Przejdź do głównej zawartości

33. Impreza II.

 – Nie potrafię się nadziwić tym, że jesteś taka... zwyczajna – odparłam powoli. Ona roześmiała się.
 – Chodzi ci o to? – wskazała na siebie, a ja przytaknęłam głową.
 – Dobra, nieważne – machnęłam ręką i uśmiechnęłam się. – Co chciałaś?
 – Co z dywanami? Ich się chyba nie wyciera szmatą, nie? – spytała i wyszczerzyła zęby.
 – Tam, w szafie, jest odkurzacz – oznajmiłam, podeszłam do wspomnianej szafy i wyciągnęłam odkurzacz. Włączyłam go do kontaktu i wskazałam na przycisk włączania. – Tutaj się włącza – poinformowałam ją i poszłam sobie. Brunetka coś powiedziała, ale już jej nie słyszałam, bo musiałam wrócić do swojej roboty. Chciałam się wziąć za wyciąganie ciasta z piekarnika, gdy usłyszałam odgłos odkurzacza, a potem dziewczęcy wrzask. Wymieniłyśmy z Angeliną zaniepokojone spojrzenie i pobiegłyśmy do salonu, gdzie przedtem przebywała nasza przyjaciółka. Na środku leżało włączone urządzenie, na widok którego Angelina zrobiła bardzo zdziwioną minę, ale po Kate nie było ani śladu. Uniosłam brwi i zaczęłam jej szukać wzrokiem.
 – Kate?
 – Wyłącz to! – rozległ się jej pisk. Podeszłam do urządzenia i wyłączyłam, sprawiając, że hałas ucichł. Jednak Kate nadal nie wychodziła. Po chwili jednak drzwi od szafy otworzyły się, a na zewnątrz wyłoniła się jej głowa sprawdzająca, czy wszystko gra. Na ten widok nie wytrzymałam i ryknęłam niepohamowanym śmiechem. Ta zrobiła naburmuszoną minę i wyszła stamtąd, zamykając za sobą drzwi. Ja nadal nie potrafiłam się uspokoić. Po chwili dołączyła do mnie Angelina, a potem Kate też nie wytrzymała i również śmiała się sama z siebie. Gdy w końcu udało mi się uspokoić, otarłam łzy śmiechu i nadal trochę się zaśmiewając pokazałam jej, jak się tego używa. Gdy tylko go włączyłam, czarnowłosa schowała się za Angeliną, wbijając jej pazury w ramię. Szatynka syknęła z bólu i rzuciła lokatej wściekłe spojrzenie. Następnie próbowałam ją przekonać do tego, aby chwyciła rurę z odkurzacza i spróbowała. Ale za każdym razem, gdy go chwyciła, obrzucając nieufnym spojrzeniem i włączyła, to od razu puszczała, chowając się za kimś lub za czymś, oraz wywołując u mnie kolejną salwę śmiechu. W końcu poddałam się i sama poodkurzałam wszystkie dywany w pokoju. Gdy skończyłam, wszystkie trzy udałyśmy się do kuchni, by dokończyć przygotowywanie przekąsek. Podczas wykonywania tego zadania, nie obyło się oczywiście bez rzucania w siebie jedzeniem. W końcu, około godziny 17 uwinęłyśmy się ze wszystkim i mogłyśmy się wziąć za siebie. Każda z nas zajęła inną łazienkę i zaczęło się wielkie przygotowanie. W końcu miało tutaj być dość dużo ludzi (w sumie nawet nie wiedziałam, kogo dziewczyny zaprosiły), więc trzeba było jakoś wyglądać. Wskoczyłam pod prysznic i wzięłam szybką kąpiel. Potem owinięta ręcznikiem, rozpuściłam włosy, wysuszyłam, pozostawiając rozpuszczone, lekko pofalowane, z przedziałkiem na środku i bez grzywki. Następnie ubrałam moją zieloną sukienkę zakupioną, podczas wakacji u Kate, po czym umalowałam się. Zobaczyłam efekty w lustrze, uśmiechnęłam się i wyszłam. Skierowałam się do salonu, gdzie czekała już Angelina, ubrana w łososiową sukienkę, delikatnym makijażu i... prostej grzywce.
 – Wow! – wydusiłam z siebie, wskazując na jej dość gęstą grzywkę. – Wyglądasz cudownie! – pochwaliłam ją. – A ta fryzura jak najbardziej mi się podoba – dodałam i uśmiechnęłam się. W tej chwili, gdybym nie wiedziała, że to ona, w życiu bym nie powiedziała. Porównując ją do dziewczyny z czerwca, jedynie po chudości i kolorze włosów oraz oczu można było stwierdzić, że to Angelina. Byłam dumna z naszych efektów. Kate nadal nie było, a dochodziła powoli 18. Kilka minut przed wyznaczoną godziną zadzwonił dzwonek do drzwi. Podeszłam spokojnym krokiem i otworzyłam je, a przed moimi oczami ukazali się Hunwoci. Wszyscy wyszczerzyli zęby w charakterystycznym, łobuzerskim uśmiechu. Każdy z nich w obu rękach trzymał napełnione reklamówki, które lekko pobrzękiwały.
 – Cześć Evans – pierwszy odezwał się Syriusz i wpakował się do środka, a za nim reszta bandy, po kolei witając się i stawiając zakupy na ziemi. Na samym końcu wszedł Potter, który omiótł mnie spojrzeniem i uśmiechnął się szeroko. Mimowolnie odwzajemniłam uśmiech i zamknęłam za nimi drzwi. Oni weszli dalej, zabierając reklamówki, a ja chciałam iść za nimi, ale Potter chwycił mnie w pasie delikatnie i przyciągnął do siebie. Spojrzałam na niego z wyrzutami.
