Przejdź do głównej zawartości

35. Niespełnione uczucia II.

Godzinęprzed wyjściem do wioski, Kate, jako, że szła z Chrisem, zajęła łazienkę.Angelina również zaczęła się szykować, co akurat trochę mnie zdziwiło.Patrzyłam, jak wybiera ciuchy i nie może się zdecydować.
-Jeślito jest randka, to zdecydowanie tą tunikę. Jeśli spotkanie, radzę założyćdżinsy. – doradziłam jej, nie ruszając się z łóżka.
-Dzięki!– pisnęła i posłała mi całusa w powietrzu.
-Misię wydaje, czy ty idziesz na randkę? – spytałam zainteresowana, bowiemdziewczyna wzięła tunikę. Pokiwała głową z entuzjazmem. – Z kim? – z wrażeniaaż usiadłam i wpatrywałam się w nią łapczywym wzrokiem. Odpowiedziałatajemniczym uśmiechem. – No powiedz!
-ZJasperem Red. – odpowiedziała i wyszczerzyła zęby.
-PałkarzPuchonów? – raczej stwierdziłam, niż spytałam, a ona pokiwała twierdząco głową.– Nic nie mówiłaś, że się poznaliście.
-Och,wczoraj wieczorem na mnie wpadł, bo go kolega popchnął. I w ramachrekompensacji zaproponował mi randkę.
-Towspaniale! – ucieszyłam się i klasnęłam w dłonie. – Pomalować cię, albouczesać? – zaproponowałam pomoc, a ona z uciechą się zgodziła. Tak więc zanimKate wyszła z łazienki, Angela była gotowa i wyglądała skromnie, ale naprawdęślicznie.
-Trochęsię denerwuję. Nigdy wcześniej nie byłam na randce. – przygryzła wargę zezdenerwowania i ciągle patrzyła na zegarek. – Przed chwilą się cieszyłam, terazjestem przerażona! – dziewczyna chodziła po pokoju nerwowym krokiem, a z jejust płynął potok słów. Spojrzałyśmy z Kate na siebie znacząco i wybuchłyśmyśmiechem. – No co? – Chuda zatrzymała się i zerknęła na nas zdezorientowana.
-Nic.– Kate wyszczerzyła zęby.
-Typowezachowanie przed pierwszą randką. – uśmiechnęłam się delikatnie. – Nie martwsię, po prostu bądź sobą. Tematów wam nie zabraknie, uwierz. – zapewniłam ją.
-Tak,porozmawiacie sobie o tym, jak się chwyta pałki. – rzuciła Kate i obieparsknęłyśmy śmiechem.
-Towcale nie jest śmieszne! – warknęła szatynka, jednak po chwili sama sięroześmiała. – A ty Lily idziesz w ogóle? – zwróciła się do mnie.
-Niewiem. Może pójdę. Myślałam, że pójdę z tobą, ale ty też jesteś już umówiona. –odparłam zgodnie z prawdą. – I tak nie mam co robić w zamku. – wzruszyłamramionami. – Coś wymyślę. – uśmiechnęłam się lekko.
-Toubieraj się, jak idziesz. Chyba tak nie pójdziesz. – Kate pokazała mi język.Spojrzałam na siebie i po raz kolejny wzruszyłam ramionami.
-Niemuszę się przebierać. – mruknęłam, jednak pod wpływem spojrzenia Czarnej niemiałam innego wyboru, niż się przebrać. Gdy już byłam gotowa, mogłyśmy wyjść zdormitorium. Chris Bones czekał na Kate zaraz przy obrazie. Uśmiechnął się donas i zostali w tyle. Ja i Chuda doszłyśmy razem aż do Sali Wejściowej, gdzieczekał owy Puchon. Poklepałam ją po ramieniu i podeszłam do kolejki prowadzącejdo Filcha, który sprawdzał, czy mamy pozwolenie. Po kontroli ruszyłam samotnieprzed siebie, rozmyślając o wszystkim. Szczelniej okryłam się chustą wokół szyii wsadziłam ręce do kieszeni płaszcza. Zastanawiałam się nas dreszczami, któreprzeszły mnie po dotknięciu przez Pottera. Już kiedyś tak mi się działo. Byłoto szczególnie w okresie świątecznym zeszłego roku, gdy miałam z Potterem kilkazbliżeń. Przypomniałam sobie również ten ujmujący żal, gdy wczoraj odnosił siędo mnie z dystansem, albo w ogóle nic nie mówił. Przez cały wrzesień, może nietyle, co przywiązałam się do niego, ale na pewno przyzwyczaiłam. Czyżbynaprawdę obraził się o to, że zrugałam go za pytanie o randkę? Kiedyś oddałabymwszystko, żeby James odczepił się ode mnie i miał mnie w głębokim poważaniu. Adzisiaj? Chciałam, czy nie, ale musiałam przyznać, że nie chcę, by był wobecmnie obojętny. Poznałam go