Przejdź do głównej zawartości

18. Klub Ślimaka I

Hej!

Na początek chciałam wyjaśnić parę spraw. A więc w związku z zauważeniem Noah o łańcuszku: niestety, ale mogę wam powiedzieć, że o łańcuszku co to jest, dowiecie się dopiero w 7 klasie Lily (o ile do tego czasu o nim nie zapomnę :D). Niestety, ale nie wiedziałam, co James ma dać Lily pod choinkę, więc na szybko wymyśliłam łańcuszek. Ale musiała dostać coś wyjątkowego, a że jesteśmy w świecie magii, wymyśliłam takowy łańcuszek (nawet nie zdajecie sobie sprawy ile myślałam nad tym, co to w ogóle ma być). Tak niestety jest, że wpadnie mi do głowy jakiś pomysł ;). Co do randki, to na to pytanie nie mogę odpowiedzieć, bo po prostu zdradziłabym najważniejszy szczegół ;p. Powiem jedynie, że nieprędko ; ) (tak wiem, że jestem okropną jędzą, bo nie dam im się umówić. Ale to w sumie wina Rowlling – to ona jest takim dręczycielem Pottera! ;)). Dziękuję wszystkim serdecznie za to, że czytacie i komentujecie. Dla autora, najlepszą nagrodą są „fani” (trochę za mocne słowo, ale nie mam zbyt bogatego słownictwa, więc pozwolę sobie na takowe :)) i ich opinie.

Pozdrawiam,

Leksia


***


Jak się okazało przez następne dni, Black utrzymywał się w swoim „celibacie”. Połowa żeńskiej części szkoły załamała się na wieść, że Syriusz Łapa Black nie zamierza umówić się z żadną dziewczyną na randkę. Kate coraz częściej spotykała się z Marcem i po pewnym czasie zostali oficjalnie parą. O tym również było głośno, bo, jak wiadomo, Kate była jedną z najładniejszych dziewcząt w szkole. Za każdym razem, gdy znajdowała się w pobliżu wcześniej wspomnianego Blacka, on posyłał jej ukradkowe spojrzenia pełne smutku. Było mi go naprawdę żal, ale wiedziałam, że sam sobie narobił tego bigosu. Marc z kolei okazał się naprawdę fajnym chłopakiem. Troszczył się o moją przyjaciółkę, sprowadził ją na dobrą drogę ku nauce (co nawet mnie się nie udało przez 4 lata!), no i był bardzo sympatyczny wobec mnie i Angeliny. Swoją drogą miał bardzo przystojnego kolegę z dormitorium, który od razu wpadł mi w oko. Ale niestety, wszyscy fajni faceci są albo zajęci, albo są gejami. Mój przystojniaczek na szczęście (albo i nieszczęście) ma dziewczynę, Ślizgonkę z 5 roku i nic nie zapowiada się, żeby mieli zakończyć swój związek. Ale przecież nie będziemy płakać nad rozlanym mlekiem. Angelina pocieszyła mnie słowami: „Spoko, zawsze masz w zanadrzu Pottera”. Tak, Potter. Właśnie Potter zaczął mi grać na nowo na nerwach. Jeśli miałabym liczyć, ile razy już się mnie spytał, czy się z nim umówię, od końca ferii świątecznych, to obawiam się, że nie znam tak wysokiej liczby. Kiedy ten idiota zrozumie, że się z nim nie umówię? Tak więc wszystko wróciło do normy. Potter za mną łazi, ja się wkurzam na niego, Severus na bogu ducha winną mnie i tak w kółko. Jeszcze na dodatek Slughorn za mną chodzi, skrzecząc coś o tym jego Klubu Ślimaka i spotkaniu, które trzeba byłoby zorganizować.

 – Lily? Czy ty mnie słuchasz?

 – Nie Kate – odpowiedziałam szczerze i spojrzałam na nią. Ona przewróciła oczami. – Wybacz, zamyśliłam się.

 – Zauważyłam. Więc, jak już mówiłam, teraz w piątek jest wypad do Hogsmeade. Idziesz ze mną, Marcem, Chrisem i Angeliną?

 – Ja powiedziałam, że pójdę, jak Lily pójdzie – wtrąciła szybko szatynka.

 – Po co mam z wami iść? – spytałam i wzruszyłam ramionami. – Mam patrzeć na mojego przystojniaka i myśleć: „szkoda, że jest zajęty”? Chcesz mnie doprowadzić do stanu depresji? – zaśmiałam się.

