Przejdź do głównej zawartości

5. Zakład

Jak nietrudno się domyślić, już tego samego dnia, po szkole rozeszła się wieść, że Lily Evans była na randce z Craigiem Daviesem i całowali się przy jeziorku. Gdzie się nie ruszyłam, grupki dziewcząt rzucały na mnie nienawistne spojrzenia, a cała reszta poszeptywała na mój temat. Zaraz na drugi dzień przy śniadaniu, podbił do mnie Potter z niezadowoloną miną i usiadł obok.

 – Cześć Potter. – powiedziałam i nawet uśmiechnęłam się. Po wczorajszym dniu miałam naprawdę dobry humor i chyba nic nie mogło mi go zepsuć, nawet on.

 – Evans, możesz mi odpowiedzieć na jedno pytanie? – spytał wpatrując się w pusty talerz.

 – Słucham. – powiedziałam smarując sobie chleb masłem.

 – Czy to, co mówią w całej szkole, to prawda?

 – Zależy co mówią. – odparłam przełykając kęs chleba.

 – Że ty... Że ty i Davies byliście na randce i się całowaliście. – popatrzał na mnie niby to z żalem, niby z pretensjami, a niby z nadzieją.

 – Owszem. – odpowiedziałam z uśmiechem i natychmiast stanęła mi przed oczami scena nad jeziorkiem. W tym momencie skończyłam swoje śniadanie i zauważyłam Craiga machającego do mnie z uśmiechem. – Wybacz Potter, ale muszę lecieć. – wstałam od stolika, zmierzając w kierunku Krukona. Na powitanie pocałował mnie w policzek i wyszliśmy z Wielkiej Sali. W drzwiach minęliśmy Kate i Syriusza. Black zmiażdżył mnie i Craiga wzrokiem, a moja przyjaciółka, za jego plecami, pokazała mi kciuka uniesionego do góry i uśmiechnęła się promiennie. Poszliśmy na spacer błoniami. Przez chwilę nikt się nie odzywał, tylko szliśmy w ciszy koło siebie, co chwilę, niechcący dotykając się rękami.

 – Wiesz Lily. – popatrzałam na niego i uśmiechnęłam się. – Nie życzę sobie, żebyś rozmawiała z Potterem. – momentalnie zrzedła mi mina, a uśmiech zniknął, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu.

 – Słucham?! – wykrztusiłam po chwili z niedowierzeniem.

 – To, co słyszałaś. Nie chcę, żebyś zadawała się z Potterem i jego bandą. – powtórzył.

 – Chyba sobie pomyliłeś osoby. – powiedziałam ostro.

 – Nie, nie pomyliłem. – odparł spokojnie.

 – Wiesz ile masz do decydowania o tym, z kim się będę zadawać, a z kim nie? – w moich oczach pojawiły się niebezpieczne ogniki.

 – Po wczorajszym dniu wnioskuję, że dużo. – odpowiedział. Nie. Tego już za wiele.

 – Rozkazywać i wnioskować, to sobie możesz swoimi fankami. Niestety JA do nich nie należę. – powiedziałam zła i chciałam odejść, ale on chwycił mnie za ramię i zatrzymał. – Puść mnie! – Ale Craig nie posłuchał, tylko przyciągnął do siebie i szepnął do ucha:

 – Lily, zrozum. Wiem, jaki jest Potter. A jako, że jesteś moją dziewczyną, nie pozwolę, żeby się do ciebie zalecał. – odepchnęłam go.

 – Nie jestem twoją dziewczyną! – oburzyłam się – A nawet jakbym nią była, to nie masz prawa mi czegokolwiek zakazywać! – odwróciłam się na pięcie i chciałam iść, ale znów mnie przytrzymał. Błyskawicznie wyciągnęłam różdżkę. – Expelliarmus! – zaklęcie rzuciło nim, a ja odeszłam szybkim krokiem.