 – Wyglądasz cudownie, Evans – szepnął mi do ucha, a ja poczułam jego ciepły oddech na karku. Potem puścił mnie i jakby nigdy nic wszedł do środka, rozglądając się z ciekawością. Zdziwiona swoją reakcją (no w końcu nie nakrzyczałam na niego, ani nie wyzwałam od debili, co było bardzo dziwne), wzruszyłam po prostu ramionami i weszłam za nimi.
 – Eee... Evans, kto to jest? – spytał Black, spoglądając na Angelinę. Obie roześmiałyśmy się, wywołując jeszcze większe zdziwienie u chłopaków.
 – Chłopaki, to jest...
 – Chuda – przerwała mi szatynka i podała rękę każdemu z nich. Wszyscy przedstawili się, a ona rzuciła mi rozbawione spojrzenie. Nie podejrzewałam, że przemiana Angeliny jest aż tak wyraźna.
 – A gdzie Angelina? – spytał Potter i usiadł wygodnie na kanapie, częstując się pasztecikiem, leżącym na stole.
 – I Kate? – dodał Syriusz, siadając obok niego. Spojrzałam pytająco na szatynkę, a ta usiłowała się nie roześmiać.
 – Angelina, jak mniemam, siedzi obok ciebie – odezwał się Remus, dostając nagłego olśnienia. Wszyscy zwrócili wzrok na dziewczynę, która już bez żadnych zahamowań, wybuchnęła śmiechem.
 – A wiedziałem, że skądś cię znam! – Potter wycelował w nią oskarżycielsko palca wskazującego i wyszczerzył zęby. – Korzystna zmiana. Bardzo korzystna – oznajmił uprzejmym tonem.
 – Wow, wyglądasz super! – wydusił w końcu Syriusz z siebie i nadal wytrzeszczał na nią oczy.
 – Dzięki – uśmiechnęła się szeroko.
 – Teraz to ja boję się zobaczyć Kate – Peter po raz pierwszy odezwał się.
 – Ja też – powiedział Syriusz, jednak tak cicho, że tylko ja to słyszałam. Uśmiechnęłam się pod nosem. Po chwili znowu zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi, w których stała cała reszta drużyny Quidditcha z Gryffindoru oraz kilkoro tegorocznych absolwentów. Zaprosiłam ich do środka, a oni również rozgościli się w salonie, witając z resztą.
 – A właśnie, zapomniałabym – przypomniałam sobie o czymś ważnym i przemówiłam do nich. – Musicie mi oddać swoje różdżki – wyciągnęłam rękę i od razu napotkałam protesty. – Och, oddam wam je, gdy będziecie wychodzili. Po prostu to mugolska dzielnica, jestem tutaj jedynym czarodziejem, więc jeśli ktoś by czarował Ministerstwo mnie ukarze. A poza tym będzie alkohol, więc nie wiem, co wam wszystkim strzeli do głowy. Szczególnie wam – dodałam, rzucając Huncwotom natarczywe spojrzenie. Cała czwórka zrobiła niewinne miny, ale wszyscy posłusznie oddawali różdżki. Za każdym razem, gdy ktoś wchodził, musiał mi oddać różdżkę, którą chowałam w kuchni. Po pewnym czasie, już sama nie wiedziałam, kim są goście, którzy przychodzili. Jednego byłam pewna, Kate i Angela naprawdę zaprosiły kogo popadnie. Impreza powoli się rozkręcała, jedni tańczyli, inni urządzali zawody w piciu, jeszcze inni rozmawiali, czy zajadali się jedzeniem przygotowanym przez nas. Najdziwniejsze jednak było to, że Kate nadal nie zeszła na dół. Zaczęłam się nawet zastanawiać nad tym, czy coś jej się czasem nie stało i rozważałam pójście na górę, aby to sprawdzić, gdy spotkałam Blacka. Szedł z Potterem w stronę salonu, gdzie najprawdopodobniej zamierzali, delikatnie mówiąc, sobie popić. Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową.
 – Nie widzieliście Kate? – spytałam, a Potter pokręcił głową, wbijając natarczywy wzrok we mnie. Spłonęłam lekkim rumieńcem.
 – O to samo chciałem cię zapytać – mruknął Łapa i sposępniał. Rogacz rzucił mi rozbawione spojrzenie.
 – Nie wiem, co ona robi tak długo na tej górze... – zaczęłam, ale przerwałam, bo Łapa wcale mnie nie słuchał. Wpatrywał się maślanymi oczami w punkt ponad mną. Odwróciłam się w tamtą stronę i zagwizdałam cicho. Na samym szczycie schodów stała nieziemsko piękna Kate Bridge, we własnej osobie. Muszę przyznać, że chyba przebiła samą siebie. Na jej widok, aż brakło mi słów, by opisać jak świetnie wyglądała. Włosy spięła tak, że znajdowały się z jej lewego boku, ubrana była w krótką, beżową sukienkę bez ramiączek, która idealnie podkreślała jej krągłości i odkrywała nogi, dając niesamowity efekt. Dość mocny makijaż idealnie wkomponował się w całokształt, a złote, wiszące kolczyki nadawały jej pewnej ekstrawagancji. Zeszła na dół, ściągając na siebie spojrzenia nie tylko facetów z rozdziawionymi gębami, ale i również dziewczyn, które choćby nie wiem jak się starały, to nie mogły znaleźć żadnej złośliwości, czy uszczypliwości. Po prostu nie było się do czego doczepić. Stanęła przed nami i uśmiechnęła się, ukazując rząd białych zębów.