 – Ale Evans! Ja wcale nie jestem zajęty – między nas wkroczył Potter i zmierzwił sobie włosy. – Jestem do Twoich usług.

 – Tak? – spytałam.

-Oczywiście! – ukłonił się nisko.

 – To zrób mi przysługę i zobacz, czy cię nie ma w Wielkiej Sali – mruknęłam, a dziewczyny parsknęły śmiechem.

 – Nie ma mnie, zapewniam cię – odpowiedział z uśmiechem, niezrażony chłopak. – Ale ja mam do ciebie pytanie. Umówisz się ze mną?

 – Potter, czy ciebie nie nauczyli innego zdania niż „umówisz się ze mną Evans?”? Czy masz tak mały mózg, że innego wyrażenia nie pamiętasz?

 – Myślę, że światło bijące od ciebie zasłania mi cały świat i jestem w stanie wypowiedzieć tylko to zdanie! – odpowiedział poetyckim głosem, ala Romeo. Remus wybuchnął głośnym śmiechem. Ludzie na korytarzu popatrzeli na nas dziwnie.

 – Jesteś żałosny Potter – mruknęłam.

 – To umówisz się ze mną? – nie odpowiedziałam mu, tylko dalej przeciskałam się przez tłum uczniów. Nagle Potter zrobił coś głupiego. Pociągnął mnie za rękę tak, że stanęłam twarzą do niego. Potem uklęknął przede mną i wrzasnął na cały głos:

 – EVANS UMÓWISZ SIĘ ZE MNĄ?! – zrobiłam się czerwona, jak cegła. Wszyscy stanęli i patrzeli na tę scenę ze śmiechem. Czułam zabijające spojrzenia jego fanek.

 – Potter, co ty robisz idioto?! – syknęłam cicho.

 – Pytam się ciebie, czy się ze mną umówisz? – odparł z uśmiechem.

 – A masz jeszcze swoją miotłę? Radziłabym sprawdzić – powiedziałam spokojnie, a jego oczy przez chwilę wyrażały przerażenie.

 – Hej, wy! – krzyknął do przechodzącej pary – Myślicie, że ona powinna się ze mną umówić? – dziewczyna zachichotała i pokiwała głową, to samo zrobił chłopak. – A ty, jak uważasz? – zaczepił jakąś Krukonkę. Ona uśmiechnęła się i powiedziała „Tak”.

– Potter, skończ! – warknęłam wściekła.

 – Ej ty mała! Tak, ty w warkoczykach! Czy Lily Evans powinna się ze mną umówić? – przerażona drugoklasistka pokiwała głową i uciekła. – A ty? Jak myślisz? – spytał jakiegoś Puchona z 5 klasy. Chłopak zmierzył mnie z góry na dół badawczym spojrzeniem.

 – Nie – Pottera zatkało. – Myślę, że taka piękna dziewczyna powinna się umówić ze mną – po tych słowach odszedł puszczając mi oczko. Poczułam jak robię się jeszcze bardziej czerwona.

 – On się nie zna! Ale większość powiedziała, że tak. To jak Evans? Umówisz się ze mną? – wyszczerzył zęby.

 – Po moim trupie! - odwróciłam się na pięcie i pomaszerowałam przed siebie obdarzając Jamesa najgorszymi epitetami, jakie mi przychodziły do głowy. Dopiero za rogiem odetchnęłam. Co za palant! W tym momencie miałam ochotę go wykastrować.


***


Oczywiście przez kolejne dni cała szkoła nie mówiła o niczym innym, jak o ankiecie Pottera. Nie odzywałam się do niego i traktowałam, jak powietrze. W czwartkowe popołudnie szłyśmy z dziewczynami do dormitorium po skończonych lekcjach, gdy zaczepił nas nie kto inny jak Potter. Policzyłam w myślach do dziesięciu, aby powstrzymać się od wydrapania mu oczu.

 – Cześć dziewczyny! Chciałem tylko powiedzieć, że jutro mamy pierwszy trening od przerwy, więc Angelina do Hogsmeade się nie wybierasz. Narazie! – pomachał nam ręką przebiegając obok.

 – Ale James! – krzyknęła dziewczyna. – Ja chciałam... A nieważne – mruknęła. – Zaczyna się. Teraz będą codziennie treningi – Popatrzyłam na nią ze współczuciem. – Nie współczuj mi Lily. Przecież kocham latać na miotle – uśmiechnęła się.

