Przejdź do głównej zawartości

14. 67 II

 – Koniec tego nawijania! – powiedziałam, przerywając Angelinie w połowie zdania. – Co robimy? – wyszczerzyłam zęby.

 – A co ty taka wesoła? – spytała podejrzliwie Kate.

 – Święta. – wyjaśniłam krótko. – To co robimy? – popatrzałam wyczekująco na nie.

 – Same raczej nic nie wymyślimy, ale Huncwoci zawsze coś wymyślą. – odparła Angelina i popatrzała na mnie z lekką obawą.

 – Może być. – odpowiedziałam i skierowałam się ku drzwiom. Obróciłam się przez ramię – Idziecie? – obie wstały jak na komendę i wyszłyśmy z dormitorium. Potem nie zaglądając nawet do Pokoju Wspólnego, wspięłyśmy się na schody do pokoju chłopaków. Dziewczyny chciały zapukać, ale ja bez żadnych ceregieli wparowałam do środka.

 – Cześć! – rzuciłam. – Co robicie? Bo nam się nudzi. – oczy całej czwórki skierowały się na mnie. Wszyscy byli lekko zszokowani.

 – W zasadzie to nic nie robimy. – powiedział Remus, który jako pierwszy się ocknął z szoku. – Siadajcie.

 – Dzięki. – rzuciłam krótko i usadowiłam się obok Lunatyka, a Kate i Angela zrobiły to samo. – To macie jakiś pomysł na wieczór? – spytałam i przeleciałam wzrokiem po pokoju.

 – Eee... w sumie to nie. – odpowiedział Peter.

 – Potter? – skierowałam wzrok na niego. Odruchowo złapał się za krocze, co wywołało u mnie napad śmiechu. Zbombardował mnie wzrokiem.

 – Nie. – odparł krótko lekko obrażonym tonem.

 – Nie dąsaj się Potter. – wyszczerzyłam zęby. – Chciałam żyć z tobą w zgodzie na czas świąt, co ty na to? – wszyscy wybałuszyli oczy na mnie, a Potter otwarł usta ze zdziwienia. Zaśmiałam się. – No co? Czas świąt zawsze wywołuje we mnie dobry humor i mam właśnie dni dobroci dla zwierząt, więc mogę nie tylko z tobą, ale i z Blackiem żyć w zgodzie. – cała czwórka Huncwotów spojrzała na siebie z przerażeniem. – Powiedziałam coś niestosownego? – spytałam. – No przecież wy jesteście zwierzętami! – zaśmiałam się, a oni jeszcze bardziej się przerazili. Nie wiedziałam o co im chodzi. – No żartowałam! Przecież wiecie o co mi chodzi! – przewróciłam oczami do góry.

 – A-ale skąd ty to wiesz? – wydobył z siebie Potter.

 – Przecież to wszyscy wiedzą, że się zachowujecie jak banda dzikich zwierząt wypuszczonych z klatki. – wyszczerzyłam zęby. – Ostatnio tak McGonagall powiedziała na was na lekcji po tym, jak przemalowaliście klasę na różowo. No i tak mi wpadło w pamięć. A co, myśleliście, że myślę, że jesteście animagami, czy co? – zaśmiałam się, a oni odetchnęli z ulgą.

 – Boże Evans, jaka ty jesteś dzisiaj wygadana. – mruknął Łapa.

 – Wolę określenie wyszczekana. – wyszczerzyłam zęby, ale Huncwoci znów popatrzeli na siebie z przerażeniem. – Co się dzisiaj z wami dzieje? Nie znacie się na żartach? Kto, jak kto, ale wy? To co robimy?

 – Coś ty dzisiaj Lily jadła na śniadanie? – spytała ze śmiechem Kate. Kątem oka zobaczyłam, jak Black przygląda się jej z tęsknotą (?).

 – No mówiłam już, że Święta Bożonarodzeniowe tak na mnie działają.

