Przejdź do głównej zawartości

34. Pękające mury II.

Wyjazdmoich rodziców skończył się jeszcze szybciej, niż się zaczął. W związku z tym,Huncwoci opuścili mój dom. Dziewczyny zresztą również. Pozostałe dwa tygodnie,które mi zostały do końca wakacji, poświęciłam na naukę i czytanie. W końcu niemiałam kiedy tego zrobić. Ani się obejrzałam, a przyszedł 1 września. I tak,jak co roku, z wielką uciechą wracałam do mojego drugiego domu. Jako, że trochęzaspaliśmy, na peron 9 i ¾ dotarłam minutę przed odjazdem pociągu. Wskoczyłamdo ostatniego wagonu i rozpoczęłam poszukiwanie dziewczyn. Spoglądałam kolejnodo przedziałów, modląc się, żeby to był właśnie ten, którego szukam. W końcuznalazłam ich, oczywiście w towarzystwie Huncwotów. Pociąg zagwizdał,oznajmiając, że to ostateczny czas na wsiadanie do wagonów.
-Gdzieta Lily? – usłyszałam martwiący się głos Kate i zobaczyłam, jak Angela wychylasię przez okno, zapewne szukając mnie wzrokiem. Uśmiechnęłam się szeroko iwkroczyłam do przedziału. Wszyscy zwrócili na mnie wzrok.
-Cześć.– wyszczerzyłam zęby. Angelina rzuciła się na mnie i przytuliła.
-Rudaostatnio dzieje się z tobą coś złego. – roześmiała się Kate i powitała mnieciepłym uśmiechem. Wszyscy powiedzieli mi cześć, a Potter kiwnął głową.Posłałam mu uśmiech i usiadłam obok Angeli. Nastała cisza, której najwyraźniejnikt nie zamierzał przerywać. Peter zagłębił się w jakimś tygodniku, Syriuszczytał mu przez ramię, Remus obserwował wszystkich, Kate i Angela wpatrywałysię w okno, a Potter wydawał się być zajęty własnymi myślami.
-Hmmm,głupio mi pytać, jak tam wakacje, bo w końcu spędziliśmy je po części razem. –odezwałam się, czując, że ta cisza mnie denerwuje.
-Taa.– mruknął Remus. Jednak żadnej innej reakcji nie wywołałam. Wszyscy byliniechętni do jakichkolwiek rozmów i musiałam to jakoś przeżyć. Czułam się conajmniej głupio, gdy tak siedzieliśmy, nic nie mówiąc. Kilka razy próbowałamzacząć jakąś rozmowę, ale za każdym razem byłam zbywana ciszą. Nie wiedziałam,co się z nimi wszystkimi dzieje, ale podejrzewałam, że pokłócili się o coś, bow ich (Huncwotów) przypadku było to strasznie nienaturalne. Gdy przyjechałakobieta z wózkiem, każdy rzucił się na słodycze, opróżniając swoje sakiewki zkilku srebrnych sykli. Nie wiem, czy im te słodkości rozwinęły język, ale jaktylko każdy zjadł po czekoladowej żabie, między wszystkimi zaczęła się toczyćrozmowa. Jedynie Potter nie brał w niej udziału, co bardzo mnie zdziwiło.Zdążyliśmy się przewinąć przez kilka tematów i za nim się obejrzeliśmy,wysiadaliśmy na stacji Hogsmeade. Tam, tradycyjnie udaliśmy się do powozów,które zaciągnęły nas pod sam zamek. Pogoda była nijaka. Ani nie padało, ani niebyło ciepło. Jednak w powozach znów zapanowała krępująca cisza. Byłam takgłodna, że bałam się, aby czasem z mojego brzucha nie wydało się głośneburczenie. Zerknęłam ukradkiem na Jamesa. Ręce miał założone na piersiach i zuporem, godnym osła, wpatrywał się w okno, chociaż można było wyczytać z jegooczu, że nawet nie widzi tego, co jest za nim. Oderwałam od niego wzrok izamyśliłam się. Wkrótce wyszliśmy z powozów, weszliśmy do Wielkiej Sali iusiedliśmy na swoich miejscach. Od razu rzuciły mi się w oczy czarne dekoracje.Nauczyciele wcale nie wyglądali na szczęśliwych, a Dumbledore siedział zzasępioną miną. Zapanowała cisza, przerywana jedynie szeptami niektórychuczniów. Wszyscy przestraszyli się, co mogło się stać. McGonagall wprowadziłapierwszoroczniaków. Wszyscy niespokojnie ruszali się na krzesłach, przeczekującceremonię przydziału. Później dyrektor wstał i westchnął głośno.