z innej strony. A może znałam go wcześniej z tejstrony, tylko nie chciałam się do tego przyznać? W końcu coś musiało mnie doniego ciągnąć w 5 klasie, że doszło do tylu incydentów. Jego dzisiejszezachowanie, oprócz tego, że wyprowadziło mnie z równowagi, zakuło mnie. Czyżbyprawda w oczy kole? Głównie dzięki niemu wyszłam z bałaganu uczuciowego, wjakim mnie zostawili Severus i Adam. Mimo wszystko, szczególnie w ostatnichdniach, czułam się strasznie przygnębiona, nie miałam ochoty na nic, nie miałamhumoru ani apetytu. Sama nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Może to jesiennachandra?
-Ruda?– czyjś głos wyrwał mnie z zamyślenia. Podniosłam głowę i rozejrzałam się. Wmoją stronę podążał szybkim krokiem obiekt moich rozmyślań we własnej osobie. –Sama? – pokiwałam głową w odpowiedzi. Uśmiechnął się i zrównał krok ze mną.
-Tyteż sam? – spytałam.
-Tak,mogę się dołączyć?
-Jakchcesz. – wzruszyłam ramionami.
-Okim tak myślisz?
-Skądpomysł, że o kimś? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Uśmiechnął się lekko.
-Takpodejrzewam, że o kimś. Na pewno nie myślisz o niebieskich migdałach. – odparł,a ja zaśmiałam się. James uśmiechnął się delikatnie. – Idziemy do TrzechMioteł?
-Znaminne, bardziej ustronne miejsce. – powiedziałam powoli. – Jak chcesz, mogę ciętam wziąć.
-Znamtą wioskę na pamięć, więc na pewno znam to miejsce. I chyba nawet wiem, októrym mówisz. – uśmiechnął się. – Niech zgadnę, robią tam pyszną czekoladę zogromną porcją bitej śmietany.
-Hej,skąd wiedziałeś?! – zdziwiłam się i wybałuszyłam na niego oczy.
-Jestemdobry w zgadywanki. – wyszczerzył zęby. Przez ostatni czas miałam okazję poznaćjego magiczną umiejętność. Otóż, James Potter, per Rogacz, potrafił czytać wmyślach. Naprawdę! Choćby podczas naszej rozmowy na ławeczce w Londynie, czynawet teraz. Nie wiem, czy on czyta tylko w moich, czy we wszystkich, ale wkażdym razie potrafił i miałam na to dowody. – Zresztą, czy nie kojarzy ci sięto miejsce za bardzo z Royalem?
-Skądwiesz, gdzie... – urwałam w połowie zdania, stanęłam i założyłam ręce nabiodra. Rogacz roześmiał się serdecznie. – Ty mały, podły, wredny szpiegu! –wycelowałam w niego oskarżycielsko palcem i zmrużyłam oczy.
-Mały?– Potter zrobił krok w moją stronę.
-Tak,mały, podły i wredny! – za każdym razem stukałam palcem w jego klatkępiersiową. Staliśmy w jakiejś wąskiej uliczce, wśród starych, na półwyburzonych budynków, wpatrując się w siebie. Ja próbowałam sprawić, by mójwzrok wyglądał groźnie, a on był wyraźnie rozbawiony.
-Ico mi zrobisz rudzielcu? – spytał, uśmiechając się cwaniacko.
-Jaci dam rudzielcu! – oburzyłam się i chciałam dla żartu dać mu kuksańca, ale onzłapał moją rękę w powietrzu.
-Ico teraz? – zniżył głos do szeptu. W tym momencie uderzyła mnie bliskość międzynami. I dopiero teraz przypomniałam sobie, jak bardzo można się zatopić w jegoorzechowych oczach. Przegrywałam walkę sama z sobą. Nie. Ja nawet tej walki niepodejmowałam. Serce mi biło coraz mocniej i wiedziałam, że chcę tego, co miałonastąpić za chwilę. Czekałam tylko na jego ruch. Jednak James stał i wpatrywałsię we mnie z tym jego ciepłem w oczach. I czułam, jak miękną mi nogi podwpływem tego spojrzenia. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Okularnik zbliżył siętwarzą do mnie tak, że nasze usta dzieliły zaledwie 3 centymetry. I w końcu, podługiej zwłoce, delikatnie musnął mnie ustami. Potem puścił moją rękę, objąłmnie obiema ramionami w pasie i pocałował już trochę wyraźniej. Poczułam miłeszarpnięcie w okolicach brzucha i zatopiłam się w jego ustach. Powoli cofaliśmysię do tyłu, aż w końcu moje plecy napotkały ścianę budynku. Jednak nieprzeszkodziło nam to w wykonywanej czynności. Czułam się, jakby mnie spuszczonoze smyczy. Chciałam nabrać powietrza w płuca i krzyknąć. W tym momencie niechciałam nic innego i z nikim innym robić to, co właśnie robiłam z Potterem.Zdążyłam już na nowo odkryć wspaniały smak jego miękkich warg. Jednak długo niedane mi było nacieszyć się tym wszystkim, bowiem James oderwał się nagle,puścił mnie i cofnął o krok, kręcąc głową. Otworzyłam oczy i wpatrywałam się wniego zdumiona tym, co zrobił.