 – Ja bym prędzej powiedział, że się naćpałaś. – mruknął Peter, a reszta zaśmiała się. Ja z nimi.

 – Powiedzmy, że tak. – uśmiechnęłam się. – No to kto ma jakiś pomysł? – na każdym z nich zatrzymałam na chwilę wzrok. Potter westchnął i powiedział:

 – Ja. – spojrzeliśmy na niego wszyscy pytająco. – Gramy w butelkę.

 – Za mało nas jest. – mruknęła Angelina.

 – Ale nie na całowanie. – sprostował. – Na pytanie albo wyzwanie.

 – Wchodzę w to. – powiedziałam pierwsza, a za mną poszła cała reszta. – Macie fałszoskop?

 – Ja mam. – Remus wstał i wyciągnął z kufra czerwonego bąka.

 – Butelkę? – spytałam.

 – Pusta czy pełna? – odpowiedział pytaniem na pytanie Potter. Podniosłam jedną brew.

 – I ta i ta. – powiedziałam po chwili namysłu. Chłopak wstał i otworzył szafę, w której powinny znajdować się ubrania. Zamiast tego ujrzałyśmy z dziewczynami litry najróżniejszego alkoholu. Poczułam się jak w barze. Od Ognistej Whisky, przez Wizengamot, wino Czarnoksiężnik, rum Strudzony Troll, wódkę Smoczą aż do Piwa Kremowego. W życiu nie widziałam lepiej wyposażonego barku.

 – Co panie sobie zażyczą? – wyszczerzył zęby Potter.

 – Mam pomysł. – odezwał się Black, a wszyscy na niego spojrzeli. – Podczas grania musimy wypić po jednym kieliszku każdego trunku.

 – Czyś ty zwariował? – odezwała się Kate z przerażeniem. – Przecież wy tam macie z pięćdziesiąt różnych butelek!

 – Dokładnie sześćdziesiąt siedem, kochanie. – odparł Black. Ona spłonęła rumieńcem. Przyjrzałam im się. To była ich pierwsza wymiana zdań odkąd Black z nią zerwał. Nastała niezręczna cisza.

 – Ja w to wchodzę. – przerwał Remus.

 – Chyba zacznę być w końcu dumny z naszego Prefekcika. – Potter poklepał przyjaciela po ramieniu. – Ja też.

 – To ja też. – odezwał się Peter.

 – Czemu nie. – powiedziałam ochoczo.

 – Zgoda. – Angelina uśmiechnęła się. Wszyscy spojrzeli na Kate.

 – Okej. Skoro wszyscy to i ja. Tylko nie odpowiadam za to, jak będę wyglądać. Szczególnie, że nie mamy nic do jedzenia. – wzruszyła ramionami.

 – I tu się mylisz! – Potter otworzył drugą szafkę, gdzie znajdował się cały arsenał jedzenia, na którym mugolskie wojsko przetrwałoby tydzień.

 – No to mamy zajęcie na wieczór! – ucieszyłam się i klasnęłam w dłonie.

 – Wieczór? Lily oznajmiam ci, że jest piętnasta. – poprawiła mnie Angelina ze śmiechem.

 – Coś mi się wydaje, że nie będę w stanie zejść na kolację. – roześmiałam się.

 – No to zaczynamy! – zatarł ręce Potter i ustawiliśmy się w kółku. Pośrodku było jedzenie i butelka, za Potterem stało 67 butelek, każda z innym trunkiem w środku, a przed każdym jego własny kieliszek. – Zaczynam kręcić. – zakręcił butelką i wypadło na Kate.

 – Wyzwanie. – powiedziała, a Potter uśmiechnął się lekko.

 – Zdejmij jedną część garderoby. – Kate posłusznie wykonała polecenie i zdjęła sweter, zostając w samym podkoszulku. Black przez chwilę wpatrywał się w jej dekolt. Brunetka zakręciła i wypadło na Remusa.