-Witamwas moi drodzy. – przemówił niezbyt głośno, ale panowała taka cisza, żewszystko było słychać. – Muszę was powitać bardzo przykrym powiadomieniem. Jakwidzicie i zapewne się domyślacie chodzi o śmierć, która jest nieodłącznączęścią naszego życia. W ostatnich czasach szczególnie mamy do czynienia zprzedwczesnymi śmieciami wielu osób, będących naszymi bliskimi przyjaciółmi,rodziną, znajomymi, czy całkiem nieznanymi ludźmi. Dwa dni temu doszło dokolejnej tragedii, w której zginęła wasza koleżanka, Jennifer Thompson. –dyrektor spojrzał na nasz stół, a ja poczułam wielką gulę w okolicach gardła. Woczach zaszkliły mi się łzy. Wszyscy Gryfoni spoglądali na siebie zprzerażeniem, specjalnie nie patrząc na miejsce, na którym zazwyczaj siedziałaciemna, trochę przysadzista blondynka. Nigdy nie łączyły mnie z nią jakieśszczególne relacje, mimo, że byłam z nią w jednym dormitorium i w jednejklasie, jednak poczułam niewytłumaczalny ból po jej śmierci. Zapewne całyGryffindor tak czuł w tej chwili. – Jenny była bardzo dobrą i przykładnąuczennicą, była prefektem. Była cichą, spokojną dziewczyną, która miała przedsobą całe życie. Została zabita przez popleczników Lorda Voldemorta. Chciałbymuczcić jej pamięć minutą ciszy i toastem. – Wszyscy, bez wyjątku, wstali ipodnieśli puchary. – Za Jennifer Thompson, naszą koleżankę, uczennicę tejszkoły, która na zawsze pozostanie w nas żywa. – Dumbledore upił ze swojegopucharu, za nim reszta grona pedagogicznego, a za nimi my, uczniowie.Odstaliśmy minutę, spuszczając głowy, a potem usiedliśmy. Dyrektor ponowniewstał, a wzrok wszystkich znów zwrócił się ku niemu. – Chciałbym tylkoprzypomnieć o kilku rzeczach. Wstęp do Zakazanego Lasu jest surowo zabroniony.Tak samo, jak kilka innych rzeczy, o których dowiecie się z listy wiszącej nadrzwiach pana Filcha. Sprawdziany do drużyn Quidditcha odbędą się na początkuprzyszłego tygodnia, kapitanów proszę o rezerwowanie boisk u opiekunów domów.Życzę smacznego wszystkim. – usiadł i nałożył sobie jedzenie, którego nietknął, tylko pogrążył się w cichej rozmowie z McGonagall. W sali powolizaczynało wrzeć od głosów uczniów. Tylko stół Gryfonów był nienaturalnie cicho.
-Onabyła na imprezie u Lily... – odezwała się Angela. Rzuciłam jej ponurespojrzenie. – To było miesiąc temu. Tak niedawno. A teraz nie żyje.
-Taa...Strasznie się czuję z tym, że nawet jej nie poznałam dobrze. – mruknęłaposępnie Kate. Miałam dość. Wstałam i odsunęłam krzesło. Obie posłały mizdziwione spojrzenia.
-Niejestem głodna. – rzuciłam i odeszłam od stołu. Spojrzenia wszystkich skierowałysię na mnie, bo byłam jedyną osobą opuszczającą salę. Ledwo zamknęłam za sobądrzwi, gdy ona spowrotem się otworzyły i moim oczom ukazała się opiekunka domulwa.
-Dobrywieczór. – powiedziałam i ruszyłam dalej, modląc się, żeby nie przyszła do mniez tym, o co podejrzewałam.
-PannoEvans, musimy porozmawiać. – oznajmiła, a ja przystanęłam i odwróciłam się doniej przodem. Mimo jej dość młodej i rześkiej zwykle twarzy, dzisiaj widać byłopogłębione rysy i podkrążone oczy. Przypominała teraz bardziej 50-letniąkobietę, niż 30-kilkuletnią. – W związku ze śmiercią panny Thompson i utratąjednego prefekta, razem z dyrektorem ustaliliśmy, że...
-Niechpani mi wybaczy, ale nie przyjmę tej odznaki. – przerwałam jej. Ku mojemuzaskoczeniu nie zdenerwowała się, tylko jeszcze bardziej uwidoczniły się jejzmarszczki.
