi się ten człowiek. Z obrączki na lewej ręce wynikało, że jestwdowcem. Syriusz zamówił coś, barman szybko uwinął się z jego zamówieniem i jużpo chwili chłopak szedł uśmiechnięty w moją stronę z dwoma szklankami, którepostawił na stole. Chwyciłam jedną i przyjrzałam się pomarańczowej cieczy,przechodzącej w czerwoną.
-Coto jest? – spytałam, nieufnie wąchając. – Na Ognistą mi nie wygląda. –zauważyłam.
-Tocoś dwa razy bardziej kopiącego. – oznajmił. – Po trzech takich szklankachmusiałbym cię nieść na rękach do zamku. – wyszczerzył zęby.
-Wolęnie pytać, czy już byłeś w takim stanie i skąd znasz ten trunek. –powiedziałam, a on roześmiał się. – Ale niech zgadnę, Huncwoci? – spytałam, niemogąc jednak powstrzymać ciekawości. Ku mojemu zaskoczeniu, pokręcił przeczącogłową.
-Wte wakacje, zanim się znalazłem u Jamesa, pokłóciłem się z rodzicami jeszczebardziej, niż zawsze i musiałem się napić. Nie chciało mi się wychodzić poalkohol na Pokątną, więc wziąłem ojcu z barku butelkę tego. Po 3 szklankachodpadłem, a piłem wolno, degustując się. Inna historia, jaką miałem potemawanturę z matką, gdy mnie ujrzała kompletnie pijanego. Ale od tamtego czasu,razem z chłopakami mamy ekonomiczny sposób, gdy chcemy się tylko narąbać. Nietrzeba wypić niezliczonych ilości, jak Ognistej. No i lepiej się rzyga, to teżmuszę przyznać. – widząc moją minę, roześmiał się. – Ale mówię serio o tymrzyganiu. – wyszczerzył zęby. – Pij to, bo zaraz zamawiam następne. – dodał iprzechylił szklankę, nie spuszczając mnie z oczu. Po chwili na stole położyłpustą szklankę. Spojrzałam z lękiem na swoją i podniosłam ją do ust. Wypiłamłyczka i poczułam smak alkoholu. Jednak, w zasadzie bardziej smakowało, jaksłabiutki drink, niż mocny trunek. Było tak pyszne, że wypiłam za jednym razem.
-Mniam,słodziutkie. – powiedziałam i oblizałam usta. – Prawie nie czuć alkoholu.
-Smakjest bardzo mylny, uwierz. – powiedział i zamówił kolejne.
-Aleprzejdźmy do decyzji.
-Najpierwdrink, Evans. Relaks nam się przyda. – zaoponował i stuknął swoją szklanką omoją.
-Tosię źle skończy. – mruknęłam, ale wypiłam kolejnego.