-Ruda...– wystarczyło to jedno słowo, bym się domyśliła, o co mu chodzi. – Ja... –przygryzł wargę i przejechał ręką po włosach. – Ja nie potrafię. Teraz się zemną całujesz, a jutro mnie wyzwiesz od idiotów i powiesz, że to nic nieznaczyło. Nie mogę tak dłużej. Chciałbym, żeby to coś znaczyło, a nie byłotylko jednorazowym gestem. Nie wytrzymam myśli, że trzymam cię w ramionachtylko po to, żeby jutro móc tylko się patrzeć i marzyć, że kiedyś dla ciebiebędzie to coś znaczyło. Nie chcę dłużej mieć złudnych nadziei. Za długo miałem.– odwrócił się na pięcie i odszedł w stronę, skąd przyszliśmy.
-James...– szepnęłam i walnęłam głową o ścianę. Zjechałam w dół i kucnęłam, chowająctwarz w dłoniach. Evans, co się z tobą dzieje? Miałam mętlik w głowie i niewiedziałam, co ze sobą zrobić. Skąd nagle taka reakcja Pottera? I czemu zrobiłomi się tak smutno, gdy mówił do mnie z takim żalem? Bo miał rację. Wstałamz ziemi i ruszyłam przed siebie ze spuszczoną głową, rozmyślając o tym, co sięstało. Przez 3 lata odrzucałam od siebie Pottera. Ostatni rok, co prawda,przyniósł ze sobą dość dużo zmian. Pozwoliłam na kilka zbliżeń. Czy on naprawdępo każdym takim incydencie robił sobie większe nadzieje? A czy ty byś sobiena jego miejscu nie robiła? Ale przecież to Potter! On zawsze chodziłoptymistycznie nastawiony, wiecznie uśmiechnięty, niezrażony porażkami! Jednakileż można? Przerwałam przemyślenia i rozejrzałam się wokół. Nogi same mniezaniosły do kawiarni, gdzie siedziałam zwykle z Adamem. Weszłam do środka izamówiłam gorącą czekoladę. Rozebrałam się z płaszczu i usiadłam przy oknie.Wpatrzyłam się w widok za oknem i powróciłam do rozmyślań, bezmyślnie mieszającnapój. Sama nie wiedziałam, jak określić to, co myślę o Jamesie. Przez 3 latanie miałam żadnej wątpliwości. Był dla mnie nikim ważnym. Był irytującymelementem mojego życia codziennego, który bez przerwy robił mi głupie kawały idenerwował mnie na każdym kroku. Nie ustępował ani na chwilę ode mnie. A teraz?Odkryłam w nim nowe cechy? A może dawno o nich wiedziałam, ale dopiero terazpozwoliłam sobie je zobaczyć? Jednak przez cały miesiąc nie chciałam, żebydoszło do czegoś między nami. A przed chwilą, gdy stał tak blisko, wręcz miałamochotę rzucić się na niego. Jakaś nieodparta siła przyciągała mnie do niego,nie potrafiłam oderwać wzroku. A podczas pocałunku... czułam się cudownie,wolna, jak ptak. Nie wiedziałam, co powinnam teraz zrobić. Porozmawiać z nim,czy udawać, że nic się nie stało? Udawanie nigdy nie wyszło nikomu na dobre.Wystarczy spojrzeć na Kate i Syriusza. Jednak z drugiej strony, co miałabym mupowiedzieć, gdybym chciała z nim porozmawiać? „Cześć James, przemyślałam sobieto wszystko i wiesz, możemy spróbować.”? Moje myślenie stanęło w miejscu. Musiałamprzewinąć taśmę i powtórzyć to, co sama powiedziałam. Że co? Że możemyspróbować? Lily Evans właśnie przekonała się do Jamesa Pottera? Nie, nie, tobrzmi idiotycznie. I na dodatek rozmawiam z własnymi myślami. Upiłam łyka zeswojej czekolady, która była już zimna. Jednym wychyleniem kubka wypiłamwszystko, zostawiłam na stoliku pieniądze, ubrałam płaszcz i wyszłam z kawiarniz zamiarem złapania pewnego bruneta z orzechowymi oczami. Bardzo ładnymiorzechowymi oczami.