 – Cześć – powiedziała wesoło i omiotła nas spojrzeniem, zatrzymując się na sekundę dłużej przy Blacku. – Trochę mi zajęło, wiem – dodała i wyszczerzyła zęby.
 – Myślę, że się opłacało – wydukałam w końcu z siebie i posłałam jej uśmiech.
 – Wyglądasz zjawiskowo – odezwał się Syriusz, a na jego twarz powrócił charakterystyczny uśmiech. – Zatańczymy? – wyciągnął rękę i nie czekając na jej odpowiedź pociągnął ją na parkiet. Zostaliśmy sami z Potterem, który oparł się o ścianę, wkładając ręce do kieszeni. Nic nie mówił, tylko przyglądał mi się z lekkim uśmiechem na ustach. Ja również nic nie powiedziałam, tylko stałam z rękami założonymi na piersiach i również wpatrywałam się w niego. Musieliśmy wyglądać bardzo dziwnie, ale jakoś mi to nie przeszkadzało.
 – I tak uważam, że najładniejszym gościem dzisiaj jesteś ty – odezwał się w końcu, nie zmieniając pozycji. Posłałam mu drwiące spojrzenie i roześmiałam się.
 – Daj spokój, Potter – odpowiedziałam spokojnie i odwróciłam się do niego plecami, z zamiarem pójścia do pokoju, gdzie w najlepsze trwała zabawa.
 – W tym roku nadal masz zamiar mnie odtrącać? – zawołał za mną. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
 – Jeśli ty masz zamiar za mną latać, to tak – odparłam i weszłam do salonu, rozglądając się. Nie wiem, ilu gości tutaj było, ale większość znałam albo osobiście, albo z widzenia. Na pewno wszyscy byli lub są uczniami Hogwartu. Kilku tegorocznych absolwentów, w tym Aaron, kuzyn Angeli, rozmawiało ze sobą z kieliszkami w ręku. Najwyraźniej odpowiadało im to, że mogą się spotkać i porozmawiać, co teraz już dla nich może okazać się rzadkością. Angelina była oblegana przez trzech Krukonów z naszego roku, którzy zabawiali ją różnymi historyjkami, a ta co chwila wybuchała śmiechem. Zobaczyła, że na nią patrzę i podniosła kciuk do góry, szczerząc zęby. Uśmiechnęłam się i rozglądałam dalej. Remus siedział na kanapie z Jenny, dziewczyną z naszego dormitorium i rozmawiali o czymś zawzięcie. Peter z kolei stał obok dość większej grupki, która urządzała sobie zawody w piciu Ognistej Whisky. Przeszukałam parkiet i mój wzrok przykuł interesujący widok lawirujących w zmysłowym tańcu Kate i Syriusza. Jego ręce znajdowały się na zgrabnym tyłku mojej przyjaciółki, a ona sama była bardzo blisko niego. Ich twarze dzieliło tylko kilka, naprawdę małych cali. Wpatrywali się sobie głęboko w oczy i wydawało się, że nie widzą świata poza sobą. Trzeba przyznać, że była z nich naprawdę dobrana para i mimo, że ich związek zakończył się jeszcze przed świętami, to nadal między nimi wyraźnie iskrzyło. Po chwili ich usta złączyły się w delikatnym pocałunku, który zainicjował Syriusz. Jednak to był tylko przedsmak, bo po chwili zagłębili się w tej czynności, czyniąc pocałunek namiętnym.
 – Wybuch tłumionych uczuć po kilku miesiącach? – podskoczyłam lekko, gdy obok mnie stanął Potter.
 – Najwyraźniej – odparłam i nadal patrzyłam w kierunku całującej się pary.
 – Nie rozumiem dlaczego oni nie są ze sobą – mruknął, również przyglądając się im. Spojrzałam na niego z ukosa.
 – A Black tego chce? – spytałam, a on westchnął.
 – Chce, ale nie chce.
 – To podobnie jak ona – stwierdziłam. – Ale może im się uda po dzisiejszej imprezie.
 – Nie uda się – powiedział pewnym tonem. – Oni już nie będą ze sobą.
 – Skąd ty to możesz wiedzieć? – mruknęłam, przewracając oczami.
 – Uwierz mi, że nie.
 – A według mnie, skoro oboje się zdecydowali na taki krok i obojga do siebie ciągnie, to będą ze sobą – stwierdziłam twardo.
 – Przekonamy się – na jego twarzy zagościł uśmiech. – Napijesz się? – zaproponował i nie czekając na mnie, ruszył w stronę stolika z butelkami z alkoholem. Podążyłam za nim i stanęłam obok. On rzucił mi zdziwione spojrzenie, ale nic nie mówiąc podał szklankę z napojem. – Myślałem, że nie pójdziesz – stwierdził szczerze. Wzruszyłam ramionami i upiłam łyka palącego napoju. – Dawno nie piłem – odezwał się lekko zastanawiającym się tonem. Zdziwiłam się, bo w końcu Huncwoci znani byli z zamiłowania do różnorodnych napojów procentowych, a dodam, że Black mieszkał z Potterem pod jednym dachem. – W tak doborowym towarzystwie – dodał po namyśle, a ja roześmiałam się.