 – Nie współczuję ci dlatego, że masz treningi, ale dlatego, że będziesz musiała spędzać z nim każdy wieczór. A za to powinnaś dostać Nobla – odparłam.

 – Co powinnam dostać? – spytała zdezorientowana.

 – Nobla. To taka nagroda mugoli, którą się dostaje za jakieś wielkie dokonanie, odkrycie naukowe, talent literacki itp. – wyjaśniłam.

 – Właśnie. To co, Lily? Idziesz jutro z nami do tego Hogsmeade? – po raz pierwszy odezwała się Kate.

 – Już mówiłam, że nie. Angeliny nie będzie, ty będziesz z Marcem, on z tą Ślizgonką... Będę się źle czuła.

 – A to nie mówiłam ci najważniejszego? – spytała, a ja spojrzałam na nią zaciekawionym wzrokiem. – Zerwali ze sobą, bo stwierdzili, że to nie ma sensu. No i tak pomyślałam, że będziesz chciała iść.

 – O której idziemy? – wyszczerzyłam zęby.

 – Jeszcze ci powiem – uśmiechnęła się. – Jeszcze tobie Angela trzeba poszukać jakiegoś faceta – szatynka zmierzyła ją wyśmiewającym spojrzeniem.

 – Ja nie chcę faceta. Wolę być niezależna – powiedziała stanowczo. – Więc nie baw się w żadną swatkę – ostrzegła, bo Kate już otwierała usta.

 – Z tego, co pamiętam miałaś na jednej imprezie przygodę z Remusem – wyszczerzyłam zęby.

 – Mówiłam już, że to było spowodowane alkoholem i niczym więcej. I koniec tematu – dodała widząc, że obie z Kate mamy coś do powiedzenia.


***


Niestety, ale w piątek nie byłam w stanie wyjść z łóżka na lekcje, a co dopiero do Hogsmeade. Obudziłam się z potwornym bólem głowy i gardła, katarem, kaszlem oraz czterdziestostopniową gorączką. Mój stan nie pozwolił mi wyjść z łóżka. Wszystkie kości mnie bolały i czułam, że przez najbliższy tydzień będę umierać. Rano próbując powiedzieć dziewczynom, że nie jestem w stanie się ruszyć, straciłam głos. Całe te przeziębienie (chyba mało powiedziane), podejrzewam, że było spowodowane czwartkowym darciem się na Pottera za to, że znęcał się nad Severusem, a podczas awantury, którą mu urządzałam (na dworze, gdzie zaczęło sypać śniegiem i było -5, a miałam na sobie jedynie mundurek), Potter raczył mnie wrzucić do śniegu i porządnie wysmarować. Przekroczył granicę, tak wściekła na niego już dawno nie byłam. No i takim cudem spędziłam piątek w łóżku. Po lekcjach dziewczyny przyniosły mi ogromny zapas eliksiru pieprzowego. Po pierwszej dawce odzyskałam głos, ale następne nie przynosiły zbyt wielkich rezultatów. No i takim cudem nie poszłam do Hogsmeade i mój przystojniak, jak się wkrótce miało okazać, zamiast być zajęty czarującą rozmową ze mną, spotkał ową Ślizgonkę i wrócili do siebie. No i przeszło mi koło nosa takie ciacho. W takim stanie spędziłam cały weekend w łóżku, pochłaniając ogromne ilości eliksiru pieprzowego. Tak więc w poniedziałek mogłam wrócić na lekcje, chociaż jeszcze pozostał mi katar i kaszel.

Szłyśmy z dziewczynami na eliksiry, gdy zaczepił mnie Severus, prosząc o rozmowę.

 – Dojdę do was dziewczyny – powiedziałam z uśmiechem i odwróciłam się w jego stronę. – Słucham? – uśmiechnęłam się.

 – Czemu cię nie widziałem cały weekend w zamku? – spytał z troską.

 – Och, nic wielkiego – powiedziałam. – Chora byłam i nie mogłam się ruszyć z łóżka.

 – A już jesteś zdrowa? – spytał nadal zatroskany.

 – Oczywiście. Czuję się świetnie – zaraz po tym jak to powiedziałam, dostałam ataku kaszlu. – Przepraszam, nagły wypadek – uśmiechnęłam się.

 – Może jednak idź do Skrzydła?

 – Severus, daj spokój. Już mi nic nie jest – przerwałam mu jego rozpoczynający się wywód na temat skutków niedoleczonej choroby. – Chciałeś coś oprócz tego?