 – Lily poczekaj! – zaczął biec za mną, pozbierawszy się prędzej. – Stój! – nie miałam zamiaru się zatrzymywać, zaczęłam biec. Słyszałam za sobą, że on też biegnie. Tuż przy schodach udało mu się mnie dogonić. – Lily! Proszę, zatrzymaj się! – chwycił mnie mocno za ramię i szarpnął tak, że stanęłam z nim twarzą w twarz. W przeciągu niecałej sekundy moja różdżka była pod jego gardłem.

 – Puść mnie. – powiedziałam opanowanym głosem.

 – Nie.

 – Puść mnie, albo twoje idealne ząbki nie będą już tak nienagannie świecić. – zagroziłam, bombardując go wzrokiem.

 – Nie puszczę. Chcę wyjaśnić to, co zaszło. – powtórzył uparcie.

 – Okej, jak chcesz. – użyłam zaklęcia niewerbalnego, powodującego natychmiastową próchnicę całych zębów.

 – Coś ty zrobiła?! – krzyczał z przerażeniem w oczach. – Moje zęby!

 – Sam tego chciałeś. – wzruszyłam ramionami i zachciało mi się z niego śmiać. – Radzę ci iść do madame Pomfrey, bo za chwilę zaczną wypadać. – tym razem zaśmiałam się na głos i odeszłam od niego. Z tego, co mi wiadomo, pognał galopem do Skrzydła Szpitalnego i odzyskał wygląd zębów, tracąc tylko jednego tylnego. Może rzeczywiście przesadziłam, bo mi nic takiego nie zrobił, ale są dwie rzeczy których nienawidzę u ludzi: gdy kłamią i gdy mi rozkazują, a nie mają do tego żadnych podstaw. Jeszcze ten jego tekst: „A jako, że jesteś moją dziewczyną, nie pozwolę...”. Ja? Jego dziewczyną? Jeden niewinny pocałunek, a ten sobie myśli Bóg wie co. Trudno. Dostał nauczkę. Ja w sumie też. Nigdy w życiu Craiga Daviesa! Już wolę Pottera. No dobra, przesadziłam. Gdy weszłam do Pokoju Wspólnego, wszyscy skierowali swój wzrok na mnie i nastąpiła cisza. Co jest grane? Chwilę później podbiegł do mnie Potter i śmiejąc się podał mi rękę.

 – Evans! Jesteś boska! – popatrzałam na niego z osłupieniem, a reszta Gryfonów wybuchnęła gromkim śmiechem. – Szkoda tylko, że mu nie powypadały! – zrozumiałam, o co im chodzi i uśmiechnęłam się lekko.

 – Dzięki Potter. Ale skąd o tym wiecie, skoro nikogo tam nie było, a stało się przed paroma minutami? – spytałam, a jego mina troszkę zrzedła.

 – Eee... Bo ja ten. No, bo ja niechcący skręciłem tam, gdzie wy. – podrapał się po głowie z lekkim zakłopotaniem i czekał na moją reakcję.

 – Chcesz powiedzieć, że nas śledziłeś? – spytałam z groźnym błyskiem w oczach.

 – Nie, ależ skądże! – zapewnił mnie – Szedłem do Hagrida i was widziałem. – pokręciłam głową.

 – I jakimś dziwnym trafem nie dotarłeś do niego, co? – założyłam ręce na biodra.

 – Noo nie. – wyszczerzył zęby. Popatrzałam na niego krzywo i natychmiast schował zęby za ustami, jakby bojąc się, że zostanie potraktowany, jak Craig.

 – To mi się podobało Potter. – zaśmiałam się. – Ten strach w twoich oczach. – minęłam go, a on odetchnął z ulgą, chyba dziwiąc się, że się nie wściekłam. Ale jakoś nie ruszyło mnie to, że mnie śledzi. Jakby nie było, można się przyzwyczaić przez 3 lata. Przeszukałam wzrokiem pokój w poszukiwaniu Kate. Zlokalizowałam ją siedzącą w jednym z foteli i uśmiechającą się do mnie. Podeszłam do niej. Na szczęście siedziała sama. Padłam na fotel obok. Moja przyjaciółka popatrzała na mnie znacząco.