-Nalegam,byś jednak przyjęła tą funkcję, Lily. – oponowała, a ja pokręciłam głową.
-Niechcę. Po prostu nie chcę. Niech pani to da komu innemu. Może Angelinie. –mruknęłam.
-Niebędę z tobą dyskutować, Evans. – jej ton momentalnie powrócił do jej zwykłego,ostrego brzmienia. Podeszła do mnie i wcisnęła w rękę odznakę. – Bardzo miprzykro, że w takich okolicznościach, ale mam dość problemów, bez twoichwidzimisię, co do decyzji mojej i dyrektora. Ufam, że wiesz, co należy dotwoich obowiązków. A jeśli nie, to proszę poprosić o pomoc pana Lupina. Życzędobrej nocy. – obróciła się i zaczęła spowrotem maszerować w stronę Wielkiej Sali.– A, jeszcze jedno. – odwróciła się przez ramię. – Hasło do wieży to:mandragora. – po tych słowach weszła do sali, mijając się w drzwiach zPotterem. Ten podszedł do mnie i zerknął na moją rękę.
-Takmyślałem. – mruknął. Spojrzałam na niego i westchnęłam. – Chodź. – rzucił izaczął iść w górę schodów. Ruszyłam za nim. Czułam się strasznie. Przeszliśmychwilę w ciszy. – To strasznie, nie? – w odpowiedzi pokiwałam głową. – Nie mogętego przeżyć, że jeszcze tydzień temu spotkałem ją na Pokątnej. Nawet z niąporozmawiałem, bo oboje czekaliśmy na rodziców przed Gringottem. To znaczy itak wiedziałem od razu o tym wszystkim, ale i tak nadal jestem w szoku.
-Todlatego byłeś taki markotny w pociągu? – spytałam, bardziej stwierdzając fakt.Pokiwał głową.
-Obojepracują w Biurze Aurorów. – mruknął. Wiedziałam, że mówi o swoich rodzicach. –Zginęła przez przypadek. Polowali na jej ojca. Akurat była sama w domu, gdywpadli. Podobno walczyła, chociaż nie miała żadnych szans. Ich było pięciu.Zabili tylko ją. To pierwsza uczennica Hogwartu. Sprawa jest poważniejsza, niżsię wydaje. Ministerstwo jest w panice. Chcieli, żeby Dumbledore zataił jejśmierć, a wcisnął nam bajeczkę o wyjeździe. – spojrzałam na niego zdziwionainformacjami, które mi przekazywał. – Tak, wiem, bezczelne. Ale to miałoby byćdla naszego bezpieczeństwa. Znasz hasło? – spytał, bo doszliśmy pod obrazGrubej Damy, która patrzyła na nas z dumą.
-Mandragora.– mruknęłam, a obraz wpuścił nas do środka. – Idę do siebie, dobranoc. –Oznajmiłam i ruszyłam w stronę schodów.
-Nieprzejmuj się tak tym prefektem! – rzucił na odchodnym. – Nikt ci nie będziemiał za złe przecież. – dodał i uśmiechnął się lekko. Pomachałam mu i wspięłamsię po schodach, prowadzących do naszej sypialni. Tam odświeżyłam się w łaziencei usiadłam na łóżku, rozczesując mokre włosy. Spojrzałam na puste miejsce,gdzie wcześniej stało łóżko Jenny. Westchnęłam po raz kolejny tego dnia. Chwilępóźniej do pokoju weszła pozostała czwórka dziewczyn. Każda usiadła na swoimłóżku i zapanowała cisza, podczas której każda wpatrywała się w miejsce, gdziepowinno stać łóżko, a na nim Jennifer, czyszcząca swoją odznakę prefekta.Chciałam coś powiedzieć, ale z mojego gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Tosamo chyba działo się z dziewczynami, bo co chwila któraś otwierała usta, apotem szybko je zamykała. W tym samym momencie my (ja, Angelina i Kate) orazone (Cassie i Laura) spojrzałyśmy na siebie. Nic nie mówiąc kiwnęłam głową. Tosamo uczyniła Cassie, a za nią Laura. Z mojej strony obie dziewczyny równieżwykonały ten gest. Po raz kolejny w przeciągu miesiąca nastąpiło przełamanielodów. Gdzieś po cichu, w obliczu zagrożenia, pękały między nami mury,oddzielające nas od kilku lat. Nieważne były różnice, nieważne były podziały.