Jakpodejrzewałam, tak było. Syriusz wypił cztery szklanki, ja dwie, bo potem spasowałam.Jedyne, co było w tym wszystkim dobre to fakt, że ustaliliśmy, iż nic im niepowiemy i zachowamy tą tajemnicę do grobu. I takim cudem, szłam, praktycznieniosąc nieprzytomnego Łapę, który bełkotał coś niewyraźnie. Sama miałam niezłyhelikopter w głowie, ale starałam się iść w miarę prosto. O ile można iśćprosto, niosąc pijanego, większego od siebie chłopaka, a samej mieć trudem zrównowagą. Modliłam się tylko, żebyśmy nie spotkali żadnych nauczycieli podrodze, bo wtedy mielibyśmy gwarantowany szlaban do końca Hogwartu. Udało misię dotrzeć okrężnymi drogami do miejsca, skąd już całkiem niedaleko było dobramy szkolnej, jednak najgorsze dopiero mnie czekało. Nie dało się ominąćmiejsca, gdzie było najwięcej ludzi, czyli okolic Zonka, Wrzeszczącej Chaty,Trzech Mioteł i Miodowego Królestwa. Przystanęłam na chwilę, opierając się omur jednego z domów. Ściągnęłam z siebie Łapę i również oparłam go o ścianę.Jednak ledwo go puściłam, on poleciał na ziemię, prosto tak, jak stał. Niezdążyłam go chwycić, więc z ogromnym łoskotem walnął o ziemię.
-Cholera!– syknęłam i zaczęłam go podnosić. On mruknął coś niewyraźnie i powiesił mi sięna ramieniu. Stwierdziłam, że nie sama nie dam rady go uciągnąć, więcposadziłam go pod ścianą i pobiegłam w stronę ludzi z zamiarem poszukaniaAngeliny z Jasperem, albo Remusa i Petera. Gdy w Trzech Miotłach ich nie było,chciałam iść do Zonka, gdy zatrzymał mnie James.
-Lily,musimy porozmawiać.
-James,nie mam teraz czasu... – zaczęłam, ale on machnął ręką, uciszając mnie. – Obiecuję,że porozmawiamy później, ale nie teraz...
-Nieprzeszkadzaj mi. – przerwał moje błagania, a ja mimowolnie zamknęłam się. – Jużci to chciałem wcześniej powiedzieć. – za każdym razem otwierałam usta, by muprzerwać i zerkałam nerwowo w miejsce, gdzie siedział nieprzytomny Syriusz.Jednak nie dawał mi dokończyć. – Przepraszam cię. Naprawdę cię przepraszam zacałą sytuację, jaka się wydarzyła wczoraj. Nie chciałem odmówić Rachel, bo jestnowa, ale ja tego nie traktowałem, jako randkę. – dopiero teraz zauważyłam, żenie ma przy nim nowej. – Ona tak, ale właśnie jej powiedziałem, że interesujemnie inna dziewczyna. Nie powiedziałem jej tego, ale tą dziewczyną jesteś ty idlatego chciałbym, w ramach rekompensaty, zaprosić cię gdzieś w sobotę. –prawie opadła mi szczęka, gdy to powiedział. Zapomniałam o leżącym gdzieśSyriuszu. Liczyło się to, co powiedział. Pomyślałam jeszcze o incydencie z Łapąi trochę mnie wyrzuty sumienia znów zaczęły gryźć, jednak radość szybko jezasłoniła. Helikopter, który miałam w głowie, zawirował jeszcze bardziej. – Toco, pójdziesz ze mną? – spytał jeszcze raz. Uśmiechnęłam się szeroko i jużmiałam odpowiadać, gdy usłyszeliśmy chichot dziewczyn, które stały niedaleko.Spojrzeliśmy w tamtą stronę. Widok, który zobaczyłam przywrócił mi pamięć oŁapie. Jednak już nie musiałam po niego wracać, bo on sam szedł w naszą stronę,chwiejąc się na każdą stronę.
-Czyon przypadkiem...? – zaczął i spojrzał na mnie pytająco.
-Tak,on był ze mną, jest pijany, jak dzika świnia i to był właśnie powód, dlaktórego nie miałam czasu, żeby rozmawiać. – odpowiedziałam i przełknęłam ślinę.– Szukałam pomocy. – wyjaśniłam.
-Niemożna było mi powiedzieć? – spytał, co nagle okazało się takie oczywiste.
-Niedałeś mi dojść do słowa. – odparłam. Staliśmy i patrzeliśmy się, jak on zwielkim trudem podąża w naszym kierunku. W tym samym momencie zrozumieliśmy, żepowinniśmy mu pomóc, więc oboje rzuciliśmy się w jego stronę. Potter go chwyciłz jednej strony, a ja z drugiej.
-Tyteż piłaś? – spytał Potter i roześmiał się.
-Tak,ale połowę tego, co on. A i tak kręci mi się w głowie. Doczołgałam się tutaj znim z drugiego końca wioski. – mruknęłam.
-Dobrajesteś. – pogratulował mi.
-Rogaś?– Łapa podniósł głowę i spojrzał nieprzytomnie na przyjaciela. Uśmiechnął sięszeroko na jego widok.
-CześćŁapciu, jak kondycja? – zagadnął wesoło Potter.
-Powiemci, mój druhu, że ciężko. – mruknął w odpowiedzi. Posępniał trochę i próbowałskupić wzrok na podłodze.
-Widzęwłaśnie, ale jutro będzie lepiej. – James poklepał go po plecach. – Idziemyskrótem, tym co kiedyś szliśmy razem. – zwrócił się do mnie, a ja pokiwałamgłową, przyjmując do wiadomości. Chwilę później byliśmy w piwnicy Zonka.
