McGonagallwrzeszczała na Huncwotów dobre pół godziny, jak nie więcej, dopóki praktycznienie straciła głosu. Żaden z nauczycieli nie kwapił się, by pomóc jej wudzielaniu reprymendy niesfornych uczniów. Wręcz przeciwnie, Flitwick chichotałcicho pod nosem, a profesor Hooch szturchała go łokciem w żebra, żeby gouspokoić, jednak sama nie potrafiła się powstrzymać od śmiechu, gdy patrzyła naopierzoną, wrzeszczącą postać. Uczniowie byli zbyt przerażeni faktem, żeMcGonagall znajdowała się w stanie białej gorączki, by jakkolwiek zareagować.Ogólnie zarobili szlaban na cały miesiąc, odjęła po 20 punktów za każdego ikazała wszystkim iść się umyć, co naturalnie wszyscy w pośpiechu wykonali. Unas oczywiście była bitwa o łazienkę. Ostatecznie wygrała ją Rachel, błagającnas na kolanach, bo musiała dokończyć zadanie na transmutację. Druga wepchałasię Cassie, potem Kate, Angelina, Laura i na samym końcu ja. Nie zależało mi naszybkiej kąpieli. Jakoś nie zamierzałam się śpieszyć. Usiadłam sobie naparapecie, żeby nie pobrudzić łóżka i czekałam, aż kolejno powychodzą złazienki dziewczyny. Jednak Rachel po 15 minutach wyszła z łazienki taka, jakaweszła, czyli ubłocona i upierzona. Wszystkie spojrzałyśmy na nią zdziwione.
-Nieda się. – oznajmiła zrozpaczona.
-Możnasię było tego spodziewać. – mruknęłam. Wyciągnęłam różdżkę i skierowałam ją dosiebie. – Chłoszczyć! – szczerze wątpiłam, że to cokolwiek da, bo znającHuncwotów, było to odporne na podstawowe zaklęcia. No i miałam rację, nic niezeszło. Nawet jedno piórko nie zleciało. Próbowałam jeszcze kilku zaklęć, aleone nie dawały żadnego skutku. Roześmiałam się z tego i spojrzałam pomarkotnych minach dziewczyn.
-Zarazwracam. – rzuciłam i wyszłam z dormitorium, kierując się ku męskiemu rocznikowi60’. Wspięłam się po schodach i zapukałam. Usłyszałam proszę, więc weszłam. Wpokoju jedynym zauważalnym człowiekiem był Remus.
-Cześć.– powiedziałam wesoło, a on odsunął się ode mnie na kilka kroków. Zdziwionapodniosłam brwi. Po chwili zrozumiałam, o co mu chodzi i roześmiałam się. –Nie, spokojnie, nie jestem zła. Całkiem śmieszny kawał. No i w końcu sama wamkazałam coś zrobić. Co prawda, niewygodny ten strój błotnego ptaka, aszczególnie, że to błoto zaczęło już zasychać. – wytłumaczyłam. – Jestem tutajw pokojowej misji dowiedzenia się, jak się pozbyć tego świństwa. – oznajmiłamoficjalnym tonem.
-Uff,ulżyło mi. – mruknął uspokojony Lunio. – A co do zaklęcia, dzięki któremu siętego pozbędziesz, to niestety, ale nie mogę go wyjawić, bo na tym równieżpolega dowcip. – odpowiedział i uśmiechnął się przepraszająco. – Ale nie martwsię, samo odpada po 24 godzinach. – dodał na pokrzepienie. Zrezygnowałam zproszenia go o cokolwiek, ale wpadł mi inny pomysł do głowy.
-Dobra,nieważne, sama dam radę. – uśmiechnęłam się miło. – A nie wiesz, gdzie jestŁapa? – spytałam.
-Tutajjestem! – brunet wyszedł z łazienki i wyszczerzył zęby.
-Mogęna słówko?
-Jasnemaleńka. – odpowiedział chłopak i wyszczerzył zęby. Ale w tym momencie złazienki wyszedł James i podszedł do nas.
-Jasię nią zajmę. – poinformował łaskawie, a gdy Syriusz otwierał usta, żebyzaprotestować, rzucił mu natarczywe spojrzenie i ten ucichł. Wyszliśmy zdormitorium i stanęliśmy przed drzwiami. Odwróciłam się do niego i nie mogłamsię nie roześmiać. On również parsknął śmiechem. – Wyglądasz uroczo w tymbłocie i piórkach. – odezwał się po chwili.
-Gdybynie ta warstwa błota na twarzy, zapewne zobaczyłbyś rumieniec na mojej twarzy.– wyszczerzyłam zęby. – Nie przeszkadza ci, że jestem taka ubłocona? –spytałam.
-Tyzawsze wyglądasz świetnie. – odparł i zaśmiał się cicho. Gdy ucichł,sprowokowałam go do spojrzenia mi prosto w oczy. Zbliżyłam się nieznacznie doniego i zaczęłam się bawić guzikiem z jego koszuli, spoglądając zalotnie spodrzęs.