 – Co się stało, że biednemu, bezbronnemu i niewinnemu Daviesowi się oberwało? – spytała podejrzliwie

 – Kolejny idiota. – stwierdziłam i westchnęłam głęboko. – Są jeszcze normalni faceci, Kate?

 – A co w nim nienormalnego? – spytała, więc opowiedziałam jej całe zajście. – Zdajesz sobie sprawę, że jak to się rozejdzie, każdy facet się będzie ciebie bał? – zapytała ledwo powstrzymując śmiech.

 – No cóż. Zawsze mi zostanie Potter. – wzruszyłam ramionami i zaśmiałyśmy się obie. – Ale tak poważnie, to ja chyba nie mogę mieć faceta. Jestem zbyt mało kompromisowa i zbyt szybko się wściekam. Nie uważasz, że przesadzam trochę? – popatrzałam na nią, a ona uśmiechnęła się.

 – Całkowicie się zgadzam. – puściła mi oczko.

 – A miało być tak pięknie z Craigiem. – stwierdziłam, a ona krzywo popatrzała się na mnie – No co? Wczorajsza randka była całkiem przyjemna. A przynajmniej końcówka. – pokazałam jej język. – No, ale już mi się wydawał normalny. A tu taki obrót.

 – Może jeszcze nie jest za późno. – podsunęła.

 – Co będzie, to będzie. – stwierdziłam i zmieniłam temat. – A jak tam sprawa z Blackiem?

 – Jestem na dobrej drodze. Chociaż szczerze powiedziawszy, nudzi mi się powoli. Chyba z tym skończę. Wiesz, wydaje mi się, że ten z siódmej klasy – pokazała mi blondyna ze szczerym uśmiechem, rozmawiającego z Angeliną i zerkającego na nas co chwilę. – może być naprawdę dobrym towarem, a poza tym wykazuje wyraźne zainteresowanie moją osobą. – mówiąc to, Kate patrzała na niego uwodzącym wzrokiem, a ten za każdym razem złapany na zerkaniu, rumienił się, co powodowało, że wyglądał naprawdę uroczo.

 – Aaron Glover? Zbyt porządny na ciebie. – rzuciłam, a ona popatrzała na mnie z wyrzutami. – No co? Jest bardzo w porządku, a ty go rzucisz po jakimś czasie. Poza tym, wydaje się całkiem rozsądny.

 – Co to ma do rzeczy? – spytała.

 – To, że tak szybko go nie owiniesz wokół palca. – sprostowałam.

 – Blacka owinęłam, więc i jego mi się uda. – wzruszyła ramionami. – W przeciągu 3 dni jest mój. – stwierdziła oglądając go okiem fachowca.

 – Przyjmuję zakład. – powiedziałam. – Jest niedziela. Jak z nim nie będziesz do czwartku, to przeprosisz wszystkich swoich byłych. – wyszczerzyłam zęby.

 – Zgoda. A jak do czwartku z nim będę, to... – przerwała na chwilę i zastanawiała się nad warunkiem zakładu. Jej wzrok stanął na kimś. Popatrzałam w tamtą stronę.

 – O nie! Nawet o tym nie myśl! – powiedziałam ostro.

 – Za późno moja droga. – uśmiechnęła się szyderczo – Jak będę do czwartku z nim, to ty umówisz się z Potterem. – podała mi rękę. – Remus! Przebij zakład. – i stało się. Założyłam się z nią. Co ja najlepszego zrobiłam!

 – Jak wygrasz, to cię zabiję. – powiedziałam wbijając w Pottera morderczy wzrok. – Jego przy okazji też. – dodałam.