Komentarze

  1. Czytałam wszystkie 3 części i są naprawde bardzo dobre.Szkoda,że chcesz zaprzestać pisanie bloga, naprawde bardzo spodobał mi sie twój charakter pisania.;( No ale co ja będe sie rozpisywać, Buziaki.;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Błagam tylko nie zawieszaj twojego bloga! Uwielbiam go. Weszłam tu kilka dni temu i zaczęłam czytać... świetny ;) Więc proszę nie zawieszaj ;)Tak myślałam, że Lily z dziewczynami pogodzą się teraz z Cassie i Laurą... nie przepadałam za tą pierwszą, ale... jednak pewnie bez powodu nie jest Gryfonką ;)Ciekawi mnie czy zrobisz coś jeszcze z wątkiem Adama... osobiście za tą postacią nie przepadałam, bo... jednak jest stworzona dla Jamesa xD jeśli rozumiesz o co chodzi xDTak więc mam nadzieję, że będziesz dalej pisać tutaj notki, choćby raz na długi czas, ale nie porzucisz twgo, bo przyznaję że piszesz świetnie... i te długie notki... ;d(www.historie-huncwotow.blog.onet.pl)

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie! Ja to mam pecha. Gdy już znajdę blog, pokocham go to musi być zawieszony .;(Masz swietnego bloga przeczytałam wszystkie notki w 1 dzień . ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Lilyanne15Evans1526 października 2010 21:23

    NIE!!! Nie możesz mi tego zrobić! Nie możesz zawiesić bloga! Nie rób tego - proszę!!! Za bardzo się wciągnęłam, zawsze gdy włączam GG mam nadzieję, że zastanę w wiadomościach informację o nowej notce! To jedyny blog o Lily Evans, który tak naprawdę mi się podoba! W niektórych nie pasował mi albo charakter pisma, albo ciągłe pisanie o jednym i tym samym... Twój jest inny! Jest wspaniały!

    OdpowiedzUsuń
  5. wioletahp@buziaczek.pl26 października 2010 22:59

    Oczywiście rozumiem ;)Dzisiejszy dzień spędziłąm przed komputerem- dokańczając twojego bloga, i napisałąm notkę na mojego (ale i tak dodam jutro, bo muszę ją dokończyć xD). Więc nie musisz się śpieszyć z czytaniem xDI oczywiście mam nadzijeę, że nie zawiesisz tutaj swoijego opwiadania... no aby przynajmniej byłą 1 notka na jakiś czas... a biorąc pod uwagę, że piszesz je takie długie, to na serrio jestem pod wrażeniem ;) No i zauważyłam, że nowy szablon ;d (www.historie-huncwotow.blog.onet.pl)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo, widzę, że odświeżyłaś wygląd bloga. :D Bardzo mi się podoba ;) Notki również. Fajnie, że Lily i James się w końcu zaczynają dogadywać ^^ Pisz jak najszybciej ! Czekam na kolejne "rozdziały"! ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem, o co Wam chodzi (to do przedmówczyń) bo przecież Leksia napisała, że właśnie NIE zawiesza bloga. Chyba kilka osób coś źle zrozumiało.Zmieniłaś wystrój bloga. Szczerze mówiąc, niezbyt mi się podoba, ale może po prostu dlatego, że nie jestem przyzwyczajona. No i dlatego, że wprost kocham tamto zdjęcie(rysunek), które przedtem miałaś jako Lily. A, no i musisz am zmienić - Lily już jest w szóstej klasie. Od dzisiaj ;)Wracając do notki.Żałuję, że nie opisałaś zupełnie nic, co działo się u Lily przez tyle czasu. Widocznie miałaś powody, ale mam nadzieję, że wrócisz do tego jeszcze, np. opisując relacje Syriusza z Kate.Okropna ta sprawa ze śmiercią Jennifer, szczególnie, że dziewczyny tak praktycznie nawet się nie znały. Ale dobrze, że przynajmniej z racji tego mury w dormitorium szóstoklasistek zaczęły pękać. Tylko szkoda, że trzeba było do tego aż takiej tragedii.I co do Pottera - naprawdę zmartwiłam się, bo przecież jego rodzice też są aurorami, prawda? Mam nadzieję, że jego rodziny póki co tak nie skrzywdzisz. Lily prefektem. Nieźle. Ciekawe, jak jej pójdzie. Już na wielu opowiadaniach tak było, ale Ty zrobiłaś to oryginalniej i Twoja Lily wcale nie chce tej funkcji. Z resztą, ja też bym nie chciała. Po zmarłej koleżance?...Masakra po prostu.Podsumowując po raz drugi: rozdział wcale nie jest zły, przeciwnie. I czekam na ten, co już dzisiaj zaczęłaś pisać ;)Doobra, kończę, bo muszę jeszcze kilka spraw załatwić, a tu dzień się kończy. Do jutraa ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. NIEEEEEEEEEEEEEE! błagam, błagam, nie zawieszaj bloga. jest on najlepszy!!!!!!!! ;_;