 – No tak. Chciałem pogadać, bo cały weekend cię nie widziałem – mruknął i podrapał się w głowę.

 – To może umówimy się na dzisiaj po lekcjach na spacer po błoniach? – zaproponowałam.

 – Eee... dzisiaj? Ja... Jest zimno, a ty nie powinnaś wychodzić na dwór – powiedział wymijająco.

 – Jutro po lekcjach? – spytałam z lekkim chłodem w głosie, czując, że coraz mniej mam ochotę na ten spacer.

 – Eee, Lily, a nie moglibyśmy kiedyś w przerwie na lunch? – spytał zakłopotany.

 – Nie – odparłam sucho. – Zwykle bywam głodna.

 – Lily...

 – Jaki jest prawdziwy powód tego, że nie możesz się ze mną spotkać po lekcjach? – spytałam zniecierpliwiona – W święta powiedziałeś, że nic nie kombinujesz... – dodałam cicho, już bez żadnej twardości.

 – Bo nie kombinuję – odpowiedział jeszcze ciszej niż ja. Przymknęłam oczy na chwilę i przygryzłam wargi.

 – Więc dlaczego nie możemy się spotkać? – powtórzyłam pytanie.

 – Bo... mam szlaban – odpowiedział dziwnym tonem. Wiedziałam, że kłamie.

 – Dlaczego...

 – Rozrabialiśmy z Goylem na transmutacji – powiedział szybko.

 – ...kłamiesz? – dokończyłam pytanie, a on spojrzał na mnie zaskoczony. – Myślisz, że jestem głupia? – popatrzałam mu w oczy. – Myślisz, że nie wiem, że coś kręcisz? Od początku piątej klasy mocniej zakolegowałeś się z podejrzanymi osobami, których rodzice są poszukiwanymi Śmierciożercami, a oni sami jawnie popierają Voldemorta – przestałam na chwilę mówić, patrząc na jego reakcję. Przymknął oczy i przygryzł wargi na dźwięk imienia Czarnego Pana. – Jak kiedyś zawsze miałeś dla mnie czas, tak teraz nagle jesteś wiecznie zajęty i tylko w czasie przerw masz dla mnie chwilkę. Aż dziwię się, że nie zerwałeś ze mną kontaktu dlatego, że jestem, jak wy to mówicie, szlamą – chłopak zerwał się i znalazł blisko mnie. Położył ręce na moich ramionach.

 – Lily, dobrze wiesz, że w życiu nie nazwę cię tak i wcale tak o tobie nie myślę! Powiedział podniesionym głosem – Jesteś zbyt ważna dla mnie i nie chcę tracić z Tobą kontaktu... – dodał ciszej, wpatrując się we mnie.

 – Jeśli mamy być szczerzy, to już go tracisz... – powiedziałam i poczułam, jak pieką mnie oczy. Mimo wszystko był on dla mnie bardzo ważny. Był moim przyjacielem i czułam, że go tracę. A to bolało.

 – Lily, to się zmieni! Obiecuję! – jego czarne oczy płonęły żywym blaskiem. – Ja... przepraszam za wszystko! Spotkajmy się dzisiaj zaraz po lekcjach w Sali Wejściowej. Zarezerwuję dla Ciebie cały dzień!

 – Dobrze – uśmiechnęłam się krótko. – Będę czekać.

 – To ja będę czekał. Damie nie przystoi – uśmiechnął się, a ja zaśmiałam się. – Wcale nie żartuję!

 – Idziemy na eliksiry? Bo nas dzwonek zastanie. – spytałam, a zaraz po moich słowach rozległ się dzwonek oznajmiający lekcję. Ruszyliśmy w stronę Sali Slughorna, który akurat wpuszczał uczniów Gryffindoru i Slytherinu do klasy. Kątem oka zobaczyłam, jak Potter rzuca mi wymowne spojrzenie, a potem pogardliwe Severusowi. Black również zmierzył go chłodnym wzrokiem, ale zauważywszy mnie, uśmiechnął się lekko, a ja odwzajemniłam gest. Chłopak idący obok mnie, spojrzał na mnie z wyrzutami, ale nic nie powiedział. Weszliśmy do Sali i usiadłam na swoim miejscu, między Remusem, a Kate. Rozłożyłam swoje rzeczy i wpatrzyłam się w Slughorna, który coś mówił o Eliksirze Wiecznego Snu. Spojrzałam w stronę Severusa, który wyraźnie kłócił się z Lenstrangem i Crabbem. Po chwili Lenstrange odwrócił się w moją stronę i coś powiedział Snape’owi. Ten spojrzał na mnie i widząc, że ja również się patrzę, uśmiechnął się nieznacznie. Odwzajemniłam uśmiech i spojrzałam z powrotem na Slughorna.