-James!– zawołałam za czarną czupryną, która przedzierała się przez tłum w TrzechMiotłach, próbując dostać się do lady. W lokalu był taki szum, że nic dziwnego,iż nic nie słyszał. Zaczęłam rozpychać się łokciami, by dotrzeć do niego. –James. – w końcu dopadłam go i położyłam rękę na ramieniu. Chłopak odwróciłgłowę i spojrzał zdziwiony na mnie. – Och, przepraszam! – pisnęłam. – Ty niejesteś James. – dodałam inteligentnie, odwróciłam się i zaczęłam spowrotemprzepychać do wyjścia. Zapewne poszedł do zamku, więc tam skierowałam swoje kroki.Jednak, gdy już byłam na skraju wioski, przed oczami mignęła micharakterystyczna czarna czupryna. Na całe szczęście nie widział mnie, więcspokojnie doskoczyłam do niego, wzięłam głęboki oddech i złapałam za ramię.Miałam w głowie ułożoną formułkę, jednak, gdy tylko się odwrócił, wszystkowzięło w łeb.
-James...– tyle udało mi się wydusić z siebie. Chłopak wydawał się być zaskoczony mojąobecnością tutaj. Podniósł brwi w oczekiwaniu na dalsze słowa. Zapanowałamiędzy nami cisza.
-Tak,Ruda? – spytał.
-Ja...chciałabym... – czekał cierpliwie, aż skończę. – Powodzenia na jutrzejszymmeczu. – palnęłam najgorszą rzecz, jaką mogłam wymyślić. Owszem, Gryfoni gralijutro mecz, ale zabrzmiało to co najmniej idiotycznie. Odwróciłam się od niegoi odeszłam szybkim krokiem w stronę zamku, przeklinając siebie w duchu. Mijającchatkę Hagrida, zdecydowałam, że go odwiedzę, więc skręciłam i zapukałam.Rozległo się głośne szczekanie i warczenie Smoka, a po chwili olbrzym stanął wotwartych drzwiach z szerokim uśmiechem.
-Lilka,cześć, wejdź. – odsunął się i wpuścił mnie do środka. Smok od razu rzucił sięna mnie, domagając się pieszczot. Podrapałam go z uchem i odsunęłam ręką.Zdjęłam płaszcz i usiadłam na drewnianym stołku. – Herbatki? – spytała, a japokiwałam głową. Przez chwilę krzątał się po izbie, po czym postawił przede mnąkubek z herbatą, wielkości małego garnka.
-Cosłychać Rubeusie? – spytałam, popijając gorący napój.
-Ahoduję dynie na Noc Duchów, rosną skurcz byki jedne, cholibka. Chcesz zobaczyć?– pokręciłam głową z uśmiechem.
-Jakbędę wychodzić,  to zobaczę. –oznajmiłam.
-Aty co tak sama? Gdzie masz dziewczyny? – zapytał i usiadł naprzeciw mnie,przyglądając mi się uważnie.
-Narandkach. – odparłam krótko.
-Aty nie masz żadnego? – puścił mi oczko.
-Spławiłamspecjalnie, żeby tutaj przyjść. – wyszczerzyłam zęby. W tym momencie rozległosię pukanie do drzwi. Hagrid spojrzał na mnie zdziwiony. Wzruszyłam ramionami,bowiem skąd miałam wiedzieć, kto to taki.
-Cholibka,już mi się tutaj za tobą schodzą. – mruknął i poczłapał ku drzwiom. Jaroześmiałam się, jednak, gdy do środa wszedł gość, mina mi zrzedła.
-CześćHagrid, właśnie wracam z Hogsmeade i tak pomyślałem, że... – urwał, gdy mniezauważył. - ...wpadnę. – dokończył.
-Siadajse, zrobię ci herbatkę. – Hagrid ucieszył się ze swojego drugiego gościa. – Jakwidzisz, Lilka też tutaj siedzi.
-Jasię zaraz będę zbierała. – mruknęłam cicho, spuszczając wzrok. Potter podszedłdo stołu i chciał usiąść, ale tym samym obudził Smoka, który wstał i zacząłgroźnie szczekać na przybysza. – Smok, spokój! – krzyknęłam, a ten od razuuciszył się, jednak nadal wpatrywał się spod byka na Jamesa, pokazując kły. –Pod stół! – rozkazałam, a pies grzecznie położył się obok mojej nogi i pochwili zachrapał smacznie.
-CholibkaJames, siadaj. Nie stój tak. – wymamrotał olbrzym i postawił na stole kolejnykubek gorącego napoju. Szybko dopiłam swój i wstałam, zabierając płaszcz.
-Wiesz,Rubeusie, ja znikam. Mam pełno zadań domowych do roboty. – na szybko wymyśliłamwymówkę.
-AleLilka, nie opowiedziałaś mi niczego! – powiedział z wyrzutami Hagrid. Ubrałampłacz, podrapałam Smoka za uchem i podeszłam do drzwi, chwytając klamkę jednąręką.
-Wpadnęjutro, obiecuję. – uśmiechnęłam się i wyszłam z drewnianego domku, kierując sięku zamkowi, jak najszybciej. Nie minęła chwila, a usłyszałam czyjeś kroki zasobą. Potter zrównał ze mną krok i uśmiechnął się podejrzliwie.
-Czemuprzede mną uciekasz? – spytał spokojnie.
-Ktoucieka, ten ucieka. – mruknęłam, nie patrząc na niego.
-Tonie ja pędzę, jak głupi, mimo, że nie muszę się nigdzie spieszyć. – zauważył.Rzeczywiście, szłam tak szybko, że mało mi brakowało to tego, aby nie biec.
-Tonie ja zaczęłam uciekać. – warknęłam nieprzyjemnie. On roześmiał się.
-Akto, jak nie ty? – stanęłam gwałtownie i spojrzałam mu w oczy.
-Hmmm,pomyślmy. – powiedziałam ironicznie. – Może James Potter zaraz po tym, jak mniepocałował?
-MożeLily Evans przez całe trzy lata? – spytał spokojnie i uśmiechnął sięlekceważąco. Przewróciłam oczami i ruszyłam spowrotem szybkim tempem.
-Niemam zamiaru tracić czasu na twoje głupie spostrzeżenia, które przerabialiśmywłaśnie przez całe trzy lata. – warknęłam.
-Aco tak właściwie chciałaś mi powiedzieć w wiosce? – spytał i zrównał krok. – Bonie powiedz mi, że chciałaś życzyć powodzenia na jutro. – roześmiał się.
-Tak,właśnie to ci chciałam powiedzieć. – odparłam, nie zaszczycając go nawetspojrzeniem.
-Tobyło żałosne Ruda. – zauważył. – Ale też słodkie. – dodał po chwili namysłu. –Jednak nadal nie wierzę, że to było to, co chciałaś mi wtedy powiedzieć.
-Touwierz, bo nic więcej nie mam ci do powiedzenia. – odparłam. Właśnie dotarliśmyprzed obraz Grubej Damy, której akurat nie było w swoich ramach. – Świetnie. –warknęłam zdenerwowana. Niespodziewanie on chwycił mnie za rękę i odwrócił,zmuszając bym mu spojrzała w oczy.
-Lilyprzestańmy się zachowywać, jak dzieci. – powiedział spokojnie z poważną miną. –O co my się tak właściwie kłócimy? Myślałem, że te czasy mamy już za sobą.
-Wieszco? Jesteś niemożliwy. – wyswobodziłam swoją rękę z jego uścisku. – Najpierwmnie całujesz, potem uciekasz, mówiąc, że tak nie możesz i udajesz zranionego,potem zmieniasz zdanie i twierdzisz, że to ja uciekam i rozpoczynasz międzynami kłótnie, żeby na koniec stwierdzić, że to bez sensu. Najpierw zastanówsię, czego oczekujesz, a potem mnie łaskawie poinformuj. – odwróciłam się doniego tyłem i czekałam, aż Gruba Dama powróci. Staliśmy dobre pół godziny wciszy, nie odzywając się do siebie. W końcu rozbolały mnie nogi, więc usiadłampod ścianą. Potter usiadł obok mnie i nadal panowała między nami krępująca idenerwująca cisza.
-Przepraszam.– odezwał się pierwszy. – Powrócimy do tego, co było przed dzisiejszym dniem? –spytał, a ja uśmiechnęłam się.
-Jużmyślałam, że ona przyjdzie, zanim to powiesz. – wskazałam głową na puste ramyobrazu.
-Chybanie będziemy tak siedzieli? – spytał i wstał, pomagając mi się podnieść.
-Togdzie idziemy? – spytałam, wbijając w niego pytające spojrzenie. Chłopakwzruszył ramionami.
-Przedsiebie. – oznajmił i ruszył w przeciwną stronę niż wieża Gryffindoru.Dołączyłam do niego. – To dowiem się, co mi chciałaś powiedzieć? – spytał pochwili, a ja popchnęłam go i roześmiałam się, gdy wpadł na ścianę.