-Wiesz,tak zastanawiam się nad tym... – przerwałam, robiąc krótką przerwę.
-Nad...?– spytał cicho.
-Nadtym, czy nie zasłużyłeś sobie na jakąś nagrodę za ten dowcip. – powiedziałam, zkażdym głosem zniżając ton do szeptu i zbliżyłam się do niego.
-Ajaka miałaby być ta nagroda? – spytał, jak zahipnotyzowany. Uśmiechnęłam siętajemniczo.
-Tozależy, czy przeszkadza ci mój obecny wygląd. – odpowiedziałam wskazując naswoją ubłocono-upierzoną postać.
-Tosię da załatwić. – mruknął i wyciągnął różdżkę. – Mundus. – wycelowałstrumień różdżki we mnie i po chwili byłam całkowicie czysta. Wspięłam się napalce i zbliżyłam usta do jego ucha.
-Dziękuję.– wyszeptałam i w momencie, gdy się obracałam, by odejść, on złapał mnie wpasie i przytrzymał tak, że nasze twarze były niesamowicie blisko. Serce zabiłomi mocniej, jak zawsze w takich chwilach, a na całym ciele poczułam przyjemnydreszcz emocji. Potter oddziaływał na mnie bardzo silnie i nawet nie próbowałamz tym walczyć. Ba, nawet nie chciałam z tym walczyć. Chciałam cieszyć się każdąchwilą bliskości. Powoli zbliżył usta do moich warg i musnął mnie delikatnie.Zamknęłam oczy i pocałowałam go krótko, po czym oderwałam się i chciałamwyswobodzić z jego uścisku. Jednak okularnik przytrzymał mnie i nie chciałpuścić, składając kolejny pocałunek na moich ustach. Nie potrafiłam się oprzeć,chociaż próbowałam. Po chwili oderwał się ode mnie i spojrzał z uśmiechem.Zamrugałam rzęsami z zakłopotaniem i delikatnie wyswobodziłam się z jegouścisku i odwróciłam się, z zamiarem odejścia.
-Czyto cokolwiek znaczyło? – spytałam jeszcze na odchodnym, odwracając się nachwilę w jego stronę.
-Dlamnie zawsze znaczy. – odpowiedział. Uśmiechnęłam się nieśmiało i na miękkichjeszcze nogach odeszłam od niego. Byłam tak przepełniona szczęściem, żeprzeskakiwałam po kilka schodków naraz. Z 8 ostatnich zeskoczyłam i wylądowałammiękko, jak kot na podłodze.
-BrawoEvans! – zawołał ktoś i zaśmiał się, a ja ukłoniłam się w podzięce i pognałamdo dormitorium, gdzie dziewczyny nadal główkowały nad usunięciem strojuzapewnionego im przez Huncwotów.
-Niełudźcie się, Remus powiedział, że po 24 godzinach schodzi samo, inaczej się nieda. – poinformowałam je, a wszystkie zwróciły głowy w moją stronę.
-NaMerlina, zabiję tych idiotów! – krzyknęła Kate i już ruszyła w stronę drzwi,gdy Angelina zatrzymała ją w połowie drogi.
-Więcjakim cudem Ty jesteś czysta? – spytała Chuda, przyglądając mi się bacznie, aja roześmiałam się.
-Masię swoje sposoby na przekupienie Huncwotów. – powiedziałam tajemniczo. – Araczej jednego Huncwota. – dodałam po chwili i aż uśmiechnęłam się na samą myślo Potterze.
-Maszna myśli tego, o kim myślę? – spytała Angelina, a gdy pokiwałam głową,uśmiechnęła się znacząco. Rachel patrzyła się to na mnie, to na nią i wyraźnienie wiedziała, o kogo chodzi.
-Niewiem dziewczyny, o co wam chodzi, ale muszę dokończyć wypracowanie, a w takimstanie to mnie ten sęp nie wpuści. – odezwała się zrozpaczonym tonem. – Awiecie, że mi to zajmie czas do wieczora... Lily, błagam, odczaruj mnie. –spojrzała błagalnie na mnie. – Nas. – dodała po chwili. Odpowiadało mi to, żemusiała iść do biblioteki, więc stwierdziłam, że im szybciej, tym lepiej jązbyć stąd.
-Och,oczywiście. – powiedziałam uprzejmie. Wyciągnęłam różdżkę i w myślachwypowiedziałam zaklęcie, celując najpierw w nią, a potem w resztę dziewczyn.
-Lily,jesteś wspaniała! Dziękuję! Jet’aime! (Uwielbiam cię – inf. Autorka) – rzuciła mi się na szyję iobdarowała buziakiem w policzek. Uśmiechnęłam się sama do siebie iobserwowałam, jak wychodzi z dormitorium. W sumie, niepotrzebnie na nią źlegadałam. Ta dziewczyna była taka...prosta. Naprawdę nie dało jej się nie lubić. Ktoś odchrząknął znacząco iodwróciłam się w stronę pozostałych dziewczyn. Ubłoconych i upierzonychdziewczyn. Parsknęłam śmiechem na ich widok.