 – No to zaczynajcie! Pamiętajcie, żeby się przyłożyć do tego eliksiru, ponieważ bardzo często jest zadawany na SUM-ach. Macie równo półtorej godziny! Start! – profesor zaczął przechadzać się po klasie, przypatrując się wysiłkom uczniów i co chwila upominając kogoś lub dając jakąś radę. Założyłam włosy za ucho i podwinęłam rękawy. Zajęłam się swoim eliksirem, dając co chwila wskazówki Kate i Remusowi. Oczywiście nie obyło się bez kilkakrotnych komentarzach Ślimaka na temat mojego „cudownie wspaniałego eliksiru”. To samo spotykało Severusa. Po skończeniu wywaru, zaniosłam fiolkę z próbką do profesora, który wstawił do dziennika wielkie W. Uśmiechnęłam się do niego i poszłam posprzątać swoje stanowisko. Gdy zabrzmiał dzwonek oznajmiający przerwę, wszyscy się spakowali i ruszyli ku wyjściu.

 – Panno Evans i panie Snape – zagrzmiał głos mistrza eliksirów – Proszę zostać na chwilę – Kate popatrzyła na mnie zdziwiona, a ja tylko przewróciłam oczami do góry. Gdy wszyscy wyszli, Slughorn skierował się ku nam. – W najbliższą sobotę odbywa się spotkanie Klubu Ślimaka – uśmiechnął się szeroko. – Chciałbym, żebyście tam byli. Ponieważ nie było tradycyjnego spotkania w święta, będziemy je traktować jako właśnie świąteczne. Pojawi się cała śmietanka towarzyska, mogę was zapoznać z bardzo ważnymi osobistościami – puścił nam oczko. – Mam nadzieję, że mogę liczyć na waszą obecność? Oczywiście zapraszam razem z partnerami. Obowiązkowo stroje wyjściowe! Będzie wspaniała impreza! – klasnął w dłonie rozpromieniony.

 – Damy jeszcze znać, panie profesorze – powiedziałam uprzejmie.

 – Ależ kochana Lily! Wasza obecność jest obowiązkowa! Już powiedziałam Adamowi Royalowi, że mam mu do przedstawienia moich najlepszych uczniów!

 – Temu Royalowi? – spytałam – Obrońcy Złotych...

 – Hipogryfów, owszem! – uśmiechnął się szeroko. – Czyli mam rozumieć, że Lily przyjdzie. A Ty, Severusie? – chłopak spojrzał na mnie i przytaknął głową. – To świetnie! Spotkanie odbędzie się w Sali do zaklęć, zaczynamy o godzinie 18. Do widzenia! – wyszliśmy z Sali, a nauczyciel został w środku.

 – Od kiedy interesujesz się Quidditchem? – zaatakował, gdy ledwie uszliśmy parę kroków.

 – Od zawsze – odparłam zaczepnie.

 – A nie czasami od czasu, kiedy zaczęłaś się zadawać z Potterem? – spytał pogardliwie. Prychnęłam i rzuciłam mu ostre spojrzenie, pod którym skulił się nieznacznie.

 – Nie zadaję się z Potterem – warknęłam. – Już nie. A Quidditchem interesuję się od pierwszego meczu, na jakim byłam, dla twojej wiadomości. I z łaski swojej przestań być o niego zazdrosny.

 – Zaz... ja... Zazdrosny? – wyraźnie się zakłopotał. – Wcale nie jestem o niego zazdrosny. Ani o nikogo innego, kto się do ciebie zaleca – moja złość minęła, a w oczach pojawiło się rozbawienie.

 – Czekaj, czekaj! Ty jesteś zazdrosny? O mnie? Severus! Daj spokój! – zaśmiałam się. – Poważnie?

 – Mówię, że nie jestem zazdrosny – powiedział przez zaciśnięte zęby.

 – Mam nadzieję – zaśmiałam się. – Ale by była heca – wyszczerzyłam zęby. – Nie wyobrażam sobie ciebie, darzącego mnie większym uczuciem niż przyjaźń – nadal chichotałam. – Czaisz, jakbyśmy byli parą? – tym razem nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem. – Dziwnie by było, nie uważasz? – wyszczerzyłam zęby.