-Alewcale nie chodzi o to, że jestem pijany. – trochę trudno było zrozumieć, comówi Black, ale gdy to rozszyfrowałam, serce zabiło mi mocniej.
-Ao co, o Kate? – spytał Potter, przyglądając mu się. Black pokręcił głową, a miserce prawie stanęło. – To o co? – drążył James. – Wyżal się przyjacielu.
-Widzisz,chodzi o ciebie Rogaczu. – powiedział Łapa, a ten popatrzył na niego zaskoczonyi roześmiał się. – Miałem... miałem ci tego nie mówić i siedzieć cicho. Jakmysz... jak szczur pod miotłą! – chłopak co chwila zmieniał ton i głośnośćmówienia. A ja wiedziałam, co on chce powiedzieć i nie zrobiłam nic, żeby mu toutrudnić. Spuściłam głowę i słuchałam dalej, jak przepada moja randka zRogaczem. – Ale ja Rogaś nie mogę... Zrobiłem... Zrobiliśmy coś strasznego... –oznajmił z grozą.
-Zrobiliście?– spytał James, który nic z tego nie rozumiał. – Ale kto?
-Nieprzerywaj mi... – Syriusz byt gwałtownie pokręcił głową i ugięłam się pod jegociężarem. – Ja i Evans. – oznajmił poważnym tonem, o ile pijany człowiek możemieć poważny ton. Potter spojrzał na mnie pytająco. Spuściłam głowę  i przygryzłam wargę. Widząc, że ode mnie niedoczeka się wyjaśnienia zwrócił się do Blacka.
-Dobra,upiliście się, to nic strasznego. Ty mnie nie raz ratowałeś, jak sam nie byłemw stanie. – rzekł spokojnie i uśmiechnął się. Łapa machnął ręką.
-Pallicho to picie! – prawie krzyknął Syriusz i stanął. Chwycił Pottera za ramionai spojrzał mu prosto w oczy. – Przepraszam cię, mój stary druhu, ja niechciałem... ja naprawdę nie chciałem... – jego głos drżał. – To było takie...po tym, jak Kate i ten szczyl młody... nie mogłem... byłem zły... ona też zanową...
-Łapo,o czym ty mówisz? – spytał zdezorientowany Potter.
-Rogaczja i Lily całowaliśmy się wczoraj i spędziliśmy cały wieczór razem. To dlategowróciłem w nocy. – oczy Pottera przeniosły się na mnie.
-Toprawda? – spytał, a ja spojrzałam mu w oczy i nie potrafiłam zaprzeczyć. – Tojakiś żart? – spytał ostro i wyswobodził się z uścisku Syriusza. Jako, że jużbyliśmy w korytarzu skrótu, a był on lekko pochylony w dół, Syriusz upadł istoczył się na dół tej równi pochyłej. Potter nie przejął się tym, tylko stał ipatrzył na mnie rozczarowany. – Jak mogłaś? – szepnął.
-James...Ja... Ja wiem, że to, co zrobiliśmy było okropne i uwierz, że...
-Zrobiliście?Jego rozumiem, bo był zdesperowany! Kate kręciła z jego znienawidzonym bratem,ale ty?! Doskonale wiedziałaś, jak bardzo pojebane jest to, żeby całować mojegoprzyjaciela! – wykrzyknął. Był wściekły i całą winę zwalał na mnie.
-Jesteśniesprawiedliwy. – szepnęłam. – Wiem, że postąpiłam źle i nie usprawiedliwiamsię, ale ja cię zaprosiłam na randkę, a ty wolałeś iść z nią! – z każdym słowempodnosiłam głos. – Byłam rozczarowana, płakałam pół wieczoru!
-Nareszciemogłaś się poczuć, jak ja gdy ty mi odmawiałaś. – warknął lodowato. – A ja bymci nigdy w życiu nie zrobił czegoś takiego. Jakbyś się czuła, jakbym sięprzelizał z Kate, albo Angeliną?
-Skądja miałam wiedzieć, czy ty cokolwiek do mnie czujesz? Po tym incydencie zrandką byłam pewna, że już nic, że traktujesz mnie, jak koleżankę, więc skąd docholery miałam wiedzieć?! – czułam, jak narasta we mnie złość, ale na samąsiebie. Przez to wszystko nawet już nie czułam żadnego helikoptera w głowie.
-Tooczywiste, że czułem. Teraz chyba zastanowię się nad Rachel. Ona na pewno niezrobiłaby mi tego, co ty zrobiłaś. Żałuję, że dzisiaj ją opuściłem dla ciebie.– nie krzyczał. Mówił opanowanym, trochę drżącym głosem. Poczułam, jak łzynapływają mi do oczu.
-James,ja przepraszam... – szepnęłam i pociągnęłam nosem. – Czułam się okropnie wtedy,wiem, że nie ma dla mnie usprawiedliwienia, ale... ja naprawdę przepraszam,zależy mi na tobie, naprawdę... James... – po moich policzkach płynęły łzy, aon odwrócił się do mnie plecami i zaczął powoli iść.
-Właśniepokazałaś, jak bardzo ci na mnie zależy. – warknął sucho i poszedł w stronę,gdzie spadł Syriusz. A ja stałam i czułam, jak nigdy, że zaraz pęknie mi serce.Uścisk w klatce piersiowej nie pozwalał mi oddychać głęboko, nie pozwalałnabierać dużo powietrza. Płakałam, jak małe dziecko, bijąc się w głowę zagłupotę i bezmyślność. Gdy wszystko zaczęło się układać, znów się posypało.Usłyszałam tylko, jak Potter podnosi Syriusza z ziemi.
-Jużcię mam. Sory stary, że cię puściłem. Idziemy dalej.
-GdzieEvans? – Syriusz spytał nieprzytomnie.
-Nieobchodzi mnie ona.