 – A już myślałam, że wyrosłeś z picia – wyszczerzyłam zęby, a on spojrzał na mnie powątpiewająco.
 – Wybacz, ale wtedy nie byłbym Rogaczem – odparł, dumnie wypinając pierś. Coś mi przyszło do głowy.
 – Tak właściwie, to skąd się wziął Rogacz? – spytałam. – No i reszta. Lunatyk, Glizdogon i Łapa? Lunatyk to chyba wiem, skąd się wziął, ale reszta? – Potter westchnął ciężko i zrobił poważną minę.
 – Mogę ci powiedzieć, ale obiecaj, że nikomu nie powiesz – oznajmił uroczyście.
 – Obiecuję.
 – Jesteśmy animagami – powiedział cicho, ale wyraźnie. – Ja jeleniem, stąd Rogacz, Syriusz psem, stąd Łapa i Peter szczurem, więc Glizdogon – dodał poważnie, wpatrując mi się w oczy. Wybuchnęłam śmiechem.
 – Dobra, dobra Potter. Takie bajki, to nie ze mną – wyszczerzyłam zęby. – Aczkolwiek, ciekawa teoria – roześmiałam się po raz drugi, a on uśmiechnął się cwaniacko. Dostrzegłam błysk w jego orzechowych oczach.
 – Ruda! – nie zareagowałam na zawołanie Angeliny, która szła w naszym kierunku i widać po niej było, że wypiła dość dużo. – Ruda! – zawołała drugi raz, jednak znowu ją zignorowałam. Potter przyglądał mi się z zainteresowaniem. Dziewczyna doszła do nas i uśmiechnęła się. – Nie słyszysz, jak cię wołam? – spytała lekko oburzonym tonem.
 – Dobrze wiesz, co myślę o nazywaniu mnie w taki sposób – mruknęłam. Ona machnęła ręką.
 – Mniejsza o to, widziałaś Kate i Blacka? – spytała i zachichotała.
 – Chuda, chodź tutaj! – owych trzech Krukonów zniecierpliwiło się jej nieobecnością, więc dziewczyna przeprosiła i popędziła w ich stronę, szczerząc zęby w przyjaznym uśmiechu.
 – Ruda – odezwał się Potter. – Podoba mi się – dodał i spojrzał na mnie ostrożnie. Posłałam mu miażdżące spojrzenie. – Czemu ci się nie podoba? – spytał lekko rozbawionym tonem.
 – Bo to dziecinne – odparłam.
 – To, że masz przezwisko?
 – Nie. One sobie ot tak stwierdziły, że trzeba nam nadać przezwiska. A moim zdaniem po pierwsze jesteśmy na to za stare, a po drugie przezwisko musi wychodzić samo z siebie, a nie, że je się wymyśla – wytłumaczyłam mu. On, po raz kolejny, uśmiechnął się lekko.
 – Nawet, jeśli to jest dziecinne, to czy naprawdę zawsze musisz się zachowywać tak strasznie odpowiedzialnie, Evans? W ogóle udajesz wielce dorosłą osobą, a czy naprawdę jesteś dorosła? Moim zdaniem ty zachowujesz się bardziej dziecinnie od nich, bo nie potrafisz docenić małych rzeczy. Pozwalasz sobie na odrobinę szaleństwa i głupoty tylko, jeśli jesteś pod wpływem alkoholu – mówił spokojnym, opanowanym tonem, ważąc i zastanawiając się nad każdym słowem.
 – Już ci chyba kiedyś udowadniałam pewne rzeczy, mam ci przypomnieć? – spytałam, zbliżając się do niego z przymrużonymi oczami.
 – No w sumie mogłabyś mi troszkę odświeżyć pamięć – odpowiedział i wyszczerzył zęby. Prychnęłam z pogardą i wzięłam ze stołu szklankę pełną Ognistej i wypiłam to kilkoma łykami. On ciągle przyglądał mi się uważnie.
 – Potter z łaski swojej mógłbyś się w końcu przestać gapić do jasnej cholery! – nie wytrzymałam i ofuknęłam go, obrzucając wściekłym spojrzeniem.
 – Nie – odpowiedział krótko. Postanowiłam przyjąć inną taktykę. Podeszłam do niego bliżej tak, że nasze ciała dzieliła zaledwie stopa i spojrzałam mu głęboko w oczy.
 – Dlaczego, to robisz? – spytałam z naciskiem, nadal intensywnie patrząc na niego. On jednak nawet się nie speszył, tylko wytrzymał mój wzrok.
 – Lubię cię denerwować – odparł zgodnie z prawdą. Podniosłam lekko jedną brew.
 – I jaki masz w tym cel? – założyłam ręce na biodra, patrząc na niego pytająco.
 – A choćby taki, że dzięki temu sama podeszłaś bliżej mnie – odpowiedział i uśmiechnął się zawadiacko. – A teraz mogę ci zrobić wszystko – dodał po chwili namysłu.
 – Na przykład co? – nadal pozostawaliśmy w takiej samej pozycji, cały czas patrząc sobie w oczy. Nagle on złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Stykaliśmy się ciałami, ale miałam odchyloną głowę, ciągle utrzymując kontakt wzrokowy.
 – Na przykład to – powiedział z ledwo dostrzegalnym uśmiechem. – A ty się nie wyrywasz, hmm... zdziwił się lekko i zmarszczył brwi, jakby nad czymś się zastanawiał. Tym razem to ja się uśmiechnęłam. 1:0 dla mnie. – W tym roku się ze mną umówisz – stwierdził po chwili.