-Bardzozabawne. – warknęła Kate. – Przypominam ci, że jeszcze pół godziny temuwyglądałaś tak samo. – dodała uszczypliwie.
-Nie,moja droga. – odparłam z lekkim uśmiechem. – Ja to znosiłam z większągodnością, niż wy, co automatycznie powodowało, że wyglądam ładniej. –wyszczerzyłam zęby, za co zarobiłam kuksańca w łeb. – Hej! – oburzyłam się. –Bądź grzeczna, bo spędzisz cały dzień w piórkach! – pogroziłam jej palcem ześmiechem. Wycelowałam różdżką w każdą z dziewczyn, specjalnie pomijając Kate iużywając zaklęcia niewerbalnego, po czym schowałam różdżkę do kieszeni.
-Wredna,ruda małpa jesteś! – oburzyła się lokata. – Idę przekonać Łapę, żeby mnieodczarował. – dodała naburmuszona i wyszła trzaskając drzwiami. Nie minęłodziesięć minut, a już usłyszałyśmy kroki na schodach i po chwili dziewczynawróciła. Nadal ubłocona. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, gdy podeszłarozzłoszczona do mnie i próbowała zrobić błagające oczy.
-Odczarujeszmnie? – spytała po chwili. Udałam, że zastanawiam się.
-Nonie wiem...
-Lily...
-Magicznesłowo?
-Czarymary. – warknęła, jednak, gdy zauważyła, że odwracam się do niej plecami,zreflektowała się. – Proszę. – powiedziała, a ja wyciągnęłam różdżkę iodczarowałam ją. – Dziękuję! – rzekła wdzięcznie i na jej usta wystąpiłuśmiech. – Teraz mogę się zacząć szykować.
-Jakto? – spytałam zdziwiona. – Gdzie szykować?
-Ach,nic specjalnego. – machnęła ręką. – Zastanawiam się, czy jeśli chcę uwieśćmłodego Blacka, muszę się ubrać na czarno. Wiesz, on trzyma z tymi wszystkimiAvery’ami, Snape’ami i innymi im podobnymi.
-Tynaprawdę straciłaś rozum. – powiedziałam lodowatym tonem. – Dobrze wiesz, żeSyriusz ci tego w życiu nie wybaczy. Nie rozumiem, po cholerę ci taka szopka.
-Wybaczymi. A w ogóle, ja chcę tylko porozmawiać z Regulusem. – odparła, broniąc się. –Nawet nie będzie musiał mi wybaczać, bo nie będzie czego.
-Pamiętaj,że jak sama z własnej woli wpakujesz się w tarapaty związane ze Ślizgonami,będziesz się musiała sama z nimi zmierzyć. – powiedziałam z góry. Przeczuwałam,że z tego wszystkiego nie wyniknie nic dobrego. Mój humor pogorszył się trochęza jej sprawą, bo martwiłam się o nią, a poza tym, żal mi było Syriusza.
-Spokojnie,nie panikuj Ruda. – machnęła ręką. – Czy za rozmowę może mi się coś stać?
-Żebympotem nie musiała mówić „a nie mówiłam”. – mruknęłam. Dziewczyna przewróciłaoczami do góry i zaczęła się przebierać.
-Lily,wyłącz matkę. – rzuciła wesoło. – Jak wyglądam? – spytała, a ja od niechceniaodwróciłam głowę w jej stronę. Jak mogła wyglądać Kate Bridge? Tak, że nawetsam Voldemort pokusiłby się o jej względy. Chociaż nie wiedziałam, czy on wogóle myśli o takich rzeczach. Mniejsza o to. W każdym razie, byłam pewna, żeżaden Regulus jej się nie oprze, a to wcale nie wróżyło dobrze. Westchnęłamciężko, gdy drzwi za nią zamknęły się. Pomyślałam chwilę, spojrzałam na zegareki wstałam, z zamiarem udania się na kolację. Stwierdziłam, że dogonię lokatą,żeby nie musieć iść sama. Tak więc zrobiłam i wybiegłam z dormitorium. Złapałamją dopiero za przejściem.
-Poczekaj,chcę to widzieć. – mruknęłam trochę posępnie i zrównałam krok z nią.
-Podwarunkiem, że zgadzasz się nie wygłaszać mi kazań i moralizatorskich pogadanek.
-Jesteśokropną niewdzięcznicą. – pokręciłam głową z dezaprobatą. – Czemu ty nigdy niemożesz zrozumieć, że ja się o ciebie martwię? Zawsze, powtarzam ZAWSZE jesttak, jak ja mówię.
-Tymrazem będzie inaczej, zobaczysz. – zapewniła mnie.
-Zawszetak mówisz. – mruknęłam niezbyt uradowana.
-Lily,wiem, co robię. – dodała z naciskiem.