Szłamkorytarzem, nie dbając o to, że płaczę i ludzie patrzą na mnie zdziwieni. Szłamszybkim krokiem, chcąc znaleźć Kate. Przed samym wejściem do wieży Gryfonów,usłyszałam szybkie kroki i chwilę później zza zakrętu wyłoniła się lokatabrunetka. Podeszła do mnie, a gdy otwierałam usta, żeby coś powiedzieć, niedała mi dojść do słowa.
-Darujsobie, James mi wszystko powiedział. – warknęła. Była zła. Była wściekła. –Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego Evans.I trzymaj się ode mnie z daleka. Nienawidzę cię. – po tych słowach odwróciłasię i pobiegła spowrotem do wieży.
-Przepraszam... – szepnęłam za nią, ale nie byłoszans, żeby to usłyszała. A nawet jakby, to co z tego?

Komentarze

  1. Jejć... no rzeczywiście fatalne skutki... Napisałam Ci już to na GG, ale nie mogę się powstrzymać, żeby nie powtórzyć:jesteś niesamowita! te mocniejsze słowa jeszcze u nikogo nie podkręciły atmosfery tak jak u ciebie :D wielkie BRAWA :Dzapewne te problemy nie rozwiążą się z dnia na dzień, ale mam nadzieję, że nie będziesz naszej biednej Rudej męczyła zbyt długo :)Czekam na next :))Pozdrawiam,Twoja Wierna Fanka ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabieram się do czytania drugiej części! Ale na pewno jest świetna! Nie mogę doczekać się następnej notki!