 – Wyzwanie. – wybrał Lunatyk.

 – Pocałuj mnie. – powiedziała stanowczo. Wszyscy wybałuszyli na nią oczy. My z Angeliną popatrzałyśmy się na siebie znacząco. Dobrze wiedziałam, o co chodzi Kate. Chciała doprowadzić do furii Blacka, który w tym momencie stał się lekko czerwony na twarzy. Remus ze strachem popatrzał na przyjaciela, który tylko kiwnął głową. Podszedł do Kate i pocałował ją, a ona oddała pocałunek. Trwało to może z trzy sekundy, ale wystarczyło, żeby Black się nieźle wkurzył. Remus zakręcił i wypadło na mnie. Wybrałam pytanie, bo wiedziałam, że jeśli wezmę wyzwanie, to każe mi całować Pottera.

 – Podoba ci się Rogacz? – spojrzałam na fałszoskop. Musiałam odpowiedzieć zgodnie z prawdą.

 – Z wyglądu tak, ale z charakteru w życiu. – wszyscy spojrzeli na urządzenie, które stało spokojnie. Na twarzy Pottera zagościł lekki uśmiech. – Zanim zakręcę, pijemy pierwszego kieliszka. – oznajmiłam, a Potter momentalnie rozlał po kieliszku Kremowego Piwa. Spojrzałam na niego z politowaniem.

 – Lepiej zacząć lekko. – wyjaśnił i wyszczerzył zęby. Wszyscy wypili, więc zakręciłam. Padło na Petera.

 – Pytanie.

 – Która z dziewczyn ci się podoba najbardziej? – zapytałam, a chłopak przygryzł wargi.

 – Cassie. – odpowiedział po chwili, a wszyscy spojrzeli na niego dziwnie. Przemknęło mi przez myśl, że on chyba nie wie, która to, ale zostawiłam to dla siebie.

 – Kręć. – zarządziłam i wypadło na Pottera. Wybrał wyzwanie i oczywiście musiał pocałować, ale Angelinę. Potter spojrzał na niego wymownie, ale zadanie wykonał. Potem wypiliśmy dwie kolejne kolejki.

 – Zostały sześćdziesiąt cztery. – poinformował nas Remus z łobuzerskim uśmiechem i huncwockim błyskiem w oku.

 – Damy radę. – stwierdził Black, na którego wypadła kolejka. Wybrał pytanie.

 – Chciałbyś znów być z Kate? – spytał, ku ogólnemu zdziwieniu, Potter. Black uśmiechnął się. Pomyślałam, że nieźle musi się dziać w sercu Kate. Samej mi mocniej zabiło, gdy usłyszałam pytanie.

 – Tak. – odpowiedział patrząc jej prosto w oczy. Wszyscy obrócili głowy w jej stronę, jednak twarz brunetki nawet nie drgnęła. Brawo maleńka! Ucieszyłam się, że nie dała po sobie poznać reakcji. Wypadło na Kate. Znów nastała niezręczna cisza. Wiedziałam, że nie weźmie pytania. Black kazał siebie pocałować, co zrobiła bez słowa sprzeciwu, ale starała się też nie wkładać w to uczuć. Po paru kolejkach kręcenia, zrezygnowaliśmy z gry i zajęliśmy się piciem i rozmową.

 – Jak myślicie, ile nam zajmie wypicie z każdego kolejki? – spytał Peter patrząc na stos butelek, jaki nam pozostał.

 – Myślę, że będziemy tu siedzieć do rana. – odparł Black. – Zostało nam pięćdziesiąt dziewięć. – dopiero jak to powiedział, zrozumiałam ile nam zostało do wypicia i jak będę wyglądała za parę kolejek, a co dopiero po spełnieniu naszego postanowienia.

 – Niezłe z nas alkoholiki. – mruknęłam. – Mamy 15 lat, a chlejemy jak debile. – reszta roześmiała się po moich słowach.

Trzy godziny później...