 – No cóż. Najwyższy czas skończyć z Blackiem, co? – i nie czekając na moją odpowiedź wstała i ruszyła do Łapy, który na jej widok wyraźnie się rozpromienił. On chyba poważnie podchodził do ich znajomości.

 – Możemy pogadać? – byli tak blisko, że słyszałam, co mówią.

 – Jasne. – odpowiedział Black i poszli razem do dormitorium chłopaków. Po paru minutach Kate zeszła na dół bez Syriusza.

 – Gdzie jest Łapa? – spytał Rogacz, na co dziewczyna mu kiwnęła głową w stronę schodów prowadzących do ich sypialni. Wszyscy Huncwoci poszli na górę, a Kate podeszła do mnie.

 – Już gotowe. – powiedziała z uśmiechem. – Nareszcie. – dodała z satysfakcjonującym uśmiechem.

 – Jak mu to powiedziałaś? – spytałam z lekką obawą.

 – Po prostu, że znudził mi się i nie chcę się z nim spotykać. I tyle. – wzruszyła ramionami.

 – Powiedziałaś mu, że ci się znudził?! – wybałuszyłam na nią oczy.

 – Tak. – odparła krótko.

 – A co on na to? – ciągnęłam dalej wywiad.

 – Trochę się rozczarował, nie wiedział, co powiedzieć, schował twarz w dłoniach i powiedział, że się na mnie zawiódł. – odpowiedziała obojętnie.

 – I ty naprawdę nie czujesz się  tym źle? – nadal nie mogłam uwierzyć, że ona mówi o tym tak obojętnie.

 – Nie, dlaczego? – zdziwiła się. – Cel został osiągnięty. Może nie w takim stopniu, jak chciałam, ale osiągnięty. Można uznać, że Black ma złamane serce. – roześmiała się. Ale mi wcale nie było do śmiechu. Może nie przepadałam za nim, ale było mi go naprawdę szkoda.

 – Za to ty jesteś wiedźmą bez serca. – oburzyłam się. – Żeby tobie tak ktoś kiedyś zrobił. Zobaczysz, jak to boli. – dodałam, a ona znów się roześmiała

 – Lily, daj spokój. Ja nie wierzę w miłość. Przynajmniej nie w moim przypadku. – i na tym się skończyła nasza pogadanka. Chwilę siedzieliśmy w ciszy. – Chodź! – Kate zerwała się nagle i pociągnęła mnie za rękę. Podeszliśmy do Angeliny i Aarona.

 – Cześć Angela. – powiedziała Kate z promiennym uśmiechem. – Może poznasz nas z twoim kolegą?

 – Cześć dziewczyny. – uśmiechnęła się dziewczyna. – Jasne. To jest mój kuzyn Aaron. A to Lily i Kate. – podałyśmy mu rękę. Ja mruknęłam cicho cześć.

 – W tym roku OWUTEM-y co Aaron? – zagadała moja przyjaciółka. – Pewnie dużo nauki.

 – Nie jest tak tragicznie. – uśmiechnął się chłopak. – A wy SUM-y?

 – Ma się rozumieć. I wiesz, ty jesteś w 7 klasie, więc masz za sobą już znikanie rzeczy na transmutacji, prawda?

 – No tak. W porównaniu do tego, co teraz mamy, to pikuś. – zaśmiał się blondyn. Chyba jeszcze nie wiedział, co Kate knuje. Ja dobrze wiedziałam, jak to się skończy.

 – No właśnie. Bo widzisz, ja tego nie kapuję i szukam kogoś, kto by mógł mi dać parę lekcji. – niewinnie zamrugała oczkami. Przez chwilę myślałam, że chłopak się ugnie, ale po chwili zastanowienia odpowiedział:

 – Przecież Lily jest najlepszą uczennicą w klasie. Możesz ją poprosić. – na moim policzku wystąpił rumieniec, a w duchu trochę mi się zachciało śmiać z miny Kate. Zanim zdążyłam zrujnować jej, a jakże, cudowny plan, ona znów przejęła inicjatywę.