-Aja wiem, co mówię. Zawsze mam rację w tych sprawach. – odparłam. – Podaj mijakiś przykład, że nie miałam. – Kate niestety całą drogę szukała takiejinformacji, ale jej nie znalazła, więc wszystko wskazywało na to, że po prostunie było takiej sytuacji. Za ten czas doszliśmy do Sali Wejściowej i gdywłaśnie próbowałyśmy wejść, minęła nas grupka Ślizgonów, wśród której był młodyBlack. Czarna rzuciła mu przelotne spojrzenie i posłała nieznaczny uśmiech, aten przez chwilę zapatrzył się na nią. Jednak długo to nie trwało, bowiemodwrócił wzrok, gdy jego kolega coś powiedział. Weszłyśmy za nimi do WielkiejSali i powędrowałyśmy ku naszemu stolikowi. Black, co jakiś czas odwracał sięna sekundę i zerkał na nią.
-Jakty to robisz, że ledwo się popatrzysz na faceta, a już się za tobą wiecznieodwraca? – spytałam zdziwiona, chociaż gdybym była facetem, sama z siebiezwróciłabym na nią uwagę.
-Masię urok osobisty, nie? – zaśmiała się i usiadła na krześle tak, aby miećciągle oko na Regulusa, który obecnie słuchał kolegi. Chociaż bardziejpokusiłabym się o stwierdzenie, że udawał, że go słucha, bo cały czas zerkałtutaj. Pokręciłam głową z dezaprobatą i zajęłam się swoim jedzeniem. Chwilępóźniej do Wielkiej Sali wpadli Huncwoci, zawzięcie o czymś dyskutując. Usiedliobok nas, a James posłał mi uśmiech. Black z Lupinem nadal rozmawialiprzyciszonym tonem, a Peter od razu wziął się za jedzenie. Jeden głupi uśmiechJamesa, a wewnątrz cieszyłam się, jak małe dziecko. Postanowiłam, że po kolacjispytam go o randkę z okazji jutrzejszego wyjścia do Hogsmeade. Ślizgoni, którzyweszli przed nami, chwilę później już wychodzili. Młody Black ociągał się nakońcu, nie wdając w dyskusję. Kate, zauważywszy swoją szansę, wstała szybko ilawirując między krzesłami, zdążyła go złapać zaraz przed samym wyjściem izagadała go, ciągle się uśmiechając. Zerknęłam na Syriusza, który był jeszczenieświadomy i nadal rozmawiał z Luniem. Jednak Lunatyk był bystrzejszy niżSyriusz i już zauważył, co się dzieje. Rozpaczliwie starał się zagadać Blacka,jak najbardziej. Peter i James również niczego nie widzieli. A Kate i Regulusstali przy drzwiach i rozmawiali. Widziałam jej zalotne spojrzenia, wybuchyperlistym śmiechem i wszelkie starania, by owinąć go sobie wokół palca. No cóż,Regulus nie był trudnym celem, więc, jak łatwo się domyślić, wpadał w każdązastawioną przez nią pułapkę. W myślach było mi wstyd za nią i za to, jak sięzachowuje. Całe to zagranie było ciosem poniżej pasa dla Syriusza. I w pewnymmomencie usłyszeliśmy huk odstawianej szklanki i spadającego widelca. Wszystkojakby stanęło w czasie i praktycznie połowa stolika Gryfonów spojrzała w stronęSyriusza, który zamarł i wpatrywał się w stojącą przy drzwiach parę. Dłoniemiał zaciśnięte w pięści.
-Ocholera... – mruknął James, gdy zobaczył powód zachowania Syriusza. Black wstałz impetem odsuwając krzesło i kierował się prosto na nich. Cała resztaHuncwotów wstała szybko i James oraz Peter wzięli go z obu stron za ramię. –Spokojnie Łapo, ona cię tylko denerwuje. – usłyszałam jeszcze, jak Rogaczszepcze mu do ucha. Black wyrwał im się z uścisku i minął dziewczynę i bratabez słowa, szybkim krokiem. Wstałam i ruszyłam za nimi. Lunatyk i Peter poszliza Syriuszem, a Potter stanął przy Kate i rzucił jej pogardliwe spojrzenie. Onawytrzymała wzrok i już otwierała usta, by coś powiedzieć.
-Darujsobie. – warknął okularnik i poszedł za przyjaciółmi. Podeszłam do Kate zzaciętą miną.
-Zadowolonaz siebie? – warknęłam również nieprzyjemnie i zostawiłam ją samą. Gdywychodziłam, przepraszała Regulusa za nasze zachowanie. Już chciałam sięwrócić, ale darowałam sobie i pobiegłam zobaczyć, co z Syriuszem. Jednakjedynym, kogo spotkałam w Sali Wejściowej, był James, stojący w rękach wkieszeni i wyraźnie na kogoś czekający. Gdy zamknęłam za sobą drzwi, odwróciłsię w moją stronę i uśmiechnął.
-Nicmu nie będzie. Po prostu zdenerwował się. To było chamskie z jej strony. Terazmusi zostać sam. – odezwał się i zbliżył do mnie. Posłałam mu delikatnyuśmiech.
-Onajest okropna. – mruknęłam.