 – Chyba śnisz, Potter – odparłam słodko. – Nigdy w życiu się z tobą nie umówię – dodałam spokojnie.
 – No cóż w minionym roku szkolnym było kilka gorących chwil między nami, a to coś jednak znaczy. A przynajmniej znaczyło. Wszystko popsuł ten cały Royal – wypowiadając te słowa, spowodował, że aż się we mnie zagotowało. Próbowałam się wyrwać z jego uścisku, jednak ten nie miał zamiaru mnie puszczać.
 – To ty wszystko popsułeś, nie on! – powiedziałam oburzonym tonem. – To ty się zachowujesz jak idiota. Zresztą, nikt nic nie musiał psuć, bo i tak ten pocałunek nic nie znaczył. Mówiłam ci, że to był tylko zakład.
 – Przypominam ci, że to nie był jeden pocałunek – zaoponował. – A ten w środku nocy, gdy nas Łapa i Kate przyłapali? A wtedy w Pokoju Życzeń, podczas ferii świątecznych? A impreza, gdy myślałaś, że się przespaliśmy? A impreza, gdy piliśmy 67 różnych trunków?
 – Ej! To ostatnie, to nie był pocałunek, tylko sztuczne oddychanie! – zaprotestowałam, przerywając mu. On roześmiał się.
 – Jakbyś tak ratowała umierającego, to zbyt dużo byś nie wskórała.
 – Mimo wszystko tego w żadnym razie nie mogę zaliczyć do pocałunku – mruknęłam.
 – A ja w żadnym wypadku nie mogę tego zaliczyć do sztucznego oddychania – stwierdził analogicznie.
 – To już twój problem – wzruszyłam ramionami, patrząc na niego wyzywającym wzrokiem.
 – Tobie się chyba podoba ta bliskość, co Evans? – spytał, zmieniając temat.
 – Nie – odpowiedziałam.
 – To dlaczego nie próbujesz się wyrwać? Przecież cię obejmuję i to w takim stopniu, że wszyscy myślą, iż coś się między nami kręci – wskazał palcem na gapiów stojących zaraz za nami. Nawet nie spojrzałam w tamtą stronę.
 – Bo mam cholerną satysfakcję z tego, że mimo takiej bliskości nic mnie do ciebie nie ciągnie – odpowiedziałam mściwym tonem, chcąc zrobić mu przykrość. Jednak uśmiech nadal nie schodził z jego warg.
 – Czyli przyznajesz, że kiedyś cię pociągałem? – wyszczerzył zęby, a ja prychnęłam z pogardą.
 – Raczej naciągało mnie na wymioty na twój widok – odparłam, a on zrobił trochę naburmuszoną minę. Jednak po chwili rozchmurzył się i uśmiechnął złośliwie.
 – Chyba już odgadłem powód twojej obojętności wobec sytuacji, w której się obecnie znalazłaś – oznajmił dumnie. – Teraz Lily Evans będzie się nad sobą użalać i wszystko dla niej będzie szare i obojętne, bo przecież zerwała ze swoim wspaniałym i idealnym chłopakiem! – momentalnie zrzedła mi mina, a coś mnie zakuło w sercu. – Teraz to zapewne nasza wspaniała i nieskazitelna Evans nie dopuści do siebie żadnego osobnika płci męskiej, bo jest w żałobie po zdradzie Royala. Gwiazdy światowego quidditcha – jego ton był nie do zniesienia. A ja czułam jak coś mnie boli w okolicach serca, a w gardle narastała wielka gula. Wyrwałam się z jego uścisku i odwróciłam plecami do niego, po czym zaczęłam odchodzić. – Widzisz! Ja zawsze mam rację! – zawołał za mną. Obróciłam się przez ramię i posłałam mu wyzywające spojrzenie.
 – Zobaczymy  – wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
 – A mówiłem, że cię zdradzi! – krzyknął jeszcze za mną. Odwróciłam się gwałtownie i spojrzałam na niego zdziwiona.
 – Skąd to niby wiesz? – spytałam zdezorientowana.
 – Mam swoich informatorów, słonko – odpowiedział i puścił mi oczko. Zacisnęłam pięści i podeszłam do Chrisa Bone’a, kołysząc lekko biodrami i uśmiechając się zalotnie. On omiótł mnie spojrzeniem i gdy zrozumiał, że stanęłam właśnie przed nim, jego twarz momentalnie rozjaśniała i uśmiechnął się przyjaźnie.
 – Cześć Chris. Jak się podoba impreza? – spytałam, siadając obok niego i powoli zakładając nogę na nogę tak, by zwrócić jego uwagę. Z trudem oderwał wzrok od moich ud i spojrzał na mnie.
 – Co? Ach tak, wspaniale. Dawno tak dobrze się nie bawiłem – zapewnił mnie gorliwie, potakując głową. W duchu zachciało mi się śmiać z niego. – Masz naprawdę wspaniałe nogi... eeee... to znaczy, nogi od stołu – poprawił się szybko. – Tak, te nogi od stołu są naprawdę wspaniałe. Naprawdę mi się podobają. I ta sukienka... to znaczy obrus! – ostatnie zdanie prawie wykrzyknął. Nie potrafiłam powstrzymać chichotu. – Ten, no... co ja miałem powiedzieć... – oczy latały mu wszędzie. To zatrzymywały się na moim dekolcie, dość głębokim zresztą, to na miejscu, gdzie kończyła się sukienka, by potem szybko uciec i wpatrywać się w tańczących ludzi. Cały czas czułam na sobie wzrok Pottera. Uśmiechnęłam się słodko do naszego szukającego, a on zaczął wykręcać sobie palce u ręki.