 – Lily bardzo chciałaby mi pomóc, ale niestety nie ma czasu i dlatego chciałam spytać Ciebie. Ale skoro nie chcesz, to trudno. Jakoś sobie poradzę. – uśmiechnęła się smutno. Angelina popatrzała na mnie ze zdumieniem, a ja przewróciłam oczami do góry. Zrozumiała o co mi chodzi i lekko się uśmiechnęła.

 – Ja myślę, że nie dasz się prosić Aaron. – wtrąciła się, a ja jęknęłam w duchu.

 – No w sumie. Taka ładna dziewczyna. – Kate uśmiechnęła się do niego najbardziej uroczo, jak potrafiła. – To, co? Od kiedy zaczynamy?

 – Kiedy tylko ci pasuje. - odparła – Najchętniej to dzisiaj.

 – Masz czas po obiedzie? – spytał, wyraźnie zadowolony z takiego obrotu spraw.

 – Jasne. – odpowiedziała krótko.

 – Miałyśmy iść na spacer. – wtrąciłam, a ona mnie o mało nie zabiła wzrokiem.

 – To się umówmy na środę wieczorem, co? – zaproponował opcję dla mnie korzystną.

 – Ja myślę, że Lily zrozumie, że muszę się uczyć, bo inaczej McGonagall mnie, nie owijając w bawełnę, udusi.– niemal czułam na sobie jej ciskające z oczu pioruny.

 – Ale byłyśmy umówione już dawno, pamiętasz? – ciągnęłam dalej, mając niezły ubaw z rozłoszczonej Kate, która nie dawała po sobie tego poznać. Angelina już sama się pogubiła, a biedny Aaron myślał, że przez niego się pokłócimy.

 – Ale dobrze wiesz, jak źle mi idzie z transmutacją, a w tym roku SUM-y. – powiedziała z zaciśniętymi zębami.

 – To mogę ja Cię nauczyć. – uśmiechnęłam się złośliwie. – Dam radę znaleźć czas.

 – Wiesz Lily. Już powiedziałaś, że nie masz czasu, to Cię nie będę męczyć. Aaron mi pomoże, prawda? – spytała i skierowała wzrok na Aarona, a mnie ukradkiem uszczypnęła.

 – Jasne. – uśmiechnął się – Jak się w końcu zdecydujecie, czy Lily ma czas, czy nie. – puścił nam oczko i poszedł sobie. Kate odwróciła się za nim, a za chwilę zostałam obdarzona ciosem po głowie. Potem poleciała za nim. Chwilę z nim pogadała i wróciła z triumfalnym uśmiechem na twarzy.

 – Załatwione. – powiedziała z dumą. Wzruszyłam ramionami. – A tak poza tym, to mogłabyś mi nie utrudniać zadania?

 – Chcesz żebym popełniła samobójstwo? – spytałam z rozpaczą w głosie, bo coś czułam, że jednak przegram ten zakład.

 – Trudno. Nikt ci nie kazał się tego podejmować. Zresztą sama go wymyśliłaś. – pokazała mi język.

 – Ale to nie ja wymyśliłam tak idiotyczny warunek. – mruknęłam niezadowolona.

 – Przykro mi, kochanie. – powiedziała słodko i pocałowała mnie w policzek, za co dostała kuksańca w głowę. Jak to było? Nic dzisiaj nie może mi zepsuć humoru? Ach, szkoda gadać. Powlokłam się do dormitorium, ale po drodze zaczepił mnie Potter.

 – Nie. – powiedziałam na wstępie.

 – Nie martw się, nie chcę się spytać, czy się ze mną umówisz. – sprostował z uśmiechem.

 – No to słucham.

 – Co się stało, że Kate rzuciła Syriusza? – zapytał, co trochę mnie zbiło z tropu.