-Chciałaśpowiedzieć bez serca. – poprawił mnie, a ja zgodziłam się z nim. – Ale to ichsprawa. – dodał już trochę weselej. Podniosłam na niego wzrok, a on uśmiechnąłsię. Od razu zapomniałam o całej sprawie z lokatą.
-Wsumie racja. – przyznałam i również się uśmiechnęłam. – Wiesz James, ostatniozastanawiałam się nad pewną sprawą. – zaczęłam powoli.
-Nadjaką konkretnie?
-Widzisz,jutro jest wyjście do wioski. – powiedziałam i ucichłam na chwilę.
-Aco w związku z tym? – spytał, wyraźnie mając ubaw ze mnie. A ja stałam zbijącym coraz szybciej sercem, modląc się, by zgodził się na moje zaproszenie.
-Takzastanawiałam się, czy byś ze mną nie poszedł? – wyrzuciłam z siebie. – Wramach randki. – dodałam po chwili i spaliłam buraka. Serce waliło mi, jakoszalałe. Tak bardzo chciałam, żeby powiedział, iż się zgadza. Uśmiechnął się ijuż otworzył usta, by coś odpowiedzieć.
-James!Wszędzie cię szukam! – obok nas pojawiła się...
-Rachel?– spytałam, czując, że mój dobry humor topnieje.
-Och,cześć Liluś, kochana. – uśmiechnęła się do mnie. – James, mój drogi, mam dociebie sprawę. – zwróciła się do niego. – Nie umówiłbyś się ze mną na jutrzejszewyjście do wioski? – gdy wypowiedziała te słowa, zamarłam. – Wiesz, ja nie znamwioski, ktoś musi mi ją pokazać, no i padło na ciebie. – wzruszyła ramionami. –Przy okazji moglibyśmy porozmawiać, możesz to potraktować, jako zaproszenie narandkę. – wyszczerzyła zęby w uśmiechu. – spojrzałam rozpaczliwie na Jamesa,który patrzył na nią trochę zszokowany. – James? – chłopak, jakby ocknął się zezdziwienia.
-Och,tak, pokażę ci wioskę. Pójdę z tobą. – uśmiechnął się, a mi w tym momencie łzynapłynęły do oczu. Poczułam ucisk w gardle, a potem nienawiść do tejdziewczyny. Powinnam była być wściekła na Jamesa, ale nie byłam. Czułam jedynieogromne rozczarowanie.
-Toświetnie, przystojniaku. – uśmiechnęła się szeroko. – Przepraszam Liluś, żeprzerwałam wam rozmowę. – zwróciła się do mnie.
-Nicnie szkodzi. – wydusiłam z siebie z zaciśniętymi zębami. – I tak już szłam. –odwróciłam się od nich i bardzo szybkim krokiem odeszłam, próbując nie płakać.
-Lily...– usłyszałam Jamesa, który chyba dopiero zdał sobie sprawę, że w ogóle znajdujęsię obok nich i chwilę później dogonił mnie. Dogonił mnie w momencie, gdy zmoich oczu popłynęła całkiem duża porcja łez. Szybko wytarłam rękawem twarz, asekundę później on stanął przede mną i zmusił, bym stanęła.
-Lily,przepraszam, ja...
-Nietłumacz się. – przerwałam mu. Całą sobą powstrzymywałam kolejne łzy.
-Nie,ja muszę, ja naprawdę... – znów zaczął.
-Zostawmnie! – wyrwało mi się trochę zbyt głośno i zbyt dramatycznie.
-Lily...ty płaczesz? – spytał zdziwiony.
-Nie.– warknęłam i ominęłam go.
-Lily...– chwycił mnie za ramię, a ja wyrwałam mu się i pobiegłam gdzieś przed siebie.Potter już nie pobiegł za mną. Usłyszałam jedynie ciche „Cholera” z jego ust.Wpadłam do jakieś pustej klasy i usiadłam na biurku nauczyciela, obejmującrękami podkurczone nogi. Nie próbowałam już powstrzymywać łez. Bolała mnie całasytuacja, która zaszła. Nie dość, że skompromitowałam się przed Potterem, to nadodatek zobaczył, że płaczę. Na dodatek ta Rachel... Nienawidziłam jej,naprawdę w tym momencie jej nienawidziłam, mimo, że nic złego mi nie zrobiła.Na dodatek, była osobą, której nie dało się nie lubić. Nawet nie wiedziała, żeczuję coś do Jamesa. Wszystko była jego wina, a ja byłam wściekła na nią. Niepotrafiłam wkurzać się za to wszystko na niego. Do niego czułam po prostuogromny żal. I to wszystko mnie najbardziej dobiło. Zamiast obwiniać jego,zwalałam winę na Bogu ducha winną dziewczynę. Po kilkunastu minutach uspokoiłamsię i już nie płakałam. Jednak nadal czułam się okropnie i nie miałam ochoty nanic. A szczególnie na wychodzenie stąd, albo tym bardziej rozmowę z kimkolwiek.I jak na złość, ktoś otworzył drzwi i wszedł do środka.