 – W tym roku kończysz Hogwart, nie? – spytałam uprzejmie.
 – No, tak...  – przytaknął głową.
 – Och, jaka szkoda... stracimy naszego najlepszego ścigającego – westchnęłam i zaczęłam bawić się kosmykiem włosów, zerkając co chwila na niego. Biedny chłopak zaczął przygryzać wargi. – No i nie ukrywam, że jesteś jednym z najlepszych chłopaków na siódmym roku – dodałam. Zobaczyłam małą zmarszczkę na jego czole. Uśmiechnął się nerwowo.
 – Eee... przesadzasz Lily – mruknął zakłopotany, a jego wzrok ciągle uciekał w dół.. Nachyliłam się do niego, sprawiając, że byłam bardzo blisko jego twarzy.
 – Wcale nie – szepnęłam zalotnie. – Chcesz się przekonać? – spytałam, a on pokiwał głową. W jego oczach dostrzegłam lekkie przerażenie. Zanim przystąpiłam do akcji, upewniłam się, że Potter patrzy na mnie. Potem zbliżyłam się do Chrisa i pocałowałam go. Poczułam alkohol w jego ustach, którego wypił bardzo dużo, poza tym nie wspomnę, że ten chłopak kompletnie nie potrafił całować, ani, że musiałam się do tego zmusić. Poczułam obrzydzenie do samej siebie, że robię takie rzeczy. Jednak chęć udowodnienia Potterowi, że się mylił była silniejsza. Mimo wszystko oderwałam się od niego po krótkiej chwili i wstałam, pozostawiając go w stanie całkowitego zamroczenia. Skrzywiłam się na samą myśl o tym tragicznym pocałunku. Stanęłam w kącie i wzdrygnęłam się, wycierając ręką usta.
 – To miało być zaprzeczenie moim słowom? – usłyszałam bardzo dobrze mi znany głos i odwróciłam się, przywołując drwiący uśmiech na twarz.
 – No chyba wystarczająco ci udowodniłam, że się mylisz – odparłam. On roześmiał się i zbliżył się do mnie na parę kroków.
 – Tym... czymś pokazałaś mi tylko, że jak najbardziej mam rację – powiedział. – Przecież twój wyraz twarzy mówił za samą siebie! No i ta reakcja jak już od niego odeszłaś! Nie wspomnę, że odskoczyłaś jak oparzona od niego. I całowałaś się z otwartymi oczami – wyliczył moje błędy, a ja starałam się nie pokazać po sobie niczego.
 – Nie każdy zamyka oczy! – zaprotestowałam, ignorując jego wcześniejsze argumenty. – Ja nigdy nie zamykam oczu, gdy się całuję – oświadczyłam pewnym tonem, co oczywiście było ewidentnym kłamstwem. W tym momencie Potter zrobił najmniej oczekiwaną rzecz, jaką mógł zrobić. Nawet nie wiem, kiedy do mnie podszedł, chwycił moją twarz w dłonie i pocałował w usta, sprawiając, że mimowolnie zatopiłam się w smaku jego ust. Byłam tak zaskoczona, że oddałam pocałunek, nie zastanawiając się nad tym, co robię. Po chwili oderwał się ode mnie.
 – Widzisz, a jednak zamykasz – odezwał się. Po tych słowach gwałtownie otworzyłam oczy (które nawet nie wiem, kiedy zamknęłam) i dopiero dotarło do mnie, co się stało. Moja reakcja była błyskawiczna. Wymierzyłam mu policzek i obrzuciłam nienawistnym spojrzeniem.
 – Ty...! Ja... to... – nie wiedziałam, co powiedzieć, więc zacisnęłam pięści i odwróciłam się na pięcie, oddalając wściekłym krokiem. Byłam tak zła na siebie i na niego, że nie zwracałam na nic uwagi i wszystkich potrącałam łokciami. Weszłam do kuchni, gdzie jakaś para całowała się namiętnie.
 – Wynocha! – warknęłam i usiadłam na blacie. Para nie wyniosła się, tylko przerwała czynność i wpatrywała się we mnie zdziwiona. Podniosłam wzrok i już miałam nawrzeszczeć na nich, gdy okazało się, że to byli...
 – Kate? Black? – spytałam już normalnym tonem. Dziewczyna poprawiła sobie sukienkę, która trochę jej się podniosła, odsłaniając jeszcze więcej uda. Zeskoczyłam z blatu i uśmiechnęłam się przepraszająco. – Nie przeszkadzajcie sobie – mruknęłam zakłopotana i wyszłam stamtąd. Po chwili moja przyjaciółka dogoniła mnie i zatrzymała.
 – Ruda, co się stało? – spytała, patrząc z troską na mnie. Uśmiechnęłam się i pokręciłam głową.
 – Nic, wszystko w porządku – odpowiedziałam. – Tylko na górze są wolne trzy sypialnie, możecie się rozgościć – powiedziałam i puściłam jej oczko, odchodząc w stronę salonu. Nie musiałam długo czekać, by zobaczyć jak oboje zmierzają na górę, chichocząc cicho i obdarzając się pocałunkami. Chwyciłam pełną butelkę Ognistej i pociągnęłam zdrowego łyka. Przynajmniej tyle mi zostało.