Następnegoranka atmosfera przy śniadaniu była dość wesoła. Miałam dobry humor, Angelinapo swojej udanej randce również, a i Remus wydawał się weselszy niż zwykle.Nawet drużyna, mimo, że była przed meczem, nie była tak spięta, jak zawsze. No,może poza osobami, którzy mieli przed sobą pierwszy mecz. Chris również był caływ skowronkach po wczorajszym wypadzie do wioski. Cały czas zagadywał wesołoKate, obejmował ją ramieniem i podsuwał pod nos jedzenie, zachęcając, by cośzjadła. Jedynie Czarna i Łapa siedzieli zasępieni. Ten drugi, co chwila rzucałścigającemu Gryffindoru miażdżące spojrzenia, a Kate również miała serdeczniedość zachowania swojej najnowszej zdobyczy. Do Wielkiej Sali wkroczył Potter,rozmawiający z Peterem. Usiedli przy stole, nadal rozmawiając o czymś.
-Cześćwszystkim! – rzucił James wesoło. Zwrócił swój wzrok na mnie i uśmiechnął sięuroczo. Odwzajemniłam się szerokim uśmiechem i wróciłam do swojego śniadania.
-Hej,hej, poczekaj. – Angelina spojrzała na mnie pytająco, przerywając jedzenie.Podniosłam jedną brew i czekałam, aż przełknie. – Czy miedzy wami czasem cośsię nie kręci? – spytała podejrzliwie. Roześmiałam się serdecznie.
-Skądtaka myśl Chuda? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Teuśmiechy...
-Dajspokój, po prostu zeszliśmy z wojennej ścieżki. – przerwałam jej, jednak ta niedała tak łatwo za wygraną.
-Zwojennej ścieżki zeszliście już w wakacje. A te uśmiechy były jednoznaczne. –oznajmiła, święcie przekonana o swojej racji.
-Nicmi o tym nie wiadomo. – odparłam, urywając dalsze spekulacje na ten temat.Kilka minut później Potter wstał i odchrząknął. Wszyscy spojrzeli na niego.
-Drużyna,idziemy. – zarządził, a za nim wstało 6 osób, w tym Angela i Chris. Ten drugi,gdy odchodził, cmoknął Kate w policzek. Black posłał im wściekłe spojrzenie, aCzarna spłonęła rumieńcem. Ja również wstałam i skierowałam się ku wyjściu.Mijając Pottera, przeszłam obok niego trochę bliżej.
-Powodzenia.– szepnęłam mu do ucha i wyprzedziłam go, puszczając oczko. Brunet uśmiechnąłsię i pokazał mi kciuka.