-Niewchodzić. – rzuciłam w stronę tej osoby. Jednak osoba ta nie wyszła. –Powiedziałam wynocha. – warknęłam nieprzyjemnie. Osoba ta nadal nie wychodziłastamtąd, tylko nadal stała. Czułam jej wzrok na sobie. – Świetnie, to ja wyjdę.– mruknęłam i zeskoczyłam z biurka. Nawet nie spojrzałam kto to był, tylkoszybkim krokiem zmierzałam ku wyjściu. Ten ktoś mnie chwycił za ramię izatrzymał. W tym momencie spojrzałam temu komuś prosto w oczy. – Syriusz... –szepnęłam, a on uśmiechnął się smutno.
-Wiemo wszystkim. – powiedział krótko. – Możemy razem pastwić się nad naszymiwybrankami, co ty na to? – zaproponował.
-Maszjakieś laleczki voodoo? – spytałam, a on pokręcił przecząco głową. – Niechzgadnę, ty również jesteś wściekły na brata, a nie na nią?.
-Aty na Rachel, a nie na niego. – odpowiedział i usiadł na biurku. Usadowiłam sięobok niego.
-Nawetnie wiesz, jak bardzo chciałabym być na niego wściekła. – szepnęłam.
-Aja na nią. – mruknął. – A najgorsze w tym wszystkim jest to, że oboje czują donas to samo, co my do nich. Nie zaprzeczaj, rozmawiałem z Jamesem. – dodał, gdyzobaczył, że otwieram usta. – Powiedziałem mu, że jest idiotą.
-Miałamzamiar nie odzywać się do Kate. – mruknęłam. Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Wpewnym momencie oboje chcieliśmy coś powiedzieć i odwróciliśmy się do siebietwarzami. Coś drgnęło we mnie, gdy zdałam sobie sprawę, jak jesteśmy blisko.Patrzeliśmy sobie chwilę prosto w oczy. Po raz ostatni pomyślałam o Jamesie iRachel, a potem zbliżyłam się tylko do niego. On również chciał zrobić to, coja. Serce przez chwilę zabiło mi mocniej. Po chwili poczułam na ustach jegousta i złączyliśmy się, zamykając równocześnie oczy. Położyłam ręce na jegokarku, a on wplótł jedną rękę w moje włosy, a drugą objął mnie i przysunąłbliżej siebie. Nasz pocałunek z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny...
O chooolerrra!....Że się tak wyrażę....Że Syriusz i Lily...o ja cie, ale jaja! :) tego jeszcze nie byłoooo.!Standardowo warto wspomnieć że rozdział genialny.! :PHa! Czekam na kolejną notkę powiadomisz mnie?www.szkola-marzen-chcialoby-sie.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńtiaa... Syriusz ma rację - James jest idiotą. A co do Rachel, to wiedziałam że namiesza, ale myślałam, że padnie na Kate i Syriusza.... nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Ale Ty zawsze umiesz zaskoczyć ;*
OdpowiedzUsuńWow... Lily i Syriusz? Oryginalne. I tak pewnie będzie z Jamesem. Rozdział na prawdę świetny, tylko zastanawiam się czemu Rogacz zgodził się pójść z Rachel. Jestem trzecia! Brązowy medal się należy! Juhuuuuuuuuuu!
OdpowiedzUsuńO DŻIZAS! :D
OdpowiedzUsuńSUPER!!! SUPER!!! SUPER!!! Jesteś boska! Bardzo dobry pomysł.Czekam na następną notkę :)Tylko jedna prośba: nie skłóć ich wszystkich proszę.Świetny blog.POZDRAWIAM ;*
OdpowiedzUsuńŚwietna notka! Gdy ją czytałam miałam aż łzy w oczach, poważnie! + uwielbiam Syriusza;d
OdpowiedzUsuńŁaa, kocham Syriusza normalnie! ;D no no. To się porobiło. Nie mogę się już doczekać kolejnej notki. ;]
OdpowiedzUsuńŁiiii!ha! wiesz jak szybko przeczytałam?! Ba! Ja nie czytałam! Ja łykałam każde słowo :D wiesz, że jesteś cudowna?!ale 'nienawidzę' cię za to co zrobiłaś Lily i Syriuszowi!chociaż nie... i tak Cię uwielbiam!!!kurcze... ta Kate to jednak kretynka... mam tylko nadzieję, że pogodzą się z Łapcią...Ahhh! Ale za to z Jamesem to ci nie wybaczę!!!!!!!!!!!!! ;(((Grrrr... mam nadzieję, że jeszcze jakoś to będzie... ;/przepraszam, że komentarz bez ładu i składu....ale mówię ci :D jestem w euforii :-D Pozdrawiam, Liria26