 – Niech żyją Wściekłe Psy z Newcastle*! – wrzasnął Potter.

 – Taaaaaaaaak! – krzyknął Remus i czknął głośno.

 – O nie! – wtrąciłam chwiejnie. – Najlepsze są Złote Hipogryfy z Liverpool*! – Potter popatrzał na mnie marszcząc brwi.

 – Ale... mówiłaś, że się nie interesujesz quidditchem. – podrapał się po głowie, robiąc bardzo głupkowaty wyraz twarzy.

 – Żartowałam. – zachichotałam głośno.

 – Lily? Ty i quidditch? – wtrąciła się Angelina. – Ale przecież...

 – Kocham quidditch!!! – wrzasnęłam na całe gardło. – Najlepsza gra na świecie!!! Zdrowie za quidditch! – z trudem otworzyłam czterdziestą drugą** butelkę i nalałam każdemu do kieliszka, rozlewając sporą część. Wszyscy wypili. – Hej! A gdzie jest Kate i Syriusz? – spytałam i rozejrzałam się po pokoju, który w tym momencie wirował niesamowicie. Zobaczyłam, że jedno łóżko ma zasłonięte kotary. Podeszłam do niego, wywracając się po drodze ze trzy razy. Rozsunęłam kotary.

 – A kuku! – krzyknęłam i zobaczyłam, jak para odrywa się od siebie. – Nieładnie, nieładnie! – pokiwałam palcem i uśmiechnęłam się. – Nie stać mnie na bycie chrzestną. – podrapałam się po głowie. – No chyba, że mama mi da kasę na prezenty. Aleeeeee to w sumie jeszcze możemy przegadać. Idę! Miłego hmmm... leżakowania? – zasłoniłam z powrotem zasłony i usłyszałam śmiech obojga. Zlokalizowałam pozostałych. Peter rozmawiał z Angeliną, a Potter z Remusem śpiewali hymn Wściekłych Psów, obejmując się.

 – Piękna pieśń! – Potter otarł łzy z policzka, a Remus zachlipał. Podeszłam do nich.

 – Wiesz co, James? – Potter z trudem skupił na mnie wzrok. – Zapomniałam co ci miałam powiedzieć, cholera! – walnęłam się w głowę, ale trochę przesadziłam i straciłam równowagę, przewracając się, na szczęście, na łóżko. Poczułam, jak ktoś ląduje obok mnie. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Pottera uśmiechniętego od ucha do ucha.

 – A gdzie Remus? – spytałam i podniosłam głowę. Remus teraz rozmawiał z Angeliną i Peterem , bardzo żywo gestykulując. Chyba strasznie pluł, bo dziewczyna co chwila wycierała się ręką. Położyłam z powrotem głowę i odwróciłam w stronę Pottera. Był o wiele bliżej niż przedtem. Zasłonił kotary i zbliżył się jeszcze bardziej. Nasze usta były oddalone od siebie zaledwie o milimetr. Już chciałam go pocałować, gdy zauważyłam coś dziwnego. Wstałam jak oparzona i zaczęłam wrzeszczeć.

 – Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! – Wszyscy skoczyli do nas i ktoś rozsunął zasłony. – Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! ON MA CZERWONE OCZY! Aaaaaaaaaa! – wskoczyłam na niego i zaczęłam trząść nim. – NIE! Aaaaaaaaaaaaaaa!

 – Lily uspokój się! – Remus próbował mnie zdjąć.

 – NIE! JA GO MUSZĘ URATOWAĆ! – zaczęłam mu robić masaż serca. Po trzydziestu uciśnięciach (które wydawało mi się, że zrobiłam) na wystraszonym Rogaczu, wzięłam się za sztuczne oddychanie. Ale ledwo wzięłam się za to, sztuczne oddychanie przerodziło się w namiętny pocałunek. Wszyscy przestali się nami przejmować i nie wiadomo skąd poleciała muzyka, do której Remus zaczął tańczyć z Angeliną. Peter wziął się za samotne picie. Oderwałam się od niego i popatrzyłam w oczy, które z powrotem były orzechowe.