-...ikolejne punkty dla Gryffindoru! – poinformował Edmunt Werty, komentator,Ślizgon. – Obecny wynik to 40:20 dla drużyny Lwa.
-Jakieszczęście, że nie gramy dzisiaj ze Slytherinem. – mruknęłam do siedzącego obokmnie Syriusza. – Ten baran tylko zachwycałby się tym, jacy oni są wspaniali.
-Naprawdęwielka szkoda, że dzisiaj na boisku nie ma Ślizgonów, bowiem oni pokazalibyprawdziwą klasę i prawdziwego Quidditcha! – jakby na moje życzenie, komentatorzaczął rozwodzić się nad refleksem, zawodowością i wspaniałomyślnością drużynyzielonych. – Tymczasem, dzięki McKinnon, Troffy nie trafił do słupka Gryfonów.Wynik nadal ten sam.
-Pamiętacie,jak w zeszłym roku Evans rzuciła butem w niego po meczu ze Ślizgonami? –wspomniał Remus, a reszta, razem ze mną roześmiała się.
-Noco? – wyszczerzyłam zęby. – Denerwował mnie swo... – urwałam i wpatrywałam sięw boisko. – Patrzcie! – wskazałam i wstałam, zaciskając kciuki.
-Alecóż to? – komentator zauważył to, co ja. Całe trybuny wstały, dopingując swojądrużynę. – Potter i Davies zauważyli znicza! Oboje szukający ścigają się! Ktozdobędzie złotą piłeczkę? Jestem pewny, że gdyby tutaj był nasz wspaniałyszukający, na pewno wygrałby ten wyścig! Jednak powróćmy na ziemię, mamy tutajGryfona i Krukona. I.... ostatecznie Potter zdobywa piłeczkę! – trybunyGryfonów zawrzały z radości i zagłuszyły dalsze spekulacje komentatora.Wspięłam się na ławkę i zaczęłam skakać po niej i piszczeć.
-Wygraliśmy!Wygraliśmy! – śpiewałam. W tym momencie noga mi się poślizgnęłam i spadłam zławki. Wszyscy wokół mnie ucichli i z przerażeniem wpatrywali się we mnie.Pozbierałam się z ziemi i roześmiałam, a za mną reszta. – Idziemy do drużyny! –krzyknęłam i popędziłam na boisko, jak najszybciej. Cały Gryffindor podążył zamną w zwycięskich okrzykach. Dobiegliśmy do drużyny i zaczęliśmy im gratulować.Uściskałam Angelinę i wyszczerzyłam zęby do Pottera. Kątem oka zauważyłam, jakChris podchodzi do Kate i obejmuje ją ramieniem.
-Gratulacje.– wymamrotała cicho dziewczyna. Black zignorował ich i podszedł do Pottera.
-Dobrarobota Rogacz. – uścisnął mu rękę. Gdy rozmawiałam z Angeliną ktoś jej od tyłuzasłonił oczy. Dziewczyna okręciła się w miejscu i stanęła twarzą w twarz zPuchonem, z którym wczoraj się spotkała.
-Byłaśświetna. – powiedział i objął ją delikatnie w pasie.
-Dziękuję.– odpowiedziała i uśmiechnęła się szeroko. Gryffindor zbierał się powoli dowieży.
-Chuda,chodź. – zawołałam ją.
-Muszęiść. – poinformowała chłopaka, a on uśmiechnął się. – Do jutra. – pocałowała gokrótko w usta, wyswobodziła się z jego uścisku i dołączyła do nas, machając mu.Chłopak stał zdezorientowany, w pozie, w której go zostawiła i zaskoczoną miną.Pokręciłam głową z uśmiechem i poszłam za moim domem do Pokoju Wspólnego, gdzieodbyć się miała impreza.