    OdpowiedzUsuń
  3. A było już tak pięknie!!! Ja rozumiem że życie to nie bajka, ale Ty im zgotowałaś prawdziwe piekło!Szkoda mi Lily, ok całowała się z Łapą (co nie było najmądrzejsze), ale Rogacz zachowywał się tak jakby to była tylko jej wina. Jestem bardzo ciekawa dalszego rozwoju akcji, no i oczywiście tego, czy Łapa będzie pamiętał to co mówił, a raczej do kogo mówił. No cóż tak, czy inaczej stworzyłaś niezły problem, zastanawiające jest to, kto będzie próbował go jako pierwszy rozwiązać. Weny i pomysłów na następne notki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No kurcze najlepsza notka jaką u ciebie czytałam! James jest głupi i ślepy...przecież lily nie jest z nim i może całować się z kim chce! A ja już nie mogę się doczekać nowego rozdziału!!!Szybko pisz!!! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej! Właśnie przeczytałam Twoje opowiadanie od początku do końca.Czytałam już wiele historii o Lily i Jamesie.Jedne lepsze, inne gorsze. Ale twoje po prostu jest genialne! Żadne naciągane wydarzenia, mam wrażenie,że czytam historię,która mogła by się dziać u mnie w szkole. Do tego Twoje poczucie humoru i dar pisania! Opowiadanie pochłaniałam jak książki Meg Cabot,siedzi się przy nich dopóki nie przeczyta się wszystkiego.Mam nadzieję,że doprowadzisz opowiadanie do końca,bo zyskałaś kolejną wierną fankę.Pozdrawiam i czekam na następną część.

    OdpowiedzUsuń
  6. O jej.... namieszało się, namieszało. biedny james , ale w końcu ma racje. jednakże to jego wina że lily się całowała z łapą. nie mogę. czekam na następny rozdział :]

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Black Butterfly25 stycznia 2011 13:53

    O DŻIZAS! - Wiem, to mój drugi komentarz u Ciebie, który taką reakcją się zaczyna. ; D Zobaczyłam, że skomentowałaś mi notkę (dziękuję! :*), więc pomyślałam, że pewnie Ty coś wstawiłaś u siebie iiiiiii jeeest! < 3 Leksiu, kochana, przede wszystkim - Twój rok ma już piękny, słitaśny ^^ roczek, więc życzę mu jeszcze wielu lat, milionowej liczny notek, które często będą gościć w Polecanych (marzenie każdego!) i jeszcze więcej czytelników, a Tobie - weny, byś się nie stresowała przez jakieś zakłady :D, wytrwałości - dajesz, Leksiu, ciągniesz co najmniej! do setki, hihi. < 3 i wszystkiego najlepszego. :*No to teraz przechodzę do skomentowania notki.O DZIZAS!Rozpier*zieliłaś mnie ta notką kompletnie dlategoponieważiżbo Łapcia okazała się BIG PIP*Ą! :O (przy tej dzikiej świni wyłam ze śmiechu jak głupia : D) Kasztanek przebrzydły się wygadał! ;c Chwała Bogu, że Angelina to mądre dziecko i wsparła koleżankę. No cóż, Kate ma prawo być wkurzona. Ale James (mój kochany Roogaś!) też się kurcze okazał kasztanem - najpierw, kurna, umawia się z tą Rejczel, ma nasza Lilcie głęboko a teraz wielce WTF i o. :CALE I TAK KOCHAM TĄ NOTKĘ!Jest cudowna, nieźle to rozegrałaś. Mnie się podoba. :*Wszystkiego naj dla Ciebie i bloga, notka świetna a ja mam nadzieję, że ten komentarz znajdzie się w pierwszej 3 najlepszych u Ciebie na blogu hihi. :) Buziaki! :* [kochaj-lub-nienawidz]P.S. To chyba mój najdłuższy komentarz w życiu mwhahahah. ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Notka zaje***ta ! Nie no szkoda mi Evans ... :(Niech oni się zejdą albo nie wiem ... :(Pozdraiwam `KcHP