 – Tak. Ja... ja muszę iść. Mam transmutację – mruknął i pomachał mi na odchodnym.

 – Cześć – ruszyłam w swoją stronę. Poczułam jego spojrzenie na moich plecach, ale nie odwróciłam się. Nie wiedziałam, że patrzył na mnie pełnym bólu spojrzeniem. Nie wiedziałam, że zraniłam go tymi słowami. Nie wiedziałam, że Severus Snape może czuć do mnie coś więcej niż tylko przyjaźń.

Komentarze

  1. James jest cholernie uroczy. :) To, że Lily rozgląda się za Ciachami dodaje jej realizmu i staje się sympatyczniejsza, przynajmniej w moim mniemaniu. ;) Jedno co mi nie przypasowało to to "coś więcej niż przyjaźń". Wiem, co miałaś na myśli i rozumiem, że trudno to ubrać w jakieś inne słowa, ale jak dla mnie nie ma niczego większego od przyjaźni. Lecę czytać drugą część. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Że też takich Royalów nie ma w normalnym świecie... ehh. Za to "przyrodzenie Merlina" całkowicie mnie rozwaliło :D I moment, w którym Potter wcina się w rozmowę na temat jej przystojniaka =] Takie lekkie i prawdziwe :D Az miło się czyta. Niestety, będę musiała nadrobić czytanie, bo obawiam się, że od piątku będę nieobecna. Dopiero po 18 ponadrabiam zaległości ;] By the way. news na http://lily-w-krainie-czarow.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Snape zazdrosny o Lily...można to było przewidzieć ;) Ciekawa jestem, jak to wszystko rozwiniesz.Najbardziej podobała mi się "ankieta" James'a:: "Czy sądzisz, że Evans powinna się ze mną umówić?" hehe ;D Normalnie brakuje mi tu tylko mikrofonu i podkładki do notowania ;pLecę czytać II część ^^;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Stwierdziłam, że skomentuję każdą z części osobno, bo później zapomnę co chciałam tu napisać. ;)Fragment z Jamesem i jego tzw. sondą był chyba najbardziej udany. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu gdy to czytałam. W mojej wyobraźni było to przekomiczne. Potter na kolanach, Evans czerwona i ci wszyscy ludzie obok, którzy ją wkopywali. Może poza Puchonem z piątej kl. - mój osobisty faworyt. <3 Motyw z 'super ciachem' też był świetny. Szkoda mi było kiedy się okazało, że Lil jest jednak chora i wyjście do Hogsmeade nie wypali. Mam wrażenie, że nasz Jimmy specjalnie doprowadził do jej przeziębienia - w końcu to on natarł ją śniegiem i sprowokował do wrzasku. Sev coraz bardziej tajemniczy i to mi się podoba. Chłopina nie umie kłamać. Ale przynajmniej znalazł dla Lil czas, choć nie wiem czy po tych nieprzemyślanych słowach, którego do niego skierowała będzie chciał dalej kontynuować ich znajomość. W końcu słowo "przyjaźń" słyszane z ust ukochanej kobiety, faceta boli najbardziej.Rozdział udany. Mi się podobało. Twój już firmowy, wyrobiony, prosty styl jest bardzo przyjemny. I mimo, że tekstu dużo czyta się go w zastraszającym tempie. Naprawdę nie wiem kiedy tak szybko to skończyłam. Błędów niewiele. A jak już się zdarzały to zwykłe literówki spowodowane pewnie szybkim pisaniem.Się rozpisałam. ;)Idę czytać dalej.R. [niezdrowe-uczucia]PS. Zastanawiałaś się ile mam lat, wcale dorosła nie jestem, mleko pod nosem, alkoholu w sklepie nie sprzedają. Niecałe 16. Prolog mi wyszedł jak wyszedł. Sama byłam nim zdziwiona. Nigdy nie pisałam tego typu opowiadań. Zawsze stawiałam na komizm dialogu i sytuacji - teraz chciałam spróbować czegoś nowego i mam nadzieję, że pociągnę w takim stylu do końca. ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Hej,
Zapraszam do skomentowania rozdziału. Nie mam nic przeciwko krytyce, wręcz przeciwnie - mam nadzieję, że pomożesz mi być lepszą w pisaniu :). Chciałabym jedynie prosić o kulturę wypowiedzi.
Z góry dziękuję za trud włożony w przeczytanie rozdziału i napisanie swojej opinii! :)