 – No. – powiedziałam spokojnie. – Uratowałam ci życie. – zeszłam z niego i jakby nigdy nic, święcie przekonana, że pocałunek był sztucznym oddychaniem, porwałam Glizdka i zaczęłam z nim tańczyć. Potter wstał jak oparzony i wparował do łóżka Blacka, wyrywając stamtąd Kate i również zaczął tańczyć. Black nie pozostawał dłużny i odbił Remusowi Angelinę. Tańczyliśmy tak, obijając każdy każdego. Wszyscy trochę otrzeźwieli, więc z powrotem wzięliśmy się za pozostałe dwadzieścia pięć kolejek. Wszyscy rozmawiali o czymś zawzięcie, ale jakoś nie byłam w temacie. Zauważyłam, że nie ma z nami Pottera. Przeszukałam wzrokiem pokój, ale nigdzie go nie było. Bardzo chwiejnym wzrokiem poszłam do łazienki. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam, że leży w pustej wannie. Uśmiechnął się słodko na mój widok. Podeszłam do wanny.

 – Mogę się przyłączyć? – spytałam uśmiechając się figlarnie.

 – Jasne. – powiedział i zrobił mi miejsce. Usiadłam w wannie naprzeciw niego. Przez chwilę trwała między nami cisza. – Lily, mogę o coś spytać? – pokiwałam głową. – Czemu nie chcesz mi dać szansy?

 – Możemy o tym nie rozmawiać w takim stanie? – spytałam, czując jak cały świat wiruje.

 – W normalnym stanie w ogóle nie chcesz ze mną rozmawiać, więc mam szansę tylko teraz. – odpowiedział, próbując przybrać mądry wyraz twarzy.

 – No tak, racja. – mruknęłam drapiąc się w głowę. – No więc nie chcę, bo po pierwsze będę twoją kolejną zdobyczą, po drugie denerwujesz mnie swoim zachowaniem, po trzecie: znęcasz się nad moim przyjacielem, po czwarte: nie wiem czemu, a po piąte denerwujesz mnie swoim zachowaniem.

 – Ej, to niesprawiedliwe! Punkt piąty i drugi są takie same! – zaprotestował gwałtownie.

 – Bo denerwujesz mnie podwójnie. – odpowiedziałam.

 – A lubisz mnie przynajmniej? – spytał przymilnym głosem, posyłając mi słodkie spojrzenie.

 – Nie. – pokręciłam głową i roześmiałam się.

 – Ani trochę?

 – Ani trochę.

 – Nawet odrobinkę? – zapytał błagalnym tonem.

 – Hmm... no dobra, tyle. – pokazałam wskazującym palcem i kciukiem odległość na pół cala.

 – Tylko tyle? – zrobił smutną minę.

 – No dobra. Tyle. – poszerzyłam odległość palców do dwóch cali. – Ale ani trochę więcej! – dodałam, a on wyszczerzył zęby. Nastała między nami cisza. Milczeliśmy tak około godziny. Po chwili odezwałam się, przypominając sobie całujących się Syriusza i Bridge. – Czemu Black rzucił Kate?

 – Nie wiem. – odpowiedział szybko.

 – Kłamiesz. – mruknęłam. – Czemu, skoro teraz twierdzi, że chce z nią być?

 – Zerwał, bo chciał się na niej odegrać. Ale okazało się, że odegrał się na samym sobie, bo teraz mu jej brakuje. Gdybyś go widziała ostatnimi czasami jak siedzi sam w dormitorium. Nieraz nie śpi całą noc, tylko wpatruje się w jej zdjęcie. – podniosłam jedną brew, zdziwiona wyznaniem Pottera.