Komentarze

  1. ~Historie-huncwotow7 listopada 2010 17:04

    Świetny rozdział ;) Lilka zaczyna coś czuć do Rogasia ;DA Syriusz i Kate są ślepi ;d mają miłość przed nosem a tacy uparci że tego nie widzą ;/ xDDFajnie że Angela ma chłopaka, jest jedną z moich ulubionych postaci ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. ~SłoOodka Trzynastka :D7 listopada 2010 19:34

    Cieszę się, że ta nokta się pojawiła. Jest świetna! Wspaniała! Podoba mi się jak Lilka i James się dogadują. Ale dobrze, że nie tak szybko potrafią złapać ze sobą kontakt i czasem się kłucą. Szkoda, że Syriusz i Kate nie potrafią dojść do tego, że się nawzajem kochają. Notka na prawdę zaje*ista! Czekam na kolejną.Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna notka :)Jezu jak ja lubię czytać o pocałunkach Lily i Jamesa, mam kurde jakąś obsesję na ich punkcie ; DFajnie, że Lily zaczyna coś czuć do Rogacza ;)A Syriusz i Kate- trudno razem, oddzielnie jeszcze gorzej....I cieszę się ze szczęścia Angeliny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O wreszcie nowa notka ;]Jak zawsze wspaniała ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cudowny! Wręcz magiczny! To co nawiązało się między Lily i Jamesem jest takie...no nie wiem jak to powiedzieć:) Opisujesz inaczej ich uczucia. Niezwykle oryginalnie i ciekawie. A ten kawałek w którym odpowaida na pytanie Lily "gdzie idziemy?" czy jakoś tak i ta odpowiedź..."przed siebie". Nie wiem dlaczego mnie tak to dotknęło. Rozdział powtarzam jeszcze raz: cudowny!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. :) Cześć!Przeczytałam Twoje opowiadanie, pomimo chronicznego braku czasu, dozowałam je sobie po dwa rodziały dziennie. Nie musze chyba wspominać, że strasznie mi się podobało, jeśli byłoby inaczej to zaniechałabym czytania go po dwóch pierwszych rozdziałach. Podoba mi się to, że próbujesz sprawić by Twoje postacie były autentyczne i świetnie Ci to wychodzi! Naprawdę, Twoje opowiadanie wciąga z siłą czarnej dziury, w pewnym momencie zupełnie mnie pochłonęło! Szczególnie przypadła mi do gustu postać Adama :), zachowuje się jak typowy facet, który za bardzo nie wie czego chce. W Twoim opowiadaniu ujmujące jest poczucie humoru Lily i Huncwotów, a James jest po prostu boski! Nie jest bezmózgim palantem, jak to często, gęsto bywa w tego typu historiach. Trochę mnie nie przekonują te liczne pocałunki Lily i Jamesa. Jestem ciekawa jak to rozwiążesz, bo przecież mają być razem dopiero w ostatniej klasie. Pewnie już knujesz jakąś intrygę, która sprawi, że Lily pokłóci się z Jamesem na rok :D. Dobrze, że Angelina nie jest z Remusem, a Syriusz i Kate jednak nie są razem, to by było zbyt banalne :), a Twoje opowiadanie nie jest banalne.Ach... Proszę nie pisz, że rodział jest beznadziejny, bo naprawdę nie jest, ciężko mi powiedzieć, czego może w nim brakować.Pozdrawiam i życzę weny.OgnistaPS Czekam niecierpliwie na kolejną część!

    OdpowiedzUsuń
  7. Super historia, wpadłam przez przypadek i jak zaczęłam czytać, tak przeczytałam wszystko, mam nadzieje ze niedługo nowa notka. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Ajajaj ja wiem zaniedbałam :) Ale już nadrobiłam i muszę ci powiedzieć ze notki świetne :) Widzę że James i Lily powoli zaczynają się dogadywać :) Czekam na nexta :* A tymczasem u mnie w końcu pojawił się rozdział 19 :) Zapraszam xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Cholera zapomniałam :) [wiec-nie-mow-mi-ze-kochasz-mnie-potter.blog.onet.pl] xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem nareszcie ;) Angelina nieźle sobie poczyna, nie powiem...fajnie, że w końcu(być może) z kimś będzie. W końcu jej też coś od życia się należy ;)A pocałunek Lily i Jamesa w Hogsmeade....Coś wspaniałego ;) Tak magicznie to opisałaś. Bałam się trochę, czy nie skończy się to znowu krzyczeniem Rudej na Rogacza. Później spodziewałam się go w tej kawiarni, jak Lily siedziała z czekoladą, ale w sumie dobrze, że ich tam nie spotkałaś. Przynajmniej panna Evans mogła się nad wszystkim zastanowić. Uśmiechałam się po prostu, jak James zaraz po Lily przyszedł do Hagrida. Myślałam najpierw, że zbieg okoliczności i chłopak wciąż jest na nią zły(o ile można tak nazwać to uczucie), a tu on ją śledził. fajnie to rozegrałaś, no i to, że mogli jeszcze później porozmawiać. I że się pogodzili.Wedziałam, że Gryfoni wygrają mecz ;P Trzymam kciuki za Angelinę i tego Puchona(jak on tam się nazywał?). No i za Kate i Syriusza. Za Jamesa i Lily jeszcze nie warto, niech na razie się trochę poprzyjaźnią po prostu. ;) I czekam na nowy rozdział, oczywiście.Pzdr.;**