    OdpowiedzUsuń
  9. No to się pooorrrobiiłoooo!! O ja cię:) :) Notka fantastyczna jak zawsze, ale dobrze wiedzieć że Lily i James kiedyś będą razem bo jak bym nie wiedziała to oj, oj, oj.! :PA może chcesz napisać inne zakończenie.? Hmm...? :) Ja nie mam nic przeciwko żeby Lilka z Syriuszem była :) Ha.! Fajnie by było.! :)Ok. czekam na ciąg dalszyy... :)Proszę bardz moje gg. powiadamiaj mnie.! :) 32670890...czekam na ciąg dalszy :D

    OdpowiedzUsuń
  10. ~Historie-huncwotow25 stycznia 2011 16:02

    Dziewczyno ty masz prawdziwy talent. Zawsze po skończonej notce i tak jest mało, mało, mało! Uwielbiam twój blog, świetnie piszesz.Ciekawe co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
  11. Moim zdaniem, James i Kate nie powinni robić takiego wielkiego cyrku. Źle potraktowali Lily i Syriusza i przed ich pocałunkiem, jak i po, kiedy się o nim dowiedzieli... Współczuję L. i S. :(James i Kate sami są sobie winni, powinni przemyśleć to najpierw, zamiast mówić, jacy Lily i Syriusz są okropni.... grrr... Te wyrzuty Jamesa do Lily yły straszne, wyobrażam sobie, co poczuła :((( Szczególnie gdy napomknął o tej głupiej Rachel, że żałował, że ją zostawił dla Lily na tej ich "randce"....Nie mogę się doczekać kolejnej części! Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. ~Youvitka ( DK)25 stycznia 2011 22:52

    ale jej dopiekłaś ;P ale to w końcu to jej wina ;D czekam aż James "przeliże się" z Kate albo z Angeliną ;P z z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
  13. ~Lilyanne15Evans1526 stycznia 2011 00:33

    Ajajaj.... ! Biedna Lily :( Szkoda mi jej... to się porobiło,... James pewnie teraz zacznie chodzić z Rachel, Lily będzie chodzić ze swoim smutkiem, a Kate będzie obrażona... Dobrze, że chociaż Angelina nie jest w to wszystko zamieszana.... aa.. i już Ci to kiedyś pisałam, ale pewnie nie zauważyłaś. Moje nowe GG : 28774861Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Jesteś boska - to było piękne .Ale jakim prawem ten idiota potter na nią ryczy ? to jego wina ! A w sumie to niech spada. Orzeń Lily z Frankiem Longbottomem i wszyscy będą szczęśliwi ..

    OdpowiedzUsuń
  15. Na gadu Ci napisałam, że Cię uwielbiam, ale chyba zmienię zdanie. Cholera, Leksia, to nie miało się tak skończyć.miał być Happy End, a ja tu happy edndu nie widze ! James miał jej wybac, Kate miała nie stroić fochów a tu co ?;> wiesz, że zrobiłaś powtórkę w rozmowie lily i angeli ?;d a tak pozatym to.. jesteś moim guru, to już wiesz. A jak nie wiesz to sie dowiedziałaś, i się dowiesz w moim blogu (cholera, musze napisać notke). Tak założyłam już bloga, i .. jestem z siebie dumna. Jak na mnie to i tak już duże posunięcie. ;d dobra, w skrócie: notka prze..bojowa ;d

    OdpowiedzUsuń
  16. ~SłoOodka Trzynastka :D26 stycznia 2011 16:29

    Zaje.bista notka. Ale wiesz jesteś okrutna;d;d;d;d;d Nie no żartuję, ale aż mi się płakać chciało przy tej notce;d Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejną;d