    OdpowiedzUsuń
  9. nn na lily-james-milosc ;) zapraszam :]jutro u cb skomentuję, bo nie mam kompletnie czasu :(a twoich genialnych notek nie mam zamiaru czytać w pośpiechu :**

    OdpowiedzUsuń
  10. ~SłoOodka Trzynastka :D28 października 2010 00:02

    Ten rozdział jest piękny, a zwłaszcza końcówka. Smutna i piękna. Mam nadzieję, że Lily wreszcie przekona się do Jamesa. I proszę NIE ZAWIESZAJ BLOGA. Jest najlepszy ze wszystkich jekie do tej pory czytałąm. Plisss NIE ZAWIESZAJ! Czekam na kolejną notkę i mam nadzieję, że się doczekam ;***

    OdpowiedzUsuń
  11. Tylko nie zawieszaj tego bloga! Co to to nie! Może nie uwierzysz, ale twój blog podniósł mnie z dołka. Naprawdę. Czułam się okropnie a gdy czytałam twoje opowiadanie rosła we mnie nadzieja. Na co? Lepsze życie? Być może, wiem tylko że twój blog sta się dla mnie nie tylko przyjemnym spędzeniem czasu. Był lekarstwem. Nie zwieszaj tego bloga. Jest najlepszy, zrób to nie tylko dla nas ale i dla siebie. BŁAGAM!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Przeczytałam wszystkie rozdziały i muszę Ci powiedzieć, że jestem zachwycona! Barwnie opisujesz uczucia Lily i ich przyjaciół, wprowadzasz dużo akcji i ciekawych elementów. Mimo iż rzadko czytam tego typu opowiadania jestem mile zaskoczona^^ Te fragmenty z Adamem były boskie! Nie sądziłam, że ją zdradzi... ale Lily chyba nadal kibicuje drużynie Złotych Hipogryfów (to chyba było jakoś tak, nie?)? Co do aktualnego rozdziału, to dużo się wydarzyło. Przełamanie murów pomiędzy Lily i Jamesem, śmierć Jenny i pogodzenie się współlokatorek. W sumie, to impreza też była całkiem niezła xddBardzo bym prosiła, abyś informowała mnie o nowych notkach. Moje gg: 15811430 [wladczyni-nieba]PS. Niech Evans&Potter będą razem!

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękne. Ostatnie zdaia oddają świetnie realia tych czasów. W obliczu wojny trzeba się. jednoczyć.. Cassie nawet może się okaże normalna.

    OdpowiedzUsuń
  14. ~Magic the Heart11 lipca 2015 12:42

    Wspaniale piszesz, końcówka najlepsza!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Hej,
Zapraszam do skomentowania rozdziału. Nie mam nic przeciwko krytyce, wręcz przeciwnie - mam nadzieję, że pomożesz mi być lepszą w pisaniu :). Chciałabym jedynie prosić o kulturę wypowiedzi.
Z góry dziękuję za trud włożony w przeczytanie rozdziału i napisanie swojej opinii! :)