    OdpowiedzUsuń
  11. Dawno mnie tutaj nie było. Przepraszam Cię Bardzo, bardzo bardzo. Ale nie miałam weny na długie komentarze.James " na razie" przystał na te "przyjacielskie" stosunki, to jestem pełna podziwu. Może nareszcie się pogodzą, skoro nawet Lily tak czuje, to myślę, że jest bliżej niż dalej. Ah, już się nie mogę doczekać.^^ A rozdział sam w sobie mega. Mega -pod wszystkimi znaczeniami tego słowa. Mega entuzjastyczny, mega wesoły (no dobra, poza tym momentem, gdy poruszany jest wątek "niespełnionych uczuć") jednymi słowy mówiąc, jak czytałam to mi się japka cieszyła.xD Błędów nie znalazłam, ale wybacz, nie skupiałam się nad pisownią, bardziej mnie interesowała treść rozdziału.xD Na pewno jeszcze go przeczytam, więc jeśli mi się coś rzuci w oczy, to Ci napiszę. Lekko zaskoczyło mnie - źle - zachowanie Kate i Syriusza, Bridge powinna się rzucić Łapie w ramiona mówiąc "nigdy więcej tego nie rób"... PS: Zapraszam na nowy Rozdział [its-always-been-my-dream]

    OdpowiedzUsuń
  12. Widzę że pracujesz nad nowym szablonem :) Ciekawie xD Ruda :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Chcesz wiedzieć jak inni postrzegają Twojego bloga? Chcesz poznać naszą opinię o wadach i zaletach opowiadania i szaty graficznej? Zgłoś się na nowej ocenialni blogów potterowskich: oceny-elfaby-jaenelle.blog.onet.pl - Elfaba i Jaenelle PS: Tekst wielokrotnie powielany, za SPAM szczerze przepraszamy

    OdpowiedzUsuń
  14. Potter ma zmienne uczucia jak baba w ciąży xdd No, o Lily chyba też (w małym stopniu) można tak powiedzieć^^ Ale bardzo podobają mi się ich przezwiska (szczególnie Chuda). Oby tak dalej! [wladczyni-nieba]PS. Świetne obrazki po bokach;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział 20 zapraszam :* [wiec-nie-mow-mi-ze-kochasz-mnie-potter]

    OdpowiedzUsuń
  16. Ocenialnia farfocli to miejsce, dla każdego autora opowiadań opierających się na książkach, filmach, serialach lub tych dotyczących naszych idoli. Zapraszamy do zgłoszenia się! Nie tylko poznasz tutaj opinię oceniających na temat swojego bloga, ale także znajdziesz kilka dobrych rad i dowiesz się, jakie błędy popełniasz. Przepraszamy za spam. [oceniamy-farfocle.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  17. Piszesz ciekawie. potrafisz wciagnac czytelnika, nadac tresci opowiadania nutke tajemniczosci. czytam to od jakiegos czasu i jestem nprawde zadowolona. bohaterom (przyjaciolkom lily) nadalas nietypowe imiona. nie chodzi mi tutaj o samo imie Kate i Angelina, lecz o to, iz ponad polowa tworcow opowiadan o evans nazywe przyjaciolki lily -Dorcas i Ann. Nie wystepuja u cb tresci typu'o boze , przeciez to potter,o czym ty myslisz'-a uwierz, ze gdyby takie zdanie wystapilo id razu skreslilabym twego bloga z listy. twoj blog,co najwazniejsze -nie jest banalny. widac, ze masz pomysly. ja jako osoba wybredna- nie cierpie tandety. w takim razie, brawa dla ciebie. twoj blog podoba mi sie jako jeden z niewielu.

    OdpowiedzUsuń
  18. ain_eingarp_lily_evans@op.pl28 listopada 2010 15:46

    witaj kochanieprzepraszam za nieobecność i nie komentowanie ale wszytko wyjaśniłąm w Świstośwince na blogu pod Regulaminem i szeroką listą.Obiecuje poprawę ; *Werak

    OdpowiedzUsuń
  19. To ja choć przez chwilę spróbuję poczuć się wyjątkowo i oznajmiam, że to 500 komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  20. Przepraszam za Spam :)szkola-marzen-chcialoby-sie.blog.onet.pl to mój pierwszy rozdział, i pierwszy blog o innej tematyce niż Potter, jakoś ten temat mi nie szedł, więc jest coś innego!A tak po za tym że się tu reklamuję! :)Notka bardzo mi się podoba bardzo lekko się czyta, chociaż po przeczytaniu rozdziału nr XXXX na kolejnym blogu oczy od bieli bolą, ale warto było!Super notka!Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  21. Zapraszam na nową notkę ! Pojawiła się dziś na www.first-impression.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  22. Hej! Jak głupia czekam na nową notkę, mam nadzieję, że już niedługo coś wrzucisz, bo jest mi przykro z powodu tego zastoju...Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Hej,
Zapraszam do skomentowania rozdziału. Nie mam nic przeciwko krytyce, wręcz przeciwnie - mam nadzieję, że pomożesz mi być lepszą w pisaniu :). Chciałabym jedynie prosić o kulturę wypowiedzi.
Z góry dziękuję za trud włożony w przeczytanie rozdziału i napisanie swojej opinii! :)