***

Kilka zdrowych łyków Ognistej później tańczyłam na środku parkietu, ruszając się w takt muzyki. Procenty składające się na wspomniany wyżej trunek zaczęły odnosić skutki i kręciło mi się w głowie, a cały świat wydawał mi się o wiele milszy i bardziej przyjazny. Opadłam zmachana na fotel obok Angeli i wyszczerzyłam zęby do niej.
 – Cześć Chuda! – rzekłam wesołym tonem, a ona spojrzała na mnie dziwnie.
 – Od...
 – Przestań pieprzyć i napij się ze mną – przerwałam jej, nalewając do dwóch szklanek złocistego napoju. Podałam jej jedną. – Twoje zdrowie! – mruknęłam i za jednym razem opróżniłam szklankę. Dziewczyna poszła w moje ślady i chwilę później została poproszona do tańca przez jednego z tych Krukonów, którzy ją wcześniej oblegali. Obok mnie przewijały się kolejne osoby, z którymi, musiałam wypić toast za coś. Takim cudem doprowadziłam się do stanu, no powiedzmy, niezdatnego do użycia. Pamiętam tylko, że tańczyłam jeszcze przez chwilę. Jednak, gdy mój taniec stał się niebezpieczny dla mnie samej i innych, ktoś wziął mnie na ręce i zaniósł do góry, kładąc na łóżku w moim pokoju. Tym kimś był James Potter, do którego coś bełkotałam, ale nawet nie wiem co i przypuszczam, że on sam również tego nie wiedział. Jedyne, co zdążyłam sobie pomyśleć, zanim zasnęłam było to, że znów skończyłam imprezę obok Pottera.

Komentarze

  1. No, to nieźle Evans się zabawiła.Ale od początku.Przeczuwałam, że coś będzie nie tak, jak Lily wyszła z salonu pouczając Kate, jak włącza się odkurzacz. Śmiałam się razem z nimi, gdy Bridge wychyliła się z szafy ;P Metamorfoza Angeliny - naprawdę powaliłaś mnie tym, że chłopaki jej nie poznali.Aż myślałam, że dłużej nie wpadną na to, kim ona jest,ale niestety Remus schrzanił ;P Genialnie po prostu. Też bym chciała, żeby ktoś się zjawił i zrobił ze mnie cudo. Ciekawa jestem, czy skusi się teraz na jakiegoś chłopaka.Dobre też było to, jak James tłumaczył Lily,że jest animagiem. Ciekawe, kiedy ona w to uwierzy.Wejście Kate było niesamowite. Tak ją opisałaś, że czułam, że widzę ją na własne oczy. Mam nadzieję, że mimo słowom Jamesa, ona i Syriusz będą razem. Dobrana z nich para, naprawdę, aż szkoda, żeby nie byli razem. Lilychyba trochę przesadziła z Chrisem. Biedny chłopak...;P No ale to Potter pierwszy przesadził.Jakzaczął gadaćo Royal'u, miałamochotępodejśći go uderzyć w twarz po prostu. Naprawdęszkoda misię wtedy zrobiło Lily. Mam nadzieję, że Potteri reszta zapanują na dimprezą i dom Lily wciąż będzienadawałsiedo użytku. No i że nikt nie znajdzie różdżek. Mam nadzieję, że dobrze je schowałaś. Ostatnie zdanie jest idealnym podsumowaniem całej tej dzisiejszej konfrontacji Evans-Potter.Mam tylko nadzieję, że nie wyniknie z tego nic złego.Niestety już kończę, gdyż spacja cholernie mi się tnie i w związku z tym napisanie choć kilku słów trwa baardzoo woolnooo.Dodam tylko, że jeszcze raz dziękuję za dedykację ;) ;*Pozdr.;**[czas--huncwotow]

    OdpowiedzUsuń
  2. ślicznie.. noo brak mi słów po prostu.A mam pytanie kiedy Lily i James będą razem,hmm?Pozdrawiam.i czekam na następną notke;*

    OdpowiedzUsuń
  3. ekstra notka czekam na nastepnepną :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No i Lil z przykładnego prefekta zmieniła się w szantażystkę, uwodzicielkę i alkoholiczkę, a to wszystko wina Pottera xD Innymi słowy, jest normalną nastolatką. Uwielbiam imprezy i każda notka, w której takowa się odbywa, nie może być denna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na [its-always-been-my-dream] pojawił się nowy rozdział. PS; rozdział przeczytam i skomentuję jutro bo dziś mam nisamowite urwanie głowy;(Eli

    OdpowiedzUsuń
  6. Impreza! Uwielbiam imprezy, uwielbiam rozdziały o imprezach, zawsze mnóstwo się dzieje. Nie zawiodłam się. ;)Ale muszę powiedzieć, że nieszczególnie podoba mi się relacja Lily-Petunia. Nawet nie dlatego, że (delikatnie rzecz ujmując) kiepsko się dogadują, ale dlatego, bo Lily tak bardzo dominuje i tak bardzo siostry nie lubi. Jakoś nie pasuje mi to do wizerunku Evans, ale to Twoja historia i masz prawo portretować relacje tak, jak chcesz. Motyw z Joshem - bardzo fajny. Ogólnie Lily jawi się jako niezła flirciara w tym rozdziale i nie mam na myśli tylko wyżej wymienionego Josha. Podobało mi się to jak James mówi Lily, że są animagami, a ona nie wierzy. Świetny przykład tego, że prawda bywa czasem bardziej nieprawdopodobna od kłamstwa. Naprawdę bardzo mi się to podobało. Kate i Syriusz - to musiało się wydarzyć. ;) Ale jeszcze wrócę do Lily i Jamesa. Podoba mi się, że Potter zaczyna kombinować, myśleć i wyciągać wnioski. Akcja z całowaniem była zdecydowanie strzałem w dziesiątkę. Przyczepię się tylko do zakłopotanego Chrisa, który wcale nie powinien być zakłopotany jeśli wcześniej sobie wypił, a wypił i to sporo. Ale to takie czepianie się o szczegóły trochę. ;)Na koniec pozwolę sobie zacytować zdanie, które podobało mi się zdecydowanie najbardziej: "Remus siedział na kanapie z Jenny, dziewczyną z naszego dormitorium i rozmawiali o czymś zawzięcie." ;)Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. ~SłoOodka Trzynastka :D1 października 2010 21:57