    OdpowiedzUsuń
  17. Rany... Naprawdę szkoda mi Lilki, biedaczka była zrozpaczona i załamana a wszystko się zwaliło na nią. Zawsze źródło kłopotów wywodzi się od tych debilnych facetów! Chociaż szczerze mówiąc nie spodziewałam się takiej reakcji Jamesa wobec Syriusza gdy cała prawda wyszła na jaw. Ty naprawdę potrafisz zaskoczyć człowieka! Super! Pisz szybko kolejną notkę no i WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO dla Twojego bloga! Mam nadzieję że za rok przeczytam kolejną podobną zaczynającą się słowami "To już dwa lata..." Twój blog to jeden z nielicznych, który można opisać samymi najlepszymi epitetami, włączjąc w to częstotliwość pojawiania sie notek które zdowoliłyby nawet najbardziej niecierpliwą osobę:)Weny! Tak, życzę Ci duuuuużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  18. no nieeeee... A miało być tak pięknie! Mieli się mijać w przyjaźni przez pół roku i spotykać się w tajemnicy przed przyjaciółmi. Tak miało być! A tu James wyjeżdża z czymś takim nienaturalnym dla niego. W ogóle to bez sensu! Powinien się na Syriusza obrazić, tak na logikę. Przecież to on go zdradził jako przyjaciela! James nie był z Lily, więc ona zrobiła wszystko ok (no może nie do końca, ale na pewno bardziej niż Syriusz wobec Jamesa). Kate z jej złością to jeszcze rozumiem. W ogóle to jakaś przesada, mam nadzieję, że ich pogodzisz w następnym rozdziale! :) I że James nie będzie z Rachel. Evans by wtedy chyba jakiego załamania nerwowego dostała, patrząc jak się do tej pory zachowywała. :D No ale na pewno Remus i Angelina jej nie opuszczą :). Ach, w ogóle to piękny rozdział, aż autentycznie mi się smutno zrobiło jak go czytałam, a rzadko się zdarza, że coś co czytam wywołuje we mnie takie emocje. Masz talent i mam nadzieję, że w związku z tym dokończysz to opowiadanie i już nigdy więcej nie pomyślisz o opuszczeniu tego bloga. Pozdrawiam, trzymaj się ciepłoOgnistaPS Napisz proszę szybko coś nowego! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jestem Twoją nową czytelniczką, w kilka dni uwinęłam się z przeczytaniem wszystkiego i muszę powiedzieć, że TEGO jeszcze nie było. Jestem mile zaskoczona. Pisz dalej, bo chyba umrę na zawał wymyślając co się jeszcze może stać ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  20. O cholera, jakie to okropne.... Jestem w szoku. I płaczę. Więcej napiszę jutro.