 – A to oni byli razem?

 – No wiesz o co mi chodzi. – powiedział zniecierpliwiony.

 – A Ty co? Adwokat Blacka?

 – Dokładnie. – odparł niezrażony. – A więc?

 – No chyba mu wyjaśniła, dlaczego nie chce się z nim spotykać. – odparłam obojętnie.

 – Że jej się znudził? To jest wytłumaczenie?

 – Przykro mi, że w końcu ktoś dał nauczkę Blackowi i rzuciła go pierwsza, traktując, jak on inne dziewczyny.  – powiedziałam ironicznie. – Niestety nie jest on towarem tak interesującym, żeby wytrzymać z nim dłużej niż dwa miesiące. – i tak zostawiłam go, kierując się do sypialni.

 – A umówisz się ze mną Evans?! – krzyknął za mną.

 – Daj sobie spokój Potter. Przecież wiesz, że nigdy się nie zgodzę i nie pójdę z Tobą na randkę. – odpowiedziałam, ale czułam, że to, co mówię, może okazać się nieprawdą.

Komentarze

  1. Wiedziałam, że jej "związek" z Craigiem nie potrwa zbyt długo ;p Bardzo podoba mi się ten jej charakterek. Niedługo rzeczywiście Lily stanie się postrachem wszystkich młodocianych czarodziejów :D Nie podoba mi się zachowanie Kate. Dlaczego tak potraktowała Syriusza? Chociaż w głębi duszy czuję, że między nimi to jeszcze nie koniec. I ciekawy ten zakład. Mimo uczuć, które żywię względem Kate, to właśnie jej otwarcie kibicuję. Randka Lily z Rogaczem może być naprawdę baaaardzo interesująca :)Pozdrawiam i ściskam :*PS. Nowa notka u mnie pojawi się dopiero w najbliższy weekend.

    OdpowiedzUsuń
  2. liria26@onet.pl1 lutego 2010 18:47

    Hej ;D Super rozdział. Biedny Crag xD a raczej jego ząbki ;PUśmiałam się czytając jak zdesperowana Lily próbowała utrudnić zadanie Kate ;D Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. liria26@onet.pl2 lutego 2010 00:55

    U mnie nowy rozdział ;)) www.przygody-rudej-evans.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. hehe bozzz ta Lily to pobije chyba wszytskich chlopakow ! xD fajna notka,ale nie myslals moze o poserzenie wydarzen o odczucia blacka i kate ^^? taka moja mala sugestia ^^. znalazlam tutaj taki blad zepozniej nie moglam sie skupic --> ' Poszliśmy na spacer błoniami'. ale ogolnie podobalo mi sie :) pzdr!

    OdpowiedzUsuń
  5. odpowiadając na Twoje pytanie: ja sama nie wiem, co będzie dalej ;d wszystko wymyślam na bieżąco, co mi wpadnie do głowy ;) jak sobie w głowie coś układam, to potem to i tak ulega zmianie przy wlewaniu tego na papier, mało rzeczy pozostaje takimi, jak zostały stworzone przy pierwszej myśli ;) tak więc w sumie tak, jak i wy kompletnie nie wiem, co się stanie ;d mam tylko ogólny zarys charakterów bohaterów i tyle :) a co do błędu, powinno być "błońmi"? czy jaki to jest błąd? :Dpozdrawiam i dzięki za przeczytanie ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Muhahaha ! I dobrze tak temu Craigowi ! Nienawidzę go !!!!!!!! A tak przy okazji świetny rozdział <3 !

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Hej,
Zapraszam do skomentowania rozdziału. Nie mam nic przeciwko krytyce, wręcz przeciwnie - mam nadzieję, że pomożesz mi być lepszą w pisaniu :). Chciałabym jedynie prosić o kulturę wypowiedzi.
Z góry dziękuję za trud włożony w przeczytanie rozdziału i napisanie swojej opinii! :)