 – Wcale mi go nie żal. – powiedziałam twardo, gdy wspomniałam sobie jak wredny był Black ostatnimi czasy. Mimo wszystko wiedziałam, że lokata nadal coś do niego czuje, dlatego nie potrafiłam się powstrzymać przed kolejnym pytaniem – Jak myślisz, po tym wszystkim zejdą się dzisiaj?

 – Taki był plan Łapy. Wiedział, że przez święta zostajemy w siódemkę i chciał naprawić wszystko.

 – Aha. – mruknęłam niezbyt inteligentnie. Nagle wpadł mi do głowy pomysł. Odkręciłam wodę w kranie, który był bezpośrednio nad Potterem. Zaśmiałam się i wyskoczyłam z wanny.

 – Osz ty! – krzyknął rozbawiony i wybiegł z łazienki za mną, cały mokry. Zaczął mnie lać strumieniem wody z różdżki po całym dormitorium. Potem już nie tylko mnie, ale i wszystkich. Zaczęła się wielka bitwa wodna, w której każdy był na każdego. Po półgodzinnej zabawie, ich pokój dosłownie pływał. Padnięci rozlokowaliśmy się na łóżkach, a co jakiś czas przychodził Remus, który rozlewał każdemu po kieliszku i dbał, żeby nasze postanowienie się spełniło. Po jakimś czasie, wszyscy, łącznie z Remusem, zasnęli.

***

Obudziłam się z potwornym bólem głowy i ssaniem w żołądku (ale nie od głodu). Jakimś cudem wyplątałam się i przebiegłam, a raczej przepłynęłam pokój, docierając do łazienki. Zwymiotowałam do kibla. Potem umyłam twarz w zimnej wodzie i spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak trup. Zaśmiałam się sama z siebie. Byłam blada, miałam podkrążone oczy i nieprzytomne spojrzenie. Włosy były w okropnym nieładzie, na policzkach miałam rozmazany tusz, a bluzka była cała potargana. Spróbowałam coś zrobić z włosami, ale po chwili doszłam do wniosku, że mi się po prostu nie chce. Wyszłam z łazienki i omiotłam pokój wzrokiem. Zaklęłam pod nosem. W pokoju było jakieś dwie stopy wody i wszystko dosłownie pływało. Całe towarzystwo spało jeden ma drugim na jednym łóżku, więc nic dziwnego, że bolał mnie każdy kawałek ciała. Roześmiałam się na ten widok. Mimo ogromnego kaca, miałam wyśmienity humor. Z tego, co pamiętałam (a pamiętałam wszystko!), ani razu nie całowałam się z Potterem. Podeszłam do butelek, które ktoś ustawił na stoliku, żeby nie pływały. Przejrzałam je.

 – UDAŁO SIĘ! – wykrzyknęłam. Reszta z pomrukami niezadowolenia pootwierała oczy. Ktoś (oczywiście Black) rzucił we mnie jakimś butem, mrucząc coś o niewychowanych, młodych dziewczynach, używając do tego niecenzuralnych słów. Więcej ich nie budziłam. Okazało się, że spróbowaliśmy każdego z sześćdziesięciu siedmiu trunków. Nie wiem jakim cudem w ogóle przeżyliśmy taką libację alkoholową. No cóż, początek ferii świątecznym zaliczam do jak najbardziej udanych. Żeby nie powiedzieć najlepszych.

***

*drużyny wymyślone przeze mnie :)

**ponieważ alkohol w Anglii ma o wiele procent mniej, więc dopuszczalna jest taka ilość w moim opowiadaniu. Wiem, że trochę naciągnięte, ale trochę wyobraźni! ; ))))

Komentarze

  1. HAHAHAHAHAHAHAHAHA :> 67 różnych trunków? Kobieto kochana, jak zwykle, czytając Twoją notkę, turlałam się ze śmiechu po podłodze. Od teraz, za każdym razem, gdy będę miała zły humor, mam zamiar otwierać Twojego bloga. Naprawdę, nie wiem jakim cudem udało im się to wszystko wypić ;p W każdym bądź razie, rozdział przegenialny, oby tak dalej :DD: ***