    OdpowiedzUsuń
  21. Dobra, trochę ochłonęłam i, co ważniejsze, mam teraz (w końcu) czas, więc mogę porządnie skomentować. Zacznę od początku notki, jak zwykle.Angelina jest taka urocza, gdy zamienia się w własną optymistkę Lily. Kocham ją za to pogodne usposobienie. A Rachel...o Boże, Rachel. Jak ja jej nie lubię, naprawdę. Ale gdy o niej czytam, nie jestem zła, tylko strasznie mi przykro. Bardzo współczuję Lily, naprawdę. Też uważam, że tamta cholernie przesadziła. I to jej gadanie o Jamesie...Umieram z bezsilności razem z Lily.Boże, jednak nie umiem tak po prostu komentował sobie całej reszty po kolei. I jednak nie ochłonęłam.JAK MOGŁAŚ tak to wszystko potoczyć?! Owszem, masz fajne akcje do opisywania, ale czy myślisz trochę o uczuciach tych wszytskich bohaterów?! I o MOICH uczuciach?! Poryczałam się, dziewczyno, PORYCZAŁAM i mam Ci to za złe! Ale nie bierz tego do siebie, szczerze powiedziawszy, bardzo często płaczę przy dobrych książkach. I dlaczego, do cholery, DLACZEGO James jest taki okropny?! Przecież to ON wystawił Lily...chociaż w sumie poczułam dokładnie to, co poczuła Evans, gdy Potter stwierdził, że w końcu wie, jak się czuł, gdy cały czas mu odmawiała. Aż mi się głupio zrobiło. Ale wracając, to naprawdę to wszystko przeżyłam. Najgorszy moment był jak Lily mówiła mu,że naprawdę mu na niej zależy. Kurnna(żaby Ci tu nie przeklinać), dlaczego on jej nie rozumie?! Popełniła błąd i przeprasza, mówi, że naprawdę mu na nim zależy, a on tylko jeszzce bardziej ją rani. Ech, faceci.I stwierdzenie, że Evans go nie obchodzi...Zdecydowanie to było najbardziej poruszające. Okropność. Ogolnie ten fragment pokazuje, jak okrutni potrafią być faceci. Nie tylko faceci, dziewczyny też, bo przecież jakbyś opisywała to od strony Jamesa, ja w tym momencie darłabym się na Lily. Dobrze wiem, ze wszystko zależy od punktu widzenia. Ale kiedy, do jasnej cholery, on zrozumie, ile dla niej znaczy?! Przecież ona to już zrozumiała, Ale on to zaprzepaścił, umawiając się z Rachel, tak? A tak wgle to ciekawa jestem, jak to teraz wszystko odkręcisz, człowieku.A jeszcze gorsze było to, jak Kate ją spotkała. Załamałam się totalnie, jak to przeczytałam..Dopiero teraz, gdy czytam ten fragment znowu, przyszło mi do głowy, że Evans powinna się z nią kłócić. Przecież ona to samo robiła Syriuszowi! W sensie Kate to robiła. No i nie miała prawa wyłączności do Blacka! Co innego, gdyby to był jej chłopak, albo chociaż okazywała, że choć trochę jej na nim zależy. Ale nie, ona wciąż chciała, aby był zazdrosny! Wredna małpa. Ale znowu - wszystko zależy od punktu widzenia.Dobra, kończę, bo mi zaraz odbije. Życzę weny, żebyś szybko napisała, co wydarzyło się dalej.

    OdpowiedzUsuń
  22. heej :D wiem, ze prosze o wiele, ale jakbys miala chwile i ochote, to moglabys wrzucic tu gdzies archiwum? bo od jakiegos czasu szeroka lista nie dziala mi na zadnym blogu, a naprawde chcialabym przeczytac wszystkie rozdzialy... pierwsze trzy juz mam za soba. i pisz czesto i duzo i wiecej, bo piszesz cudnie :D pozdrawiam :*~marzenia-lily-evans

    OdpowiedzUsuń
  23. no co ty zrobiłaś;/ będą oni w końcu razem czy nie a Kate i Syri?

    OdpowiedzUsuń
  24. Ooooostro! Jednak wiesz co mi się podoba? James, który nie odwraca się od Syriusza. Pewnie nietrudno się domyślić, ale wysoko sobie cenię przyjaźń i uważam, że żadna miłostka nie powinna być w stanie jej przekreślić. Naprawdę, strasznie się cieszę, że wyszło tak jak wyszło. Złość Kate jest w tej sytuacji nieuzasadniona i wręcz śmieszna, jeśli chodzi o moje zdanie. Chciałabym aby Remus wplątał się jakoś w naprawianie relacji pomiędzy Lily i Jamesem. Mało go ostatnio, a ja mam ogromną słabość do tego mądrali. ;) Tymczasem idę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń
  25. no dzienki ci Leksia i sie poryczałam czemumi to zrobiłas :((((( no ale ja mam zamiar nie spartolic tego jak Lily mam nanieje ze mi chociaz wyjdzie :P

    OdpowiedzUsuń
  26. Boże.. To jest okropne, jak możesz to pisać? Ja tu płaczę po prostu.. ; ((

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie Zonka tylko Miodowe Królestwo

    OdpowiedzUsuń
  28. No i sie poplakalam.Przez ciebie bede miala katar :I

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Hej,
Zapraszam do skomentowania rozdziału. Nie mam nic przeciwko krytyce, wręcz przeciwnie - mam nadzieję, że pomożesz mi być lepszą w pisaniu :). Chciałabym jedynie prosić o kulturę wypowiedzi.
Z góry dziękuję za trud włożony w przeczytanie rozdziału i napisanie swojej opinii! :)