    Zaje(piiiip) rozdział. Najbardziej podobają mi się momenty z Lily i Jamesem ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. ~Paulina na odwyku od pisania.1 października 2010 23:40

    Czuj się winna. Chciałem na ciebie, ale jestem na działce a internet mam tylko w telefonie. Ale czuj się winna, bo nadal jest coś takiego jak komentarz a ja zwałam na ciebie winne. Tak na ciebie. Znów pisze. Zamiast złapać chwilę oddechu przed początkiem szkoły-mam indeks i mówią do mnie per pani, tak pani! I zamiast odpoczywać-pisze! Koniec, mówię. Szlaban na dodawanie rozdziałów. Odwyk. Dla siebie i ciebie. Niniejszym pragnę ci oznajmić że kolejny dodam w połowie października. 15. O! Więcej napisze na gg bo ten dotykowy ekran jest niewygodny. A teraz wracam do listów.

    OdpowiedzUsuń
  9. ~paulina który słyszy worda1 października 2010 23:47

    a gdybyś chciała się skarżyć to na maila. Nudzi mi się tu a tak chociaż jakąś forma kontaktu. Cholera muszę jakoś się zająć word tak do mnie woła... Otwórz mnie, woła, otwórz! Nie walcz, mówi, pragniesz to zrobić...!

    OdpowiedzUsuń
  10. Zabić? A skąd! To dla naszego dobra! To już choroba! Jestem pewna, że dziewczyny mnie poprą. Powiem im w niedzielę. Zrobiłabym to dziś ale mój głupi telefon nie odbiera gg plus. Ale mam chociaż tanie smsy, dlatego nie będę narzekać. Ale to pani mnie właśnie przeraża! Czuje się taka stara... I jeszcze ten indeks! Na boga, straszne... Swoją droga trochę popsułam. Zaczęłam pisać i cholera... One mają za długie jezyki. Za długie. Otwierałam pocztę bite 5 min. Ale odpisałam a to się liczy. Chętnie poszłabym już spać ale rodzice na palili w kominku i u mnie na górze jest marne 26 stopni. Gotuje się. Na wszelki wypadek dobranoc p.s głupi onet nie chciał mi wysłać maila i musiałam tu. Zawsze uważałam że to era jest głupia teraz sądzę że to onet. Era też ale od niej uciekłam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ahahaha ta końcówka jak z mojej imprezy :lol2: no to mnie rozbawiłaś w okropny dzień a to już dużo koleżanko ;pwgl ekstra był ten moment z Petunią i Joshem (?) a teraz wakacje u Lily, czyli kolejne ekstra 2 tygodnie ;d Haha i obsługa odkurzacza przez Kate xD

    OdpowiedzUsuń
  12. James ma talent. Potrafi doprowadzić Lily do ostateczności.(ja mam tak z rodzicami ;]) Rozdział jest super, jest akcja no i Syriusz i Kate ;] nie mogę się doczekać następnego rozdziału;]

    OdpowiedzUsuń
  13. Jest nareszcie nowy rozdział :)http://wiec-nie-mow-mi-ze-kochasz-mnie-potter.blog.onet.pl/ A tak w ogóle to świetna notka :* Bardzo mi się podobała :) Czekam na nexta xD

    OdpowiedzUsuń
  14. Kolejny rozdziałxD [wiec-nie-mow-mi-ze-kochasz-mnie-potter] A tak w ogóle to czekam na nowy rozdział :***

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na nowy rozdział. [its-always-been-my-dream]

    OdpowiedzUsuń
  16. *robi maślane oczka do autorki* - a może by tak nowa notka? :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Przyłączam się do powyższych oczek ;D

    OdpowiedzUsuń
  18. paolka180198@onet.pl20 października 2010 22:40

    Extra blog:)przeczytałam wszystko:)zapro do mnie :)www.nie-jestem-ruda.blog.plwww.lily-i-james-love-story.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  19. ~Lilyanne15Evans1522 października 2010 18:24

    Ahh! Kiedy nowa notka? Uzależniłam się od twojego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  20. Notka podobała mi się hoć były lepsz z niecierpliwością czekam na następną.

    OdpowiedzUsuń
  21. Notka była niezła choć lepsze też były nie mogę doczekać się następnej.Wcale nie widać broku weny twurczej.

    OdpowiedzUsuń
  22. Po dłuugiej przerwie na lily-james-milosc pojawiło się małe ogłoszenie :] Bardzo proszę o przeczytanie ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Hej,
Zapraszam do skomentowania rozdziału. Nie mam nic przeciwko krytyce, wręcz przeciwnie - mam nadzieję, że pomożesz mi być lepszą w pisaniu :). Chciałabym jedynie prosić o kulturę wypowiedzi.
Z góry dziękuję za trud włożony w przeczytanie rozdziału i napisanie swojej opinii! :)