    OdpowiedzUsuń
  2. świeetne ;Djuż mam dość setek opowiadań, na których Lily i james się upijają, całują się itd. a rano ona jest na niego wściekła i w ogóle. U Ciebie na szczęście tak nie jest i chwała Bogu ;p Mam tylko nadzieję, że ten cały melanż zbliży do siebie Kate i Syriusza. Bo o to chodziło, no nie? ;pczekam na next rozdział ;);**

    OdpowiedzUsuń
  3. ~SłoOodka Trzynastka :D15 marca 2010 20:12

    Super nocia. Po prostu nie mogłam się opanować tak się uśmiałam. Ja chcę więcej!!! Pozdrowienia :***

    OdpowiedzUsuń
  4. ~SłoOodka Trzynastka :D15 marca 2010 20:14

    Właśnie zobaczyłam, że dodałaś mnie do linków więc dziękuję. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no, kobieto, czytając Twoje notki to straciłam poczucie własnej wartosci, kończę z pisaniem opowiadania.:DNie no, ta libacja, walnięcie Jamesa w krok było niesamowite. <3 Uwielbiam Cię, kobieto! xD <3

    OdpowiedzUsuń
  6. LittleVampire20 marca 2010 12:41

    O mój Boże... Hahaha...!!! A to pijoki!!! 67 trunków?! Aż się poplułam ze śmiechu, co nigdy mi się nie zdarza xD Muszę to sobie wyobrazić... O nie Oj ten Remus, nie spodziewałam się tego po nim, no ale -cicha woda brzegi rwie ;> Lilka była zarąbista z tym sztucznym oddychaniem.. Słowem -notka na stówę ;DA właściwie to ile masz lat? xdBuziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. LittleVampire20 marca 2010 12:46

    Zapomniałam na śmierć ^^ u mnie pojawiła się nowa notka ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. ~Lilyanne15Evans1520 marca 2010 21:12

    Super!!! Masz ogromny talent, wiesz? :)) Pisz częściej, proszę cię!! Kocham blogi o Lily Evans, po prostu nie mogę oderwać się od ich czytania ;P Świetny blog!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. ~Lilyanne15Evans1520 marca 2010 21:18