OdpowiedzUsuńRewelacyjna notka! Kurczę, ale to, co zrobił James, było perfidne! Biedna Lily :( Każda by płakała... Z niecierpliwością czekam na więcej, spiesz się! :) Jestem ciekawa, co zrobi rudowłosa z Syriuszem, jakieś wzbudzanie zazdrości? :D
OdpowiedzUsuńWow! Jesteś bezbłędna :), po prostu ledwo oczy nadążały mi za tekstem. Będę musiała przeczytać jeszcze raz :D. Notka jest jedną z najlepszych jakie czytałam, boska! Tyle emocji, że aż nie mogłam się powstrzymać przed przewinięciem i zobaczeniem końca, jednak jakimś cudem mi się udało i to się opłaciło! I w ogóle jak mogłaś przerwać w takim momencie?! Jestem tak strasznie ciekawa jak to rozwiążesz i czy Syriusz i Lily będą na jakiś czas razem, na złość Jamesowi i Kate? To by było świetne! ;) Zawsze uwielbiałam Syriusza. Myślę, że James przejrzy na oczy i zobaczy co stracił tą bezmyślną odmową. W ogóle dlaczego umówił się z Rachel?! To bez sensu! Wiedziałam, że nic dobrego nie wyjdzie, jeśli Rachel pozna Jamesa, ale żeby od razu na randkę?! Uuuuuch! W ogóle niesamowite historie piszesz i prawdę mówiąc myślałam, że będzie nudno aż do końca szóstej klasy, bo co tu można zmienić, ale nie zawiodłam się na Tobie :). Potrafisz podtrzymać temperaturę i chwała Ci za to! Pisz proszę szybko nową notkę, bo raczej nie wytrzymamy z oczekiwaniem :). Pisałam już jak świetna jest ta notka? Po prostu genialna, proszę o więcej!!!PozdrawiamOgnista
OdpowiedzUsuńA wiec moje uczucia do Rachel nadal sa jakies takie nijakie. no i, jeb, to smieszne ale nie umiem wyrazic opini ta temat rozdzialu. moze sie jeszcze nie obudzilam do konca, a moze brak mi slow. wiem jedno :podoba mi sie. pluje tylko na glupote Jamesa i Kate. jacy oni sa malo spostrzegawczy, cholera, idioci. pfffff. fielfelle.
OdpowiedzUsuńRanyy, jakie to świetne ;DUśmiałam się jak okazało się, że nie da się zmyć tego błota. Ale Lily jest niegłupia i załatwiła sobie przeciwzaklęcie. A cała reszta też sie odczarowała? Bo nie wspomniałaś później, żeby ktoś chodził w błocie.W każdym razie, rozwaliłaś mnie tymi miłosnymi wątkami. JAK Potter mógł tak olać Lily?! JAK Kate mogła aż tak zranić Syriusza?! JAK Lily mogła tak zranić Jamesa i Kate?!I JAK Syriusz mógł aż tak zranić Kate i Jamesa?!...Mam nadzieję, że się w tym połapałaś.Cholera, zaszokowałaś mnie totalnie tym wszystkim.I jednocześnie ostro wkurzyłaś, żeby nie powiedzieć gorzej, ale nie będę demoralizować onetu. Jak mogłaś ukraść mi ten pomysł?? ;P Nie, ale tak seryjnie, to ja naprawdę planowałam wątek Lily&Syriusz ;) A teraz jakieś dzieci neo zarzucą mi kopiowanie, czy coś.W każdym razie, kocham Cię za ten rozdział. I błagam, napisz następny. Nie mogę się doczekać, żeby dowiedzieć, co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńHeh:)Cieszę się że skorzystałaś z pomysłu:))))))))Jeszcze nie skończyłam czytać:)a już mi się podoba:)proszę powiadomić o nowej:0pisz szybkooo;0
OdpowiedzUsuńZaje*iste notki. Ta i poprzednia (nie wiem dlaczego ale przezytałam ją dopiero teraz). Na serio nie mogę się doczekać kolejnych
OdpowiedzUsuńWitam ;) Zabieram się za czytanie od I rozdziału, w tym czasie zapraszam do mnie http://mysweetstory.blog.onet.pl/ .
OdpowiedzUsuńHej, fajny blog.;d Nie przeczytałam wszystkich wpisów, ale postaram się to zrobić^^. Trochę to mi zajmie.xd Ta notka wymiata! <333Zapraszam także do mnie:huncwoci-i-lily.bloog.pl
OdpowiedzUsuńNie każ długo czekać na coś nowego! Nie mogę się doczekać kolejnej notki, tego, jak to sie wszystko potoczy! Ładnie namieszałaś w życiu Lily i Jamesa :D Gdyby to był Facebook, kliknęłabym "Lubię to!" :D Pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńLEKSIA !! ;d Czy ty wiesz co dzisiaj jest??!! Dokładnie rok temu dałaś na ten blog wpis : "Witam!" ... Jak ten czas szybko leci ;))... Już rok piszesz i wena Cię nie opuszcza, jak widać :) Pisz dalej - na kolejne (przynajmniej) 5 lat ;p
OdpowiedzUsuńŁOOOOOOOOOOOOOO... ale się porobiło... ;] Namiętny pocałunek między lily i łapą?? co z tego wyniknie?? A tak w ogóle Kate jest bez serca!! jak mogła mu to zrobić? ale rozdział genialny, naprawdę podobają mi się twoje opowiadania. a James jest idiotą. :D pozdrawiam :]
OdpowiedzUsuńBoże spadłam na dno a tam nikt nigdy nie zagląda. No... mam nadzieje,. że przynajmniej przeczytasz to zdanie: NAJLEPSZY (moim zdaniem) ROZDZIAŁ Z CAŁEGO TWOJEGO OPOWIADANIA. Motyw z Lily i Syriuszem tak cholernie mi się podoba że co chwilę muszę zglądać tutaj i czytać po fragmenatch bo nie mogę się powstrzymać. Kolejną moją ulubioną "akcją" jest płacz Lily i Jamesie. Mimo, że opisane było to dość krótko potrafiłam oczami wyobraźni ujrzeć każdy szczegół. Cudownie! Teraz to chiałabym żeby wpadł tam Potter i ich zobaczył ale Ty już pewnie masz jakąś inną i zdecydowanie lepszę wersję wydarzeń :) Błagam, pisz szybko!!!
OdpowiedzUsuńNotka super,kiedy będzie nastęna ?Kurde jak bym chciała tą Rachel usudić za Jamesa ...Właśnie , to moje GG 9066279Poinformuj mnie o nowej notce,dobrze ?
OdpowiedzUsuńPisz! Pisz! Pisz!Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :). Twoje opowiadanie jest dobre na odstresowane, a tego mi teraz bardzo potrzeba :)PozdrawiamOgnista
OdpowiedzUsuńZaczna od tegoże jak zawsze świetna notka. Nie mogę się doczekać następnego odcinka. Twój blog jest jedynym który chce mi sie czytać od deski do deski.Fajnie jednak by było jak by lily i james byli już razem choć zjednej strony to właśnie dlatego że nie są ze sobą ten blok tak chce sie czytać.Pozdrawiam i czekam na następna notkę.
OdpowiedzUsuńO w mordę. Ku***. Jasna cholera. Szlag. Szlag. Dobra, kiedy czytałam ostatni rozdział, pomyślałam sobie, że Lily i Syriusz powinni się spiknąć w tej całej akcji przeciw Jamesowi i Kate. Serio, tak sobie o tym myślałam i wydawalo mi się to zabawne. A jednak, szlag, uderzyło mnie to.Ja jestem wściekła na Jamesa. Naprawdę, zrobiło mi się zajebiście smutno, kiedy zgodził się iść z Rachel. Przykre to było. Kate i Regulus. Wiesz, miałam wrażenie, że to ruszy Łapę w trochę inny sposób. Wydawalo mi się, że albo przywali bratu, albo zywczajnie zabierze z tamtąd Kate. Nie myślałam, że tak po prostu wyjdzie. Żal mi ich wszystkich, bo tak się cały czas miają. Chcą, a nie mogą zebrać się w sobie, by coś zrobić.Generalnie, mam wrażenie, że sami nie do końca wiedzą, czego chcą. Jakby się czegoś bali. Rachel... Oh. Dziewczyna wpadła w sam środek wielkiej uczuciowej wojny. Zdaje mi się, że wyjdzie na tym najgorzej. To takie dominujące uczucie.Nie no, naprawdę, ruszyłaś mnie tym rozdziałem. Bardzo mnie nim ruszyłaś. Aż mnie coś w żołądku ruszyło. Lily i Syriusz, wrócę do nich jeszcze na chwilę. Rozumiem, a przynajmniej próbuję rozumieć, jak muszą się czuć i przeraża mnie, jak będą się czuli potem. Zawsze zastanawiałam się, co by się stało, gdyby Lily zakochała się w Łapie. Napewno miałoby to na nich ogromny wpływ i sprawiło wiele kłopotów. Oh, wierzę, że jednak wyjdzie im to na dobre. Cóż, czekam na dalszy ciąg.
OdpowiedzUsuńJak tylko przeczytałam tytuł notki "rachel", od razu wiedziałam, że poleci na Jamesa, i coś z tego będzie. Potem jak przeczytałam, że ona nie lubi quidditcha i jest koścista, to zwątpilam w to. Ale super notki, naprawdę, oderwać się nie mogę. Ja tez pisze jednego bloga o Lily, ale dopiero zaczyhnam, więc mam mało czytelników :P
OdpowiedzUsuńLeksia! przez ciebie mam doła razem z Lily bo mi to za bardzo przypomina moje życie (chodzi o Rachel i Pottera) i super jak to sie niepoprawi w ciongu nastempnych rozdziałów to sie załamie :(
OdpowiedzUsuńJa nie wytrzymam! Ale... ja... Lily... Syriusz... normalnie mnie zatkało! Po prostu super rozdział.!Pozdrawiam!xxxP.S. nadal nie mogę uwierzyć... :o
OdpowiedzUsuńDziewczyno, ja przez Ciebie płaczę.. Proszę, nie rób tego więcej. ; (
OdpowiedzUsuń