    A tak. Zapomniałabym :) Możesz informować mnie o nowych notkach? Moje GG : 1614623 :P Z góry dzięki ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. Piszesz naprawdę cudownie, jestem zachwycona! Twoje opowiadanie ma w sobie humor i wdzięk, strasznie mi się podoba. Poza tym widać, że masz wiele świetnych pomysłów, a to się naprawdę chwali. Z przyjemnością wpadnę jeszcze nie raz. I na koniec zaproszę jeszcze do siebie: hogwarts-friendship.blog.onet.pl Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj !Jestem Werak i przplatałam z http://ain-eingarp-lily-evans.blog.onet.pl wybacz mi tę drobna reklame ale pomyślałam, ze miło bedzie się przedstawic ;).Tak wiec odnosnie opowiadania to oprócz paru błędów czy powtórzeń nie jestem w stanie sie przyczepić do treści. No oprócz tego, ze czasem jesteś dośc wulgarna. Wiesz ja rozumem że to były szalone lata 70 i młodziesz jak to młodziesz przeklina strasznie i w ich wypowiedziech mnie to tak nie razi ale jednak w opisach troche uderza. Uważam, ze takie wulgaryzmy nadają czasami prawdziwości opowiadaniu czy postacią bo przepraszam widział ktoś 15 latka który nie bluźni? No właśnie. Tyle że podczas opsów mogłabyś je trochę... hmm... Jak by to określić? no nie wiem może zmienić na bardziej powiedzmy wyszukany styl? wiesz o co mi chodzi? Co do notki, boze dziewczyno gdzie ty sie uchowałas tyle czasu? Piszesz bardzo dobrze, ale mam wrazenie daja vu, bo wiesz nie moge pozbyc się przekonania, ze już kiedyś czytałam to opowiadanie. Ty pisałaś już cos wcześniej? Chodzi mi tu o pierwszy motyw z Kate i Syriuszem? Wiesz ten o tym, ze chciała mu dac nauczkę? Bo albo mam to deja vu albo rzeczywiście już to czytałam. Wracając do tematu, jak tylko zaczeałam czytać pierwsze notki twojego opowiadania 14 rozdział przykół moja uwagę. Zastanawiałam się o co tu moze chodzić? czy to jakiaś dziwna gra w karty czy co? Ale za nic nie wpoadło mi do głowy, ze może chodzić o alkohol! świetny piomysł ; )Podoba mi się że nie mówisz, ze James szaleje ze Lilką od 1 klasy! Boze jak mnie to drażni. Widział ktos 11-latka zakochanego po uszy w dziewczynie? I to jeszcze tak zakochanego zeby wytrzymac upokozenia z jej strony przez pare ładnych lat? Ja np nie. Z kolei z Kate i Syriuszem robi sie troche moda na skuces. Wybacz ale mam takie wrazenia. Najpierw ona chce mu dac nauczkę, potem sie zakochuje ale w obawie uceka, potem sa razem i on z premedytacja ja przeleciał po to zeby ja żucic a teraz chce do niej wrócić? dobra rozumiem że coś musi się dziac ale bez przesady. Podobało mi się to, ze Syriusz pokazał się ze strony łobuziaka, bo w wiekszosci blogów jest tak ze umawia sie z przyjaciółką Lily i jest sweet miłość do końca. A u ciebie pojawiło się coś nowego pozatym bardzo zastanawiało mnie jak to rozwiążesz gdy beda w 7 klasie. Był to bardzo fajny motyw bo wszyscy wiemy ze Syyriusz był najlepszym przyjacielem Jamesa i był jego drużbą na slubie oraz ojcem chrzestnym Harrego, co za tym idzie musiał i przyjaźnić się z Lily i bardzo chciałam zobaczyć jak pogodzisz tych dwoje ze sobą? Niestety chyba tego nie zobacze co?Lilka z kolei w twoim opowiadaniu jest trochę jak Syriusz... Tyle ze ona zamiast bawić sie wszytkimi chłopakami bawi się Jamsem, będac nieświadoma swoich uczuć. Z drugiej strony te jej chwile słabości podczas których całuje sie z jamesem (albo jak to ona uważa ratuje go robiac mu sztuczne oddychanie ;]) daje mu siłe, zeby dalej o nią walczyć. Daje mu nadzieje...Ciekawa jestem tylko ile wytrzyma tych rozczarowań? Moim zdaniem on juz sie troche przyzwyczaił i cieszy się ta namiastką ;D.Ach i jescze zapomniałabym ci powiedziec że podobał mi się bardzo wątek z jeleniem. Co prawda troche oklepany ale w sposób jaki to przedstaiłas był wyjątkowy. Chodzi mi to o to jak James unikał spojrzenia Lilki To było GENIALNE!Cóż mogła bym tak jescze pisac i pisac, ale już i tak strasznię się rozpisałam także pozostaje mi się pożegnac i czekać na następną notkę ; )Miłej pracy Werak ; )

    OdpowiedzUsuń
  12. świetnie piszesz na prawdę super
    To mój numer GG: 47976616
    zapraszam na mój blog: ginny-weasley-potter.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Hej,
Zapraszam do skomentowania rozdziału. Nie mam nic przeciwko krytyce, wręcz przeciwnie - mam nadzieję, że pomożesz mi być lepszą w pisaniu :). Chciałabym jedynie prosić o kulturę wypowiedzi.
Z góry dziękuję za trud włożony w przeczytanie rozdziału i napisanie swojej opinii! :)